Siódma z serii opowieści o Lucky Luke'u, kowboju, który przemierza bezdroża Ameryki i zawsze staje po stronie prawa. Dziki Zachód to eldorado dla oszustów i szarlatanów. Spośród nich wyróżnia się doktor Doxey, który sprzedaje podejrzane leki na wszelkie choroby. A jak się czują pacjenci po zażyciu jego medykamentów? O tym najlepiej przekonuje się Lucky Luke, który trafia do miasta pełnego ludzi cierpiących po wypiciu jednego z eliksirów Doxeya. Samotny Kowboj wyrusza śladem fałszywego uzdrowiciela, jednak ten okazuje się sprytnym przeciwnikiem! Serię ,,Lucky Luke" wymyślił znakomity francuski scenarzysta i rysownik Morris (właśc. Maurice de Bevere, 1923-2001), który później zaprosił do współpracy sławnego pisarza René Goscinnego (1926-1977). Po śmierci obu ojców Samotnego Kowboja scenariusze i rysunki kolejnych odcinków cyklu są tworzone przez licznych kontynuatorów.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 48
Tytuł oryginału: Lucky Luke, tome 7: L'Elixir du docteur Doxey
LEK NA WSZYSTKO
I kolejny ,,Lucky Luke" pojawił się w sklepach. I znów klasyka. Fajnie, trochę szkoda, że to jednak nie klasyka Goscinnego, a rzecz z początków serii, kiedy zajmował się nią sam Morris, bo jednak Goscinny był niedościgniony w tym, co robił i jak potrafił nam sprzedać to, co już znaliśmy, ale w nowej, fascynującej formie. A Morris? No Morris niezły jest, a jego twórczość bardzo sympatryczna, więc fajnie wchodzi ten tom, chociaż nadal czekam na wznowienia kolejnych albumów autora o swojsko dla nas brzmiącym nazwisku.
Luke o wszelkiej maści oszuści to temat rzeka, można by rzec. Mierzył się z nimi nie raz, ale doktor Doxey jest nieco inny. Handlarz lekami na wszystko, po którego specyfikach więcej ludzi cierpi, wydaje się bardziej niż podejrzany, ale jednocześnie szczwana z niego bestia. Luke rusza jego śladem, ale przebiegły Doxey... No właśnie, czy może przechytrzyć naszego dzielnego kowboja?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/lucky-luke-7-eliksir-doktora-doxeya.html
Książka powstała pod redakcją dr Lidii D. Czarkowskiej jest pozycją niezwykle interesującą, a to, że taką jest, jedynie częściowo wyjaśnia się jej nowatorstwem...
Tbilisi - miasto na styku kultur Monastyr Geghard wykuty w skale Na liście UNESCO: starówka w Baku Zakaukazie i trzy kraje, które mają mnóstwo...
Przeczytane:2023-06-19, Ocena: 5, Przeczytałem,
PopKulturowy Kociołek:
Album Lucky Luke: Eliksir doktora Doxeya składa się z dwóch historii, których wspólnym mianownikiem jest tytułowy doktorek. Człowiek, którego trudno nazwać prawdziwym lekarzem, który z powołania i dobroci serca chce pomagać innym. Jest to bowiem najzwyklejszy szarlatan, dla którego liczą się tylko dolary i nic więcej. Przemierza on bezkres Dzikiego Zachodu, szukając potrzebujących i trochę naiwnych ludzi, którym sprzedaje swoje panaceum „na wszystko”. Ten niecny proceder kiedyś musi się jednak skończyć, szczególnie kiedy jego tropem podąża Samotny Jeździec Sprawiedliwości. Zawarte w albumie historie pochodzą z początkowego okresu serii. Jest to bardzo mocno zauważalne zarówno w konstrukcji samej historii, jak i oprawie graficznej.
Scenariusz jest dosyć liniowy i przewidywalny, ma on jednak kilka ciekawszych dynamiczniejszych momentów. Morris kolejne strony swojego dzieła wypełnia również całą masą gagów. Humor jest dość przyjemny, daleko mu jednak do bardziej wyrafinowanych żartów z późniejszych tomów (które często miały głębsze znaczenie). Największym problemem komiksu jest jednak stosunkowo zbyt mało wyrazisty główny bohater (Lucky Luke). Pierwsze skrzypce odgrywa tutaj Doxey (będący bardzo stereotypowym złym charakterem), często zbyt mocno jak na mój gust spychając dzielnego kowboja na dalszy plan. Sytuacja troszkę poprawia się w drugiej historii, ale nadal nie jest to ten sam rewolwerowiec, którego znamy z późniejszych albumów.....