Opowieść o miłości, przyjaźni i stracie w czasach, gdy zubożałe i upokorzone Niemcy wstawały z kolan, a pełni nadziei i pychy niemieccy chłopcy i dziewczęta wierzyli, że świat stoi przed nimi otworem… Tymczasem on runął, a pod gruzami legło całe ich dotychczasowe życie.
Krótko przed wybuchem II wojny światowej najlepsza partia w mieście – Matilde Berg, córka majętnego bankiera z Breslau – pragnie poślubić Hansa. Działacz Hitlerjugend, syn cukiernika z okrytej złą sławą dzielnicy, nie podoba się ojcu dziewczyny. Zakochani szukają więc pomocy u gestapowca Lischki, nie dostrzegając jego nieczystych intencji.
Wkrótce Hansa porywa wojenna zawierucha, a rodzice Matilde trafiają do obozu. Pozbawiona bliskich dziewczyna będzie musiała stawić czoła dorosłości i przetrwać koszmar oblężenia Festung Breslau.
Czy jej miłość do Hansa wytrzyma próbę czasu? Czy życie ma sens, kiedy tracisz wszystko, co kochasz? Kim jest Matilde Berg i kim się stanie, żeby przeżyć?
Po wielu latach inna Matylda zada te pytania pewnemu emerytowanemu milicjantowi. Razem odkryją historię tytułowej Niemry, nieodłącznie związaną z niemieckim Breslau i polskim Wrocławiem.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2025-02-26
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 319
Tytuł oryginału: MATILDE
Gdy pierwszy raz usłyszałam tytuł książki #niemra od razu wiedziałam, że to będzie cofnięcie w czasie do lat, gdy Niemcy podnosiły głowę po upadku z poprzedniej wojny. Potrzeba było wielkiej siły i uporu, by zawładnąć umysłami całego narodu, wyprać je z wszelkiej rozsądnej myśli. Jednocześnie dobrze jest obarczyć winą za niepowodzenia kogoś innego - obcego. Do tego dorobić ,,zgrabną" ideologię i potem już tylko odcinać kupony od całości w strachu, poniżeniu i wizji śmierci, za to z poczuciem spełnienia dla dobra narodu i wodza. Chociaż możliwe, że facet z wąsikiem wstrzelił się w potrzebę i pozwolił podnieść głowę, a potem przybrało to zły kierunek. Jedno jest pewne, władza kusi i trudno z niej zrezygnować, gdy już się ją posiada.
Wracając do powieści #matilde - tak autor @raolek nazwał tom pierwszy.
Poznajemy młodą kobietę i ludzi z jej otoczenia, w różnym wieku oraz odmiennym statusie, którzy ulegli szałowi wielkości i czystości rasy. Przez lata obserwujemy zachodzące zmiany i końcowy upadek kłamstwa wbijanego do umysłów. Progres myślowy bohaterki jest wyczuwalny; obserwuje ona wielkość niemieckiego Breslau i odrodzenie, cichego, poranionego Wrocławia w oparach alkoholowego szału.
Każda strona to odkrycie kolejnej tajemnicy, którą ciekawie opisie autor, czarując słowem i stylem. Nie wygładza myśli, nie uszlachetnia czynów danych postaci, by móc ją polubić. Stosuje przekaz ,,kawa na ławę" w dosadnych słowach kreuje rzeczywistość. Czytelnikowi może się to podobać, nie musi, ale prawda zawarta w wersach właśnie taka jest/była.
Mocny debiut, dojrzały. Gruntownie przemyślany i opracowany. Kontrowersyjny, ponieważ pewne prawdy, są trudne do przełknięcia. Realizm w fikcji silnie zakorzeniony.
Plastyczny język, wielowarstwowa narracja, prosty przekaz, a jednak gdzieś tam pod wierzchnią warstwą wyczułam klasyczne naleciałości z rysem sagi historycznej, subtelnie spasowane z dynamiką współczesności.
Gratuluję i czekam na więcej.
Breslau lata 1938-1945, młoda, zakochana w Hansie i ideologi nazistowskich Niemiec Matilde nie wie jak bardzo jest zaślepiona. Za nic ma zakazy i ostrzeżenia rodziców, zwłaszcza ojca. Jest przecież młoda, świat stoi przed nią otworem, a na dodatek jako Niemka, rodaczka rasy panów, uważa się za najlepszą z najlepszych. Do czego musi dojść aby zobaczyła rzeczywistość taką jaka jest naprawdę i co będzie musiała poświęcić?
Niejednokrotnie powtarzam, że historia okresu II Wojny Światowej należy do tej najchętniej przeze mnie czytanych. Dlatego z ogromną przyjemnością przeczytałam tę powieść.
Powieść opowiadającą o miłości, tej młodzieńczej - jedynej słusznej -, o wierze w zwycięstwo, w panowanie nad światem, o stracie, wielu stratach w imię ideologii, w imię obrony najbliższych i w imię...czyjegoś widzimisię. Świetny debiut, który na debiut nie wygląda. Niezwykle dojrzała literacko i fabularnie powieść, której nie chce się odkładać, tylko czytać, wczuwać się w emocje bohaterów, od nienawiści, poprzez radość, bezbrzeżny smutek i miłość. Historia, na której ciąg dalszy czekam z niecierpliwością, bo to zaledwie początek losów tytułowej bohaterki. Autorowi gratuluję tak udanego debiutu i mam nadzieję, że w kolejnym tomie również nie zabraknie emocji i się nie zawiodę. Fanom powieści z historią w tle szczerze polecam.
,,Matilde" to powieść surowa, szczera i boleśnie prawdziwa. Nie znajdziecie w niej upiększeń, romantyzowania historii czy zbędnych dramatyzacji. Życie tytułowej bohaterki toczy się w sposób nieuchronny, splecione z wydarzeniami, które do dziś budzą grozę i moralne rozterki. Przedwojenne Niemcy, Wrocław jako niemieckie miasto i wojna, która zmieniła oblicze świata - wszystko to stanowi nie tylko tło, ale i cichego bohatera tej opowieści.
Autor z niezwykłą dbałością o detale oddaje realia epoki. Przedwojenny Wrocław opisany jest z plastyczną precyzją - jego ulice, budynki i atmosfera tworzą przestrzeń, w której historia dzieje się na naszych oczach. To nie jest powieść łatwa w odbiorze, ale dzięki dojrzałemu, przemyślanemu językowi i umiejętnemu budowaniu napięcia wciąga od pierwszych stron. Jak na debiut - książka imponuje stylem i głębią.
Największym atutem powieści jest sama Matilde - bohaterka, która nie prosi o sympatię i jej nie oczekuje. A jednak... trudno się od niej oderwać. Zafascynowana ideologią faszystowską, podejmuje decyzje, które mogą budzić sprzeciw. Autor pozwala zajrzeć nam w zakamarki umysłu młodej kobiety dorastającej w czasach, gdy propaganda była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Jej losy budzą w czytelniku emocje - od gniewu po zaskakującą empatię.
Czy warto przeczytać? Bez dwóch zdań. To jedna z tych książek, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. ,,Matilde" - premiera już pojutrze! Nie przegapcie tej historii.
Przeczytane:,
(czytaj dalej)