Romans hate-love z książkami w tle. Takie cuda zdarzają się tylko w świątecznej Krainie Czarów!
Trey Anderson jest przystojny i popularny. W Corden College należy do śmietanki towarzyskiej, a popołudnia spędza w... Krainie Czarów, niezależnej rodzinnej księgarni założonej przez jego pradziadka.
Ariel Spencer to artystyczna, kreatywna dusza. Ma czerwone włosy i niechlujny, wiecznie pobrudzony farbą strój. Marzy o dostaniu się do Artists' Studio. A jej głowę zaprząta nie zbliżające się Boże Narodzenie, a wygórowane wpisowe, które przekracza skromne możliwości finansowe jej mamy.
Ariel musi znaleźć pracę, a Trey - choć nie lubi dziewczyny - zauważa, że ma smykałkę do sprzedaży książek. W Krainie Czarów nie jest ostatnio wesoło i kolorowo, bo obroty nie starczają na spłatę kredytu. Ariel i Trey lądują więc razem za księgarską ladą. Czy uda im się zwalczyć wzajemną niechęć i uchronić Krainę Czarów przed zamknięciem? Czasu mają niedużo, bo ostateczny termin mija już w wigilię...
Niepoprawnie romantyczna, bożonarodzeniowa historia miłosna, którą z pewnością pokochacie.
Świąteczny romans godny ekranu.
Joya Goffney, autorka książki Wyznania rzekomo porządnej dziewczyny
Słodki bożonarodzeniowy romans dla młodzieży.
,,The Guardian"
Urocza, podnosząca na duchu lektura do przytulenia, z pomysłem na idealną świąteczną playlistę!
Ciara Smyth, autorka książki To nie mój problem
Pełna ciepła, humoru i radości. Wspaniała lektura!
Michelle Quach, autorka książki Cała szkoła mówi o mnie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2023-11-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Love in Winter Wonderland
Przedstawiam Wam piękną powieść romantyczną dla młodzieży z elementami obyczajowymi i motywem hate-love w tle pt. "Miłość w Krainie Czarów" autorstwa Abioli Bello.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Literackie
Motyw hate-love w książce tak czy nie?
"Przez moment coś między nami iskrzyło; miałem wrażenie, że połączyła nas niewidzialna więź. Tylko czy ona też to poczuła?..."
Trey Anderson jest młodym, dobrze zbudowanym, przystojnym chłopakiem, należy do czołówki Corden College. Od dwóch lat jest w związku z Blair. Zawsze może liczyć na swojego przyjaciela Boogsa. Pomaga w rodzinnej księgarni założonej przez pradziadka. Problem w tym, że księgarni grozi bankructwo, a rodzinie brak pomysłów na przyciągnięcie nowych klientów...
Ariel Spencer to młoda, nieco zwariowana, wrażliwa dziewczyna, która nosi na głowie burzę czerwonych włosów, jest artystką i nowatorską duszą, chodzi wiecznie w poplamionych ubraniach od farby. Unika tłumów. I... lubi książki. Ma wsparcie od swoich dwóch przyjaciółek Jolie i Anniki. Chodzi do Corden College. Musi znaleźć dorywczą pracę, by móc opłacić naukę w szkole Artists’ Studio, na którą jej mamy nie stać na jej opłacenie. Zawsze chętna do pomocy, ma głowę pełną pomysłów i... niezwykły dar przekonywania ludzi do sprzedaży. Od lat podkochuje się w Trey'u. Czy praca w księgarni okaże się doskonałym rozwiązaniem? Jak sobie poradzi z uczuciami do Trey'a? Czy młodzi zakochają się w sobie?
Problem w tym, że znajomość Ariel i Trey'a rozpoczyna się w dość niefortunny sposób. Czy wspólna praca zbliży ich do siebie?
Czy wspólne starania ocalą "Krainę Czarów"? Czy połączy ich coś więcej niż tylko cel ratowania księgarni? Jaką twarz pokaże Blair?
Fabuła książki jest bardzo lekka i przyjemna w odbiorze. Towarzysząca nam atmosfera i magia świąt Bożego Narodzenia, a także niepowtarzalny charakter londyńskiego miasteczka, który jest przepięknie ozdobiony i oświetlony, dodaje książce uroku. Mamy tutaj cały plik różnorodnych emocji, który towarzyszy nam podczas czytania książki. Każdy rozdział rozpoczyna osobna świąteczna playlista głównych bohaterów. Książka ukazuje nam stereotypy dotyczące wyglądu, walkę o przetrwanie, marzenia, problemy i rozterki młodych ludzi, zazdrość, miłość i przyjaźń oraz piękne relacje rodzinne. Autorka Abiola Bello w swojej powieści doskonale ukazała czytelnikom czarnoskórą lokalną społeczność, która zawsze się wspiera. Wspaniale stworzone postaci młodych bohaterów. Całym sercem pokochałam postać Ariel. Gratulacje dla autorki Abioli Bello za stworzenie tak emocjonalnej książki. Na końcu czytania zakręciła mi się łza w oku. Myślę, że każdy młody jak i również dorosły czytelnik wyciągnie własną refleksję odnośnie tej historii. Idealny materiał na film. Kochani Serdecznie i 🔥 Wam ten tytuł polecam, a szczególnie wszystkim miłośnikom świątecznych klimatów i klimatycznych księgarń w tle.
Poznajcie Treya i Ariel. Dwójkę młodych ludzi, każde z innego świata, z innymi światopoglądami, pomysłami na życie i wartościami. Trey - przystojny, popularny, popołudniami pomaga w rodzinnej księgarni "Kraina Czarów". Ariel - autsaiderka z ognistą burzą włosów, pomysłowa i kreatywna. Dziewczyna, aby zarobić na wymarzoną szkołę artystyczną, podejmuje pracę w "Krainie Czarów". Co ich dzieli? Wszystko. A co ich połączy? Na pewno tytułowa księgarnia i świąteczne piosenki... Coś jeszcze? Musicie się przekonać sami. I choć ich początki znajomości nie należały do najlepszych to jednak z czasem zaczęli się do siebie przekonywać.
Kolejna książkowy must have na grudniowe wieczory. Pełna ciepła i uroku historia, w której czuć magię świąt. Nasi bohaterowie - barwni, charyzmatyczni i wartościowi. Dali mi się poznać i polubić, zwłaszcza Ariel. Fabuła - przyjemna, łatwa w odbiorze i pomimo pewnej przewidywalności, podejmująca ważne tematy, takie jak przyjaźń, ratowanie małej księgarni przed bankructwem, rodzina, dojrzewanie i trudy z nim związane, podejmowanie ważnych życiowych decyzji u progu dorosłego życia i inne wątki. Wątek romansowy został tu wyeksponowany w sposób nienachalny i delikatny, chociaż czuć tą chemię to ta relacja szła swoim tempem. I to na plus. Autorce udało się w lekki sposób oddać klimat świąt, bawiąc przy tym czytelnika swoją niebanalnością i humorem. Okładka - przecudna! I w dodatku dostajemy playlistę piosenek naszych bohaterów, którymi zresztą tytułowane zostały kolejne rozdziały. Całość oceniam bardzo dobrze! Piękna, lekka, urokliwa i świąteczna powieść.
[Reklama] Wydawnictwo Literackie
Czy czujecie powoli zbliżające się Święta Bożego Narodzenia? Nie? To ja wam proponuję niezwykle klimatyczną, ciepłą i przepiękną historię.
Książka Abioli Bello opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy na co dzień w szkole się mijali a połączył ich wspólny cel. On chciał ratować rodzinną księgarnię a ona prostanowila zacząć pracę by zarobić i móc rozpocząć naukę w placówce, do której uczęszczal nieżyjący już ojciec dziewczyny. Wilk syty i owca cała? Oczywiście, że tak.
Jak się możecie domyślać, nie zabrakło spięć i delikatnego hate-love. Młodym ludziom nie było łatwo walczyć zarówno z czasem, nieplanowanym uczuciem a tym bardziej zawiścią rówieśników.
Autorka podarowała historię o czarnoskórych bohaterach. Ich problemach jak i pokazała piękno dobrej woli. Dobrego serduszka, empatii, troski i bezinteresowności.
Piękna kreacja bohaterów. Nie sposób było ich nie polubić. Niezwykle sympatyczni i pozytywni. Utalentowani na swoich płaszczyznach.
Jest to książka w głównej mierze przeznaczona dla młodego czytelnika z uwagi na wiek bohaterów i brakiem scen erotycznych. Ale uważam, że jeśli chodzi o przesłanie to tu nie ograniczają nas żadne liczby w dowodzie osobistym.
Autorka ma bardzo ładny styl. Lekkie i przyjemne pióro, które pobudza wyobraźnię. Zatraciłam się w czytanej lekturze. Aż żałowałam gdy doczytałam do końca - chciałam jeszcze dłużej potowarzyszyć bohaterom. Powinna przypaść do gustu każdej romantycznej duszyczce.
Polecam
Nie często zdarza mi się czytać w dorosłym życiu powieści dla młodzieży, ale ponieważ zbliżają się święta, a „Miłość w Krainie Czarów” Abioli Bello poniekąd porusza ten wątek, to zdecydowałam się poznać tę historię bliżej.
Ta niezwykła opowieść romantyczna traktuje o losach dzieje się we współczesnej Wielkiej Brytanii. Bohaterami są czarnoskóre nastolatki: przystojny i popularny Trey Anderson oraz artystka Ariel Spencer.
W szkole, do której chodzi Trey, jest duszą towarzystwa, gwiazdą, natomiast poza murami Corden College całe godziny spędza, wspierając interes rodzinny, czyli podupadającą księgarnię Krainę Czarów. Na to miejsce już czeka kupiec, który dał rodzinie ultimatum. Albo zbiorą sumę na uratowanie spuścizny, albo będą musieli ją sprzedać nowemu właścicielowi. Na decyzję mają czas do Wigilii Bożego Narodzenia.
Dziewczyna zaś wygląda na dość niepozorną rudowłosą osobę. Jak na malarkę, przystało nosi wiecznie ubrudzony fartuch, buja w obłokach, a jej największym marzeniem jest dostać stypendium w prestiżowej szkole artystycznej. Domowy budżet nie pozwala jej bowiem na naukę w takiej placówce.
Pewnego dnia losy tych dwojga się splatają. Od początku nie pałają do siebie przesadną życzliwością i gdyby nie to, że Ariel musi podjąć pracę, aby zrealizować jedno ze swoich największych marzeń, to prawdopodobnie nie pomagałaby Treyowi w księgarni. Mimo jego całej niechęci zauważa jednak, że jako sprzedawczyni wykazuje się niezwykłym talentem handlowym oraz organizatorskim. Czy to wystarczy, aby uniknąć najgorszego i ocalić te pełne wspomnień miejsce?
„Miłość w Krainie Czarów” to opowieść nie tylko o miłości dwojga nastolatków, ale też dorastaniu w dobie mediów społecznościowych oraz w tłumie zazdrosnych nastolatków. Autorka dość niespodziewanie wkracza do ich świata, relacjonując z fotograficzną precyzją wszystko, co się u nich dzieje.
Tutaj dwoje młodych ludzi połączył wspólny cel, marzenie oraz nieodparta chęć jego realizacji. Dążą do tego wbrew uprzedzeniom oraz przeciwnościom losu. Nie zważają na przeszkody. Są pełni nadziei i zapału. Mają w sobie ten niepohamowany optymizm, którego często brakuje dorosłym. Nie znają smaku porażki. Chcą działać i zwyczajnie to robią. Ratują nie tylko marzenie, ale też wspomnienia. Autorka daje do zrozumienia, co tak naprawdę jest w życiu ważne, o co powinno się walczyć. Pokazuje, że nie ma nic cenniejszego niż rodzina, przeszłość oraz miejsca, do których od pokoleń ktoś jest przywiązany. Dla tego warto się starać, temu poświęcić. Walczyli więc do samego końca o siebie, o lepsze życie i stabilizację. Wbrew wszystkim i wszystkiemu. Nawet wtedy, gdy na horyzoncie widzieli już zbliżającą się porażkę, a z pozoru najbliższa osoba starała się stać na przeszkodzie szczęściu. Poświęcenie, z jakim starali się dążyć do celu, jest godne podziwu i wzbudza sympatię.
Dość ważną kwestią jest również wątek koloru skóry nieustannie podkreślany przez Bello zupełnie bez potrzeby, ponieważ dla czytelnika raczej nie miał on żadnego znaczenia, nie wnosił nic innowacyjnego, trącił jedynie rasizmem. To tak jakby autorka za wszelką cenę chciała udowodnić, że czarnoskórzy też mają swoje plany, marzenia i potrafią dążyć do ich realizacji. Całkiem bez sensu.
Motyw Wigilii łączący tę opowieść powinien być też nieco bardziej rozbudowany. Zabrakło mi tu atmosfery przygotowań do świąt. Liczyłam jednak na coś więcej, ale być może autorka miała inne intencje. Ogólnie więc oceniam tę opowieść bardzo pozytywnie.
„Nie wiem, z czego to wynika — być może z faktu, że literatura jest nieustannie obecna w moim życiu — ale jestem niemal zaprogramowany na to, by na temat każdej książki mieć własne zdanie.”
Historia ma dwóch bohaterów.
Trey Anderson – przystojny i popularny nastolatek uczący się w Corden College, którego rodzice są właścicielami księgarni o nazwie Kraina Czarów.
Ariel Spencer – artystyczna, kreatywna dusza o czerwonych włosach i niechlujnym, wiecznie pobrudzonym farbą stroju, która marzy o dostaniu się do Artists’ Studio.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a głowę bohaterki zaprzątają nie one, a wysokie wpisowe, które przekracza możliwości finansowe jej mamy. Ariel szuka pracy i za sprawą Trey’a trafia do księgarni, która ma kłopoty finansowe i ze względu na wypadek jego taty – kadrowe. Bohaterowie lądują razem za księgarską ladą.
Czy uda im się zwalczyć wzajemną niechęć i uchronić Krainę Czarów przed zamknięciem? Mają dwa tygodnie, bo termin mija w wigilię…
Szczerze, nie przepadam za romantycznymi historiami, a jednak ta mnie wciągnęła… a nawet mi się spodobała.
Ukazuje ona jaka powinna być miłość – bezinteresowna, szczera i czasem – poświęceniem, aby tej drugiej osobie zrobić przyjemność, bo „mama uwielbia ten film, tato go nie znosi”. Zadaje nam ona pytanie „(…) czy związek nie polega między innymi na tym, żeby dzielić się z partnerem ważnymi rzeczami?”
Oprócz miłości i przyjaźni pokazuje ona wiele innych ważnych spraw. Historia uświadamia, że człowiek kiedy zauważa, że na niego się spogląda potrafi natychmiast zamienić kwaśną minę w słodki uśmiech i przekazuje informację – „Najwyraźniej nie ja jeden udaję”, czyli jest wielu, którzy grają by być w centrum, nie zostać odrzuconym, czy zepchniętym na obrzeża grupy. Warto się zastanowić - czy ja gram i dlaczego to robię?
I kompleksy oraz lęki, które były, są i będą… Opisana historia pokazuje, że dobrze jest się ich pozbyć, a przynajmniej spróbować nad nimi zapanować i z determinacją dążyć do celu. Przypomina o tym, że nastolatkiem jest się tylko raz, dlatego nie należy „zamykać się w swoim pokoju i malować.” A błędy popełnia każdy, ale dobrze jest wyciągać z nich wnioski i unikać w przyszłości oraz kierować się w życiu hierarchią wartości, na której szczycie jest rodzina. Ukazuje ona również temat choroby i odejścia (czyt. śmierci) osoby bliskiej i trudności pogodzenia się z tym faktem. Czas świąt dodatkowo tego nie ułatwia.
Pióro autorki sprawiło, że z każdą kolejną, czytaną stroną historia stawała się coraz bardziej ciekawsza i nawet nie spostrzegłam się, kiedy dobiegła końca.
Książka ta, to świetny pomysł na prezent pod choinkę, gdyż idealna jest na grudniowe, świąteczne wieczory.
#współpracabarterowa z @wydawnictwoliterackie.
Ariel i Trey znają się ze szkoły. Ona dawno temu podkochiwała się w nim. On bez konkretnego powodu nie przepada za nią. Prowadzona od pokoleń przez rodzinę chłopaka księgarnia chyli się ku upadkowi. Ariel musi podreperować budżet, aby móc opłacić wymarzony kurs w szkole artystycznej. Dziewczyna trafia do księgarni Andersonów i przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności, zaczyna w niej pracować. Ariel i Trey wspólnie wprowadzają w życie plan ratowania rodzinnego biznesu. Mają czas do Bożego Narodzenia, aby postawić “Krainę Czarów” na nogi. Przy okazji odkrywają, że mogą na sobie polegać, a częste przebywanie w księgarni zaczyna ich do siebie zbliżać. Tylko co na to dziewczyna Treya? I czy księgarnia trafi w ręce bezwzględnego agenta nieruchomości?
Jejciu, jejciu, jaka ta książka była przyjemna! Jak ją się dobrze czytało! Lekka, angażująca, wciągająca historia, której głównymi bohaterami jest para nastolatków i… księgarnia. Ten klimat zbliżających się świąt, zapachu książek, jarmarku bożonarodzeniowego — no cudo!
“Miłość w Krainie Czarów” to miły otulacz, totalnie, na sto procent comfort book z motywem hate-love, który zachwyca swoją prostotą. Spodziewamy się, jakie będzie zakończenie, wiemy, że nic nas tu nie zaskoczy, ale brniemy w tę historię bez zatrzymywania się, chcemy ją chłonąć, chcemy wczuć się w jej magię, jej spektakularny happy end.
Dawno nie czytałam takiej zwyczajnie uroczej książki o miłości, w której niepotrzebne są fizyczne zbliżenia między bohaterami, żebym czuła to iskrzenie, błyszczenie i motylki w brzuchu. Dodatkowo fakt zbliżającego się Bożego Narodzenia i przytulność starej księgarni sprawiają, że historia napisana przez Abiolę Bello jest totalnym must read wszystkich, którzy lubią motywy literatury w książkach i opowieści zimowo-świąteczne.
To książka, która przepełniona jest magią świąt. Daje nadzieję na to, że bożonarodzeniowe cuda jednak mogą się wydarzyć. Opowiada o rodzinnych więzach, dbałości o podtrzymanie wielopokoleniowej tradycji, akceptacji, wsparciu, przyjaźni i w końcu — miłości. Otulająca jak gruby koc historia, w której nadzieja i obecność drugiego człowieka są jak ciepły termofor schowany pod tym kocykiem.
W grudniu czy listopadzie lubię sięgać po książki świąteczne. Podoba mi się ten specyficzny klimat, to ciepło, czasami tęsknotą czy refleksja nad życiem no i oczywiście te cuda, mniejsze i większe.
Na początku grudnia udało mi się przeczytać książkę ,,Miłość w Krainie Czarów"@abiolabello
Trey jest przystojny, należy do popularnej grupy w szkole, a po zajęciach lekcyjnych pomaga rodzicom w księgarni o nazwie ,,Kraina czarów". Ariel to artystka, która marzy aby dostać się do jednej z najlepszych szkół. Jednak wysokie wpisowe, przekracza możliwości jej rodziny. Dziewczyna postanawia znaleźć pracę i znajduje ją w księgarni rodziny Trey'a, chociaż Kraina Czarów ma ostatnio problemy finansowe. Mimo, że chłopak nie lubi dziewczyny musi z nią pracować, a i próbują uratować księgarnię.
Chociaż od początku wiedziałam jak książka się skończy, to i tak przy jej czytaniu spędziłam miło czas.
I tak naprawdę bardziej wciągnęła mnie historia Krainy Czarów, niż losy bohaterów. Jednak relacja między Ariel i Trey'em nie była mi całkiem obojętna. Przyznać muszę, że na początku Trey'a nie za bardzo polubiłam, dopiero z czasem mnie do siebie przekonał. Natomiast Ariel od samego początku zdobyła moje serce.
A co do Krainy Czarów, to podobała mi się przemiana tego miejsca, to jak pomysły tej dwójki wpłynęły na to miejsce, ale też i na jej otoczenie i ludzi.
Z wielką przyjemnością mogę napisać, że ,,Miłość w Krainie Czarów" to fajny świąteczny romans dla młodzieży. A, że mamy tutaj w tle książki to tym bardziej mi się podobała.
"Miłość w Krainie Czarów" to lekka i przyjemna świąteczna lektura. Dobrze mi się ją czytało.
Spodobał mi się pomysł na fabułę - przede wszystkim dotyczy ratowania księgarni. Plan ratunkowy jest kreatywny, cieszy się sporym odzewem wielu ludzi, choć nie bardzo rozumiałam cały czas podkreślanie "czarność" księgarni oraz bohaterów. Wg mnie to nie zmienia jakimi są osobami, więc jeśli przedstawiając postacie zaznaczy się różne cechy charakteru, wyglądu czy pochodzenia to chyba wystarczy.
Jest to teoretycznie uroczy romans. Ariel pomaga Treyowi ratować rodzinny interes i przy okazji się zbliżają do siebie. Wszystko pięknie, gdyby nie to że Trey ma dziewczynę. Bardzo nie podobało mi się w jaki sposób potraktowali Blair. Chociaż nie polubiłam tej bohaterki, nie uważam, że powinno się kogokolwiek potraktować w taki sposób.
Niepoprawnie romantyczna, bożonarodzeniowa historia miłosna, która jednocześnie opowiada o zdradzie emocjonalnej, nie fajnym traktowaniu swojej partnerki i w efekcie zostawienia jej dla drugiej dziewczyny? Jak dla mnie to nie jest spoko.
Gdyby nie ten wątek, książka podobałaby mi się o wiele bardziej. Jest naprawdę fajnie napisana, dotyczy księgarni, postaci da się lubić i łatwo się w nią wciągnąć.
Niestety jak dla mnie pewne rzeczy są nie do zaakceptowania. Jeśli wam to nie przeszkadza, to myślę, że książka przypadnie wam do gustu.
??
Ariel, nastoletnia artystka, książkara i outsiderka, marzy o dostaniu się do Artists' Studio, gdzie uczył się jej tata, który niedawno zmarł. Z powodu wysokiego czesnego dziewczyna rozgląda się za pracą i tak trafia na Krainę Czarów - księgarnię prowadzoną przez rodziców jej znajomego ze szkoły. Niestety ostatnio rodzinny interes nie idzie najlepiej i grozi mu zamknięcie. Ariel i Trey mają czas do Gwiazdki, by ocalić Krainę Czarów.
???
Jeśli szukacie ciepłej, lekkiej i klimatycznej świątecznej młodzieżówki to dobrze trafiliście! Pomysł osadzenia akcji w księgarni od razu mnie kupił - to idealna powieść dla książkar.
Ariel i Trey to postaci, które - mimo że nie są idealne - dają się lubić. Z zainteresowaniem śledziłam rozwój ich znajomości. Cieszę się, że oprócz wątku romantycznego pojawiły się tu też relacje rodzinne, w których widać było wzajemny szacunek i miłość.
Autorka oprócz świetnej historii zaserwowała mi też ciekawą świąteczną playlistę - każdy rozdział zaczyna się od tytułu piosenki w wykonaniu czarnych artystów. Część już przesłuchałam i dodałam do swojej dotychczasowej listy gwiazdkowych kawałków.
Mogę Wam z czystym sumieniem polecić tę książkę - myślę, że ogrzeje niejedno serduszko w tym (przed)świątecznym czasie!
??
Trey Anderson jest jednym z najpopularniejszych uczniów w Corden Collage. Pomimo tego swoje popołudnia spędza w Krainie Czarów, czyli małej księgarni należącej od pokoleń do jego rodziny.
Ariel Spencer jest utalentowaną artystką. Ma czerwone włosy i niechlujny, wiecznie pobrudzony farbami ubiór. Nastolatka marzy o dostaniu się do Artists Studio, ale martwi ją wysokie wpisowe, które przekracza możliwości jej rodziny. Ariel wie, że musi znaleźć pracę. Trey, chociaż nie przepada za Ariel, widzi, że ma ona dar do sprzedaży książek. A każda sprzedana książka w księgarni jest na wagę złota, dlatego oboje łączą siły by sprzedać ich jak najwięcej. W końcu chodzi o uratowanie księgarni przed zamknięciem....
Po ostatnim świątecznym niewypale zagranicznej autorki, który niedawno przeczytałam, do tej książki podeszłam z dość sporą rezerwą. I z początku nie mogłam się w nią wgryźć... Przez to bałam się, że jej czytanie będzie mi szło jak po grudzie... A jednak wkrótce się to zmieniło. Z każdą kolejną stroną książka stawała się coraz ciekawsza i nawet nie spostrzegłam się, kiedy mnie kompletnie wciągnęła. Niby niniejszą lekturę można uznać za typową młodzieżówkę, ale powinna spodobać się też czytelnikom, którzy już dawno nie są młodzieżą.
Miłość w Krainie Czarów na pierwszy rzut oka to typowa zimowo-świąteczna lektura. Lekka, przyjemna ze sporą dawką przedświątecznej magii, wprost idealna na zimowe wieczory. Jednak, kiedy się w nią wgryziemy dostrzeżemy, że nie jest to historia o błahych problemach współczesnych nastolatków. Niniejsza lektura opowiada o prawdziwej przyjaźni i miłości, pokazuje o co warto walczyć i co jest w życiu najważniejsze...
Zarówno Ariel jak i Trey musieli zmierzyć się z problemami, które mogłyby przytłoczyć niejednego dorosłego. Żadne z nich nie poddało się... Owszem. Popełniali błędy jak każdy, ale potrafili wyciągać z nich wnioski. Czasami upadali, ale podnosili się i starali się walczyć o swoje. Ariel i Trey to dwójka młodych ludzi, których nie dało się polubić i nie dało się im nie kibicować w spełnianiu marzeń. Nie dało się nie polubić ich historii. Nie dało się nie polubić pióra autorki. Właściwie Miłość w Krainie Czarów miała tylko jeden minus. Irytowało mnie nieustanne podkreślanie koloru skóry bohaterów, których poznaliśmy a szczególnie właścicieli księgarni. Tak jakby kolor skóry definiował człowieka....
Sama książka w moim przekonaniu zasługuje na uwagę czytelników, którzy szukają idealnej historii na jesienno-zimowe wieczory.