Dzieli ich ponad osiem tysięcy kilometrów,
łączy jeden przypadkowy telefon
Davey wybrał numer Hannah przez pomyłkę. Chce porozmawiać w sprawie pracy. Hannah życzy mu powodzenia i prosi, by dał znać, jak poszło. Nie spodziewa się jednak , że naprawdę się do niej odezwie. On mieszka w Stanach, ona w Londynie.
Po pewnym czasie Hannah otrzymuje esemesa, że Davey dostał tę pracę i że przenosi się do Londynu. Nie może powstrzymać uśmiechu. Wkrótce wymiana esemesów zamienia się w rozmowy telefoniczne, te w wideorozmowy. Przyjaźń na odległość szybko przeradza się w coś więcej.
Kiedy jednak Hannah przyjeżdża na lotnisko, jego tam nie ma. Choć wydaje się, że na zawsze utracili szansę na miłość, wciąż o sobie myślą.
Czy przeznaczenie znowu ich połączy? Czy Davey już zawsze będzie mężczyzną , którego Hannah nigdy nie spotkała?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-10-11
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The Man I Never Met
🛬🛬🛬🛬 Recenzja 🛬🛬🛬🛬
Elle Cook " Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam "
Wydawnictwo : Muza
@wydawnictwomuza
🛩️🛫🛫🛫🛫🛫🛩️🛫🛫🛫🛫🛫🛩️
" - Każdemu ktoś jest przeznaczony - stwierdza Paul, próbując wykazać się życiową mądrością. - Choć nie zawsze jest pod ręką..."
" Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam " to jest naprawdę świetna historia romantyczna o tym, jak los i przypadkowe zdarzenia mogą zmienić nasze życie..
Autorka używa prostego i przystępnego języka, który sprawia, że historia jest łatwa do zrozumienia i przyjemna do czytania..
Opisuje ona historię, która zaczyna się od przypadkowego telefonu między Daveym a Hannah.. Pokazuje, jak ich relacja rozwija się od rozmów telefonicznych po wideorozmowy, aż do momentu, gdy Hannah przyjeżdża na lotnisko i Daveya tam nie ma, a mimo to, oboje wciąż myślą o sobie..
Autorka podkreśla napięcie emocjonalne i nadzieję na miłość, która wciąż istnieje między nimi..
W tej historii, autorka skupia się na detalach i emocjach bohaterów.. Opisuje ich myśli, uczucia i wewnętrzne konflikty w sposób bardzo subtelny i przekonujący.. Czytelnik może łatwo zidentyfikować się z bohaterami i przeżywać razem z nimi ich radości i smutki..
Styl autorki jest również pełen napięcia i tajemnicy.. Czytelnik jest zaintrygowany przez to, co się wydarzy i nie może się oderwać od lektury.. Autorka umiejętnie buduje napięcie i zaskakuje czytelnika nieoczekiwanymi zwrotami akcji..
Historia pokazuje, jak czasami najpiękniejsze rzeczy w życiu mogą się wydarzyć w najmniej oczekiwanych momentach..
To, że Davey wybrał przypadkowo numer Hannah, a potem ich przyjaźń przerodziła się w coś więcej, jest naprawdę magiczne..
Pokazuje to, że czasem los ma dla nas w zanadrzu niespodzianki i że warto być otwartym na nowe możliwości..
" Żegnamy się jak zwykle
prostym, lecz pełnym emocji dobranoc, które dla nas obojga zawiera tak wiele: mnóstwo nadziei, mnóstwo wszystkiego..."
Książka opowiada historię Daveya, architekta z Teksasu, który marzy o zamieszkaniu w Anglii..
Pewnego dnia, w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej z potencjalnym pracodawcą w Londynie, Davey omyłkowo wybrał numer do Hannah.
Po krótkiej rozmowie, Hannah życzyła mu powodzenia i żartobliwie poprosiła o informację, czy dostał pracę.. Davey, po kilku dniach, zaskoczył Hannah, kontaktując się z nią i informując, że otrzymał posadę..
Hannah nie spodziewa się, że naprawdę się do niej odezwie, bo on mieszka w Stanach, a ona w Londynie..
Ale po pewnym czasie Hannah dostaje esemesa od Daveya, że dostał tę pracę i że przenosi się do Londynu.. To musiało sprawić, że Hannah nie mogła powstrzymać uśmiechu.. Zaczynają wymieniać esemesy, potem rozmawiają przez telefon, a nawet mają wideorozmowy.. Ich przyjaźń na odległość szybko przeradza się w coś więcej..
W dniu przeprowadzki Daveya do Londynu, Hannah postanowiła pojawić się na lotnisku, aby go przywitać..
Ale Daveya tam nie ma..
To było bardzo rozczarowujące..
Wydaje się, że stracili szansę na miłość, ale wciąż myślą o sobie..
Może jeszcze jest szansa, że ich drogi się skrzyżują?
„ᴍężᴄᴢʏᴢɴᴀ, ᴋᴛóʀᴇɢᴏ ɴɪɢᴅʏ ɴɪᴇ sᴘᴏᴛᴋᴀᴌᴀᴍ” ᴇʟʟᴇ ᴄᴏᴏᴋ 📱
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
Dzieli ich ponad osiem tysięcy kilometrów, łączy jeden przypadkowy telefon 📱
Zawsze ciężko jest napisać recenzje, w obawie, że można zdradzić jakiś istotny szczegół z fabuły, który potem psuje odbiór danej książki. W przypadku „Mężczyzny, którego nigdy nie spotkałam” nie będę za długo rozwodzić się na fabułą, a nad emocjami jakich doświadczyłam podczas poznawania tej historii.
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” krótko mówiąc opowiada o jednym przypadkowym telefonie, który przeradza się w rozmowę telefoniczną, tym samym rozpoczynając pewną znajomość. Problemem są kilometry. Tysiące kilometrów, które ich dzielą. Tylko gdy odległość przestanie być problem, wszystko w ich życiu się zmieni.
Wydawać, by się mogło, że to kolejna powieść obyczajowa z romansem w tle, która umili jesienny wieczór. Kompletnie nie byłam przygotowana na ten nagły zwrot akcji, który się wydarzył. Zmieniło to moje postrzeganie tej książki i już wiedziałam, że będzie to jedna z tych lektur, które zostają w sercu na zawsze.
Każda strona do bólu przesycona jest niezwykłymi emocjami. Autorka zabiera nas w niesamowitą podróż, gdzie możemy żyć razem z bohaterami, dobrze poznać ich historie, by potem na koniec pokochać za całokształt. Ta historia jest wręcz przepełniona skrajnymi emocjami, które odczuwamy wraz z bohaterami. To tak emocjonalnie napisana powieść, że nie sposób odłożyć jej na bok, dopóki nie pozna się zakończenia. Postaci wykreowane przez autorkę byli niezwykle, co się rzadko zdarza - realni, więc czytelnik z łatwością może się z nimi zaprzyjaźnić. Śledzimy całą ich ścieżkę, ich zmagania z trudnymi sytuacjami. Przez cały ten czas mocno im kibicowałam. Bardzo podobało mi się to, że relacja pomiędzy głównymi bohaterami budowała się niezwykle naturalnie. Pomimo odległości autorce idealnie udało się ukazać tą nutę niepewności, która sprawiała, że czytelnik sam nie wiedział w jakim kierunku potoczy się ta historia.
Życie pisze różne scenariusze, a tą historią autorka uświadamia nas, jak takie zmiany kształtują naszą osobowość. Elle Cook stworzyła słodko-gorzką opowieść. W pewien sposób ta książka daje ukojenie. Jedna z tych, które zostają z nami na zawsze! Przekonajcie się sami, że to wartościowa książka! 💙
Hannah nie należy do osób, które obierają wszystkie telefony, jednak tym razem widząc nieznany numer, coś ją tknęło by odebrać. Po drugiej stronie Davey próbował się dodzwonić w sprawie pracy, coś niestety musiał źle zapisać. Krótka rozmowa z nieznajomym oddalonym o tysiące kilometrów, na koniec uprzejme życzenie powodzenia i prośba by mężczyzna dał znać czy znajdzie prawidłowy numer. Główna bohaterka nawet nie spodziewała się, że on zacznie do niej pisać.
Z czasem z wiadomości tekstowych przeszli na rozmowy telefoniczne, a później nawet wideorozmowy. Gdy okazuje się, że Davey dostał tę pracę i niebawem przeprowadzi się do Londynu, Hannah już nie może się doczekać, aż pozna go na żywo, bo każda rozmowa zbliżała ich coraz bardziej do siebie, aż z przyjaźni zrodziło się coś więcej.
Nadszedł dzień zero. Młoda kobieta wszystko przygotowała na przyjazd mężczyzny, czekała na niego na lotnisku, a on… się nie zjawił.
Czy zwyczajnie uciekł gdy ją zobaczył? Co się stało, że się nie pojawił? Czy Hannah zdoła na nowo pozbierać swój świat?
Och, jak przyjemnie spędziłam czas z tą historią. Wręcz nie mogłam się oderwać. Gdy tylko stwierdzałam. że jeszcze tylko jeden rozdział, to działo się coś takiego, że nie byłam w stanie jej odłożyć i tak czytałam dalej i dalej.
Bardzo podobała mi się główna bohaterka, po części widziałam w niej siebie. Ja również zdecydowanie bardziej wolę pisać niż rozmawiać przez telefon, też raczej nie jestem aż tak waleczną osobą. Oczywiście w gronie rodzinnym powiem co myślę, czy też przy przyjaciołach, jednak gdybym miała iść do szefa o podwyżkę, to raczej nie byłabym zbyt odważna. Tak więc pod tym względem bardzo dobrze rozumiem Hannah. To też sprawiło, że bardzo przyjemnie czytało mi się książkę.
Co do Daveya to podziwiam go za odwagę, bo nie oszukujmy się, by zostawić wszystko, co się zna, aby zacząć pracę tak daleko, bo to są tysiące kilometrów. Ja mieszkam obecnie w Hamburgu, mam swoją rodzinę na miejscu męża, dzieci ale marzę by wrócić do Polski, by być bliżej najbliższych.
Przyznam, że autorka nie raz mnie zaskoczyła. Tą historia przeprowadza czytelnika przez masę emocji, nie raz denerwowałam się razem z główną bohaterką, kilka razy miałam łzy w oczach co nieczęsto mi się zdarza.
Bardzo podobało mi się to jak autorka na koniec wytłumaczyła czytelnikowi, co wpłynęło na napisanie tej książki. Uwielbiam poznawać takie prawdziwe historie.
Z ogromną przyjemnością polecam wam tę historię. Gwarantuję, że nie będziecie się przy niej nudzić i wzbudzi w was ogrom emocji.
Czysty przypadek, źle wybrany numer i to dwukrotnie – tak zaczyna się znajomość Hannah oraz Daveya. Mężczyzna miał zamiar zadzwonić w sprawie pracy, źle spisał numer, dodzwonił się do niej. Grzecznie przeprosił i można by pomyśleć, że na tym się skończy. Kobieta poprosiła, żeby dał jej znać co z pracą, nie liczyła, że się odezwie. Jednak Daveya to zrobił, a na dodatek na tym się nie skończyło. Dzieliły ich tysiące kilometrów, jednak tylko na razie. Mężczyzna dostał pracę w Londynie i za kilka miesięcy miał się tu przeprowadzić.
Coraz częstsze SMS-y, pierwsze rozmowy telefoniczne (nie licząc tych przypadkowych), a później również wideo rozmowy. Chociaż jeszcze nigdy się nie spotkali, zaczęło ich łączyć coraz więcej i tak naprawdę oboje liczyli, że jak tylko Daveya przyjedzie do Londynu. Dzięki pomocy Hannah udało mu się wynająć dość ładne mieszkanie w dobrej dzielnicy. Wszystko było zapięte na ostatni guzik i pozostało tylko odliczanie dni do ich pierwszego spotkania twarzą w twarz.
Hannah zrobiła ogromny transparent i z nim udała się na lotnisko. Ogromnie się cieszyła, że to już dziś, że niebawem po raz stanie obok niego. Nie tylko będzie go widzieć, ale również będzie mogła go dotknąć, stanie się bardziej realny. Jednak pomimo czekania i to długiego, on się nie pojawił. Kobiecie różne myśli zaczynają krążyć po głównie, między innymi zaczyna się zastanawiać czy aby na pewno nie pomyliła lotniska. Jaka okaże się prawda? Czy spotka się z Daveyem? Czy to, co zaczęło ich łączyć, będzie miało ciąg dalszy?
Książka zaczęła się niepozornie. Po przeczytaniu kilkunastu stron pomyślałam, że to będzie taki lekki romansik, o dwójce nieznajomych, których połączył przypadkowy telefon. On przyjedzie, miłość rozkwitnie, a następnie będą razem żyli długo i szczęśliwie. Oj bardzo się pomyliłam, okazało się, że autorka miała zupełnie inny pomysł (niestety nie mogę Wam zdradzić jaki, jednak uwierzcie na słowo, warto go odkryć) i mnie nim kupiła. Historia, jaką znalazłam w książce, była po prostu świetna, wciągająca, wywołująca ogromne emocje podczas czytania.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani. Tym razem nie bardzo mogę coś więcej o nich zdradzić (oczywiście poza tym, co macie wyżej w zarysie historii). Ja przeżywałam wszystko razem z nimi, a jednocześnie były momenty, kiedy miałam ochotę nimi mocno potrząsnąć (jak przeczytacie książkę, będziecie wiedzieć dlaczego :) ).
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” to świetna książka z historią, która wywołała we mnie ogromne emocje. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Davey wybrał numer Hannah przez pomyłkę. Chce porozmawiać w sprawie pracy. Hannah życzy mu powodzenia i prosi, by dał znać, jak poszło. Nie spodziewa się jednak, że naprawdę się do niej odezwie. On mieszka w Stanach, ona w Londynie.
Po pewnym czasie Hannah otrzymuje sms-a, że Davey dostał tę pracę i że przenosi się do Londynu. Wkrótce wymiana sms-ów zamienia się w rozmowy telefoniczne, te w wideorozmowy. Przyjaźń na odległość szybko przeradza się w coś więcej.
Kiedy jednak Hannah przyjeżdża na lotnisko, jego tam nie ma…
***
Czy można napisać romans, w którym bohaterowie zakochują się w sobie, choć nigdy nie widzieli się na żywo? Czy można wzbudzić silne uczucia u osoby, która jest oddalona od nas o kilka tysięcy kilometrów? Elle Cook pokazała, że zdecydowanie można.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą historią. Pomysł na fabułę jest oryginalny. Byłam ciekawa, jak autorka poprowadzi relację między głównymi bohaterami. Czy uda jej się mnie przekonać do uczucia, jakie połączyło Davey’a i Hannah. Wypełniła swoje zadanie na szóstkę, kompletnie kupując mnie tą historią.
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” to jeden z tych romansów, przy których można się pośmiać i wzruszyć. To tego typu powieść, której bohaterowie od razu Cię do siebie przekonują. Cała historia ma w sobie pewne „drugie dno”, dzięki któremu historia Hannah i Davey’a to nie tylko zwykły romans. Chcąc oszczędzić Wam spojlerów, nie mogę dodać nic więcej. Jednak uwierzcie mi na słowo – za tą okładką skrywa się naprawdę emocjonalna i wartościowa historia.
Odniosłam wrażenie, że ostatnie rozdziały rozgrywają się z dość sporym przyspieszeniem. Autorka przeskakuje dość szybko między wydarzeniami z życia bohaterów. Trochę szkoda, bo wydaje mi się, że zakończenie historii Davey’a i Hannah zasługiwała na troszkę więcej.
Myślę, że „Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” da nie jednemu czytelnikowi sporo do myślenia. Skłoni go do refleksji i przemyśleń, związanych ze sprawami, których być może na co dzień nie dostrzegamy.
Z pewnością jest to historia godna Waszej uwagi. Jestem przekonana, że się na niej nie zawiedziecie.
Moja ocena: 8/10
Hannah pewnego dnia odbiera telefon od nieznanego numeru. Okazuje się, że dzwoni Davey, Amerykanin, który chciał porozmawiać ze swoim przyszłym szefem, mieszkającym w Londynie. Sytuacja robi się zabawna, a Hannah prosi go, aby dał jej znać, jak poszła rozmowa z przełożonym. Davey w końcu odzywa się do niej ponownie i od tej chwili zaczynają regularnie wymieniać ze sobą wiadomość, rozmawiać przez telefon i czacie. Dzień przylotu Daveya do Anglii jest coraz bliżej. Podekscytowana Hannah postanawia odebrać przyjaciela z lotniska, jednak ten się nie zjawia. Ani po godzinie, ani po dwóch, ani po trzech, ani…
Ale to była historia! Przyznam, że miałam w głowie jeden wariant, dlaczego Davey nie pojawił się na lotnisku, ale się nie sprawdził. Nie spodziewałam się, że zaledwie w jednym momencie, zaledwie jednym zdaniem zostanę tak bardzo otrzeźwiona z tego sielankowego klimatu. Zbyt wcześnie spodziewałam się happy endu. Chyba podobnie, jak Hannah, której uczucia do Daveya z przyjaźni zaczynały przeradzać się w coś bardziej intymnego.
Autorka stworzyła opowieść inną niż wszystkie. Wprowadziła do romansu pewnego rodzaju tragizm, cierpienie, ból, stratę, strach i połączyła to z wieloma odcieniami przyjaźni, miłości, zrozumienia. W tej książce wszystkie te emocje nakładają się na siebie, powodują mętlik w głowie, dają wielką niewiadomą.
Powiem Wam tak — chciałabym zobaczyć ekranizację tej książki. “Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” łapie za serce, gniecie je, bawi się nim, żongluje, ale w ostatecznym rozrachunku daje mu czas na miarowe bicie. Nie zdradzę Wam, czy historia Hannah i Daveya skończyła się happy endem. Sama do ostatnich stron nie miałam pewności, jak będzie, a o to przecież chodzi w dobrych książkach. O emocje do samego końca. Bierzcie, czytajcie, a kto się lubi wzruszyć i uronić łezkę, niech przygotuje chusteczki, żeby nie smarkać w rękaw.
💜Recenzja przedpremierowa💜
Współpraca recenzencka z @rozdzial.milosc @wydawnictwomuza
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” – Elle Cook
Jedno mylne połączenie, a tak wiele skrajnych emocji, uczuć i zdarzeń. Nic nie będzie takie jakim by się na początku wydawało.
Hannah odbiera połączenie od Davey i na tym się nie kończy. Hannah jest zafascynowana nową znajomością. Z niecierpliwością czeka na każdą wiadomość od niego. Dziewczyna niczego się nie boi, coraz częściej myśli o nowym znajomym. Z wielkim zaangażowaniem dba o relacje. Wie kiedy ma się wycofać, jeśli ktoś czegoś nie chce. Nie boi się wyzwań i jest nawet w stanie wyjechać z prawie obcym człowiekiem na wakacje. Co z jeden strony jest bardzo zadziwiające i bardzo odważne, ale z drugiej lekkomyślne. Nie wie się z kim się jedzie i co się może wydarzyć.
Davey nie ma problemu z nawiązywaniem kontaktów z nowymi osobami. Sam szybko wciąga się w coś nowego. Umie słuchać, a i ciekawie mówić. Umie sprawić, że uśmiech nie schodzi z twarzy bohaterki. Bardzo ciepły i zwyczajny chłopak. Tak jak każdy ma swoje wady i obawy. Kiedy w jego życie wchodzi tragedia jest mu bardzo ciężko. Nie potrafi sobie z nią poradzić. Stara się ale nie zawsze wychodzi.
Ich znajomość jest dosyć nietypowa i właśnie to najbardziej mi się spodobało. Błędne połączenie łączy ich losy w piękną przyjaźń, a potem może nawet w coś więcej. Początkowo ich relacja jest mocno nacechowana rozmowami, wiadomościami i nawet videoczatem. Wszystko było piękne i bardzo przemyślane. Miło było czytać jak ich relacja ewoluuje. Niestety z czasem wszystko się zmieniło. Ich kontakt mocno się osłabił. Co nie bardzo mi się podobało, bo nagle wszystko zniknęło i nastąpiło coś innego. Co z jednej strony było wielkim zaskoczeniem, chyba nikt z czytelników się tego nie mógł spodziewać, ale z drugiej przyczyniło się to do braku ich relacji. Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o to, bo jestem wielką fanka budującej się relacji, a tutaj dostałam cos innego.
Książka jest specyficzna. Nie wygląda jak typowe historie. Ma w sobie wiele elementów z życia obojga bohaterów i nie koniecznie z nimi razem w tle. Autorka ma ciekawy styl, który spodobał mi się i bardzo zaskoczył. Czy pozytywnie? Tak w połowie. Nie spodziewałam się pewnych elementów, co jest plusem ale minusem ograniczenie ich kontaktów.
Autorka pokazała, że tysiące kilometrów nie muszą być problemem jeśli chodzi o prawdziwe i gorące uczucie. Nie ma znaczenie nic innego prócz miłość. Jednak jeśli wchodzi tragedia, to może być również. Obawa przed odrzuceniem jest jasnym odczuciem. W takie sytuacji człowiek różnie się zachowuje, nie zawsze dobrze dla niego.
Spędziłam miły czas przy tej pozycji. Nie nudziłam się. Poznałam wiele nowych perspektyw. Tylko ich relacji było mi mało i niedosyt. Ale ogólnie to dobra pozycja.
7/10❤️❤️
Sięgając po książkę nie przewidziałam tego,że potrzeba przygotować paczkę chusteczek podczas jej czytania.Ogrom niespodzianek jakie otrzymujemy w tej historii powoduje łzy w oczach.
Wybrany przypadkowo numer staje się dla bohaterów przełomowym momentem,ponieważ poznając się wirtualnie czują,że są dla siebie stworzyli.Niestety życie jest brutalne.Bo w nim nic nie możemy przewidzieć.Niestety trzeba zmierzyć się z jego problemami,które pojawiają się.
Cierpienie,ból i niezrozumienie z podjętej decyzji niesie ze sobą wiele chwil samotności.Często spontaniczne decyzji sprawiają,że ranimy druga osobę,która chce nam pomóc.Nie chcemy jej pomocy,a to często błąd. Mając przy sobie przyjaciela możemy wiele.Wesprze w chwilach trudnych i ciężkich….
Powieść jest bardzo emocjonalną a zarazem ucząca historią.Pokazuje,że trzeba walczyć,nie poddawać się i nie odpuszczać.Pozwolić sobie pomóc,nawet gdy osoba mieszka na innym kontynencie.Bo miłość wszystko zwycięży nawet osiem tysięcy kilometrów.Wiara w przezwyciężenie trudności czyni cuda.
Nie będę wam spoilerować fabuły,ponieważ sami musicie ją poznać i razem z bohaterami przeżywać ich wzloty i upadki.
Jeśli szukacie niezapomnianej historii z miłością w tle to musicie sięgnąć po tę powieść.
Przesłanie płynące z niej sprawi,że zastanowicie się nad życiem i tego co macie w nim najważniejszego.
🩵Polecam🩵
Jeden przypadkowy telefon z drugiego końca świata wywraca życie Hannah do góry nogami i wprowadza do niego Daveya. Mężczyznę, który najzwyczajniej pomylił numer telefonu. Oboje zaczynają luźną znajomość. Wymiana wiadomości na czacie, z czasem zmienia się w rozmowy telefoniczne a w kolejnym etapie w wideorozmowy. Bohaterów zaczyna łączyć coś więcej niż tylko niezobowiązująca relacja, a ich uczucia względem siebie zaczynają ewoluować. Gdy życiowe wybory sprowadzają Daveya do Londynu, Hannah ma zamiar powitać go na lotnisku, jednak on się tam nie pojawia. Czy bohaterowie spotkają się? Czy znajomość na odległość może przetrwać a co najważniejsze przerodzić się w silniejsze uczucie? Zwłaszcza, że oboje nigdy nie widzieli się na żywo?
To historia pełna uroku i pełnego napięcia oczekiwania, które rośnie z każdą stroną. Śledzenie rozwoju wydarzeń a przede wszystkim zmiany relacji między Hannah a Daveyem, było nasączone wręcz dreszczykiem emocji, przed każdym kolejnym krokiem. Przyjaźń na odległość zmienia się w jeszcze cieplejsze uczucie. Oboje wspierają się w trudnych chwilach, dzielą razem smutki i radości, tragedie przeplatane szczęśliwymi momentami, które ja również przeżywałam u ich boku.
Sięgając po tę historię, spodziewałam się lekkiej lektury, która nie wywoła we mnie zbyt wielu uczuć a będzie jedynie miłą odskocznią od codzienności. Myliłam się i to na korzyść. Książka nasączona jest emocjami, które dzieliłam z bohaterami. To piękna opowieść o miłości, lecz nie tylko. O podroży jaką jest życie, o tym, że bliscy potrafią nas wyciągnąć z największego dołka, oraz o tym, że nawet tak niespodziewane uczucie może być na tyle silne, że na długo zostawi nam w sercu ślad. O tym, że związki są oparte na różnych fundamentach, emocjonalnym, cielesnym, ale przede wszystkim duchowym. O chorobie, która towarzyszy ludziom, niszczy ich światy a zarazem przyciąga odpowiednie osoby do naszego życia. Przede wszystkim o walce, nawet z samym sobą i o samego siebie.
To przepiękna historia, która zostaje w człowieku na dłużej. Polecam Wam po nią sięgnąć i zobaczyć świat oczami bohaterów z różnych perspektyw - bo oddalonych od siebie ośmioma tysiącami kilometrów.
Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam" autorstwa Elle Cook to piękna opowieść o miłości i przeznaczeniu, która poruszyła moje serce i zostawiła wiele do przemyślenia.
Historia rozpoczyna się od przypadkowego połączenia telefonicznego, które zmienia życie głównych bohaterów, Daveya i Hannah. Davey wybiera numer Hannah w celu rozmowy o pracy, ale to przypadkowe połączenie staje się iskrą, która zapala ich wzajemne zainteresowanie. Mimo ogromnej odległości między nimi - Davey w Stanach Zjednoczonych, a Hannah w Londynie - zaczynają rozmawiać, wysyłać wiadomości i wkrótce przechodzą do wideorozmów. Przyjaźń na odległość stopniowo przeradza się w coś znacznie głębszego i bardziej emocjonalnego.
Niestety, życie rzuca im wyzwanie, gdy Hannah odkrywa, że Davey'ego nie ma na lotnisku, nie przyleciał do Londynu.
To moment, który sprawia, że zastanawiałam się, czy miłość na odległość jest w stanie przetrwać, czy może ich losy są skazane na rozstanie na zawsze.
Opowieść napisana jest w sposób niezwykle przystępny i wciągający. Autorka potrafi doskonale oddać emocje i uczucia bohaterów, co sprawia, że żyłam ich losami z zapartym tchem. Historia ta jest pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń, co sprawia, że trudno jest oderwać się od lektury.
Elle Cook porusza wiele istotnych kwestii, takich jak miłość na odległość, przeznaczenie i to, jak los może nas zaskakiwać. Ta książka skupia się również na radości płynącej z małych rzeczy i uczy nas doceniania chwil, które często uciekają nam z oczu.
"Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam" to niezwykle wzruszająca i inspirująca historia, która zostawiła w moim sercu wiele pozytywnych emocji. Serdecznie polecam tę książkę każdemu, kto szuka niebanalnej opowieści o miłości, przyjaźni i życiowych lekcjach. Elle Cook stworzyła coś naprawdę wyjątkowego, co trudno zapomnieć po zakończeniu lektury.
Uwielbiam sięgać po niebanalne, chwytające za serce powieści, dopieszczone dobrze skonstruowanymi postaciami oraz rewelacyjnym, sugestywny piórem, dzięki któremu poznawana historia na pewien czas przyjmuje formę niemal namacalnego doświadczenia, angażującego wszystkie zmysły. Postacie stworzone przez pisarkę to osoby, które poznały się przez pomyłkę. Jeden przypadkowy telefon zapoczątkował wyjątkową znajomość, która mimo dzielącej odległości, miała ogromne szanse przemienić się w coś więcej. Życie jednak niczym nie przypomina romantycznej bajki i dość szybko brutalnie odbiera im nadzieję, na wspólną przyszłość, stawiając na ich drodze demony wyjątkowo trudne do pokonania. Czy uda im się o sobie zapomnieć?
Autorka włada nadzwyczaj przyjemnym, sugestywnym piórem, dzięki czemu kartki same przelatują przez palce, a zauroczony czytelnik chłonie słowa z zapartym tchem. Bolesna tematyka silnie potrząsa czytającym, przypomina mu o ulotności i konieczności doceniania życia. Strach w pewnych sytuacjach bywa paraliżujący, to chwile, które człowiek pragnie przeżywać w samotności, nie chce być ciężarem dla innych. Czy w przypadku Davey'a i Hannah zwycięży rozsądek, czy jednak spragnione uczuć serce?
Bezsprzecznie, Elle Cook nie boi się trudnej tematyki, czyniąc dzięki temu ze swojej opowieści niesłychanie angażujące doświadczenie, skłaniające do głębokiej refleksji nad losem bohaterów, jak i własnym. Z historii bije ogromny autentyzm, w skutek czego lektura dotyka niemal samej duszy, wywołuje lawinę skrajnych emocji, wprawia czytającego w silny trans, który zakończy się dopiero po dotarciu do finałowej sceny.
"Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam" jest słodko-gorzką, wartościową, przejmującą historią, którą pochłania się z zapartym tchem. Nieobliczalna niczym samo życie, wywołująca lawinę skrajnych emocji, momentami ciężka do zaakceptowania, a przede wszystkim skłaniająca do zadumy. Wkroczcie na karty tej wspaniałej, chwytającej za serce powieści i przekonajcie się sami, czy prawdziwe uczucie pokona przeszkody, rzucane przez przewrotny, brutalny los. Polecam gorąco!
,,Obiecuje, że wyśle mi numer lotu, żebym wiedziała, kiedy wyląduje. Jest już koło trzeciej, a ja muszę za cztery godziny wstać do pracy. Żegnamy się jak zwykle prostym, lecz pełnym emocji , które dla nas obojga zawiera tak wiele: mnóstwo nadziei, mnóstwo wszystkiego".
,,Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam" autorstwa Elle Cook wbrew opisowi nie jest kolejną, słodką historią miłosną. Jest to historia niezwykle emocjonalna, o sile prawdziwej miłości i przeciwnościach, które nigdy nie będą w stanie jej zburzyć.
Już od samego początku wiedziałam, że jest to jedna z tych książek, których nie da się tak po protu odłożyć na bok. Autorka zabrała nas w pełną emocji podróż Hannah i Davey'a, o której nie chcę zbyt dużo zdradzać. Uważam bowiem, że każdy powinien po nią sięgnąć i przekonać się na własnej skórze jaki bagaż emocji oraz doświadczeń przemyciła w nim Autorka. Jednak mogę Ci zdradzić, że jest to historia niezwykle realistyczna, pełna przeszkód, emocji, chwytająca za serce i rozdzierająca duszę. Jest to historia od której bije złość, smutek, rozpacz, ale i miłość, szczęście oraz nadzieja. Autorka wplotła w fabułę wiele istotnych i trudnych tematów, a wszystko sprowadza się do tego, aby odkryć kim jesteśmy i do czego dążymy w życiu. Niejednokrotnie zmusza do refleksji oraz zauważenia tego co na codzień może wydawać nam się nieistotne i dość często to zaniedbujemy.
Tak na prawdę pod przykrywką słodkiego romansu Elle Cook stworzyła powieść o niezwykle cennych wartościach. Porusza wiele strun i serwuje emocjonalny rollercoaster. Jestem tą książką absolutnie zachwycona i muszę przyznać, że skradła ona kawałek mega serca. To właśnie tak życiowe historie chcę czytać. Polecam ?
Na koniec jeszcze wspomnę, że koniecznie trzeba sięgnąć do posłowia ,,od Autorki". Dlaczego? O tym musisz się już sam/-a przekonać!
Hannah pracuje w marketingu w Londynie. Jej życie uczuciowe nie jest pasmem sukcesów, ale dziewczyna nie traci nadziei na lepsze. Mieszka w domu, który spełnia jej oczekiwania, może liczyć na wsparcie przyjaciół i rodziców, a jej codzienność może nie jest nadto ekscytująca jednak ją zwyczajnie satysfakcjonuje. Jeden telefon z nieznanego numeru zmienia jednak jej poukładaną rzeczywistość. Nie wie jednak, że zmieni ją już na zawsze.
Davey jest architektem i mieszka w Teksasie. Ma brytyjskie korzenie i właśnie w Anglii chciałby spędzić swoje dorosłe życie. Jak mało kto potrafi cieszyć się życiem, choć nie unika też obowiązków i ciężkiej pracy. Niewielki błąd w wybraniu numeru telefonu sprawia, że jego ekscytacja przeprowadzką jeszcze się zwiększa. Bo zanim zawita do Londynu ma już tam kogoś dla siebie ważnego. A przynajmniej tak mu się wydaje.
,,Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam" to książka, wobec której miałam pewne założenia, chociażby z uwagi na okładkę i jej opis. Gdy czyta się tak wiele, to istnieje spore prawdopodobieństwo przewidzenia ogólnej budowy fabuły i zawartości lektury. A jednak, Cook udało mi się zaskoczyć, i to zaskoczyć bardzo pozytywnie! Bowiem oddała w ręce czytelników książkę nad wyraz wyjątkową, zupełnie inną od tego, co do tej pory czytaliśmy. Choć nadal jest to swego rodzaju powieść o miłości, to naprawdę trudno ją włożyć w jakiekolwiek ramy, a sposób prowadzenia fabuły naprawdę powalił mnie na kolana. To historia o przeznaczeniu, o przewrotności losu, o tym, jak życie czasem potrafi poplątać nasze ścieżki w naprawdę szalony sposób, ale też i o tym, że warto wierzyć w to, że jeśli coś jest nam pisane, to w końcu się zdarzy. Ta książka to też przypomnienie o złych wyborach, o bolesnych decyzjach, o kruchości życia, o trudach zbudowania związku, o bezcennej wartości przyjaźni i o tym, że są ludzie, których nie da się wymazać ze swoich myśli - pomimo usilnych prób. Autorka stworzyła opowieść niezwykle poruszającą, która ani na moment nie pozwala nam wątpić w siłę uczuć głównych bohaterów i świetnie ukazuje, że miłość może rodzić się w naprawdę różnych okolicznościach i zwyczajnie zaskakiwać. Elle Cook udowadnia, że są w życiu walki, które warto stoczyć, by odszukać swoje szczęście i nie powinno godzić się na nic nie znaczące substytuty. Dla mnie ta książka to naprawdę wartościowa, wciągająca lektura, która podnosi bardzo ważne tematy i zachwyca swoją wyjątkowością. Szczerze polecam!
Przeczytane:2024-02-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
RECENZJA
„MĘŻCZYZNA, KTÓREGO NIGDY NIE SPOTKAŁAM”
AUTOR: Elle Cook
WYDAWNICTWO: MUZA
Jak myślicie, można pokochać kogoś, kogo się nigdy nie spotkało tak na żywo?
„Cokolwiek dzieje się między nami, jest takie kruche, aż się boję, że przedobrzymy. Nigdy z nikim coś takiego mi się nie przydarzyło: całkowita otwartość, przyjaciel, który być może stanie się kimś więcej...”
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” to nietuzinkowy słodko-gorzki, romans korespondencyjny. Wciągająca przepełniona ogromem emocji, napięciem, pełna zwrotów akcji, miejscami rozdzierająca serce historia o przewrotności losu z ważnym przesłaniem, która porwała mnie bezpowrotnie i czytałam z zapartym tchem. To książka, która jest zdecydowanie moim komfort book.
Autorka pokazuje, że życie potrafi zaskakiwać, raz dając, a raz zabierając.
Do samego końca nie byłam pewna, jak zakończy się ta historia Hannah i Daveya, co uważam za duży plus.
Autorka w lekki, przyjemny, pełny emocji i obrazowy sposób posługuje się językiem, zaciekawiając nas i wciągając w swoją historię.
Książka w większości napisana jest z perspektywy głównej bohaterki Hannah, chociaż również dostajemy rozdziały z perspektywy Daveya. Dzięki temu poznajemy ich dokładniej, zobaczymy ich emocje, uczucia, poznamy ich myśli.
Bohaterzy świetnie wykreowani, barwni, realnie nakreśleni, nawet drugoplanowe postacie bardzo dużo wnoszą do fabuły. Chociaż muszę przyznać, że bywały momenty, że bywali irytujący a ich decyzje niezrozumiałe, choć z drugiej strony ich rozumiałam.
Bardzo podobał mi się początek relacji pomiędzy Hannah i Daveyem.
Oboje się nie spieszą z niczym, są całkowicie otwarci na siebie, przyjaciele, którzy każdą rozmową zaczyna łączyć coś niezwykłego i staje się realne. Podobało mi się to, że ich relacja rozwijała się stopniowo, powoli, dając im szansę na poznanie się bardzo dokładnie mimo dzielącej ich odległości. A potem wszystko wywraca się do góry nogami. Rezygnują i nie potrafiąc zawalczyć o to co dla nich najważniejsze.
George, niestety z tym panem nie polubiłam się od samego początku. Niestety nie wiem dlaczego, ale od samego poznania tego bohatera, coś mi w nim nie pasowało.
„–'Tak zaczynają się wszystkie romanse: od czegoś miłego, od czegoś nieskomplikowanego, co łączy dwoje ludzi”.
Jeden przypadkowy telefon, na zawsze zmienia życie dwójce ludzi, którzy mieszkają na różnych półkulach.
Ten właśnie jeden przypadkowy telefon rozpoczyna, obiecującą przyjaźń między Hannah i Daveyem a z czasem ich relacja zaczyna się przeradzać w coś więcej, do czego boją się przyznać nawet przed samym sobą. Maja wiele planów, marzeń. Davey ma w niedługim czasie przeprowadzić się do UK.
Gdy wszystko zmierza ku dobremu i mają poznać się na żywo, los przewraca ich życie do góry nogami i stawia ich przed trudnymi wyborami, na które nie są gotowi. Chociaż wydaje się, że na zawsze utracili szansę na szczęście i miłość, wciąż o sobie myślą.
Żadne z nich nie spodziewało się tego, co naszykował dla nich przewrotny los.
-Czy w końcu Hannah spotkała wreszcie tego jedynego?
-Czy relacja między Hannah i Daveyem ma szansę się rozwinąć?
-Czy Davey zrezygnuje z Hannah?
-Czy Hannah zaakceptuje decyzje Daveya?
-Czy to, co łączyło Hannah i Daveya było tylko czymś ulotnym?
-Czy Davey się podda, dochodzą do kresu wytrzymałość i zrezygnuje?
‐ Co naszykował dla nich przewrotny los?
Polecam.
Friends to lovers, przewrotny los, telefoniczna pomyłka, emocje, romans, napięcie, powieść z przesłaniem, Hannah & Davey, słodko-gorzka historia, ciężka choroba,