Powiedziałem ci kiedyś, jak byłaś dzieckiem, że tak długo, jak istnieje ród Everlych, istnieje też Penelope. Ale to jeszcze bardziej skomplikowane. Nasza rodzina jest z nią połączona na wieki.
Przez całe pokolenia członkowie rodu Everly byli świadkami tego, jak najzdolniejsi i najlepsi spośród nich znikają, zabrani jako ofiary za zbrodnię, której nikt nie pamięta, i w celu, którego nikt nie rozumie. Ich dręczycielką jest kobieta o imieniu Penelope, która nigdy się nie starzeje, nigdy nie choruje i nigdy... nie wybacza.
Violet Everly była zaledwie dzieckiem, gdy jej matka Marianne zniknęła w burzową noc, zdeterminowana, by złamać klątwę. Wkrótce po jej zniknięciu pojawiła się Penelopa. I jej ultimatum: Violet ma dziesięć lat na odnalezienie Marianne, jeśli tego nie zrobi - zajmie miejsce matki. Violet jest ostatnią z rodu Everly i - podobnie jak jej matka - chce za wszelką cenę przełamać klątwę. Aby to zrobić, musi zejść do magicznego podziemia kapryśnych bogów, żądnych władzy uczonych i potworów złaknionych zemsty.Musi też współpracować z cichym asystentem Penelopy, Aleksandrem, któremu nie można ufać, ale którego wiedza o tym dziwnym świecie jest zbyt cenna, by go zignorować.
W swojej podróży Violet dotrze aż na krańce świata. Po to, by odnaleźć Marianne i klucz do miasta gwiezdnego pyłu, w którym zaczęła się cała historia...
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-03-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: The City of Stardust
Trafiliście kiedyś na książkę, którą można było opisać, że była "o wszystkim i o niczym”?
Mam mętlik w głowie po lekturze "Miasta gwiezdnego pyłu" Georgii Summers, liczyłam na coś spektakularnego, coś nowego, coś innego, coś ciekawego, a dostałam coś, co mi się podobało, a zarazem tyle rzeczy mi się nie podobało, że nie wiem nawet jak ją ocenić. Zacznę od tego, że główna bohaterka przez całą książkę mnie irytowała, zdarza się, rozumiem, nie każdemu podobają się ci sami bohaterowie. Jednak panna Everly była taka nijaka, taka płytka i naiwna, że jej końcowe próby stawiania oporu nie podobały mi się, bo wydawały mi się wyciskane z niej na siłę. Do tego dodajmy Aleksandra, który nie miał kręgosłupa przez większość książki. Antagonistka tej powieści mogła robić z nim, co chce, zmuszała go do najróżniejszych rzeczy, a on robił wszystko, bez mrugnięcia okiem. I znów to samo, pod koniec autorka chciała, by w końcu pokazali trochę charyzmy, próbowała tłumaczyć działanie swoich bohaterów, jednak to do mnie nie przemawia. Próbuje sobie tłumaczyć takie wykreowanie postaci, że autorka chciała pokazać przemianę w obliczu zagrożenia, jednak nie lubię takich postaci, a ta niechęć bardzo utrudniała mi wyciągnięcie frajdy z czytania tej książki.
Violet Everly przez całe swoje życie była ukrywana w rozpadającym się domu rodu Everlych, była ukrywana z powodu klątwy rzuconej na jej ród. Jej matka, w pewną burzową noc, podejmuje bardzo trudną decyzję. Pozostawia córkę swoim braciom i wyrusza w długą i niebezpieczną podróż, której celem ma być złamanie klątwy. Przez lata jeden członek ich rodu był zabierany przez tajemniczą Penelope, teraz nadszedł czas na matkę Violet. Z chwilą, w której Violet dowiaduje się o klątwie i o tajemniczych kluczach, które mogą przenosić w różne miejsca, podejmuje decyzję, że nie chce się już ukrywać i wyrusza w podróż jak jej matka. Jej celem też jest próba ochrony najbliższych.
Tym razem spytam się was, czy zdarzyło się wam, że bohaterowie książki, bardzo wam się nie podobali, jednak coś innego w książce było na tyle fajne, że powieść ostatecznie wam się podobała?
Nie raz zdarzyło mi się trafić na taką książkę, której fabuła była na tyle wciągająca, że zapominałam o kiepskich bohaterach, zapominałam o niedociągnięciach, jedynie przy pisaniu recenzji, przypominałam sobie wszystkie aspekty powieści, które mi się nie podobały. Wtedy właśnie rodził się we mnie konflikt, jak ocenić coś, co mi się tak podobało, a zarazem nie. Pewnie zastanawiacie się, co w końcu mi się podobało w tej historii. Sam pomysł na fabułę był świetny. Nie wszystko było dokładnie opisane, dlatego niekiedy się gubiłam, jednak pomysł na podróże między światami i wymiarami był genialny. Tajemniczy rewerit również mnie zaintrygował, jednak co z tego, jak autorka nie zagłębiła się jakoś w tych aspektach swojej powieści, co miała. Wolała skupić się nad rodzącym sie uczuciem między swoimi nijakimi bohaterami. Na plus trzeba tez zaliczyć antagonistkę, Penelope była dopracowana w każdym szczególe, jej brutalność, jej tęsknota, jej chęć mordu, to wszystko złożyło sie na coś, co warto zapamiętać z tej książki. Jak skończyłam tę powieść, zastanawiałam się, czy mam ochotę na jakąś dalszą historię. Myślę, że autorka mogłaby pociągnąć jeszcze tę historię, mogłaby nam pokazać te inne światy, mogłaby pokazać nam pracę uczonych, mogłaby nam wiele więcej pokazać. Jednak z drugiej strony, myślę, że to jak się skończyła historia, jest wystarczające.
Wystarczające na książkę, którą się przeczyta, przy której się można dobrze bawić i o której można zapomnieć. Nie wstrząsnęła mną, nie zapadła jakoś w pamięci, jednak polecam wam ją, może wy wyniesiecie więcej pozytywów z niej niż ja. Dziękuję bardzo wydawnictwu Jaguar za książkę do recenzji.
Co sądzicie o kontaktach? Można je łamać czy należy przestrzegać zawartych obietnic?
Violet podejmuje próbę odnalezienia swojej matki, która wiele lat wcześniej pozostawiła ją pod opieką swoich braci i wyruszyła w nieznane z zamiarem złamana rodzinnej klątwy czy raczej długu krwi. Ów klątwa w rodzinie Everlych jest od zawsze, zaciągnięta została przez protoplastę rodu Evera Everlyego wieki wcześniej i jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. To właśnie przez nią z każdej generacji odchodził najzdolniejszy członek rodziny.
Odkąd istnieje rodzina Everlych istnieje też Penelopa. Kim jest tajemnicza kobieta oszałamiająco piękna, pachnąca wanilią, a także bezwzględna, surowa i brutalna. Jest dobra czy zła? Co nią tak naprawdę kieruje i dlaczego? Właśnie na te pytania będzie próbowała odpowiedzieć Violet, która podejmie się dokonania niemożliwego, aby ratować swoich bliskich.
W wielu wierzeniach bóstwa i bogowie przedstawiani są jako istoty idealne, piękne ale też lubiące ofiary. W tej książce spotkamy bóstwa - astrale. Istoty Gwiezdnego Miasta, które gustują w ludzkiej krwi.. Ten wątek niestety podobał mi się najmniej, był potrzebny do napędzania historii, ale spychał ją przez to w pewien niesmaczny mrok.
Całą tą historię odbieram jako opowieść o dojrzewaniu, podejmowaniu decyzji i braniu za nie odpowiedzialności. Czytelnik zetknie się tu też z historią zastraszonego, zmanipulowanego i zaszczutego człowieka, i o tym jak można uzależnić się od agresora – tak odbieram postać Aleksandra, wobec którego kilkakrotnie podczas czytania zmieniałam stosunek.
Książka raczej toczy się spokojnie bez większych napięć czy zwrotów akcji – miałam wrażenie że autorka podejmowała próby podkręcenia akcji, ale to nie wyszło. Sama historia i pomysł całkiem fajne, ale chyba to wszytko było trochę zbyt rozciągnięte. Nie do końca wyjaśniona była też mechanika światów i żyjących w nich istot. Sama historia została zamknięta, a wszystkie pomniejsze wątki wyjaśnione w krótkim epilogu.
"Miasto Gwiezdnego Pyłu" to debiut autorstwa brytyjskiej pisarki, Georgii Summers. Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze jest to fantastyka, której główna fabuła kręci się wokół tajemniczej klątwy, a po drugie: w grę wchodzi magiczny świat powiązany z gwiazdami. Jak widzicie, nie mogłam przejść obok tej historii obojętnie, z napięciem wyczekując nieoczekiwanego. :)
"Miasto Gwiezdnego Pyłu" opowiada o perypetiach Violet Everly. Czytelnik poznaje ją już jako małą dziewczynkę, którą wychowują wujowie, Ambrose oraz Gabriel, i której matka, Marianna, tajemniczo zniknęła. Niby wyruszyła w poszukiwaniu przygód, niby w celu odkrycia prawdy, niby z zamiarem przełamania klątwy od lat dotykającej rodzinę Everly. Problem pojawia się w chwili, kiedy matka Violet powinna już wrócić, bo nadszedł jej czas, a jednak ślad po niej zaginął.
Do domostwa Everlych przybywa Penelopa domagająca się spełnienia obietnicy, jednak po dłużej rozmowie dochodzi do kolejnej wymiany. Violet zostaje "sprzedana". Dziewczyna za równo dziesięć lat zostanie zabrana przez Penelopę, by się poświęcić. By umrzeć.
Lata lecą, nikt nadal nie wie, jak odczynić klątwę. Ba, wujowie nawet nie chcą wytłumaczyć Violet, na czym owa klątwa w ogóle polega. W międzyczasie Violet poznaje Aleksandra, przystojnego asystenta Penelopy, z którym nawiązuje swego rodzaju więź. Poza tym nadal ze wszystkich stron stara się poznać prawdę i odnaleźć zaginioną przed laty matkę.
Czy Violet uda się odczynić klątwę? Na czym ona właściwie polega? Kim jest Penelopa? Czy można ufać Aleksandrowi? I najważniejsze: jaki z tym wszystkim związek mają Gwiazdy?
"Miasto Gwiezdnego Pyłu" to książka, do której niestety nie jestem stuprocentowo przekonana. Już od pierwszych stron czułam swego rodzaju konsternację, ponieważ nie miałam zupełnie pojęcia, o co chodzi. Plątały mi się wydarzenia, bohaterowie wszystko gmatwali, pojawiało się pełno tajemniczych motywów, z których żaden nie był choć w minimalnym stopniu wyjaśniony. Za dużo, zbyt niepewnie. Miałam jednak nadzieję, że im dalej w las, tym kolejne puzzle historii wskoczą na swoje miejsce i coś zacznie się przejaśniać. Niestety, ciągle coś mi nie grało, a zakończenie - mimo że ostatecznie odpowiedziało na wszystkie moje pytania - kompletnie mnie nie usatysfakcjonowało.
W książce zabrakło mi lepszego poprowadzenia postaci. Przez ponad trzysta pięćdziesiąt stron nie udało mi się zżyć z żadnym bohaterem. Żadnego nie polubiłam czy nie znienawidziłam - wszyscy byli mi obojętni. Największy problem miałam jednak z Violet, która mimo że ciągle powtarzała, że musi poznać prawdę, przez prawie dziesięć lat nie porozmawiała szczerze z wujami, nie zrobiła nic, by choć odrobinę zbliżyć się do rozwiązania. Wiedziała, że jest okłamywana, że jej dni są policzone, a jednak biernie trwała. Miałam wrażenie, jakby autorka specjalnie wydłużała czas, by ostatecznie pisać o dorosłej Violet. Z jednej strony rozumiem zabieg, ale z drugiej cały ten wątek można było jakoś inaczej wytłumaczyć, bo ostatecznie stał się mocno naciągany.
Miałam nadzieję, że w "Mieście Gwiezdnego Pyłu" zagra przynajmniej system magiczny, ale szczerze? Nie zachwycił mnie. Pomysł stworzenia odrębnego świata, do którego przechodzi się wyłącznie dzięki specjalnym kluczom wykonanym z wyjątkowego, gwiezdnego materiału, brzmiał jak strzał w dziesiątkę. Jednak okazał się strzałem w kolano. Za mało magii, za dużo kręcenia się za własnym ogonem i lamentowania nad tajemniczą klątwą. Niewykorzystany potencjał.
Książka miała jednak kilka plusów. Podobała mi się relacja między Violet a Aleksandrem. Nie była oczywista. Zachowanie chłopaka oraz jego wybory życiowe potrafiły sporo namieszać, dzięki czemu historia od razu nabrała smaczku. Georgia Summers nie postawiła też na miłość od pierwszego wejrzenia; czytelnik śledził powolne, sympatyczne pogłębianie więzi między tą dwójką, budowanie zaufania, wzloty i upadki, co od razu dodało powieści realności.
Ciekawym rozwiązaniem było również wprowadzenie motywu Gwiazd jako zwyczajnych ludzi (no, powiedzmy, że zwyczajnych). Świetnym wątkiem okazał się ten poświęcony Jurijowi oraz jego uzależnieniu od reweritu, czyli gwiezdnego minerału. Nie zamierzam zbyt wiele w tej kwestii mówić, by nie spojlerować, ale uważam, że Jurij to największy atut całej powieści - szkoda, że to tylko drugoplanowa postać.
W kilku słowach podsumowania: "Miasto Gwiezdnego Pyłu" to książka z niewykorzystanym potencjałem. Zapowiadała się naprawdę wspaniale, a jednak ostatecznie trochę mnie zwiodła. Nie zżyłam się z bohaterami, nie potrafiłam się do końca odnaleźć w aż nazbyt pokomplikowanej fabule, a momentami było zbyt wiele pytań i za mało odpowiedzi. Ciągle czegoś mi brakowało, a mimo to przeczytałam do ostatniej strony ciekawa zakończenia. Nie będę pisać, czy polecam, czy nie. Najlepiej sami zdecydujcie, czy "Miasto Gwiezdnego Pyłu" to książka dla was.
W krwi niewinnych skąpana...
W blasku księżyca skradziona...
Dziecina...
Pustką świecą łóżeczka małych marzycieli...
A wokół zapach wanilii...
W najwyższej wieży złożone w darze...
Oddane przed oblicze bogini...
Ofiara złożona największa,
najbardziej bolesna,
najlepiej smakująca...
życie i młodość ratująca...
od tysiącleci...
Klątwy, zdrady, spustoszenie, poświęcenie, ofiary krwi, kary za nieposłuszeństwo, zemsta.
Świat pełen złudzeń podporządkowany bogini, która pod postacią pięknej kobiety egzekwuje swoje zawarte układy.
W swoim debucie autorka zabiera nas do krainy bogów, magii i starożytnej klątwy. A wszystko zaczęło się od ... miłości...
Bogini i śmiertelnik mają rok wspólnego życia. Ofiarą za ten czas jest jego dusza. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Ten cudowny świat przestaje istnieć. Są inne światy, ale już nie takie.
Bogini karze wszystkie pokolenia z rodu śmiertelnika, a cena jest najwyższa z możliwych.
Violet, ostatnia z rodu, chce złamać klątwę. Jest uparta i nic jej nie powstrzyma. Przed nią nieznany świat i mnóstwo tajemnic, które sama musi rozwikłać.
"Klątwy są po to, żeby je łamać..."
Ale jak złamać klątwę o której nic się nie wie?
Przez wiele lat nie powiedziano jej prawdy, bo chciano ją chronić. Teraz ma mało czasu na jej powstrzymanie i musi się wszystkiego dowiedzieć sama.
Historia zbudowana na kanwie magicznych światów, przez które można podróżować mając specjalny klucz. Jednak drzwi do tego szczególnego świata zostały zniszczone. Aby je otworzyć potrzebna jest ofiara z krwi.
Baśniowa historia oparta na walce dobra ze złem. Pokazująca, że istnieje przebaczenie, a człowiek nie jest nikim. Jednak zrozumienie tego kosztuje bardzo wiele. Droga ku temu jest bolesna, pełna widocznych ran na plecach, a własna beznadziejność wyryła już w sercu tatuaż bycia nikim.
Jedyną drogą, aby ocalić wielu, jest własne poświęcenie. Kto się odważy na tak szlachetny czyn?
Jeśli zastanawiacie się, czy warto sięgnąć po tę książkę, zajrzyjcie na mój blog, a co nieco dowiecie się o tej powieści :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-miasto-gwiezdnego-pylu-georgia-summers/
"Miasto Gwiezdnego Pyłu" to książka o której nie wiem co mam myśleć.
Z jednej strony historia jest oryginalna i ciekawa, ma ogromny potencjał. Z drugiej jest skomplikowana, przez dłuższy czas nie wiadomo o co chodzi, a ten potencjał jest niewykorzystany.
Trudno było mi się wciągnąć w tą lekturę, udało się to dopiero po kilkudziesięciu stronach. Nie umiałam się zżyć z bohaterami, byli dziwni, ich zachowanie niekiedy bywało niezrozumiałe i irracjonalne. Nie umiałam polubić postaci.
Jak wspomniałam to skomplikowana historia, za dużo różnych wątków pojawia się od początku. Przez co czułam się zagubiona podczas lektury. Miałam po prostu przesyt.
Bardzo podobał mi się świat wykreowany przez autorkę. Jest niebanalny i interesujący. Wyobraźcie sobie możliwość podróżowania w każde miejsce, za pomocą klucza. Otwieracie drzwi i nagle znajdujecie się w innym kraju, a nawet świecie.
Muszę przyznać, że zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Sama książka też nie spełniła moich oczekiwań. Była po prostu dobra. Jednak z chęcią sięgnę po kolejne książki tej autorki, z tego co się orientuję to był jej debiut. Przy kolejnym tytule będzie już mieć ze sobą doświadczenie i myślę, że będzie on bardziej dopracowany.
Okej, mamy podróże między różnymi miejscami trwające zaledwie chwilę. Co tutaj jeszcze znajdziemy? Klątwę! I to taką nękającą ród od pokoleń. Czy uda się ją w końcu złamać?
Jeśli chodzi o język, dla mnie był on taki spokojny, powolny. To przyjemna historia, raczej na kilka wieczorów. Doskonale pozwala oderwać się od rzeczywistości, przeżyć przygodę i po prostu odpocząć. Dobrze spędzony czas.
,,Miasto gwiezdnego pyłu" to książka, którą pokochałam od pierwszych stron. Jest to powieść o magii, krainie bogów i starożytnej klątwie, którą bohaterowie będą chcieli złamać.
Jest to opowieść o Violet, dziewczynie, którą matka pozostawiła pod opieką jednego ze swoich braci. Marianna myślała, że uda się jej w ten sposób ochronić córkę. Gdy po 2 latach do rodzinnej posiadłości wraca drugi z braci, Gabriel z informacją, że tajemnica Marianny wydała, jest już jasne, że będzie się wiele działo.
Pewnego dnia do ich domu przybywa Penelopa ze swoim asystentem, Aleksandrem. Szuka ona klucza do dowolnego miejsca na świecie. Do miejsca, w którym już kiedyś się było. Penelopa to kobieta, która nigdy nie choruje, nigdy nie starzeje się i nigdy nie przestanie dręczyć rodu Everly. Jest to ród, w którym najbardziej utalentowane osoby znikają bez śladu. Matka Violet próbowała złamać tę klątwę. Ale nie wiadomo gdzie jest. Violet ma 10 lat na jej odnalezienie. W innym wypadku będzie musiała zastąpić matkę. Dziewczynie pomaga Aleksander. Czy uda się im odnaleźć Mariannę oraz klucz do Miasta gwiezdnego pyły, w którym wszystko się zaczęło? Przekonacie się sami.
Książka zaczarowała mnie od pierwszych stron. Może dlatego, że uwielbiam w fantastyce poszukiwać wraz z bohaterami zaginionych, magicznych przedmiotów. Autorka wspaniale tutaj wykreowała głównych bohaterów. Bardzo polubiłam Violet i jej wujków. Sama Penelopa chociaż była tym złym charakterem również przypadła mi do gustu. W sumie to jej postać była najbardziej wyrazista i wywoływała najwięcej emocji. Nie podobała mi się natomiast relacja, uczucie jakiem obdarzyła Violet, Aleksandra. Pojawiło się nagle i nie mogłam poczuć romantyzmu.
Bardzo spodobał mi się świat jaki stworzyła Georgia Summers i szkoda, że książka jest jednotonówką, bo ciężko go opuścić.
Przeczytane:2024-08-25, Ocena: 3, Przeczytałem, 52 książki 2024,
Razem z letnim przywitaniem wpadam opowiedzieć Wam parę słów o "Mieście Gwiezdnego pyłu" Georgii Summers pięknie wydanym przez wydawnictwo Jaguar .
Jest to historia pewnej klątwy i młodej dziewczyny ukrywanej w domu przez dwóch wujków. Ich siostra, a mama Violet pewnego dnia zniknęła by przełamać klątwę, jednak jeśli w ciągu dziesięciu lat nie odnajdzie się, klątwa spadnie na córkę, a dokona jej okrutna i tajemnicza Penelopa. Violet wyrusza w świat szukać matki, wspierana przez tajemniczego młodzieńca, który jest prawą ręką Penelopy, a jednak, jak bardzo by się nie starał, nie może dorównać osobom z jej otoczenia. Czy dziewczynie uda się złamać klątwę? Jakie znaczenie mają wszechobecne klucze? Cóż za dziwny świat kryje się za drzwiami pokoju wuja?
Jest to jeden z tych rzadkich przypadków gdy książka podoba mi się i nie podoba jednocześnie. Podoba mi się piękny, oniryczny literackie język w niej użyty. Sprawia, że czułam się, jakbym czytała baśń dla dorosłych, przesyconą magią i pięknem. Opisy działały na moją wyobraźnię. Za to nie podobała mi się pewna niekonsekwencja i niefrasobliwość w fabule- np. Violet wychowywana pod kloszem pewnego dnia wyrusza w świat w poszukiwaniu matki i doskonale sobie radzi sama w wielkim świecie, jeżdżąc z kraju do kraju. Mimo, że jej matka zniknęła przed laty w każdym kraj spotyka kogoś, kto ma o niej coś do powiedzenia i wie, gdzie pokierować dziewczynę dalej. Akcja jest dość nierówna- przez wiele stron nic się nie dzieje, by nagle zaskoczyć czytelnika jakimś ważniejszym wydarzeniem, a później znów ukołysać spokojem. Irytowała mnie trochę naiwność głównej bohaterki i pewna niefrasobliwość.
Myślę, że książka przypadnie do gustu osobom, które nie potrzebują mocnych emocji i wartkiej akcji, a za to lubią raczej powolne opowieści snute w pięknym stylu