Mała księgarnia samotnych serc

Ocena: 3.5 (2 głosów)

Posy Morland spędzała życie zatopiona w lekturze swoich ukochanych powieści romantycznych w stojącej na skraju bankructwa księgarni. Kiedy jej ekscentryczna właścicielka Lavinia umiera i zostawia Posy w spadku księgarnię, dziewczyna musi odłożyć książki i zmierzyć się z prowadzeniem podupadającej firmy, ale i Sebastianem, wnukiem Lavinii, najbardziej obcesowym człowiekiem w Londynie.

Posy obmyśla sprytny plan, ale  ma zaledwie sześć miesięcy, by przekształcić Bookends w księgarnię marzeń. Uda jej się to tylko, jeśli Sebastian zostawi ją w spokoju.  Niespodziewanie jednak mężczyzna staje się obiektem jej dość śmiałych fantazji...

Informacje dodatkowe o Mała księgarnia samotnych serc:

Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2017-05-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788380155947
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Little Bookshop Of Lonely Hearts

więcej

Kup książkę Mała księgarnia samotnych serc

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Mała księgarnia samotnych serc - opinie o książce

Książka "Mała księgarnia samotnych serc" ściągnęła moją uwagę interesującym połączeniem księgarni oraz miłości w tytule, a ten z kolei sugerował przyjemną i pasjonującą lekturę. Ponadto mój wzrok zatrzymał się na niej ze względu na żywą i barwną oprawę. "Mała księgarnia samotnych serc" stanowi debiut literacki Annie Darling. Jakie wrażenie na mnie wywarł? Czy moje pierwsze spotkanie z piórem autorki zaliczam do udanych? Zapraszam na recenzję.   Annie Darling mieszka w Londynie w malutkim mieszkaniu pełnym książek. Jej dwie największe pasje to czytanie i Mr Mackenzie, kot brytyjski krótkowłosy. "Mała księgarnia samotnych serc" to jej debiut literacki. (źródło: okładka recenzowanej książki)   Posy Morland pracuje w małej podupadającej księgarni na ulicy Rochester. Odkąd parę lat temu zginęli jej rodzice, przejęła opiekę nad swoim młodszym bratem Samem. Zajmują oni mieszkanie nad Bookends, a właścicielką budynku jest starsza pani, która po tragicznym wydarzeniu wyciągnęła do rodzeństwa rękę i okazała wsparcie w trudnych dla nich chwilach. Pewnego dnia Posy otrzymuje przykrą wiadomość o śmierci Lavinii Thorndyke. Dziewczyna jest zrozpaczona i jednocześnie przerażona. Obawia się, że w zaistniałej sytuacji straci nie tylko pracę, ale także dach nad głową. Po pogrzebie prawnik zaprasza ją na rozmowę. Posy przekonana, iż wraz z bratem będą musieli opuścić ukochane miejsce, udaje się na spotkanie, w trakcie którego dowiaduje się, iż Lavinia zostawiła jej w spadku bankrutującą księgarnię z zastrzeżeniem, że jeśli Morland w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie rozwinie Bookends i nie odniesie sukcesu, wówczas firma przejdzie w ręce irytującego Sebastiana (wnuka Lavinii). Zaskoczona, a zarazem pełna nadziei i spokoju Posy postanawia obmyślić plan ratujący rodzinną księgarnię... Niestety w realizacji pomysłu nieustannie przeszkadza jej młody Thorndyke, w którym kobieta od dawna skrycie się podkochuje...    Nie ukrywam, że mam dość ambiwalentne odczucia po lekturze "Małej księgarni samotnych serc". To z jednej strony lekka, chwilami błyskotliwa, czasami wzruszająca, niekiedy melancholijna oraz na pewno przepełniona zapachem książek, papieru, drewna i kurzu podróż czytelnicza. Przebywa się ją w ekspresowym tempie, co stanowi zarówno jej zaletę, jak i wadę. Z drugiej strony to powieść przewidywalna, sztampowa, niezajmująca, nieangażująca i nierzadko przywołująca monotonię. W opowieści dominuje wątek książkowo-księgarniany, jeśli tak mogę go nazwać. Od początku do samego końca omówione są poszczególne etapy ciągłych koncepcji ratowania upadającej księgarni, której prowadzenie od dawien dawna jest rodzinną tradycją. Dokładnie opisany jest wystrój Bookends, wspomniane są ciekawe pozycje zajmujące miejsce na półkach zwyczajowych regałów, wśród których można znaleźć powieści klasyczne, kryminalne, obyczajowe, poradniki, książki kucharskie i inne, a poza tym pojawiają się wzmianki o niegdyś przylegającej do księgarenki herbaciarni, która kilkanaście lat temu odniosła nawet spory sukces. Uwzględnione są także dzieje firmy, ukazane są osoby, które przez lata ją obsługiwały i dla których okazywała się ona miejscem spokoju, radości, miłości, oddania, a przede wszystkim pasji. Następnie śledzimy zarówno losy księgarni, nad którą pieczę objęła Posy, jak i bohaterów zaangażowanych w sterowanie nią. Wszyscy poszukują słusznych i prostych rozwiązań problemów małej księgarni, za pomocą burzy mózgów próbują znaleźć najlepszy sposób na odbicie się jej od dna. Mają nadzieję, że ich wkład emocjonalny, interesujący i oryginalny pomysł oraz indywidualne podejście do każdego klienta okażą się jedyną szansą na sukces. W tym oto miejscu w powieść wkradły się niestety marazm i jednostajność. Miałam wrażenie, że bez przerwy czytam o tym samym, ale w innym ujęciu. Jawiła się powtarzalność myśli postaci oraz ich wypowiedzi i codzienności, utkana tylko innymi słowami. Odczuwałam zatem kilka momentów znużenia. Pozbawiona zaskoczeń, tajemniczości oraz większych i głębszych uniesień historia się toczyła, a ja razem z nią. Choć trzeba jej oddać fakt, że tempo było szybkie. Lektura książki zajęła mi jedno popołudnie.   Drugim i oczywistym wątkiem powieści był ten miłosny, ale przedstawiony w kompletnie innym kontekście, mniej schematycznym, aniżeli to zazwyczaj bywa w powieściach obyczajowych z romansem w tle. Albowiem nie napotykamy tutaj przesłodzonych czy nawet erotycznych scen. Co to to nie. Praktycznie cała romantyczność pomiędzy głównymi bohaterami opiera się na słownych przepychankach zgodnie z zasadą "kto się czubi, ten się lubi". Pałają do siebie uczuciem, które skrzętnie przed sobą wzajemnie ukrywają. Naprawdę rzadko wymieniają się pozytywnymi gestami względem siebie. Wyczuwa się między nimi swego rodzaju wibracje, napięcie i pożądanie. I tyle. Ich utarczki poniekąd urozmaiciły ową książkę, dodając jej pieprzyku i sprowadzając do tego, że ta nie była aż taka mdła. Ponadto ich potyczki owszem wywoływały uśmiech na ustach, niejednokrotnie zresztą, ale w pewnym momencie, już bliżej końca książki, zaczęły już niejako przeszkadzać. Tym bardziej, że ciągle kręciły się wokół jedynego i tego samego zagadnienia, czyli stworzenia planów mających na celu przywrócenie dobrej pozycji księgarni na brytyjskim rynku. Poza uśmiechem, motyw ten nie wyzwolił we mnie intensywniejszych emocji.   Natomiast z pewnością zdarzyło mi się po wielokroć wzruszyć, podczas obserwacji wzajemnej relacji Posy i jej brata Sama. Oboje mieli tylko siebie, kochali się, wspierali, szanowali, choć, jak to w rodzeństwie bywa, między nimi miały też miejsce kłótnie, aczkolwiek małego formatu i często bez większego sensu i znaczenia. Na zasadzie uszczypliwych uwag, ale prawdziwych. Niewątpliwie ta miłość siostrzano-braterska powodowała, że na sercu robiło się cieplej. Piękna, wyjątkowa, oddana więź zdecydowanie może stanowić wzór do naśladowania. Aż miło było się owej parce przyglądać.    W powieści przewija się kilka postaci, a wiedza o życiu wielu z nich jest ogólna, a czasami nawet  znikoma. Na pierwszy plan wysuwają się: dobra, wrażliwa, opiekuńcza i pomimo upływu lat nie mogąca pogodzić się ze śmiercią rodziców Posy, kochająca książki romantyczne, pisząca do szuflady (co i o czym? - nie powiem) i nietolerująca kotów; poukładany i lubujący się w nowinkach technicznych  i programach komputerowych Sam oraz irytujący, uszczypliwy, zadufany w sobie, przekonany o swoich racjach, ale niebywale przystojny Sebastian. Drugie skrzypce odgrywa personel księgarni, a zarazem przyjaciele głównej bohaterki, a mianowicie: prostolinijna Nina, skryty Tom i introwertyczka Verity oraz pewna siebie i cytująca na okrągło wszelkiego rodzaju książki  Pippa. Wszyscy (czasowo poza Sebastianem) świetnie się ze sobą dogadują i darzą sympatią, a gdy wymaga tego sytuacja stoją za sobą murem. Poza tym jest jeszcze pewien mężczyzna - czarny charakter tegoż utworu. Kim on jest? Co bądź kto będzie celem jego planu? Tego oczywiście nie zdradzę...   Powieść napisana jest lekkim i przystępnym językiem. Czyta się ją szybko za sprawą zarówno dużej czcionki, jak i przeważających dialogów. Co prawda te ostatnie bywają zabawne, jednak czasem nie tylko bezwartościowe i bezsensowne, ale również regularne, to znaczy opowiadają o tym samym, tylko inaczej. Atutem z pewnością są częste nawiązywania do rozmaitej literatury, różnych autorów i stworzonych przez nich dzieł. O kilku tytułach dotychczas nie słyszałam, zatem sobie je wynotowałam i w wolnej chwili przyjrzę się im bliżej. Podejrzewam, że dzięki co poniektórym moja lista czytelnicza się znów wydłuży.   Podsumowując, "Mała księgarnia samotnych serc" to opowieść o miłości do książek, pasji, radzeniu sobie ze śmiercią najbliższych, spełnianiu marzeń, stopniowym wprowadzaniu życiowych zmian, potrzebie bycia kochanym i akceptowanym, o nadziei, poszukiwaniu szczęścia i wewnętrznego spokoju. To lekka, niewymagająca, przenosząca do przyjemnego świata książek, przepełniona zapachem papieru i drewna, wzbogacona nutką humoru i odrobiną romantyzmu powieść obyczajowa. Idealna lektura na letnie słoneczne popołudnie. 
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2017-08-01, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,

"Być może słowa wydrukowane na ich stronach okażą się tymi słyszanymi od dawna, które ktoś skrywał w głębi duszy i nie był w stanie ich wypowiedzieć na głos?".

Nie ukrywam, że do przeczytania tej książki zachęcił mnie tytuł i blurb sugerujący wątek prowadzenia księgarni. Nic nie poradzę na to, że wszelkie takie powieści przyciągają mnie jak magnes. "Mała księgarnia samotnych serc" przybyła do mnie bardzo szybko i równie szybko mnie zachwyciła swoją wizualną oprawą z piękną okładką, niczym wycinanka. Dalej także było przyjemnie.

Annie Darling to mieszkanka Londynu, której małe mieszkanie jest pełne książek. Autorka ma dwie pasje – czytanie oraz jej kot Mackenzie. "Mała księgarnia samotnych serc" to jej debiut literacki.

Lavinia, ekscentryczna właścicielka londyńskiej księgarni z tradycjami, umiera, zostawiając swój książkowy biznes w spadku Posy - dziewczynie, której rodzice pracowali w księgarni, ale zmarli w wyniku wypadku. Bohaterka wychowana na powieściach romantycznych, obmyśla plan uratowania miejsca, w którym się wychowała. Na przeszkodzie staje jej Sebastian - wnuk właścicielki, który posiada zupełnie inną koncepcję na zagospodarowanie tej książkowej oazy.

Ależ to była przyjemna i zapewniająca relaks lektura. Takich książek mi właśnie trzeba po ciężkim dniu, w czasie upalnego weekendu, będąc na wakacjach. Annie Darling historią księgarni Bookends i jej nowej właścicielki, w iście beztroski sposób, wprowadziła mnie nieco w klimat prowadzenia własnego, książkowego biznesu. Pomysł Posy na przekształcenie tego miejsca na księgarnię literatury romantycznej pod nazwą "Happy Ever After" niezwykle mnie zaciekawił, gdyż zastanawiam się, czy taki pomysł wypaliłby w rzeczywistości. Biorąc pod uwagę rzesze czytelniczek lubujących się w tego typu prozie, jest to prawdopodobne. Oczywiście nie zostałam zaskoczona faktem, że płaszczyzna prowadzenia książkowego biznesu została okrojona do minimum - wiedziałam bowiem, że będzie to książka w dużej mierze o miłości. W tym przypadku nieco szalonej i nieprzewidywalnej.

Autorka stworzyła wywołujące wiele uśmiechu i emocji postacie pierwszoplanowe, czyli wiecznie roztrzepaną Posy oraz aroganckiego Sebastiana, których wzajemne, słowne utarczki rozbawiały mnie do łez. Przewidywalny rozwój ich relacji w takim kierunku, w jakim się spodziewałam, nie zmniejszył mojej przyjemności z tej lektury. Było zabawnie, było sentymentalnie, było namiętnie - czegóż chcieć więcej od tego typu książki.

Smaczkiem fabularnym, którego w ogóle się nie spodziewałam były wplatane w fabułę, pisane przez Posy, fragmenty jej romansu historycznego pt. "Zauroczona rozpustnikiem", w której pod wpływem fantazji bohaterki, główne postacie damskie i męskie stanowiły pierwowzory Posy i Sebastiana. Autorka zastosowała w tej płaszczyźnie wszystkie znane czytelniczkom z tego typu literatury, zabiegi. To świetny przerywnik, dodający całej tej historii pikanterii. A tak nawiasem mówiąc, Annie Darling sprawdziłaby się jako pisarka romansów historycznych - posiada do tego widoczny talent.

Księgarnia Bookends, działająca nieprzerwanie od 1916 r. to świetne, literackie miejsce, które z chęcią bym odwiedziła. Z pewnością zaprzyjaźniłabym się wówczas z pozytywnie zakręconą Posy i dogadała z resztą jej szalonych współpracowników - Niną, miłośniczką tatuaży, z Verity, która nie lubi rozmawiać z ludźmi oraz z Tomem. Z wielką przyjemnością przeczytam drugą część zabawnych perypetii całej tej załogi.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy