Czwarty tom serii "Smocza Straż". Dalszy ciąg bestsellerowego cyklu "Baśniobór"! Brandon Mull nie ustaje w wysiłkach, aby ponownie zachwycać dzieci i ich rodziców epickimi historiami!
Wojna ze smokami się nasila. Aby je pokonać, konieczne będzie wsparcie ze strony Doliny Tytanów. To smoczy azyl inny niż wszystkie, w którym smoki żyją w niewoli. Mieści się tam również arena Igrzysk Tytanów, walk gladiatorskich nadzorowanych przez samego Humbugla - demona, który skradł Sethowi wspomnienia! Doliną włada potężna Królowa Olbrzymów, jedna z pięciorga monarchów magicznego świata. Podczas gdy Seth próbuje odzyskać wspomnienia, a Kendra szuka Setha, wszyscy próbują znaleźć sposób na powstrzymanie smoków przed opanowaniem całego świata. Wyjątkiem jest Ronodin - mroczny jednorożec, który ma własne przebiegłe plany...
Kto zwycięży w straszliwym starciu olbrzymów ze smokami? Czy w wyścigu po magiczny talizman, który może zaważyć na losach wojny, Kendra może zaufać Sethowi? Czy w krainie trolli i tytanów znajdą odpowiedzi na pytania, których tak bardzo potrzebują? A może czeka ich kolejna zdrada?
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: Champion of the Titan Games
Tom IV kontynuacji serii "Baśniobór". Jeśli ktoś dotarł do tej części, to nie trzeba mu reklamować :-) Ja dotarłam i polecam. Cała seria jest wciągająca, pomimo że to literatura młodzieżowa. Nie polecam jednak młodzieży zbyt młodej - od lat kilkunastu.
Od razu zaznaczam, że nie czytałam wszystkich tomów. Byłam ciekawa, czy można od tak czytać coś od środka i wciągnąć się w wir przygód. Teraz wiem, że to był znakomity pomysł. Z pewnością nie mamy tu przedstawionych, czy też przypomnianych wszystkich bohaterów, więc widzę, że trzeba czytać tomami. Jednak spostrzegłam, że autor bardzo dobrze potrafi nas wkręcić we wszystko, co się aktualnie dzieje. Przede wszystkim z chwilą pojawienia się nowych bohaterów, mamy ich szczegółowo opisanych. Wiemy co robią, skąd są ,tylko pytaniem jest, po co przyszli? Spodobał mi się fakt, że każda postać ma swój indywidualny charakter. Są osoby wrażliwe, niepewne siebie, rozważne, sprytne i pomysłowe. Bardzo szybko można je rozróżnić, po sposobach ich wypowiedzi. Odniosłam wrażenie, jakby każdy z nich ze mną rozmawiał i chciał przekazać mi swoje racje. Atmosfera powieści bardzo często się zmienia. Raz akcja jest mocno zagęszczona, by po chwili można było odpocząć po walce. Docierają do pewnego punktu i znów wstrzymujemy oddech, by siłą woli pomóc im w starciu, choć wiadomo, że to nadaremne. Rozdziały są nieco dłuższe, ale faktycznie całych walk nie da się rozpisać na kilka stron. Bohaterowie potrafią się wspierać i w razie ataku, mają się do kogo zwrócić o pomoc. Bardzo podobał mi się motyw skradzionych wspomnień, gdzie dodatkowo musieli jeszcze powstrzymać smoki przed opanowaniem całego świata. Zdecydowanie nie wszystkim osobom możemy zaufać i tu jest właśnie ta nić, która ciągnie nas, by jak najszybciej ją przeczytać i co? Dowiaduje się, że to nie koniec:-) Chyba lepszej wiadomości nie mogłam dostać!
Strasznie się rozpisałam, ale są pewne rzeczy, na które zwróciłam uwagę. Mianowicie dialogi, które prowadzą poszczególne osoby. Czasem odpowiadają w formie żartu, choć z reguły są to inteligentne rozmowy. Ogólnie w fantastyce dialogi bywają jedynie śmieszne, lub trudne do zrozumienia. Tutaj tego nie ma. Ich wypowiedzi są wyważone, jakby i czytającego traktowały poważnie. To bardzo miła odmiana godna podziwu.
Minął rok, odkąd Nate, Summer, Trevor i Gołąb uratowali miasteczko Colson przed Belindą White. Zła czarodziejka zmieniła się w ich rówieśniczkę, a zaraz...
Niezwykła przygoda Cole'a, uwięzionego w świecie, w którym magia jest potężna, a sny prawdziwe, dobiega końca w piątym tomie fantastycznego i pełnego...
Przeczytane:2021-06-01, Ocena: 5, Przeczytałem,
Trwa wojna ze smokami. Garstka bohaterów stara się doprowadzić do jej końca. Na głowie mają jednak także inne problemy takie jak odnalezienie brata czy odzyskanie wspomnień. Czy osobiste cele nie przeszkodzą im w wykonaniu tej najważniejszej misji, czyli powstrzymaniu smoków? O tym przekonujemy się z czwartej części sagi fantasy autorstwa Brandona Mulla, pt. Smocza Straż. Mistrz Igrzysk Tytanów.
Na premierę najnowszej odsłony Smoczej Straży przyszło nam czekać przez rok. To oczekiwanie było pełne niecierpliwości, gdyż autor pozostawił nas z wieloma niewiadomymi, na które jak najszybciej chcielibyśmy poznać odpowiedź. I jak to bywa w przypadku tej serii fantasy, tylko część sekretów została odkryta, a resztę poznamy dopiero w wielkim finale.
Wracając jednak do Mistrza Igrzysk Tytanów, w książce podążamy za dwoma wątkami. W pierwszym z nich Seth Sorenson ze swoim wiernym kompanem Calvinem wyrusza do Doliny Tytanów, aby odnaleźć tam demonicznego krasnala Humbugla, sprawcę jego amnezji. W drugim, przyglądamy się jak grupa pod wodzą Kendry Sorenson wyrusza – cóż za zaskoczenie – do Doliny Tytanów, na spotkanie z tamtejszą Królową, w celu przekonania jej do pomocy walce ze smokami.
Szybko zdajemy sobie sprawę z tego, że historia zmierza do spotkania rodzeństwa, choć nie wiemy jak do tego dojdzie. Do tego punktu prowadzi jednak bardzo długa i kręta droga. Napotykamy na niej całą plejadę olbrzymów, smoków, gladiatorów walczących o swoje przetrwanie i pragnących wolności. Czekają nas kolejne widowiskowe starcia, magiczne artefakty, a przede wszystkim masę zwrotów akcji i zagadek, które Sorensonowie i spółka będą musieli rozwiązać.
Mull maluje kolejną fantastyczną krainę, zwracając nam uwagę na wszystkie jej szczegóły. Nie sposób nie zakochać się w tych krajobrazach, miastach budynkach, a przede wszystkim postaciach takich jak Królowa Olbrzymów, Dectus, Wróż, czy nypsik Serena. Jesteśmy już niemal na samym końcu historii, a cały czas odkrywamy nowe fascynujące informacje dotyczące świata wykreowanego w Smoczej Straży. Autorowi udaje się cały czas zaciekawić czytelnika i zupełnie nie przeszkadza w tym fakt, że z każdym kolejnym tomem opowieść staje się coraz bardziej rozbudowana. Przez ponad 500 stron książki przechodzimy błyskawicznie i jeszcze jest nam mało.
Cała recenzja na: