Meandry losu
Anne Marie Meyer

Tym razem więcej akcja skupia się na Marte i Havardzie. O mało nie stracili domu w pożarze. Marte i Jorgen cudem uciekli z płonącego domu.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Kristin i Anders korzystając z możliwości komunikacyjnych wyruszają do przyjaciół w Krystianii, Ingrid i Ulrika. Zauważają oni, że Anders nie wygląda zbyt dobrze i korzystając z nieobecności kobiet Ulrik przeprowadza badania. Potwierdzają się najgorsze przypuszczenia mężczyzn i czytelników- rak. Nie zostało już Andersowi wiele czasu:( tymczasem Asfrid ma już dość Hallgeira. Zakochana w Haraldzie nie chce mieć z gospodarzem nic do czynienia. Ten jednak nic sobie z tego nie robi. Przy nadarzającej się okazji napada na nią w stajni i wykorzystuje. Wszystkiemu przygląda się Ragna. Ranghild i Hallgeir niezmiennie wprowadzają zamęt w głowie dziewczynki. Mimo tego, ze służące Asfrid i Selma wyprowadzają ją z błędu a przynajmniej próbują, nie zawsze przynosi to pozytywny rezultat. Trondhjem- dojeżdżają tu w końcu Kjellaug, Jorgen i Andris. Tu postanawiają się osiedlić, zamieszkać i znaleźć pracę. Jak się okaże wkrótce nie będzie to takie proste...pojawia się Emma ze swoim taborem i przy najbliższej nadarzającej się okazji próbuje ona zabić Kjellaug. Ragna przybiega do Gilstad lecz wizyta ta zanim na dobre się zaczęła, już się skończyła za sprawą Hallgeira, który błyskawicznie pojawił się po małą. To nie dosyć emocji w tym odcinku powieści... Nadchodzi potężna burza z piorunami, zanim się Marte i Havard obejrzeli a obora staje w płomieniach. Część dobytku ulega spaleniu. Niezauważenie ogień przechodzi na dom i gdy Marte to spostrzega biegnie na ratunek Jorandowi. Ledwo uchodzą z życiem.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)