Najnowsza powieść autorki bestsellerowego Jedz, módl się, kochaj!
Wcale nie trzeba być grzeczną dziewczynką, by stać się dobrym człowiekiem, czyli opowieść o seksie i urokach życia w Nowym Jorku.
,,Życie jest nie tylko ulotne, ale też niebezpieczne, dlatego nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności" - tym mottem kieruje się główna bohaterka Miasta dziewcząt. Wyrzucona z prestiżowej uczelni Vivian trafia do Nowego Jorku, do ciotki, która prowadzi podupadający teatr rewiowy. Tu poznaje grono charyzmatycznych postaci: frywolne tancerki, seksownych amantów, znakomitą artystkę dramatyczną, autora tandetnych sztuk, muzyków i reżyserów. Gdy popełnia błąd i w środowisku wybucha skandal, jej nowy świat staje na głowie, ale choć nie od razu pojmie w pełni, co się stało, to jednak dzięki temu doświadczeniu zrozumie, czego pragnie i jak to osiągnąć.
W Mieście dziewcząt autorka nie tylko zgłębia kobiecą seksualność, ale także tropi tajemnicze meandry prawdziwej miłości.
O twórczości Elizabeth Gilbert:
Jej książki są tak inteligentne i tak świetnie napisane, że wpadasz po uszy i nie możesz się od nich oderwać. - ,,Entertainment Weekly"
I poważne, i zabawne, wręcz olśniewające. - ,,The New Yorker"
Książki napędzane mądrością, humorem, szczerą wylewnością - stąd ich nieodparty urok.- ,,The New York Times Book Review"
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-09-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Czyta:
Tytuł oryginału: City of Girls
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą
„ Czasami trzeba dużo czasu , żeby coś zrozumieć „
Uwielbiana na całym świecie pisarka, Elizabeth Gilbert autorka bestsellerowego „ Jedz, módl się, kochaj „, książki, która doczekała się adaptacji filmowej z Julią Roberts i Javierem Bardemem w rolach głównych wydała nową powieść „ Miasto dziewcząt „, która od samego początku urzekła mnie przyjemnym w odbiorze stylem narracji. Oczarowała klimatem burleski, który skojarzył mi się z filmem „ Moulin Rouge”. Od pierwszych stron wiedziałam, że mam do czynienia z prozą ze wszech miar wyjątkową.
Jest współczesny Nowy Jork bohaterka powieści Vivian ma około dziewięćdziesiątki i pisze ogromny list do Anglii, córki jak się potem okazuje jedynego mężczyzny, którego kiedyś bardzo kochała. Pisze ten list, którym w zasadzie jest cała książka, aby odpowiedzieć na pytanie, kim była dla jej ojca, w szczegółowy i emocjonujący sposób. Wraz z Vivian odbyłam niezwykłą, niezapomnianą podróż w czasie do Nowego Jorku lat czterdziestych.
Na świecie szaleje już II Wojna Światowa, tymczasem Stany Zjednoczone jeszcze jej nie odczuwają, Nowy Jork się bawi. W takim to czasie do miasta przyjeżdża dziewiętnastoletnia Vivian panienka z dobrego domu, która została wyrzucona z prestiżowego Vassar College, ponieważ nie miała głowy do nauki, a zamiast ślęczenia nad książkami wolała towarzystwo ekscentrycznej babci, która nauczyła ją szycia na maszynie. Zamożni rodzice nie wiedząc, co począć z krnąbrną córką wysyłają ją do ciotki Peg, która ma ekstrawagancki, rozpadający się teatr w śródmieściu zwany Lily Playhouse. Tam Vivian poznaje mnóstwo niekonwencjonalnych i charyzmatycznych postaci, od uwielbiających zabawę frywolnych tancerek, seksownych amantów, muzyków, genialnego reżysera do gangsterów włącznie, a dzięki swoim umiejętnością krawieckim szybko zyskuje sympatię całego zespołu. Vivian bardzo szybko zachłysnęła się wielkomiejską atmosferą, prowadzi rozwiązły tryb życia i w swoim pojęciu bawi się doskonale. Buja w obłokach i ma niezbyt sprecyzowane oczekiwania, co do przyszłości. Nagle z powodu jednego błędu zalicza twarde lądowanie, które będzie ją wiele kosztowało. Popełnia osobisty błąd, który skutkuje skandalem zawodowym, przewracając jej nowy świat do góry nogami na kolejne lata.
Będąc staruszką opowiada wreszcie swoją historię, wspomina, jak wydarzenia tamtych lat zmieniły bieg jej życia, jak z rozwydrzonej nastolatki stała się dojrzałą odpowiedzialną kobietą. Vivian przekonała się, że swoboda obyczajowa przyniosła jej dużo szkody, a ceną za wolną miłość była jej samotność. Wie, że standardy w ocenianiu moralności mężczyzn i kobiet nie zmieniły się od lat. Ma dość ciągłego wstydu i chce stać się kimkolwiek, kim jest naprawdę.
Autorka bestsellerowego „Jedz, módl się, kochaj „, napisała niezwykłą powieść, pełną kontrastów o seksie i przygodach, o młodej kobiecie odkrywającej, że nie trzeba być dobrą dziewczyną być dobrą osobą. O tym, że życie jest zarówno ulotne, jak i niebezpieczne, i nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności i bycia kimkolwiek innym niż jesteś. Elizabeth Gilbert stworzyła wyjątkową historią miłosną osadzoną w świecie teatru w Nowym Jorku w latach 40. XX wieku ,opowiedzianą z perspektywy starszej kobiety, która spogląda na młodość z przyjemnością, ale i żalem. Zawiera liczne mądre i nadal aktualne przemyślenia na temat roli kobiety, odkrywania swojej drogi życiowej czy istoty miłości. „ Miasto dziewcząt”, to literatura na wysokim poziomie, wyróżniająca się pośród innych, napisana pięknym językiem, którą w zasadzie świetnie się czyta. Piękna i subtelna opowiedziana historia, realna i prawdziwa, trafnie przedstawiona tematyka oddająca klimat epoki, ale mam jedno małe zastrzeżenie, w przypadku tak długiej powieści, zabrakło mi trochę dynamiki, chwil przyspieszenia. Zwłaszcza druga część książki nie była już tak bardzo wciągająca jak początek historii. Można by skrócić niektóre wątki i zapewne powieść by na tym nie straciła. „ Miasto dziewcząt „, to świetna powieść obyczajowa o kobietach dla kobiet napisana przyjemnym i sugestywnym piórem, która zostanie ze mną na dłużej. Polecam wielbicielkom dobrej prozy obyczajowej.
„ W każdym razie jest taki moment w życiu, kiedy kobieta ma dość wiecznego wstydzenia się za siebie. A kiedy przestaje się wstydzić, może się stać tą osobą, którą jest naprawdę. „
Dziękuję Wydawnictwu Rebis za egzemplarz książki do recenzji.
Po raz kolejny miałam przyjemność sięgnąć po twórczość Elizabeth Gilbert, i po raz kolejny zatopiłam się w ramionach jej twórczości. Och, jaki ona ma niesamowity dar pisania i zjednywania sobie wielbicieli. O jej powieściach pamięta się jeszcze długo po ich skończeniu, tak naprawdę ich cząstka na zawsze w nas pozostaje. O nich nie da się zapomnieć … Cóż ona ma takiego w sobie, że każda jej kolejna powieść jest jeszcze lepsza od poprzedniej? Aż boję się myśleć, co będzie przy kolejnych …
Jest rok 1940, Vivian, po wydaleniu ze szkoły, zostaje wysłana przez rodziców do ciotki Peg, do Nowego Jorku. Tam będzie jej pomagać przy prowadzeniu teatru, a dokładnie biorąc pod uwagę jej zdolności, zajmie się komponowaniem kostiumów dla aktorów. Z zapałem poświęca się pracy i … zabawie. Wraz z poznanymi aktorkami czas spędza na podboju miasta. Nocne zabawy, alkohol, papierosy i podrywanie nowych mężczyzn całkowicie pochłaniają Vivian, bez opamiętania. Zdobywa pierwsze doświadczenia seksualne, czuje się niesamowicie wolna i wyzwolona. Poznaje nowych mężczyzn, zakochuje się szybko, ale cały czas nie może spotkać tego jedynego, na całe życie. Dlaczego? Może jest zbyt wymagająca? A może jej rozwiązły tryb życia nie odpowiada mężczyznom? Oczywiście rodzina nie ma pojęcia o trybie życia córki. Żyją w przeświadczeniu, że pod skrzydłami ciotki prowadzi się przyzwoicie. Życie dalej toczyłoby się tym torem, gdyby nie afera z udziałem Vivian. Przysporzy ona jej wielu wrogów, spowoduje rysę na jej reputacji oraz masę kłopotów. Ale jak widać młodość nie zawsze oznacza rozsądek. Czy jednak dziewczyna poradzi sobie z kłopotami? A może ciotka odeśle ja do rodziny? Może pozna kogoś i rozpocznie z nim nowe życie?
„W młodości, Angelo, zdarza nam się padać ofiarą błędnego przekonania, że czas uleczy wszystkie rany i że ostatecznie wszystko się jakoś naprostuje. A jednak im jesteśmy starsi, tym dogłębniej poznajemy smutną prawdę: niektórych rzeczy nie da się naprawić. Popełnionych błędów nic nie jest w stanie zlikwidować – ani upływ czasu, ani nasze najbardziej życzliwe życzenia. Wiem z doświadczenia, że to najtrudniejsza lekcja”.
Miasto dziewcząt to piękna i ciepła powieść o poszukiwaniu miłości, tej na całe życie. Jak również o realizowaniu marzeń i pragnień. To cudowny obraz szalonych lat młodzieńczych, wielkich emocji i namiętności, skrywanych pragnień. Bohaterka korzysta z pełni życia, cudownie się bawi i podbija Nowy Jork. Lektura pełna dobrego humoru, rubaszna i z wigorem.
„Nic nie robi ci większej rewolucji w życiu niż prawdziwa miłość – w każdym razie takie są moje spostrzeżenia”.
Ta powieść zachwyca, a zarazem wzrusza od pierwszych stron. Świetnie się ją czyta, sielsko i przyjemnie. To dzięki pięknie i subtelnie opowiedzianej historii, bardzo realnej i prawdziwej, takiej, którą chciałoby się przeżyć, szczególnie u boku bohaterki. Jest młoda, szalona, pełna zapału i energii, skarbnica nieziemskich pomysłów, ale też szanująca innych, wrażliwa i z ogromnym sercem.
Polecam gorąco, czas przy niej płynie nieubłaganie szybko, warto się do niej przytulić na jeden dłuższy wieczór. Rozgrzeje każde serce, wzruszy, napoi optymizmem i dobrych nastrojem. A jeszcze rozbawi do łez … Czy można oczekiwać jeszcze czegoś więcej?
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Uważam, że książka autorstwa Pani Elizabeth Gilbert pt. '' Miasto dziewcząt '' to przykład autorki, która pisze z pomysłem oraz dobiera trafnie główną tematykę, przybliżając, przy tym Czytelnikowi jak prezentował się świat lat 40.
Vivian Morris jest główną bohaterką w tej oto powieści, która potrafi rozmawiać z ludźmi. Lubi być dobrą i sprawiedliwą obserwatorką życia. Owszem ma przed sobą chwile zwątpień czy postępuje trafnie.
Myślę, że pobyt w Nowym Jorku nauczył ją prawdziwego życia i odsłoniła, jak prezentuje się jej prawdziwe życie w prowadzonym przez jej ciocię Peg w teatrze po tym, co spotkało ją w domu rodzinnym.
Obserwujemy, jak wygląda życie Vivian Morris od środka, a w tym jej codzienne wzloty i upadki. Nauka nowego życia zawodowego Vivian oraz jak sobie radzi jako kostiumolog i w jaki sposób dostrzega prawdziwe uroki swojego poczucia kobiecości.
Bohaterowie występujący w tej przedstawionej przez autorkę powieści mają swój indywidualny świat, w którym pozwolą odkryć ich mocne, jak i słabe strony charakteru.
Powieść ta to jest walką o życie, przetrwanie, powrót do wspomnień, melancholii na progu ku do odkrycia prawdziwej dorosłości i w jaki sposób ona przebiega, patrząc na Vivian, jej ciocię Peg, rodziców, babcię, którą wspomina z sentymentem, jaką była wspaniałą osobą dla niej.
Jednym słowem było miło przenieść w magiczne miejsca nowego Jorku lat 40 z udziałem opisywanych przez autorkę w miarę sympatycznych bohaterów.
Wydawnictwu Rebis dziękuję za podarowanie mi przedpremierowego egzemplarza książki do zrecenzowania autorstwa Pani Elizabeth Gilbert pt. '' Miasto dziewcząt ''.
Polecam przeczytać tę książkę.
"Miasto dziewcząt" to powieść w formie szczerego, niezwykle szczegółowego, osobistego wyznania, jakie porywa już od pierwszych słów. Czytelnik z wypiekami na twarzy zatapia się w snutej, emocjonującej opowieści i wraz z jej główną bohaterką wyrusza w niezwykłą, pasjonującą, niezapomnianą podróż w czasie. Z racji na użytą formę, Vivian momentalnie staje się nam bliska, a jej doświadczenia odbieramy niemal wszystkimi zmysłami. Książka angażuje wyjątkowo silnie, a zatem staje się nastrojową, uwrażliwiającą, choć przesyconą ciekawością i erotyzmem przygodą, która zajmie w czytelniczym sercu szczególne miejsce.
"Czego jeszcze nie wiem? Kiedy ludzie z tymi swoimi występnymi żądzami i wstrętnymi sekretami przestaną mnie wreszcie zaskakiwać?"
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że książka Elizabeth Gilbert będzie wyróżniać się spośród dotąd znanych mi lektur, a jednak jej nieszablonowość i intensywność i tak stały się sporym zaskoczeniem, a perypetie młodziutkiej, uczącej się życia Vivian poruszyły moją duszę do granic. Młoda kobieta, dopiero poznająca swoje ciało i seksualność, codzienne trudy życia i poświęcenia dla ledwo utrzymującego się teatru, a w tle nagła, bezduszna wojna, która z dnia na dzień zmienia ludzki los. Czy dojrzewanie w takich warunkach, z dala od domu rodziców, może być łatwe? Czy nauka na własnych błędach nie będzie zbyt bolesna? A może w tym właśnie tkwi cały sekret, by zbierać kolejne pasjonujące doświadczenia? Czy czerpanie przyjemności i beztroska to jedyny lek na ulotność życia?
"To była niezła przygoda. Musisz się nauczyć traktować pewne sprawy bardziej lekko, moja droga. Świat stale się zmienia. Naucz się to akceptować."
Jak łatwo się domyślić, niepilnowaną, nieokiełzaną Vivian i jej przyjaciółki czeka wiele interesujących przygód, jedne będą zabawne, inne wyjątkowo niebezpieczne, wręcz szokujące, a zatem lawina skrajnych, obezwładniających emocji gwarantowana. Cała opowieść jest niczym życie, nieprzewidywalna i słodko-gorzka, porywa autentyzmem i pasją bijącą od wszystkich postaci. Myślę, że osadzenie większości akcji w teatrze nadaje historii wyjątkowego, artystycznego, wręcz magicznego klimatu. Codzienność aktorów i tancerek znacznie różni się od egzystencji szarego człowieka, ma szybsze tempo, wyróżnia się intensywnością doznań. Sztuka, emocje obezwładniające umysł i ciało, liczne używki i seksualizm wyciekający poza ścisłe ramy, a to tylko ogólny obraz środowiska, w jakim przyszło dorastać młodziutkiej kobietce. Dołóżmy do tego nieobliczalną, brutalną wojnę, bolesne konsekwencje popełnionych błędów, a przede wszystkim piękną miłość, wykraczającą poza ogólnie przyjęte normy czy nakazy i otrzymamy niesłychanie emocjonującą, poruszającą do granic, głęboką, ale i rozkoszną opowieść, która pozostanie w pamięci na długie lata.
"Ta wojna pozwoliła mi zrozumieć, że życie jest niebezpieczne i że trwa bardzo krótko, dlatego nie ma sensu odmawiać sobie przyjemności ani przygód."
Ostoją tej pasjonującej opowieści są bezsprzecznie doskonale nakreślone, barwne, pełne temperamentu, a przede wszystkim niesłychanie prawdziwe postacie, wywołujące w czytelniku całą gamę intensywnych doznań. To bohaterowie, obok których nikt nie będzie w stanie przejść obojętnie, jednych pokochacie całym sercem, innych znienawidzicie równie mocno, ale z pewnością nie będziecie w stanie o nich zapomnieć jeszcze długo po zakończeniu lektury.
"Świat nie jest czarno-biały. Dorastasz, myśląc, że różne rzeczy są takie a takie. Myślisz, że są jakieś zasady. Że wszystko powinno wyglądać w określony sposób. I sam starasz się żyć w czarno-biały sposób. Ale świata zasady nie obchodzą, ani też sposób, w jaki żyjesz. Świat nie jest prosty, Vivian. I nigdy nie będzie. Nasze zasady nic nie znaczą. Świat się przydarza, oto co myślę. A ludzie po prostu muszą sobie z nim radzić najlepiej jak potrafią."
"Miasto dziewcząt" jest wyjątkową, klimatyczną, zmysłową powieścią, która podbije serca wielu kobiet. Inteligentna, a zarazem rozpalająca do czerwoności, odważna i szalona, lecz także kojąca i skłaniająca do głębokiej zadumy, słodko-gorzka jak samo życie, a jednak napawająca serce nadzieją niczym najcenniejszy balsam. Gwarantuję, że przepadniecie w tej lekturze już od pierwszych stron i wcale nie będziecie chcieli powracać z zafundowanej przez pisarkę, fascynującej podróży w czasie do szarej rzeczywistości. Świetne, nietuzinkowe kreacje bohaterów, wyjątkowy nastrój błyskawicznie udzielający się czytającemu, fascynująca, lecz także niełatwa tematyka, a wszystko to nakreślone nadzwyczaj przyjemnym i sugestywnym piórem! Moim zdaniem jest to pozycja obowiązkowa! Polecam całym sercem!
Miasto z dziewcząt uszyte
„Miasto dziewcząt” to pierwsza książka z dorobku Elizabeth Gilbert, którą miałam okazję przeczytać. Podeszłam zatem do tego wyzwania z czystą kartą, bez uprzedzeń i jakichkolwiek oczekiwań. Z okładki wabi mnie zdanie: „opowieść o seksie i urokach życia w Nowym Jorku.” Bardzo współcześnie pomyślałam i zostałam zgubiona już po kilku stronach, gdyż przeniesiono mnie do Nowego Jorku lat czterdziestych. Nigdy nie interesowała mnie historia Stanów Zjednoczonych, znałam pojedyncze fakty, daty, zdarzenia. Stąd czułam się ogromnie zdziwiona, czytając jak nowojorczycy bawili się w najlepsze w czasie gdy w Europie toczyła się okrutna wojna. Ciekawa jest ta opozycja. Nie jedyna w powieści Gilbert.
Tytułowe miasto jakże pełne jest różnorodnych kobiet. Każda z bohaterek utożsamia inną dominującą cechę. Mamy piękno w osobie Celii, przedsiębiorczość w postaci Peg, rozwagę i odpowiedzialność u Olive talent i klasę Edny, oraz oryginalność u Marjorie. Pomiędzy nimi wszystkimi lawiruje główna bohaterka Vivian, którą trudno określić jednoznacznie. Mówi o sobie, że była bogata i rozpuszczona. Z czasem, szturmując miasto była piękna i oszałamiająca, ignorowała bieg historii, liczyło się tylko tu i teraz. Wyrywała się przecież z małomiasteczkowego marazmu i przeprowadziła do Nowego Jorku, by zasmakować życia. W czasie trwania akcji przenosi swój podziw z bohaterki na bohaterkę. Rozwija się, zmienia, dorasta. Gdzie Ci mężczyźni można by zapytać? Są ale stanowią tło, uzupełnienie damskich postaci, stworzeni do zadawania przyjemności kobietom. Stanowią opozycję, jawią się jako ci słabsi, zagubieni.
Bez wątpienia wachlarz osobowości to duży plus powieści. Można się utożsamiać, kochać ich i nienawidzić. Krok w krok za różnorodnością postaci podąża nam różnorodność miejsca, czyli Nowego Jorku. Dzielnice biedy i bogactwa, miejsca rozrywki i pracy. Co łączy te światy? Chęć rozrywki. Widzimy Nowy Jork pełen: klubów, pubów, kawiarni, teatrów, a także alkoholu, papierosów, zabawy, braku hamulców, przygodnego seksu, przypadkowości i kłamstwa. Miasto z powieści to także miejsce skandalów, plotek, gorących newsów, kompromitujących zdjęć trafiających na pierwsze strony gazet. Jakże to do szpiku kości współczesne. Wyjęte z rzeczywistości aktualnych gwiazd show-biznesu. Ewaluuje ono jednak tak samo jak główna bohaterka. Trauma wojny, ekonomiczne problemy, modernizacja architektoniczna w tym wyburzanie budynków.
Łatwo i szybko czyta się książkę Elizabeth Gilbert. Dominuje w niej prosty język. Ubogacająca jest z pewnością narracja, w formie opowieści, listu. Dzięki temu jesteśmy bliżej historii, stajemy się poniekąd jej powiernikami. Odnaleźć w niej można wiele trafnych zdań, sentencji, które warto zapamiętać i powtarzać. Co jeszcze odnalazłam w tej książce? Ciekawą tematykę, rzadko pojawiający się motyw teatru, burleski, organizacji przedstawień rewiowych w tym szycie kostiumów dla aktorów. Uważam, też że „Miasto dziewcząt” fajnie byłoby zobaczyć na ekranie. Po przeczytaniu tej książki uświadomiłam sobie również, że wszystkie kobiety są do siebie podobne i że ich problemy to także moje problemy. Kto jak nie my i nasze girl power da radę wszystkim smutkom tego świata. Wreszcie trafiłam też gdzieś na samą autorkę Elizabeth Gilbert. Powiązania fabularne z jej życiem osobistym nasuwają się po zgłębieniu jej życiorysu przed lekturą. Polecam tę książkę wszystkim kobietom, zafunduje wam emocjonalny rollercoaster bez wychodzenia z domu i wchodzenia do miasta.
Alma Whittaker, bohaterka "Botaniki duszy", to pod każdym względem postać nieprzeciętna - o nieposkromionej ciekawości świata, błyskotliwym intelekcie...
Bohaterami "Imion kwiatów i dziewcząt" są zapadające w pamięć postaci: dziewczyna, która prowokuje kowboja, by uciekł z nią w Góry...
Przeczytane:2021-03-07,
Vivian miała być w założeniu chlubą rodziny. Wszyscy byli szczęśliwi, gdy zaczęła studia na prestiżowej uczelni. Niestety była zainteresowana bardziej modą niż nauką. Efekt? Na pierwszej sesji oblała wszystkie egzaminy i została wyrzucona. Bliscy są rozczarowani. Co zrobić z czarną owcą? Vivian zostaje zesłana do cioci, która prowadzi w Nowym Jorku teatr rewiowy. Wielkie miasto, zwariowane towarzystwo. Dziewczyna rzuca się w wir imprezowego, szalonego życia. Nie odmawia sobie żadnej przyjemności. Do czego ją to doprowadzi? Czy zatonie w morzu uciech, czy wydorośleje?
Lektura zabawna, o szybkim tempie. Zapnijcie pasy i szykujcie się na niezłą imprezę!
dr Kalina Beluch