Dziesięciometrowej średnicy meteoryt uderza w kompleks wypoczynkowy niedaleko meksykańskiego miasta Ciudad Juarez, gdzie na wakacjach przebywa słynny archeolog Tim Mayer. W promieniu kilku kilometrów od katastrofy uszkodzeniu ulegają wszystkie urządzenia elektryczne. W tym samym czasie z podziemnej bazy wojskowej, gdzie prowadzone są podejrzane eksperymenty na dzieciach, ucieka cudowny chłopiec Jan Matjas oraz jego opiekun Juan Barker. Wojsko i siły rządowe Meksyku szczelnym kordonem otaczają miejsce upadku meteorytu, a jego ofiary obejmują kwarantanną. Do całego galimatiasu dołączają jeszcze dwa konkurujące ze sobą gangi handlarzy narkotyków oraz agenci CIA, którzy za wszelką cenę pragną zdobyć kosmiczny kamień. Rozpoczyna się wyścig z czasem i walka o przetrwanie.
A największą tajemnicą pozostaje pytanie, dlaczego dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył identyczny meteoryt?
Nieprawdopodobny rollercoaster akcji, przygody, tajemnicy, emocji i sensacji. A rozwiązania zagadki nie wymyśliłby sam mistrz suspensu Alfred Hitchcock.
Wydawnictwo: Oficyna CM
Data wydania: 2021-06-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 322
Język oryginału: polski
Niedaleko meksykańskiego, turystycznego miasta Ciudad Juarez spada dziesięciometrowej średnicy meteoryt. Szwajcarski archeolog, Tim Mayer miał nadzieje na miło spędzone wakacje w towarzystwie swojego przyjaciela Dario. Lecz gdy dochodzi do wybuchu ich plany zostają zniweczone.
Kilka chwil przed wybuchem, niedaleko miejsca katastrofy, z podziemnej wojskowej bazy ucieka chłopiec – Jan ze swoim opiekunem – Juanem. Chłopiec jest jednym z wielu dzieci na których prowadzone były eksperymenty genetyczne.
Po wybuchu w promieniu kilku kilometrów przestają działać sprzęty elektryczne i elektroniczne. Miejsce wybuchu wraz z zabitymi i rannymi zostaje objęte ścisłą kwarantanną strzeżoną przez siły wojskowe i rządowe.
Świetny pomysł na fabułę - autorowi na pewno nie brakuje wyobraźni. Jest ciekawie, są zaskakujące zwroty akcji i tajemnica. Przeskoki czasowe uzupełniają spojrzenie na całą historię, dawkując czytelnikowi emocje.
Minusem są postacie, wszystkie zlewają się w jedno, nie mają takich cech charakteru, po których można by zidentyfikować każdego z osobna.
Kolejnym minusem są dialogi i absurdalne sytuacje. Mam wrażenie iż rozmowy bohaterów wciskane są jakby „na siłę” w tekst, brakuje mi natomiast opisów np. w rozdziale (to nie jest spoiler – to wydarzenie ma miejsce zaraz na początku książki) w którym Jan z sali głównej musi przedostać się do restauracji a następnie do kuchni i ta czynność zajmuje mu dosłownie chwilę – chwilkę na przedostanie się przez gruzy zwalonego wieżowca. Zakładając że byłoby to możliwe oraz biorąc pod uwagę iż jest to duży hotel więc restauracja jest wielka i tak samo recepcja, to Jan przechodzi sobie bez przeszkód, bez cienia współczucia, mijając zabitych i rannych.
A co z absurdalnymi sytuacjami? Proszę bardzo. (To również nie będzie spoiler.) Mężczyźnie w trakcie zawalania się budynku głaz przygniótł nogę. Tim wraz z ekipą pomagają mu się uwolnić po czym zastanawiają się czy noga nie jest złamana ponieważ mężczyzna odczuwa wielki ból. Aby to sprawdzić każą mu wstać, mężczyzna próbuje wstać ale nie może bo noga bardzo go boli więc zgodnie stwierdzają że noga może być złamana bo bardzo boli.
Tak ciekawych sytuacji jest w tej książce sporo. Ale nie oznacza to, że książka jest zła, przeciwnie jest bardzo dobra jako całość i bardzo wciągająca, aczkolwiek autor powinien bardziej przemyśleć te mniejsze, drobne sceny.
Podkreślam, że jest to ocena subiektywna i wcale nie oznacza że Ty również zwrócisz uwagę na te szczegóły na które ja zwróciłam, może przeciwnie Tobie przypadnie do gustu w 100%.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Siedzę sobie i szukam jakiś fajnych kryminałów. Nagle wyskakuje mi książka pt. „Meksykańska hekatomba”. Myślę sobie: „Meksyk, jako miejsce akcji, brzmi nieźle, a hekatomba brzmi jak niezła rozpierducha, borę to”. Tytuł okazał się jak najbardziej stosowny, bo Wojciech Kulawski zorganizował prawdziwy meksyk w Meksyku.
W hotel w miejscowości Ciudad Juarez uderza meteoryt. Akcja ratunkowa przebiega dość opieszale i wygląda na to, ze rząd chce raczej zamknąć ofiary na terenie gruzowiska niż je odratować. Wśród ocalałych jest niezwykły chłopiec – uciekinier z bazy wojskowej, gdzie prowadzone są eksperymenty na dzieciach. Co to za badania? Dlaczego interesują się nimi wojsko, rząd, CIA, a także gangi narkotykowe? Jak to możliwe, że to nie pierwszy meteoryt, który uderzył w to miejsce?
Czytając „Meksykańską hekatombę” po prostu napawałam się akcją. Wojciech Kulawski już od pierwszych stron wciąga nas w wir niesamowitych wydarzeń. Zręcznie zmienia tło i punkt widzenia, aby jak najpełniej je przedstawić. W poprzednim akapicie zasygnalizowałam wam z czym mamy do czynienia w tej książce – meteoryt i spustoszenia jakie wywołał w meksykańskiej miejscowości oraz supertajne badania na dzieciach. W intrygę zostali wmieszani chyba wszyscy wpływowi, więc możecie sobie wyobrazić, jak bezwzględna jest to gra.
Dynamika tej powieści jest tak porywająca, że nie miałam czasu zastanawiać się nad realnością tej historii. Zresztą to ten typ książek, w których mamy dać się ponieść akcji, a nie ją analizować. Czy mi, szaremu ludkowi, dane jest wiedzieć, czy gdzieś na drugim końcu świata odbywają się jakieś wątpliwe etycznie badania? Moja wiedza z dziedziny genetyki pozwala mi aż rozumieć, dlaczego moje dziecko ma taką, a nie inną grupę krwi, więc nie będę się wypowiadać w temacie ludzkiego genomu. Pamiętajmy, że jest to fikcja literacka ubrana w taką formę, że pozostaje nam tylko cieszyć się wyborna rozrywką.
„Meksykańska hekatomba” to książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić miłośnikom powieści kryminalno-sensacyjnych. Trochę mam pretensje do Wojciecha Kulawskiego, że tyle czasu się przede mną ukrywał, bo widzę, że ma klika publikacji w swoim dorobku. Trudno, trzeba schować fochy do kieszeni i przekonać się, czy inne są tak samo porywające.
Każdy, kto interesuje się postępem i nauką, bez wątpienia zdaje sobie sprawę, że codziennie sztab najróżniejszych naukowców pracuje nad pogłębianiem dotychczas zdobytej wiedzy, poszukiwaniem nowych rozwiązań i odkrywaniem pozornie niemożliwego. Nieczęsto udaje się stworzyć coś, co będzie miało wpływ na cały świat. Choć to stwierdzenie również może być pozorne. Jestem zwolenniczką małych kroków, a małe kroczki jako ludzkość robimy codziennie. Lecz dzisiaj chciałabym spojrzeć na tę mroczniejszą stronę nauki – tę, która zahacza już o teorie spiskowe. Jako szary człowiek nie mam pojęcia, nad czym właśnie pracują najwybitniejsi w swoich dziedzinach naukowcy. Zadaję sobie pytania: do czego dążą, kiedy się o tym dowiemy, jak duży będzie miało to wpływ na ludzkość, naszą planetę i całą przyszłość. Muszę pozostać w sferze domysłów, lecz właśnie ta sfera domysłów ma w sobie wyjątkowe piękno.
Tim zdecydował się wyruszyć do Meksyku wraz ze swoim przyjacielem Dario. To miały być wakacje, które pozwolą odpocząć archeologowi i przez małe nieporozumienie dadzą szansę Laurze – narzeczonej Tima – przemyśleć parę spraw dotyczących ich związku. Ani Tim, ani Laura nie spodziewali się, że dojdzie do tragedii. Otóż Tim miał takiego pecha, że zamieszkał w hotelu, który jest położony w miejscu, gdzie dwadzieścia pięć lat temu upadł meteoryt. Jaki w tym pech? W to miejscu upadł jeszcze jeden meteoryt, tym razem w czasie pobytu Tima w hotelu. Jak Tim poradzi sobie w otchłaniach zawalonego hotelu? Kto przeżyje i jaki to będzie miało wpływ na dalsze losy bohatera?
Gdy dowiedziałam się, że Wojciech Kulawski pracuje nad kolejną książką, bardzo się ucieszyłam. Dotychczas miałam przyjemność zapoznać się z dwoma jego dziełami – "Syryjską legendą" i "Poza granicą szaleństwa". Obie powieści wspominam naprawdę dobrze. Jest to dla mnie ten typ literatury, który pozwala mi się oderwać od zazwyczaj czytanych gatunków, daje olbrzymią rozrywkę, a między nią czas na różnorodne refleksje. Tak też było i w przypadku "Meksykańskiej hekatomby". Od początku pomysł na fabułę wydawał mi się niesamowicie intrygujący. Podczas czytania miałam wrażenie, że niekiedy wchodził w absurd, ale zamiast zachwiać to spójność, jeszcze bardziej czułam się zafascynowana i gotowa poznawać dalsze losy bohaterów.
Teraz kiedy mogę stwierdzić, że już trochę znam twórczość pisarza, z olbrzymią radością przyznaję, że jego styl pisarski wyróżnia się unikatowością. Czytając "Meksykańską hekatombę", miałam wrażenie, że powrócił stary, dobry przyjaciel, a ja nie zaczynam nowej historii, tylko kontynuuję naszą dalszą przygodę. I po części jest tak, ale o tym za chwilkę. Język ma w sobie przyjemność i łatwość odbioru, co w sposób obrazowy i mocno panoramiczny ukazuje całą fabułę. Choć niekiedy gubiłam się w imionach bohaterów, co potrafiło mi utrudnić zrozumienie.
Fabuła jest siecią niezmiernie ciekawych połączeń, dzięki czemu momentalnie wciągnęłam się, tworzyłam swoje własne scenariusze i z fascynacją czekałam na ich potwierdzenie lub właśnie całkowite zaskoczenie. Oba przypadki się zdarzały i oba dawały mi taką samą radość z czytania. Choć trzeba przyznać, że w powieści dzieje się naprawdę dużo, więc wielokrotnie akcja przyśpiesza i niekiedy okazywała się dla mnie zbyt szybka i traciłam wątek. Choć w tym przypadku też warto pamiętać, że jestem czytelnikiem, który poświęca godziny na nużące i długie opisy, więc na pewno postrzegam to inaczej niż weterani gatunku. Tak jak na początku wspomniałam, to jest dla mnie naprawdę sama przyjemność oderwać się od znanego i dać się ponieść tak szybkiej historii, która jest pełna intryg, początkowo niezauważalnych połączeń i przede wszystkim akcji. Tym bardziej że Wojciech Kulawski już udowodnił mi, że jest gotowy na nietypowe rozwiązania i nie boi się trudnych zabiegów fabularnych. Ta powieść po raz kolejny to potwierdziła.
I w tym momencie muszę się przyznać do mojego gapiostwa. W pierwszej chwili nie zdałam sobie sprawy, że przedstawieni bohaterowie są już mi bardzo dobrze znani z "Syryjskiej legendy". Gdy uświadomiłam to sobie, od razu zaczęłam ich postrzegać z większą sympatią. Bardzo cenię postać Tima, ponieważ jest niejednoznaczny pod wieloma względami i niekoniecznie umiem uchwycić jego cechy charakteru. Jest dla mnie czytelniczym wyzwaniem.
W "Meksykańskiej hekatombie" poruszane są też istotne w moim mniemaniu tematy dotyczące nauki. Jako czytelnicy możemy obserwować, jak działa tajna baza naukowa i przede wszystkim czemu jest tajna. Ten wątek niezmiernie przypadł mi do gustu i naprawdę dał początek wielu wartościowym przemyśleniom. Pisarz daje powody, by zastanowić się, jak wielką rolę odgrywa w naszym świecie nauka i do czego jako ludzkość dążymy. Ile możemy poświęcić w imię rozwoju? Czym jest wyższe dobro? I czy na pewno nim jest... Tutaj myślę, że nie ma żadnej jednoznacznej odpowiedzi. Każdy podług swojej moralności i granic, które stawia, musi odpowiedzieć sobie sam.
"Meksykańska hekatomba" to powieść pełna akcji, zaskakujących zwrotów oraz możliwości do przemyśleń. W fantastyczny sposób łączy rozrywkę z czytania oraz porusza tematy ważne, pełne moralnych rozterek i pytań. Bardzo szanuję tego typu literaturę, ponieważ jej wartość jest podwójna i odnajdą się w niej czytelnicy o różnorodnych czytelniczych poglądach.
Czy wiecie, że przedwczoraj od premiery naszego pierwszego patronatu minęło już siedem tygodni. Tak czas bardzo szybko minął, ale mamy nadzieję, że książka zapadnie w waszej pamięci znacznie dłużej, gdyż czegoś takiego z pewnością nie da się zapomnieć. Witamy i zapraszamy na recenzję historii obok, której nie da się przejść obojętnie, gdyż jest to książka jak dobre” kino akcji”, zapraszamy na recenzję książki „Meksykańska hekatomba” od Wydawnictwa CM oraz Wojciecha Kulawskiego.
Tim Mayer wraz ze swoim przyjacielem postanawia zrobić sobie wakacje w Meksykańskim kurorcie, pragnie odpocząć od swojego związku z Laurą oraz przemyśleć parę rzeczy. Jednak nie jest mu dany spokój, gdyż na kompleks wypoczynkowy, który znajduję się niedaleko miejsca pobytu Tima spada dziesięciometrowej średnicy meteor. W tym samym czasie z ośrodka badawczego znajdującego się również w Meksyku, pewien mężczyzna wyprowadza chłopca polskiego pochodzenia, który całe życie spędził w instytucie i był pewien, że życie na ziemi nie istnieje. Czy główny bohater przeżyje spotkanie z meteorytem ? Co wspólnego z instytutem i z meteorem ma CIA oraz meksykańskie gangi ? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania musicie koniecznie przeczytać tą pozycję. A teraz zapraszamy was na kilka słów od nas.
Po pierwsze podczas czytania tej książki czułyśmy się jakbyśmy siedziały w kinie i oglądały jakieś bardzo dobre kino akcji, bo tam się po prostu działo, nie była to nudna i przesadzona pisanina, tylko wspaniale ukazany scenariusz, który z pewnością został odpowiednio przemyślany.
Wydaje nam się, że książka skierowana jest w stronę osób, które uwielbiają właśnie książki sensacyjne oraz kryminały, a przede wszystkim akcję, bo to właśnie ona w książce jest najważniejsza, no może oprócz samej historii, która powala na kolana, dlatego sądzimy, że każdemu kto lubi ciągły ruch w fabule, ta książka przypadnie do gustu.
Ogromnie podobało nam się przygotowanie autora do napisania tej książki, a dlaczego o tym mówimy, ponieważ nawet tego nie widząc tego jak zostało to pisane to w tej historii było to czuć. Już tłumaczymy o co nam chodzi. Rozchodzi nam się o informację dotyczące wszystkiego co wiąże się z ludzkim DNA, to jak dla nas jest naprawdę trudny temat, a pan Wojciech poradził sobie według nas na szóstkę. Domyślamy się, że była to kupa pracy włożona w tę powieść i jeszcze więcej pracy. Dodatkowo dla nas Polaków ciężko jest przedstawić inny kraj, a autor również bardzo dobrze sobie z tym poradził, jak dla nas Meksyk, chociaż w nim nie byłyśmy został ciekawie ukazany.
Bohaterów w tej historii było dosyć dużo, co chwilę wątki przeplatały się, przedstawiając nowe osoby, ale nie martwię się, że się nie zorientujcie co jest grane, nam z początku tez się tak wydawało, jednak po pewnym czasie, wszystko się wyjaśnia i łączy w spójną całość, co pozwala na rozjaśnienie wielu nurtujących pytań. Ze względu na liczne grono przedstawionych osób są to postacie bardzo różne pod każdym względem, charakteru, pozycji społecznej, narodowości, ale na pewno każda postać opowiada swoją historię.
Na początku książki tak jak w przypadku bohaterów nie mogłyśmy się odnaleźć w fabule, jednak co stronę historia stawała jaśniejsza i tak się w nią wciągnęłyśmy, że nie mogłyśmy się oderwać, aż do końca. Uwielbiamy książki, w których się coś dzieje, a ta opowieść to doskonały przykład takiej książki, dodatkowo zawiłość wątków spowodowała, że możemy stanowczo stwierdzić, że jest to jedna z fajniejszych książek jakie czytałyśmy. Fabuła dodatkowo jest w naszej opinii doszlifowana do ostatniej strony, przygotowana w obmyślana perfekcyjnie. Akcja jest bardzo zaskakująca, jak cała powieść i ma bardzo dużo zwrotów, nagłych zmian, które podnoszą wartość jakościową książki.
Klimat książki to istny remiks apokaliptycznej atmosfery z mafijnym klimatem oraz władzą, co według nas stanowi doskonały przepis na powieść sensacyjną. Jest to połączenie grozy z kinem akcji, coś co sprawi, że będziecie chcieli jeszcze więcej.
Jeżeli zainteresowałyśmy was chociaż trochę tą książką to bardzo nas to cieszy, gdyż naprawdę jest to historia nie z tej ziemi.
Wspólne przeżycia mogą przybliżyć do siebie obcych sobie ludzi pochodzących z odmiennych środowisk. To właśnie spotkało bohaterów tej książki, którą czytałam z wypiekami na twarzy, nie mogąc oderwać się chociażby na minutę od lektury. Powieść idealnie wpasowała się w moje gusta, nie pozwoliła na chwilę znużenia, gdyż sensacja goniła sensację a dynamiczna fabuła była tak ciekawa, intrygująca i wręcz niewiarygodna.
Autor stanął na wysokości zadania dostarczając mi rewelacyjną historię, łączącą w sobie przestępczy, mafijny świat, chciwość i fałszywość polityków, ściśle tajne badania pozarządowe nad genetyką, zagrożenie z kosmosu oraz prawdziwą miłość. Wszystko jest ze sobą tak skonstruowane, że tworzy prawdziwe harmonijne arcydzieło pisarskie.
Bohaterowie są fantastycznie wykreowani, realistycznie przedstawieni, każdy ma odmienne charaktery, upodobania, spostrzeganie dobra i zła. Jedni wzbudzili moją sympatię zaś innych znielubiłam a kilku byłam gotowa udusić.
Archeolog Tim Mayer przyjeżdża do Meksyku wraz z przyjacielem na wakacje. Ich spokój zakłóca uderzenie dziesięciometrowego meteorytu, który niszczy kompleks hotelowy i zabija setki ludzi. Kolega Diego ginie a Szwajcar szybem wentylacyjnym wychodzi na wyższe poziomy zawalonego hotelu. Tam spotyka szefa gangu narkotykowego, jego dziewczynę, naukowca i jego podopiecznego Jana oraz jeszcze kilku innych, którzy przeżyli kataklizm. Ta grupa próbuje wyjść na zewnątrz i wydostać się z obszaru, który objęto kwarantanną. Od tej chwili zaczyna się akcja tak zawrotna, pełna ryzyka, nienawiści, zemsty i walki na śmierć i życie.
Co łączy ze sobą tych ludzi, jaki mają cel? Czy to zbieg okoliczności, że po 25 latach po raz drugi, uderza w to samo miejsce skala z kosmosu o szczególnych właściwościach? Kim naprawdę jest Janek i dlaczego wszyscy chcą go przechwycić. Jakie tajemnice skrywa podziemny budynek naukowy?
Odpowiedzi dostarczy wam powieść, do której przeczytania gorąco was namawiam. Jestem przekonana, że ta książka zawładnie waszymi mózgami oraz dostarczy tylu emocji i wrażeń co mi. Ekspresowo przepłyniecie przez fabułę, niektóre wątki was zszokują i na pewno wbiją w fotel.
Niezapomniane wakacje
Tim Mayer, szwajcarski archeolog wyruszając na urlop wraz ze swoim przyjacielem Dariem Argento do Meksyku, nie podejrzewał, że znajdzie się w samym środku zdarzeń, które niejednokrotnie będą zagrażały jego życiu bądź życiu jego bliskich.
Tajemniczy meteoryt, który wpływa na elekronikę w jego otoczeniu i spada dokładnie w to samo miejsce co 25 lat temu inny, ale identyczny meteoryt, tajna wojskowa placówka badawcza, w której przeprowadzane są podejrzane eksperymenty i badania, wyjątkowy chłopiec, zwany obiektem, Jan Matjas, będący pod opieką Juana Barkera, rozgrywki między rządem i wojskiem Meksyku a agentami CIA, a także między dwoma konkurującymi ze sobą kartelami narkotykowymi, w tej niewielkiej powieści znajdziecie to wszystko i uwierzcie mi, że akcja tej książki porwie was od pierwszych stron i będzie trzymać w napięciu do ostatniej kropki.
W powieści pana Wojtka nie brak także oryginalnych, barwnych, a czasem niebezpiecznych postaci, które zapadną czytelnikowi w pamięć na długo, jak chociażby agentka CIA, Waleria Stewart, narzeczona szefa gangu Sinaloa, Frida Acosta, czy główny bohater, archeolog, który niczym Indiana Jones czy Rick O'Connell wpada co rusz w tarapaty i przeżywa niesamowite i niebezpieczne przygody.
Jestem zachwycona tą książką, wychowana na filmach akcji i przygodówkach, od pierwszych stron wiedziałam, że to coś dla mnie. A wraz z rozwojem akcji autor zaskoczył mnie jeszcze bardziej bo podrzuca nam trop tajemniczych tablic, ukrytych w różnych miejscach na świecie, informacje pochodzące być może od cywilizacji pozaziemskiej, a więc pojawia się motyw science - fiction. Jak widzicie nie jest to zwykła przygodówka, mamy tu prawie wszystko, kryminał, s-f, thriller. Świetna mieszanka, a najważniejsze, że autor umiejętnie to wszystko łączy i czyta się rewelacyjnie.
Chętnie sięgnę po inne książki autora, a tymczasem serdecznie poleca Wam "Meksykańską hekatombę", nie będziecie się przy tej książce nudzić.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorowi.
Ciekawa powieść sensacyjna. Akcja dzieje się w Meksyku. Uderza w jedno miasteczko meteoryt. Wśród poszkodowanych jest głównych bohater- szwajcarski archeolog Tim, który przebywa tam na wakacjach z przyjacielem. Najpierw musi on wydostać się spod zgliszczy hotelu, w którym był zameldowany, by później wejść w układy z niebezpiecznymi ludźmi z kartelu meksykańskiego, by pomóc rządowi Meksyku i USA rozwikłać zagadkę tajemniczego obiektu, który uderzył w ziemię. Co ciekawe, 25 lat temu, w tym samym miejscu uderzył podobny meteoryt... o co w tym wszystkim chodzi? I co z tym meteorytem ma wspólnego czternastoletni Jan Matjas?
No ciekawa historia, wielu bohaterów, dużo się dzieje. Autor operuje trudnym słownictwem odnośnie genetyki, mutacji itd. Do tego dochodzi temat cywilizacji pozaziemskiej...:) Dość szczegółowo opisuje Meksyk i miejsca, w których znajdują się bohaterowie. Czuć ten meksykański klimat:)
Ogólnie polecam, choć parę kwestii mi nie pasowało i pod koniec jakby akcja nabrała niesamowitego tempa, dla mnie troszkę za szybko to wszystko się wyjaśniło, stąd moja ocena.
To świetnie napisana, trzymająca w napięciu do samego końca fabuła z wieloma zwrotami akcji i zaskakującymi wydarzeniami. Sposób prowadzenia poszczególnych wątków przywołuje mi skojarzenia z najlepszymi powieściami sensacyjnymi w stylu na przykład Roberta Ludluma czy Rollins’a James’a. Autor stopniuje napięcie, dokłada nowe elementy, ujawnia tajemnice skrywające się za rządowymi działaniami. To jedna z tych powieści, które nie pozwalają na spokojne śledzenie wydarzeń aż do samego końca, który jeszcze bardziej dokręca śrubę mocnych wrażeń. Nie ma tu zbędnych słów, opisów, osób czy sytuacji. Wszystko w tej historii jest spójne, realistyczne i ważne.
Uważam, że „Meksykańska hekatomba” to jedna z lepszych książek, jakie ukazały się ostatnio na naszym rynku wydawniczym i z pewnością jeszcze nie raz będę chciała sięgnąć po znakomitą prozę pana Wojciecha Kulawskiego.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/07/840-meksykanska-hekatomba.html
„Meksykańska hekatomba” pióra Wojciecha Kulawskiego to książka bardzo wciągająca i miejscami naprawdę ponętna. Autor dosyć sprytnie połączył w niej najlepsze walory swego gatunku – sensację z okrucieństwem, śmierć niewinnych z wojnami gangów, zemstę z ogromną miłością, seks z deprawacją. Słowem – książka ma potencjał, aby stać się inspiracją do filmowej ekranizacji, nie mówiąc już o tym, że czyta się ją naprawdę świetnie.
Nie bardzo wiem od czego zacząć. Hmm, wyobraźcie sobie, że gdzieś tam we wszechświecie istnieje meteoryt posiadający specjalne właściwości. Jakie? To proste – na przykład potrafi zneutralizować wszelkie impulsy elektryczne, tak więc ani nigdzie się nie dodzwonicie aby prosić o pomoc, ani nie zaświecicie lampki… Co więcej, tak mimochodem potrafi on przyśpieszać mutacje genetyczne m.in. ludzkich komórek. Te cudowne właściwości sprawiają, że ów obiekt kosmiczny staje się przedmiotem pożądania wielkich firm farmaceutycznych, skorumpowanych polityków, CIA oraz meksykańskich kartelów narkotykowych. Prawda, że zapowiada się ciekawie?
Fabuła książki toczy się w Meksyku – kraju upadłym, gdzie rząd oficjalnie stara się zwalczać wszechobecne i wszechpotężne kartele, choć walka ta skazana jest na brak rezultatów. Po pierwsze – w miejsce jednego rozbitego kartelu powstaje nowy, jeszcze bardziej żądny władzy i pieniędzy, a do tego bardziej brutalny. Po drugie – w Meksyku, o zgrozo, wszyscy są powiązani wspólnymi interesami. Wiąże się to oczywiście z faktem, że politycy i wojskowi są skorumpowani, a wszelkie walki z narkotykowymi bossami mają charakter prowizoryczny. Wprawdzie giną przestępcy, ale są to zazwyczaj płotki. Słowem – wszystko jest na pokaz. Po trzecie – w tym kraju toczy się zacięty bój pomiędzy konkurencyjnymi kartelami, które nie przebierają w środkach – i trupy ścielą się gęsto, najczęściej bogu winnych przechodniów, którzy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Taki los…
Co łączy meteoryt o cudownych właściwościach z Meksykiem? Kilkadziesiąt lat temu w pewno miejsce – Ciudad Juarez na Jukatanie - spadł meteoryt o cudownych właściwościach. Amerykanie pod auspicjami CIA finansowali prowadzenie ściśle tajnych badań w meksykańskiej bazie, oczywiście łamiąc wszelkie przepisy międzynarodowe (eksperymenty przeprowadzane są na ludziach), aby móc poznać właściwości ludzkiego DNA. Wszystko po to, aby zdobyć przewagę, i najpewniej ziścić zimnowojenny sen o żołnierzu doskonałym. Może przy okazji uda się znaleźć jakieś lekarstwo na przykład na raka, HIV…? Amerykanie dochodzą jednak do wniosku, że badania nie przynoszą rezultatów, więc chcą zamknąć ośrodek. Wtedy okazuje się, że Meksykanie nie do końca podzielili się wynikami zaawansowanych badań, i nieoczekiwanie spada kolejny cudowny meteoryt. I wtedy wszystko się gmatwa.
Jeden z chłopców, który służył jako żywa probówka, (nosi imię Jan Matjas i ma polskie korzenie), zostaje wykradziony z bazy, przez jednego z uczonych, który prowadził na nim badania (ach te wyrzuty sumienia poniewczasie). Nagle chłopak staje się niezwykle pożądanym towarem zarówno dla CIA, jak i meksykańskiej armii, międzynarodowego koncernu farmaceutycznego i jednego z kartelów, zwanego El Chapo. Amerykańscy agenci nie cofną się przed niczym, aby zdobyć „obiekt”, przehandlują wszystko i wszystkich, wszak liczy się interes „narodowy”. Podobne podejście ma pewien skorumpowany meksykański poseł Fernando Moja, który zawiera pakt z El Chapo, aby sprzedać dzieciaka koncernowi, który już czuje smak ogromnych zysków. Z El Chapo walczy inny kartel zwany Sinaloa, na czele którego stoi Leonardo Santiago, największy boss w Meksyku. Staje się on sojusznikiem pewnego znanego szwajcarskiego archeologa, Tima Mayera, który stara się uratować chłopaka, swoją żonę porwaną przez El Chapo, wyrwać się z rąk CIA i samemu przeżyć. Słowem współczesna wersja Indiany Jonesa, choć pomysł, że szwajcarski archeolog zyskuje międzynarodową sławę jest dosyć kuriozalny. Chyba nie znam żadnego takiego, a jestem z wykształcenia historykiem. To tak po krótce.
Brak mi zdolności pisarskich, aby opisać wszystko to, co dzieje się w książce. A wierzcie mi, dzieje się szybko, i czasem ciężko złapać oddech. Fabuła prawie cały czas trzyma czytelnika w podniecającym napięciu. Autor w umiejętny i sprytny sposób połączył w swej książce kilka popularnych wątków. Mamy więc Indianę Jonesa, cudowne dziecko, seksowną i zboczoną agentkę (mnie trochę przypomina Czarną Wdowę z Avengersów), konflikty interesów wielkich organizacji międzynarodowych, śmierć niewinnych cywilów, którym nikt nie chce pomóc, oraz walkę ciemnych mocy, symbolizowaną przez walki karteli w Meksyku.
Mocną stroną książki jest to, że szefowie meksykańskich organizacji przestępczych są naprawdę intrygującymi postaciami. Nie znają strachu, nic ich nie krępuje, są niezwykle inteligentni… Słowem nic nie stanowi dla nich granicy nie do przebycia. Ich kreatywność jest wręcz nie do opisania. Gdybyście wiedzieli, co wyczyniają w książce… Istne cudo! Chciałbym zdradzić wam więcej, niestety nie mogę.
Jest tylko jedna drobna wada – Autor trochę za mało miejsca poświęcił na wewnętrzne rozterki bohaterów. Uczynił ich niemal bezuczuciowymi – odnosi się wrażenie, iż działają instynktownie, od razu podejmują decyzje, za wiele wiedzą i rzucają się na głęboką wodę bez przygotowania, wychodząc cudownie z opresji niemal za każdym razem. Niemniej książkę czyta się z wypiekami na twarzy. I niech żałuje ten, kto po nią nie sięgnie – bo traci bardzo wiele.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
"Nauka musi się rozwijać, bo inaczej ludzkość stanie w miejscu".
Na lekturze nowej książki Wojciecha Kulawskiego z pewnością nie zawiodą się miłośnicy szeroko rozumianej sensacji, czyli szybkiej akcji i jej nieoczekiwanych zwrotów, stale utrzymywanego napięcia oraz dynamiki w każdym fabularnym aspekcie. Jest jeszcze coś, bez czego taka powieść nie może się obejść, czyli ciekawy pomysł na wątek przewodni.
Wojciech Kulawski to mieszkaniec Rzeszowa, który pisanie traktuje jak przygodę życia. Pracuje w korporacji w branży IT, tańczy Tango Argentyńskie, Bachatę i Kizombę. Autor zadebiutował dwoma opowiadaniami w antologii "Przedświt". Jest laureatem licznych nagród i wyróżnień w konkursach literackich. Lubi różnorodność, dlatego eksperymentuje z wieloma gatunkami.
Archeolog Tim Mayer wyjeżdża na wakacje do Meksyku wraz ze swoim przyjacielem. Bohaterowie zatrzymują się w hotelu umiejscowionym niedaleko miasta Ciudad Juarez. Wakacyjną idyllę przerywa im uderzenie meteorytu o dziesięciometrowej średnicy. W tym samym czasie, z podziemnej bazy wojskowej ucieka pewien chłopiec Jan Matjas wraz ze swoim opiekunem. Losy bohaterów zupełnie nieoczekiwanie splatają się ze sobą, gdy wokół nich trwa wojna pomiędzy konkurującymi ze sobą gangami narkotykowymi.
"Meksykańska hekatomba" to książka idealnie wpisująca się w popkulturowy trend literacki, gdyż ta sensacyjna powieść serwuje czytelnikom ogromną dawkę rozrywki, jaka skryta pod dynamiczną fabułą, zapewnia godziny intensywnej lektury. Autor starannie bowiem rozwinął pomysł, na którym oparł całą ukazaną opowieść. Pomysł, który łączy w sobie zarówno przygodę, kosmiczną tajemnicę, świat przestępczy i miłość. Taka mieszanka musi więc spowodować wybuch zachwytu czytelniczego na miarę uderzenia książkowego meteorytu.
Niezwykle smacznym kąskiem tworzącym całą oś fabularną tej powieści jest płaszczyzna tajnych badań na dzieciach w rządowym laboratorium. Wraz z tą intrygującą warstwą, autor przemyca także coś więcej niż tylko rozrywkę, gdyż zadaje pytania o to, gdzie kończy się prawo do rozwoju nauki, a zaczyna brak etyki. Uwielbiam tego typu nawiązania, tym bardziej, że w trakcie lektury pojawiają się także istotne refleksje dotyczące tego, dokąd zmierzamy jako ludzkość, skąd pochodzimy i do jakiego celu powinniśmy dążyć będąc jednym monolitem.
Dla czytelników obeznanych z twórczością autora z pewnością obcym nie będzie główny bohater tej powieści, czyli archeolog Tim Mayer, którego losy znamy z "Syryjskiej legendy". Protagonista ten to złożona postać, dość charakterystyczna, która niewątpliwie pozostaje w myślach odbiorcy na dłużej. Warto jednak zaakcentować, że w powieści występuje jeszcze kilka takich osób, wśród których na uwagę zasługuje kreacja Fridy, niosącej ze sobą pewną tajemnicę i z którą wiąże się dość zaskakujące w odbiorze zakończenie.
Najnowsza powieść Wojciecha Kulawskiego to dobrze skrojona sensacja, w której autorowi udało się połączyć ze sobą kilka zupełnie różnych płaszczyzn, spajając je świetną kreacją wybitnego archeologa. Jeśli więc chcecie się dowiedzieć, dlaczego meteoryt uderza dwa razy w dokładnie to samo miejsce i dlaczego istnieją utajnione rządowe badania, zachęcam was do lektury tej książki.
Tytułowa hekatomba to w przenośni liczba ofiar poświęcona w jakieś sprawie. W przypadku tej powieści, waszym jedynym poświęceniem będzie czas, który na pewno nie okaże się stracony.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Trójka przerażonych osób budzi się w opuszczonym bunkrze. Stopniowo zdają sobie sprawę z kuriozalnej prawdy, że nieobliczalny szaleniec zorganizował...
Kortyńscy to, z pozoru, typowa bogata Warszawska rodzina. Jednak zgodnie z nieśmiertelną maksymą, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, rzeczywistość...
Przeczytane:2021-03-12, Ocena: 6, Przeczytałam, Patronat medialny,
Zacznę od tego, że ja wcześniej nic nie słyszałam o tym pisarzu! Cóż za pech! ;( Cieszę się ogromnie, że mogłam w końcu poznać Jego twórczość i czym prędzej nadrobić zaległości! ;) Tym bardziej, że mogę brać udział w promocji tej książki i być jednym z kilku patronów medialnych! 😍😍 Według mnie książka jest wspaniała. Czyta się rewelacyjnie, szybko a przede wszystkim jest bardzo wciągająca. Ale do rzeczy.
Akcja książki dzieje się w Meksyku. Tim Mayer - szwajcarski archeolog wraz ze swoim kolegą Dariem Argento wybierają się na urlop właśnie do Meksyku, w okolice Ciudad Juarez. Nagle w hotel uderza wielki meteoryt. Wiele ludzi ginie na miejscu, sporo jest rannych. Kamień ten jest w pewnym stopniu magiczny. Powoduje np. że wszystko co jest na prąd i znajduje się w jego pobliżu nagle przestaje działać. Zaczyna się walka z czasem, by wydostać się z niebezpiecznego terenu. Dodatkowo okazuje się, że pod ziemią w okolicach hotelu, znajdowała się tajna baza, w której na dzieciach testowano różne mutacje genów i szkolono ich na geniuszy w konkretnych dziedzinach. I oczywiście meteoryt ma z tym jakiś związek. Projekt jednak postanowiono zakończyć, bo nie przynosił spodziewanych efektów i powodował sporo skutków ubocznych. Jednak nie wszyscy byli z tego faktu zadowoleni. I tak toczy się akcja tej pozycji. Tak naprawdę walka o wszystko i odkrycie Wielkiej tajemnicy. Mamy tutaj zamieszane w tę tajną sprawę takie służby jak CIA, CISEN, i wysoko postawionych polityków zarówno z Meksyku jak i ze Stanów Zjednoczonych. Każdy z nich stara się ugrać z tego projektu coś dla siebie i własnego kraju. Oczywiście w ścisłej tajemnicy przed opinią publiczną. Dodatkowo poznajemy tutaj też znane meksykańskie kartele narkotykowe, które toczą że sobą porachunki o władzę i terytorium. Wszystko w jakiś sposób jest że sobą powiązane i w którymś momencie się że sobą łączy. Do jakich wniosków uda się dojść osobom odpowiedzialnym za ten projekt? Czy uda im się rozwiązać zagadkę meteorytu? Co odkryją dzięki kamieniowi? Komu można zaufać a kto okaże się zdrajcą? Czy zwykłe wakacje mogą zamienić się w najważniejszą, niezapomnianą i jedyną w swoim rodzaju przygodę życia? Na te wszystkie pytania poznacie odpowiedzi, gdy przeczytacie tę książkę 😍
Jak dla mnie, publikacja jest po prostu rewelacyjna. Czułam się tak, jakbym była tam w Meksyku razem z bohaterami i uczestniczyła w tej całej opowieści . Od początku do końca płynność i lekkość. Czytałam tę lekturę z ogromnym zainteresowaniem i ciekawością, co będzie dalej. Końcówka nieco mnie zaskoczyła i pozostawiła że sporym niedosytem. Wielu rzeczy jeszcze bym się dowiedziała, wiele spraw zostało bez odpowiedzi. Takie książki, to jest miód na moje czytelnicze serduszko. Jestem w ogóle zdziwiona, że nie znałam autora wcześniej. Tym bardziej, że ma już na swoim koncie kilka książek. Cieszę się ogromnie, że mogłam zapoznać się z tą pozycją. Dodatkowo mogłam również bliżej poznać Meksyk i zasady panujące wśród karteli narkotykowych. I to wszystko nie wychodząc nawet z domu! 😍😍 świetna pozycja dla osób lubiących akcję, adrenalinę, intrygę, morderstwa, tajemnice ale także dla tych, którzy chcą spędzić przyjemny czas z dobrą lekturą 😍😍 polecam Wam gorąco tę pozycję i przyznaję absolutne ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!! 😍😍
Premiera książki powinna być pod koniec kwietnia lub na początku maja. Okładka też nie jest jeszcze nam znana, dlatego z wypiekami na twarzy czekam aż będę mogła na żywo zobaczyć to cudo. 😍😍 gdy tylko będę miała kolejne informacje, natychmiast się nimi z Wami podzielę! 😍😍 a tymczasem szykujcie się, bo myślę i mam nadzieję, że ta pozycja podbije wasze serca tak samo jak moje!! 😍😍😍 autorowi zaś bardzo dziękuję za zaufanie i serdecznie gratuluję !!!! 😍😍