Witaj w Nowym Jorku – mieście rządzonym przez nastolatków
Tajemnicza epidemia zmiotła z powierzchni Ziemi dorosłych i dzieci, oszczędzając jedynie nastolatków. By przetrwać w chylącym się ku upadkowi świecie, młodzi łączą się w plemiona. Jefferson, mimowolny przywódca grupy zamieszkującej okolice Placu Waszyngtona, oraz Donna – obiekt jego skrywanej miłości – każdego dnia stawiają czoła niebezpieczeństwom postapokaliptycznego chaosu, świadomi, że ich dni są policzone.
Gdy jeden ze współplemieńców wpada na trop lekarstwa, które pozwoli im się wymknąć nieuchronnej śmierci, pięcioro nastolatków wyrusza na ryzykowną ekspedycję. W drodze do celu będą musieli pokonać terytoria opanowane przez gangi, fanatyków i bojówki; ich wędrówkę będą znaczyły wymiany ognia, ucieczki, cierpienie i śmierć. Czy młodym bohaterom uda się ocalić wymierającą populację? Jakie mroczne zakamarki ludzkiej psychiki odkryją podczas tej ryzykownej eskapady?
***
Wyjście za mury to zawsze ryzyko. Bywa, że wszystko idzie gładko. Wychodzisz, zgarniasz trochę jedzenia albo lekarstw i zarządzasz odwrót do domu. Ale czasem tam nie docierasz. Przez bandytów, dzikie psy, toksyczne opary albo nagły pożar. Przez niezrzeszonych, którym odbiło i już niczym się nie przejmują. Przez różnych narwańców, szaleńców. Słyszałem nawet o dzieciakach, które mordują dla zabawy. Dlaczego? A dlaczego nie?
Te dwa pytania w zasadzie podsumowują naszą obecną sytuację – najpierw wielkie DLACZEGO?, a zaraz potem ogromne: A DLACZEGO NIE?
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2017-09-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: The Young World
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Olga Siara
Tajemnicza epidemia zmiotła z powierzchni Ziemi nie tylko dorosłych, ale i dzieci pozostawiając tylko nastolatków. Aby przetrwać w świecie ogarniętym epidemią młodzi łączą się w plemiona. Jefferson zostaje przywódcą grupy zamieszkującej okolice Placu Waszyngtona po śmierci swojego brata, Washa, oraz Donna, dziewczyna, którą Jeff kocha, każdego dnia stawiają czoła niebezpieczeństwom postapokaliptycznego chaosu, wiedząc, że koniec może nadejść w każdym momencie. Nowy Jork jest, więc miastem, w którym rządzą nastolatkowie.
Gdy Mózgowiec wpada na trop lekarstwa, które pozwoli im wymknąć się nieuchronnej śmierci spod nosa piątka nastolatków wyrusza na ryzykowną misję, której celem jest uratowanie całej ludzkości. Jednak nic nie jest proste. W drodze do celu spotykają różne niebezpieczeństwa między innymi ucieczka kanibalom z biblioteki oraz walki z gangiem Uptownersów, którzy na każdym kroku utrudniają życie bohaterom.
Czy młodym bohaterom uda się ocalić wymierającą ludzkość?
„ Młody świat ” jest pierwszą częścią trylogii. Jest to postapokaliptyczna powieść, od której trudno się oderwać.
Chris Weitz pisze lekkim stylem pisania, który łatwo się czyta. Muszę przyznać, że pierwszy raz zdarza mi się, że nie jestem do końca pewna, czy książka mi się podobała, czy nie. Ostatecznie jednak zdecydowałam, że jednak nie żałuję, że ją przeczytałam, więc w jakimś stopniu musiała mi się podobać. Jest to współczesna powieść. Akcja rozgrywa się w teraźniejszości. Jeżeli chodzi o narrację to mamy dwóch narratorów. Jefferson i Donna opowiadają nam o wszystkim ze swojej perspektywy na zmianę. Możemy poznać nie tylko uczucia Jeffa względem Donny, ale również, co czuje bohaterka względem Jeffa. Powieść ma zaledwie 356 stron, więc szybko ją przeczytałam. Jeżeli, więc kochasz powieści postapokaliptyczne ta książka jest idealna dla ciebie.
Powieść ukazuje bunt przeciw Chorobie. Bohaterowie ze wszystkich sił chcą żyć i dlatego decydują się na niebezpieczną wyprawę. Pragną za wszelką cenę zdobyć lek. Książka pokazuje, jak silna jest miłość i chęć walki, aby żyć.
Powieść pochodzi z gatunku fantasy. Jednak ja podpięłabym to również pod powieść przygodową, gdyż nie ulega wątpliwości, że bohaterowie przeżywają przygodę i to nie jedną. Czyha na nich wiele niebezpieczeństw, z którymi muszą sobie poradzić, co nie jest takie łatwe. Jefferson, Donna, Mózgowiec, Peter i Szyfon przez Chorobę stracili wiele bliskich osób, a mimo to dalej walczą i się nie poddają. Czy będąc na ich miejscu też bylibyśmy tak bardzo zdeterminowani?
ŻYJ SZYBKO, UMRZYJ MŁODO?
Gdybym miał się sugerować poleceniami na okładce tej powieści, chyba nigdy po nią bym nie sięgnął. James Patterson porównuje bowiem „Młody świat” do marnej i bezsensownej „Niezgodnej”, a to nie jest najlepsza reklama dla książki, a jakby tego było mało, z całkiem sporego dorobku kinowego jej autora wytłuszczono koszmarny „Księżyc w nowiu”. Pojawił się też hit w postaci „Łotra 1”, ale czemu pominięto „Był sobie chłopiec?”. Na szczęście „Młody świat” to niezła książka, którą naprawdę dobrze się czyta.
To był rekordowo dobry rok dla padlinożerców, jak mówią ci, którym pozostało jeszcze nieco humoru – choćby i czarnego. Większość ludzkości zginęła. W wyniku dziwnej epidemii umarli wszyscy dorośli i wszystkie dzieci, pozostali jedynie nastolatkowie, a wśród nich dowodzący jedną z grup ocalałych zamieszkujących okolice Placu Waszyngtona Jefferson, i Donna, w której jest zakochany. Muszą żyć w świecie, gdzie jedzenie stało się największym dobrem, konsole do gier i odtwarzacze muzyki służą tylko nielicznym, potrafiącym wytworzyć prąd, a na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, bo dostęp do broni ma każdy, kto splądrował sklep czy odpowiednie miejsce, a młodzi ludzie albo utworzyli nie zawsze przyjaźnie nastawione grupy, albo popadli w szaleństwo. Nadziei na poprawę sytuacji nie ma. Seks przestał grozić ciążą, więc gatunek nie zdoła przetrwać, a jakby tego było mało wszyscy żyją ze świadomością, że po osiągnięciu pełnoletności zaczną chorować i umrą. A co gdyby pojawiła się szansa na ocalenie? Jeden z członków grupy Jeffersona wpada na trop lekarstwa, ale by osiągnąć cel, nastolatkowie muszą odbyć niebezpieczną podróż, czy jednak ich wyprawa ma szansę powodzenia? I co czeka na nich w drodze?
Choć postapo nie jest młodym gatunkiem, jego popularność nie przemija. Wręcz przeciwnie, w ostatnich latach zdaje się przeżywać swoją drugą młodość, może nawet intensywniejszą niż ta pierwsza. Literatura postapokaliptyczna narodziła się praktycznie wraz z Science Fiction, bo za powieść rozpoczynającą ten odłam fantastyki uważa się wydanego w 1826 roku „Ostatniego człowieka” Mary Shelley, potem dzieła reprezentujące ów nurt tworzyli choćby H.G. Wells, Arthur C. Clarke, Stephen King czy jego syn Joe Hill. Sporą popularność zyskał także Dmitry Glukhovsky ze swoim przereklamowanym „Metrem 2033”. Ja na tym bogatym i różnorodnym tle wypada Chris Waitz, reżyser takich hitów, jak „American Pie” czy znakomity „Był sobie chłopiec” oraz scenarzysta m.in. „Mrówki Z” i „Złotego kompasu”, który „Młodym światem” debiutuje jako powieściopisarz?
Jak wspominałem na początku, całkiem nieźle. To lekka, prosta, niezobowiązująca lektura dla młodych czytelników, którzy lubią fantastykę. Powieść ma swoje dobre strony (czyta się ją szybko i bez znudzenia, czasem autor miewa trafne komentarzem, jak choćby wtedy gdy portretuje współczesną młodzież, która wygląda niczym transwestyci, czasem potrafi urzec swoją wizją), ma też minusy (zbyt wiele akcji, zbyt mało psychologii bohaterów oraz ukazania ich świata, czasem także szwankuje logika), ale w ostatecznym rozrachunku to niezła lektura. Sympatyczna, ciekawa, niepowalająca na kolana, ale i nierozczarowującą. Ot rozrywkowa literatura środka dla nastoletnich odbiorców. Grupie docelowej się spodoba, szczególnie, że bohaterowie nie są grzecznymi dzieciakami, więc im mogę polecić ją z czystym sumieniem.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/16/mlody-swiat-chris-weitz/
Recenzja z bloga *zatraceniwkartkach.blogspot.com*
Wszystko się skończyło. Chris Weitz proponuje nam wizję świata, w której nie ma dorosłych ani dzieci. Po Tym Co Się Stało światem zaczęły rządzić nastolatki. Internet stał się ciągiem jedynek i zer. Prąd był rzadko spotykany a pożywieniem stanowiło to, co danej gildii udało się wyhodować, wysadzić. Zamiast wspierać się wzajemnie, gildie prowadzą wojnę.
Narratorami są Jefferson i Donna. Chłopak zakochał się w dziewczynie, ale ich relacje idealnie określa słowo friendzone. To przykre, ale autor bardzo fajnie opisuje relacje między bohaterami.
Jak to się stało, że dorośli i dzieci poumierali? W świecie zaczął panować wirus, który zabija tych po 18 roku życia i tych młodych. Jedynie nastolatki mają w sobie hormon, który blokuje rozprzestrzenianie się wirusa po organizmie. Niestety im bliżej wieku dorosłości, tym bliżej do nieuchronnej śmierci.
Wyobraźcie sobie, że nie ma prądu, wody, żywności. Jak byście funkcjonowali? Ta młodzież wrzucona w wir apokaliptycznych zdarzeń dzieli się a jedna z tych grup, chce przejąć władzę. Ja bym to nazwał po apokaliptyczną wojną domową.
Grupa przyjaciół- Jefferson, Donna, Mózgowiec, Szyfon i Peter postanowili podjąć się misji samobójczej, czyli przedostać się przez terytoria innych grup, poza granice Nowego Jorku w celu znalezienia leku na wirus.
Autor użył języka młodzieżowego, co oddaje realizm postaci. Książka jest pełna humoru i przemyśleń młodych ludzi o życiu, miłości, przyjaźni.. Główni bohaterowie różnią się jednak stylem. Chłopak jest poważniejszy a Donna żywiołowa. Ich sposób wysławiania się odnajduje się też w ich czynach i myślach. Bardzo dobrze przemyślane!
Kiedy przeczytałem opis książki miałem jedną myśl: „Połączenie „GONE”, „Więzień labiryntu”. Będę miał znowu deja vu.” Ale nie było tak, ponieważ Chris Weitz mając doświadczenie w tworzeniu wcześniej scenariuszy do filmów, stworzył świat idealnie realny. Bardziej prawdopodobny scenariusz apokalipsy podał nam autor „Młodego świata” niż autorzy GONE i Więźnia labiryntu.
Podobało mi się, że Weitz wprowadził brak mody. To znaczy, że dziewczyny chodziły w sukienkach od Prady, jedwabnych ciuchach i z pasem naboi przy pasie. Bardzo fajnie się to czytało. Dała taki delikatny smaczek opowieści.
Wspomnę jeszcze o okładce, ale tylko słowo. Jest bardzo piękna. Litery tytułu są wypukłe, co bardzo mi się podoba.
Fajnie byłoby obejrzeć film na podstawie tej książki. Serio. Zwłaszcza, że autor jest pisarzem wielu scenariuszy. Książka pełna jest akcji i jej zwrotów, przygody i humoru.
Podsumowując.
„Młody świat” Chrisa Weitza to pierwszy tom cyklu przygód Jeffa i Donny w po apokaliptycznym świecie. Jestem ciekaw co niosą ze sobą kolejne tomy. W swojej powieści autor poruszył też kwestie ważne we współczesnym świecie- rasizm, homofonia, ksenofobia itp. Mimo że nie ma tu jakoś bardzo oryginalnej fabuły, to nadrobił to autor świetnymi opisami myśli bohaterów- nastolatków i relacji między nimi.
Wydaje mi się, że sukcesem książki jest to, że nadaje się dla czytelników w różnym wieku. Tak niestety nie jest w tym wypadku. Czuć, że Młody Świat jest skierowany do młodszej młodzieży, a szkoda, bo tematyka jest szalenie ciekawa. Nie sposób nie porównać tej pozycji z Gone i może właśnie przez to, że ma się porównanie z serią Granta, ta książka wypada przy niej zwyczajnie blado. Dialogi są drętwe, bohaterowie nie wzbudzają żadnej sympatii. Opisywanie nowych zachowań, kiedy nie ma już żadnych ograniczeń - w porządku, ale za mało. Ciągle czytałam tylko wzmianki o tej wielkiej przemocy, a tak naprawdę nie mogłam się w to wczuć. A najważniejszą rolę grały głupie miłostki i zazdrostki. Mimo to sięgnę po kolejne części, bo koniec był naprawdę ciekawy.
W erze offline przerąbane jest między innymi to, że kiedy chcesz z kimś pogadać, musisz się do niego pofatygować.
Więcej