Niezwykła, poruszająca historia małej dziewczynki, która z nadzieją i odwagą godną prawdziwej księżniczki stawia czoło okrutnemu losowi.
Siedmioletnia Sara, córka bogatego oficera, która całe życie spędziła w Indiach, przyjeżdża na pensję do Londynu. Od początku obdarzana jest specjalnymi względami i przywilejami, o jakich pozostałe uczennice mogą tylko marzyć. Jednak szczęście dziewczynki nie trwa długo. W dniu jedenastych urodzin nagle traci wszystko - ukochanego tatę, miano wychowanki pensji i wszystkie środki do życia. Jedyne co jej pozostaje to wrażliwość, bogata wyobraźnia i przyjaciele. Czy to wystarczy by dziewczynka przetrwała sama w bezwzględnym świecie dorosłych?
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Data wydania: 2014-05-14
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Czas trwania:7 godz. 19 min. min.
Czyta: Joanna Pach-Żbikowska
„Mała księżniczka” to jedna z ulubionych lektur mojego dzieciństwa. Nie pamiętam, która książka autorki była przeczytana przeze mnie jako pierwsza, czy był to „Tajemniczy ogród” czy „Mała księżniczka”. Pamiętam jednak, że obie zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zachęcona pięknym wydaniem tej powieści przez Wydawnictwo MG zapragnęłam odświeżyć sobie tę cudowną opowieść. Chociaż odebrałam ją nieco inaczej niż wtedy, kiedy byłam dzieckiem, pozostawiła po sobie równie wspaniałe wrażenia. Sara to dziewczynka, której nie da się nie lubić. Ma złote serce, jest szczera i dobra. Świetnie się uczy, chętnie pomaga słabszym dzieciom i nie chełpi się swoim bogactwem. Chociaż ma wszystko, od zawsze żyła w dostatku i była rozpieszczana przez ojca, wśród rówieśników zachowuje się normalnie. Jest bardzo skromna, pomaga innym jak może. I chyba właśnie przez to, że tak otwarcie nie demonstruje swojej pozycji, nie jest lubiana przez pannę Minchin. Nawet wtedy, kiedy zostaje zdegradowana do roli zwykłej posługaczki, Sara stara się nie stracić tego, co dla niej najcenniejsze. Nadal jest szlachetna i pomaga innym ze wszystkich swoich dziecięcych sił. Jest jej bardzo ciężko, ale właśnie w tych najgorszych dla siebie momentach pokazuje, co to znaczy być prawdziwą księżniczką. Że najważniejsze jest to, co mamy w środku, a nie luksusy i bogactwa, w które opływamy. Przykład Sary pokazuje, że karma zawsze wraca, dlatego niezależnie od sytuacji trzeba być dobrym człowiekiem. A także to, że w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, można odnaleźć szczęśliwe chwile i trzeba się ich chwytać, aby dać sobie radę i przetrwać. Zawsze jest nadzieja na to, że nasz los się odmieni, dlatego trzeba walczyć, nie poddawać się do końca. Autorka stworzyła cudowną bohaterkę, taką, którą warto sobie stawiać za wzór. Każdego dnia i niezależnie od tego, w jakim wieku jesteśmy. Jej postać zachwyca nie tylko dobrocią i skromnością, ale też stosunkiem do osób starszych i szacunkiem dla każdego żyjącego stworzenia. Powieść wzbudza silne odczucia. Z jednej strony jest podziw dla wszystkich cech, które zauważamy w tej małej dziewczynce, z drugiej złość na niesprawiedliwości, których doświadcza. Jest to też cenna lekcja dla wszystkich, a przede wszystkim dla młodych czytelników. Ta wyjątkowa książka przekazuje bezcenne wartości. Jest uniwersalna i w pewnym sensie również ponadczasowa, chociaż trochę jednak widać w niej upływ czasu. Na pewno nieprzemijające okazują się być wszystkie prawdy w niej zawarte. To klasyk, po który warto sięgnąć bez zastanowienia. Cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać ponownie, kiedy mam już inne spojrzenie na świat. Doceniam lekcje z niej płynące i wspomnienia, które dzięki niej do mnie powróciły. Z perspektywy dorosłej osoby widzę jednak, że postać Sary, chociaż szczodra, uczciwa i obdarzona optymizmem, jest nieco wyidealizowana, a jej historia wydaje się zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko serdecznie polecić Wam lekturę tej uroczej opowieści. Pięknej na zewnątrz i wewnątrz. Chociaż to książka kierowana do młodszego czytelnika, rozkocha w sobie niejednego dorosłego odbiorcę. Z całego serca zachęcam do przeczytania 💜
Siedmioletnią Sarę poznajemy, gdy przybywa z Indii do Londynu, gdzie podejmuje naukę w szkole dla dziewcząt. Dowiadujemy się, że straciła ona matkę zaraz po urodzeniu, a "Młody, przystojny, bogaty, czuły ojciec wystarczał jej za całą rodzinę".
Dziewczynka jest obdarzona niesamowitą wyobraźnią. Perspektywa zabaw z rówieśnicami nie jest dla niej atrakcją, ale obietnica otrzymywania od ojca mnóstwa książek to niesamowita osłoda losu, ponieważ książki to dla niej niezwykle ważny element życia i "pochłaniała je z zachwytem".
Sara jest bardzo błyskotliwa i inteligentna. Znakomicie zna język francuski, co staje się powodem pewnego nieporozumienia z przełożoną pensji. Jest jednak traktowana przez wszystkich w szczególny sposób z uwagi na majątek ojca. Dziewczynka łatwo nawiązuje kontakt z innymi dziećmi, ale najwięcej ją łączy z Ermengardą i Lottie, a później także z Becky.
Nieszczęśliwy los sprawia, że dziewczynka w trakcie jej własnego przyjęcia urodzinowego dowiaduje się o śmierci ojca - jedynego członka rodziny. Od tej pory zostaje pozbawiona niemal wszelkich (nawet osobistych) rzeczy, a także dotychczasowych przywilejów. Nagle z szanowanej panienki staje się dziewczynką "do wszystkiego" - sprząta, robi zakupy, uczy młodsze dziewczęta. Mimo tego, że wzorowo wywiązuje się ze swoich obowiązków, często nie dojada, a nawet głoduje.
Trudne chwile pozwala jej przetrwać przyjaźń, głęboko zakorzeniony szacunek do innych i empatia, a także... niezwykle bogata wyobraźnia, która potrafi nawet najskromniejszy posiłek przeobrazić w wykwintne danie.
Sara ma swój sposób na to, by przetrwać przykre sytuacje, które mają często związek z przełożoną pensji - panną Minchin. Wyznaje jednak następującą zasadę: "Gdy ktoś nie wpada w złość, ludzie wiedzą, że jest od nich silniejszy, bo jest na tyle silny, by zapanować nad swym gniewem, na co oni zdobyć się nie potrafią. (...) Dlatego to mówią głupie rzeczy, których potem muszą się wstydzić. Nie ma rzeczy tak silnej jak gniew... z wyjątkiem siły, która potrafi gniew ujarzmić..."
"Mała księżniczka" zwraca uwagę na bardzo ważne wartości w życiu każdego człowieka: miłość, przyjaźń, przywiązanie, godność, szacunek. Musimy pamiętać, że nasze w miarę stabilne i spokojne życie może się w każdej chwili odmienić. Dlatego warto być dobrym dla innych, okazywać im szacunek i pomóc w razie potrzeby, ale ważne też, by nie dawać się wykorzystywać czy też nie dać sobą manipulować, a takie chwyty chciała wykorzystać panna Minchin wobec Sary, gdy do niej dotarło, że dziewczynka może zagrozić reputacji jej "wzorowej pensji dla panienek".
Książka skłania do refleksji. Z pewnością spodoba się niejednej małej dziewczynce.
Siedmioletnia Sara Crewe na co dzień nie ma żadnych powodów do smutku- jest to dziewczynka bardzo grzeczna, kochana i rozpieszczana przez swojego ojca. Obecnie sytuacja uległa jednak zmianie, bowiem dziewczynka musi opuścić znajome Indie, by przenieść się do Londynu, gdzie ukochany papa postanowił umieścić ją na pensji panny Minchin.
Londyńska rzeczywistość, tak odmienna od tej dotychczas znanej Sarze, nie przeraża siedmiolatki- szybko podbija serca koleżanek, po części za sprawą pięknych, przywiezionych ze sobą rzeczy, acz w dużej mierze dzięki własnemu charakterowi. Okazuje się jednak, że mimo dobrego serduszka ktoś nie do końca przepada za panienką Crewe... i to sama przełożona pensji. Gdy na skutek tragicznych okoliczności ojciec Sary umiera, dziewczynka zostaje bez jakichkolwiek środków do życia, bez rodziny- nikogo, kto przygarnąłby sierotę pod swój dach.
Teraz rozpoczyna się naprawdę trudny czas w życiu dziewczynki; ktoś jednak wciąż ma w pamięci jej dobre serce, a i przyjaciele nie pozostawiają jej samej...
Mała księżniczka to jedna z tych książek, które przewijają się w latach podstawówki. Swoją drogą pamiętam, że właśnie tę lekturę otrzymałam jako nagrodę za naukę, bodajże w trzeciej klasie właśnie. A że jak zapewne większość z Was lubię się cofnąć literacko do czasów młodości, to nowe wydanie od wydawnictwa MG było idealną opcją. Szczególnie, że przepiękna oprawa uśmiecha się do mnie teraz z półki (tak, lecę na okładkę).
Po części Małą Księżniczkę można by uznać za powieść skierowaną do najmłodszej grupy czytelników. Z drugiej jednak strony dorośli również znajdą tutaj coś dla siebie (już nie mówię o sentymencie). Sara Crewe miała dotychczas wszystko, o czym tylko zamarzyła; ów fakt nie sprawił jednak, iż była dzieckiem rozpuszczonym, a wręcz przeciwnie- pełna empatii, dobra i mimo przykrych wydarzeń silna. Dzięki temu -choć śmierć ukochanego papy uderzyła w nią z całą mocą- zdołała przetrwać w zimnym pokoiku na strychu. Mówi się, że dobro zawsze wraca i w przypadku tej dziewczynki ma to pokrycie w rzeczywistości. Była dobrą dla wszystkich, od małej dziewczynki do wszystkiego, Becky, po najbogatsze dziewczęta. Status materialny nie robił na niej wrażenia, a gdy jej samej odebrano wszystko, nie zmieniło to jej podejścia do drugiego człowieka. Czy ktoś lepiej nauczyłby nas radzenia sobie w trudnej sytuacji niż Sara Crewe?
Wiadomo, że z realnością ta powieść ma niewiele wspólnego; po pierwsze, rzadko trafiają się tak dobrzy ludzie (nie mówię, że wcale- po prostu rzadko), których sytuacja życiowa zmienia się jak w kalejdoskopie. Sara została "zrzucona" z piedestału, by zająć się usługiwaniem wszystkim wokół, a następnie... w jej życiu ponownie zapłonęła nadzieja. Jednak czy o realność tu chodzi? Nie. Mała Księżniczka w jakiś specyficzny sposób daje nam siłę, by pchać do przodu każdy kolejny dzień. Niegroźna opowieść, która otula serce nadzieją niczym ciepłym kocem.
Chciałabym na swojej drodze spotykać takich ludzi jak Sara. Mam nadzieję, że gdybyśmy mogli przeczytać o jej dalszych losach, to okazałoby się, iż wcale się nie zmieniła.
Chciałabym mieć w sobie jej siłę, która pozwoliła jej przetrwać głód, chłód i ekstremalne zmęczenie.
Co ciekawe, książka pani Burnett jest kolejną, która po drugim przeczytaniu skłania do zupełnie innej refleksji niż podczas pierwszej czytelniczej "podróży". O ile pierwotnie (choć byłam wtedy jakieś osiemnaście lat młodsza i nie w głowie było mi myślenie o świecie w ten sposób!) skupiłam się głównie na jej nieszczęściu, o tyle teraz uderzyła we mnie postawa dziewczynki. Dlatego sądzę, że warto wracać do lektur sprzed wielu lat- może właśnie w nich odnajdziemy coś, co pomoże nam na obecnej drodze życia.
Siedmioletnia Sara Crewe trafia prosto z Indii do londyńskiej pensji panny Minchin. Dziewczynce rozpieszczanej przez samotnego ojca ma i tutaj nie zbywać na niczym. Traktowana jest jak księżniczka. Przełożona pensji, będąc pod wrażeniem fortuny kapitana Crewe, pozwala jej na dużo więcej niż innym uczennicom, a kiedy dowiaduje się jeszcze, że jej pupilka ma stać się w przyszłości właścicielką kopalni diamentów, jej zachwyt nie ma granic. Choć z drugiej strony nic nie potrafi zmienić niechęci, jaką w głębi serca czuje do dziewczynki.
Dlatego też, gdy kopalnie okazują się mirażem, jej zawód nie ma granic i panna Minchin postanawia zamienić swoją "wzorową uczennicę" w posługaczkę i to tylko dlatego, że wyrzucenie dziewczynki na bruk mogłoby źle wyglądać.
Z kolei Sara, która nawet będąc nieprawdopodobnie bogatą, zachowywała szlachetność i skromność, wykazuje niezwykły hart ducha i walczy, by w najbardziej upokarzających sytuacjach nie zatracić tego, co uważa za ważne. Wciąż stara się zdobywać wiedzę i pomagać potrzebującym. I choć czasami jest bardzo trudno, właśnie wtedy zachowuje się jak prawdziwa księżniczka.
***
To, co najbardziej uwielbiam w klasykach, to ten specyficzny, poetycki język, w jakim zostały one napisane. Często dominuje w nim pewnego rodzaju podniosłość, a całość często niesie ze sobą wiele wartościowych treści, które są aktualne do dzisiaj. Podobnie było w przypadku „Małej księżniczki”, którą jestem totalnie zauroczona.
Sara jest trochę wyidealizowaną postacią. Ciężko mi sobie wyobrazić, by współcześnie żyło gdzieś tak spokojne, inteligentne i dojrzałe, jedenastoletnie dziecko. Taka kreacja może dla niektórych wydawać się nierealna, co trochę odbiera wiarygodność tej historii. Ja jednak bardzo polubiłam tą niezwykła dziewczynkę o ogromnej wyobraźni, która nawet w najgorszych chwilach swojego życia potrafiła dostrzec coś pozytywnego.
„Mała księżniczka” to opowieść przede wszystkim o szacunku do drugiego człowieka. Historia ta, choć napisana tak dawno, pokazuje, że niezależnie czy ktoś jest biedny czy bogaty – każdy jest wartościowym człowiekiem.
Mam ogromną słabość do tych wydań klasyków od wydawnictwa MG. Porządna, twarda oprawa, a w środku piękne ilustracje. Jestem ogromnie ciekawa jakie inne klasyki wydawnictwo wyda w tej świetnej serii.
Moja ocena: 7/10
Wiele dziewczynek marzy o tym, żeby zostać księżniczką, niektóre myślą, że kiedyś znajdą księcia lub okaże się, że tak naprawdę są zagubioną córką króla, to są tylko marzenia, ale była kiedyś taka dziewczynka, która z damy musiała przekształcić się w zwykłą pomoc domową.
Sara Crewe od dzieciństwa była rozpieszczana przez swojego tatę, ale nie wyrosła przez to na nerwową egoistkę, a na dziewczynkę bardzo empatyczną i pewną siebie, która traktuje ludzi z szacunkiem niezależnie od tego, czy są biedni, czy bogaci. Siedmiolatka trafia na pensje do panny Minchin, gdzie ma być dobrze traktowana, niestety podczas jej pobytu okazuje się, że jej tata zmarł, a ona musi zostać służącą, bo nie ma gdzie się podziać.
Tą piękną historie znają prawie wszyscy, Sara to bardzo wyjątkowa dziewczynka, tata obdarzył ją tak dużą dawką miłości, że teraz ona dzieli się nią z innymi, szczególnie z tymi biedniejszymi osobami, które potrzebują wsparcia i pomocy. Nawet kiedy zmienia się jej sytuacja życiowa, nadal jest damą, pomimo uszczypliwości szanuje innych i stara się być dobrym człowiekiem, ponieważ wie, że gdzieś czeka na nią szczęście i lepsze życie niż to, które ma teraz.
Są tutaj ukazane dwie skrajne postacie Sara, która pomimo tragedii nadal pozostała sobą, pomocną i miłą dziewczynką oraz panna Minchin, której zależało tylko na pieniądzach i kiedy tylko przestała je dostawać bez skrupułów z damy zrobiła niewolnicę, zamiast pomóc jej w tej trudnej sytuacji, jakiej było, zostanie sierotą.
Mała Księżniczka doczekała się pięknego wydania, minimalistycznego, ale jakże chwytającego za serce, aż chce się mieć taką książkę w domowej biblioteczce, nawet jeżeli już ma się inne wydanie. Od innych odróżnia je twarda oprawa oraz grafika wewnątrz, nie jest może jej bardzo dużo, ale sprawia, że książka jest przyjazna dzieciom.
To jest historia, którą warto znać, żeby zobaczyć, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, że pomimo burzy kiedyś wyjdzie dla nas słońce, najważniejsze to być dobrym i pomocnym człowiek, bo dzięki temu my stajemy się lepszymi ludźmi.
Tak naprawdę ja rzadko staram się wypowiadać o klasykach, no chyba że w szkole tego od nas wymagano. Dla mnie choć mogą się nie podobać, to jednak muszą mieć coś w sobie, że zostały tak zapamiętane. W tym przypadku, na szczęście, i jest ważna i bardzo mi się podobała! To przepiękna historia, która nieraz mnie wzruszała i sprawiała, że robiło mi się cieplutko na serduszku!
Bohaterów jest tutaj ogrom! Każda osoba ma trochę innym charakter i czymś się wyróżnia. Wiele z nich można polubić i kibicować im. Wiadomo, na główny plan wychodzi Sara. Pomimo swojego wieku ma ogromną wiedzę i skromność. Swoim zachowaniem zaskarbia sobie ludzi, ale w żaden sposób nie próbuje się wywyższać, chwalić czy uważa się za lepszą. Jest miła, uczynna i pełna pomysłów. Jej wyobraźnia jest nie do opisania i to w wielu aspektach jej pomaga. Nigdy nikogo nie obraża i nie wdaje się w przepychanki słowne. Z godnością znosi to, co przynosi jej los. Rozumie powagę sytuacji i stara się nie narzekać.
Dodatkowo powieść, pomimo swoich lat, czyta się wyśmienicie i z wielkim zaangażowaniem. Przez nią się płynie i pochłania w zawrotnym tempie. To wydanie jest o tyle wyjątkowe, że ma przepiękne ilustracje. W powieści znalazłam wiele też cudownych cytatów, które przez cały czas są aktualne.
To przepiękna opowieść o dobroci, szczerości i serdeczności. Nie zrażajcie się jej wiekiem, bo cały czas ona jest aktualna i w każdym wieku można się z nią zapoznać. Na każdym etapie życia można coś z niej wyciągnąć i za każdym razem zwrócić uwagę na coś innego. Ja żałuję, że dopiero teraz się z nią zapoznałam, ale wiem, że z pewnością będę do niej wracać. Mam nadzieję, że także się z nią zapoznacie i też zachwycicie.
Książkę pod tytułem „Mała księżniczka” przeczytałam po raz pierwszy będąc jeszcze w liceum. Historia zawarta na stronicach tej książki zachwyciła mnie. Jednak lata upłynęły i już nie pamiętałam tak dobrze tej historii. To przyczynił się do tego, że mogłam sobie pozwolić na ponowne przeczytanie książki i przypomnienie sobie o czym ona była oraz sprawdzenie czy nadal zachwyca. Nowe wydanie stworzone przez Wydawnictwo MG temu sprzyjało i kusiło, aby po nie sięgnąć.
Mając już w dłoniach książkę „Mała księżniczka” nie potrafiłam się oprzeć, aby dokładnie jej nie obejrzeć. To wydanie jest proste i piękne. Dopiero gdy nacieszyłam swoje oczy, to przeszłam do czytania. Bardzo szybko wsiąknęłam w historię. Od razu polubiłam główną bohaterką. Już od pierwszych stron książki zachwyca czytelników swoim zachowaniem, które wszyscy uważają za niecodzienne. Chociaż po zastanowieniu się wydaje się ono normalne. Nikt nie spodziewa się, że dziecko wychowane w bogactwie i przepychu okaże wszystkim najwięcej życzliwości wśród dziewcząt będących w tej samej szkole. W tym tkwi czar Sary, który przeniosła na mnie i przez to nie potrafiłam się oderwać od czytania.
„Mała księżniczka” to niesamowita historia. Potrafi wciągnąć i poruszyć serce. Mam tylko jedno małe ale do tej książki. Według mnie ta książka mogła zawierać więcej ilustracji skoro jest reklamowana jako wydanie ilustrowane. Było wiele scen, do których pasowałby prosty rysunek.
Większość z nas ma własne priorytety i wartości, które wyznaje. To dzięki nim jesteśmy w stanie podejmować wiele moralnych decyzji. Moralność jest bardzo abstrakcyjnym pojęciem, którego nie da się tak po prostu uchwycić w ramy. Pewnie życie byłoby łatwiejsze, gdyby można stworzyć dwie grupy zachowań: moralne i niemoralne. Byłby to prosty podział, który nie wymagałby od nas żadnych decyzji. Robilibyśmy wszystko według uzgodnionej listy. Jednak tak nie jest, co mocno komplikuje sprawę, ale zarazem daje nam wybór, wolną wolę. Musimy sami decydować i sami radzić sobie z tym, że inni mogą mieć odmienny system wartości niż my. Zarazem znać tę jeszcze bardziej abstrakcyjną granicę między tym, co powinno się akceptować, a tym, co przekracza wszelkie prawa człowieczeństwa. Nie sądzicie, że wbrew wszystkiemu to jest w naszym życiu piękne?
Sara jest ukochaną córeczką swojego taty. Młody oficer jest gotowy zrobić dla niej wszystko – od czynów heroicznych po spełnianie wszelkich jej kaprysów. Lecz dziewczynka rośnie i najwyższy czas, by udała się do londyńskiej szkoły z internatem. To dla Sary i jej ojca trudne rozstanie, ale tak będzie najlepiej dla dziewczynki. Ważne, by zdobywała nową wiedzę i rozwijała swoje umiejętności. Na początku Sara ma wszystko, czego może tylko zapragnąć: własny pokój, kucyka, służącą i jest traktowana przez wszystkich z najwyższą uprzejmością. Jej bujna wyobraźnia pomaga jej w zdobywaniu sympatii innych uczennic oraz w tworzeniu pięknego świata, gdzie jest księżniczką. Tak też stara się zachowywać i to w najlepszym znaczeniu tego słowa. Jednak pewnego dnia przybywają złe wieści, które niweczą przyszłość Sary i spychają ją na margines społeczny. Jak dziewczynka odnajdzie się w nowej sytuacji? Czy nadal będzie starać się zachowywać jak mała księżniczka?
Macie czasami tak, że jesteście przekonani, że czytaliście jakąś książkę, że wspominacie ją z nostalgią, a na końcu okazuje się, że nie macie najmniejszego pojęcia, o czym tak naprawdę jest ta powieść? Właśnie tak miałam z "Małą Księżniczką". Zachęcona nowym, przepięknym wydaniem postanowiłam ponownie zagłębić się we wzruszającą opowieść o małej Sarze. Czym dalej czytałam, tym z coraz większą mocą zdawałam sobie sprawę, że nie znam w ogóle tej historii i prawdopodobnie wbrew moim wcześniejszym przekonaniom nigdy jej nie czytałam. Dlatego z tym większą dumą cieszę się, że wreszcie zapoznałam się z tą powieścią i mam własną opinię. A jaka ona jest?
Język, którym posługuje się pisarka, jest mocno poetyczny, choć w tym przypadku jestem przekonana, że to kwestia ówczesnych lat. Od pierwszych stron można wyczuć pewną podniosłość w zdaniach, która jest już rzadko spotykana we współczesnych powieściach. Niemniej w żaden sposób nie zachwiało to przyjemnego i prostego odbioru. Powieściopisarka za pomocą słów tka obraz sielankowy wśród brutalnego świata, gdzie często dominuje cierpienie i wyrachowanie. Cała ta opowieść jest porównywalna do wyobrażeń właśnie głównej bohaterki. To iluzja świata, który nie istnieje, jednakże jest nam potrzebny dla dobrego samopoczucia i odczuwania silnych emocji. Dzięki właśnie takim zabiegom jesteśmy w stanie przetrwać.
Pierwsze strony "Małej Księżniczki" przynosiły mi monotonnie i potrzebowałam wiele czasu, by z przyjemnością zacząć przewracać stronę za stroną. Z czasem akcja nabiera tempa, a ja coraz bardziej zaczynam czuć sympatię do bohaterów. Doceniam tę dziecinną naiwność, która jest iskrą radości i dobra w brutalnym świecie. Dla mnie to gotowy przepis, jak akceptować niekoniecznie chcianą rzeczywistość i być człowiekiem godnym samego siebie.
W książce występuje pobieżna kreacja bohaterów. Autorka nie skupiła się na dopracowaniu charakterów, tylko zdecydowała się umieścić ich w sztywnych ramach zachowań. Sama Sara jest tego doskonałym przykładem. Uwielbiam jej postać, lecz jest to przykład dziecka idealnego, które zawsze wie, jak się zachować, umie odpowiedzieć na wszystkie pytania, oczarować towarzystwo i wykazać się niesamowitą dobrocią. To postać przeidealizowana, której odebrano ludzkie cechy. Zapomniano, że każdy z nas ma wady. Jednakże doskonale też rozumiem, że to literatura dziecięca mająca na celu przedstawienie dobrych przykładów. Tchnie tonem moralizującym, choć w żadnym przypadku nienachalnym. Po przeciwstawnej stronie schematu dobro-zło odnajdujemy właścicielkę szkoły pannę Minchin. Nauczycielka ponownie potwierdza, że nasi bohaterowie są umieszczenie w sztywnych ramach i nie potrafią się z nich wydostać.
W dość nieoczywisty sposób powieść wysuwa wartości, które mówią o równych prawach i szacunku człowieka do człowieka. Pisarka wielokrotnie podkreśla, że nie ma większego znaczenia, czy ktoś jest bogaty, biedny, jaki ma kolor skóry, jakie pochodzenie szlacheckie. To się nie liczy, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy bardzo podobne potrzeby podstawowe. Tak samo odczuwamy głód, zmęczenie, nienawidzimy upokorzenia, pragniemy miłości. To łączy większość ludzi na naszej planecie i rozmawiając z drugim człowiekiem nie można o tym zapominać, choćby był w naszym mniemaniu z samego marginesu społecznego – tak samo należy mu się szacunek i zrozumienie.
Czuję się niezmiernie dumna, że wreszcie mam tę powieść za sobą i od tej chwili będę mogła wspominać "Małą Księżniczkę" z nostalgią. Spędziłam z nią wiele przyjemnych i refleksyjnych godzin. Z perspektywy czasu jestem zdania, że wiele wątków mogło być przedstawione w trochę inny sposób, co dodałoby książce dodatkowych pozytywów. Niemniej jest to bez wątpienia wartościowa pozycja, które może wielu rzeczy nauczyć i dzieci, i dorosłych.
Jeszcze za czasów nastoletnich oglądałam film, o dziewczynce, która jako uczennica prestiżowej szkoły dowiaduje się o śmierci ojca. Nagle z młodej, zamożnej damy zostaje sprzątaczka, służąca i mieszkanką nie pięknego pokoju, ale obskurnej, zimnej i ciemnej części strychu.
Wówczas nie miałam pojęcie, ze oglądany przeze mnie film jest ekranizacją książki "Mała księżniczka", autorstwa Frances Hodgson Burnett.
Ale powróćmy do fabuły.
Główna bohaterką jest siedmioletnia Sara Crowe. NIe ma matki, a ojciec jest zamożnym biznesmenem. Dziewczynka pobiera naukę w prestiżowej, prywatnej szkole. Niestety los obchodzi się z dziewczynką nader okrutnie.
. W dniu urodzin bohaterka dowiaduje się o śmierci ojca. Dodatkowo rozpacz potęguje fakt, iż nie ma nikogo bliskiego, kto chciałby sprawować prawną opiekę nad dziewczynką oraz łożyć na jej utrzymanie. Bowiem jej ojciec okazał się bankrutem.
Odtąd Sara będzie zdana na siebie i na okrutną właścicielkę szkoły, ale i dotychczasowych koleżanek, które w obliczu biedy Sary szydzą z niej oraz poniżają i psocą jej się na każdym kroku.
"Mała księżniczka" to smutna opowieść" Dziecko doświadczone i tak już przez życie staje w obliczu wielkiej samotności i obawie, co przyniesie jutro.
Sara to dziewczynka radosna. Mimo przeciwności okazuje szacunek osobom, które w moim mneimaniu na niego kompletnie nie zasługiwały.
Panna Minchin osoba zimna, poniża dziewczynkę, dla niej liczą się tylko pieniądze. Dopóki żył pan Crewe była uprzejma i z fałszywościa tolerowała dziewczynke na pensji. Teraz udowadnia jaka jest naprawdę.
Jak w tej sytuacji poradzi sobie Sara? Czy może liczyć na szczęście i miłość kogoś bliskiego?
"Mała księżniczka" bardzo mnie się podobała. Myślę, ze lubiący klasykę, ale i opowieści z morałem w tle będą nią zachwyceni. Sara została poddana próbie. Próbie charakteru, test na wytrzymałość psychiczną. Strona psychologiczna Sary, ale i pobocznych bohaterów została trafnie ukazane
"Mała księżniczka" to książka o miłości, o silnej relacji ojciec-córka, o tęsknocie. Lecz także o dorastaniu pod pływem dramatycznych przeżyć. Jest to książka o prawdzie i dobroci dziecka, płynącej prosto z serca. Polecam
Sara mieszka ze swoim ojcem w Indiach, jednak gdy siedmiolatka musi rozpocząć naukę w szkole, trafia do londyńskiej pensji panny Minchin. Kapitan Crewe musi wrócić na Wschód, a dziewczynka zostaje w placówce sama. Angielka jest bogata, ale cechuje ją bogate wnętrze i szlachetne serce. Koleżanki nazywają ją ,,Księżniczką". Los dziewczynki zmienia się, gdy umiera jej tato, straciwszy wcześniej cały majątek. Sara zostaje posługaczką i dostaje pokój na zimnym strychu. Bohaterka nie traci hartu ducha i dodaje sobie otuchy wymyślając różne opowiastki. Czy do Angielki uśmiechnie się jeszcze szczęście?
Książka charakteryzuje się bardzo mądrymi treściami. Inteligentna i dobra dziewczynka, pomimo osobistych tragedii, często nie myśli o sobie tylko o pomocy innym ludziom. Jej bezinteresowność mogłaby być wzorem dla innych dzieci i nie tylko, myślę bowiem dzieło powinno się spodobać też starszej młodzieży czy dorosłym. Moim zdaniem ,,Mała Księżniczka" to idealna pozycja na liście lektur w każdej szkole. Książka posiada piękny morał - tak jak traktujesz innych, tak sam będziesz traktowany w przyszłości, bowiem sprawiedliwość istnieje, a karma wraca. Publikacja jest ponadczasowa, a jako, że powieść powstała w 1905r. wspaniale było przenieść się do ubiegłego stulecia z klimatycznym Londynem w tle.
Książka o Sarze młodej dziewczynce ,którą wychowuję ojciec ,matka dziewczynki zmarła.Ojciec dziecka jest bardzo bogaty i postanawia umieścić dziewczynke w najlepszym pensjonacie , gdzie zdobyłaby solidne wykształcenie i ogładę.Dziewczynka dostaję własny pokój a jej ojciec często rozpieszcza ją prezentami.Pewnego razu dziewczynka otrzymuję wiadomość o śmierci ojca ,wtedy przełożona postanawia zakończyć edukację dziewczynki z powodu braku środków.Sara zostaję zatrudniona ,aby sama mogła zarobić na swoje utrzymanie.Z pięknej wesołej dziewczynki,która nosiła piękne stroje staję się obdartusem w łachmanach i codziennie ciężko pracuję.Na samym końcu zostaję wyrzucona i błąka się po ulicach stając się żebraczką .Jak się okazuję Bóg poddał Sare próbie ,aby sprawdzić co kryje się w jej sercu.Na końcu powieści okazuję się ,że dziewczynka staję się spadkobierczynią kopalni diamentów i zostaję prawdziwą Księżniczką.
Pamiętam, że w dzieciństwie miałam małe podejście do tej książki, ale po paru stronach odłożyłam. Teraz czytałam ją przez miesiąc (zdecydowanie najgorszy okres czytelniczy w tym roku) ale w końcu udało się, co mnie bardzo cieszy. Uważam, że jest to mądra i wartościowa książka, może młodszego czytelnika odrobinę bardziej by zainteresowała, jednak mógłby on nie docenić morałów jakie z niej płyną.
Sara Crewe, nazywana jest małą księżniczką, nie tylko z racji swego bogactwa, ale także manier i opanowania godnych błękitnej krwi. Bogactwo nie uderza jej jednak do głowy, dziewczynka potrafi się dzielić i myśleć o innych. A kiedy w 11 urodziny (cóż za złośliwość losu, że akurat w ten dzień!) dowiaduje się o śmierci ukochanego taty i zostaje bez grosza, tylko jej opanowanie i wyobraźnia pozwalają przetrwać straszne miesiące.
Jestem pewna, że znałam tą historię. Może czytałam już książkę. Na pewno gdzieś widziałam bajkę. Bo i bajka była - tego jestem pewna.
Jednak nie do końca pamiętałam fabułę. By więc napisać tą krótką opinię, postanowiłam raz jeszcze prześledzić losy małej Sary. I przyznam się (choć wstyd mi), że płakałam jak bóbr, chociaż w metryce już trochę latek mam. Niemniej jednak historia nawet i dziś podoba mi się i wzbudza we mnie wiele uczuć. Od radości przez płacz znów do radości.
Najważniejsza w historii jest główna bohaterka, która jest niesamowita. Choć jej ojciec był bogaty, a ona sama była rozpieszczana przez niego, nadal była dobrą, małą osóbką. Kochała fantazjować, czytać książki i uczyć się. Potrafiła też sprawić, że ludzie ją lubili. Zresztą, sama ją polubiłam. Może dlatego było mi smutno, gdy Sarze zaczęło się gorzej wieść.
W książce pojawia się czarny charakter. Choć początkowo panna Minchin jest słodka i milutka dla Sary, widać, że nie jest z niej dobry człowiek. I tak się później okazuje. Panna Minchin to kobieta, która zamiast serca ma kamień.
Wydaje mi się, że lektura jest bardzo pouczająca. Przede wszystkim pokazuje, by być dobrym, uczciwym, miłym, pomocnym, a zawsze pojawi się ktoś, kto nas polubi. Zachowanie Sary jest momentami bardzo dorosłe. Potrafiła w pokorze ciężko pracować, znosić nieprzyjemne słowa i (co najważniejsze) nadal starać się być miłą dla swoich oprawców. To, jak Sara potrafiła znosić ciężkie losy, gdy wcześniej miała lekkie życie, jest niesamowite i piękne. Jej postać może stanowić za przykład do naśladowania.
Książeczka jest nieco fantastyczna. Wydarzenia czasem są tak niezwykłe, że aż trudno w nie uwierzyć. I tak, wiem, że to bajka. Wymyślona i napisana. Jednak będąc dzieckiem uwierzyłam w istnienie Sary. I bardzo się z tego cieszę. :)
"Małą księżniczkę" polecam wszystkim. I małym i dużym czytelnikom. :)