Siedemnastoletni Arvid, nowicjusz Zakonu Nieskończonych Słońc, zostaje uwikłany w intrygę, która na celu ma uczynienie go nowym wcieleniem postaci z zaginionej historii. Chłopak musi stawić czoła wojnie wierzeń, przekonań i tradycji… Lecz czy na pewno jest tylko ofiarą? W Imperium Andred fikcja miesza się z rzeczywistością, a największą zgubą człowieka mogą stać się jego własnego pragnienia.
Powieść Krzysztofa Zabieglińskiego Jr. to pierwsza część planowanego cyklu “Łowca Złota”, w której autor umiejętnie łączy wartką, pełną tajemnic akcję z rozważaniami na temat wiary i filozofii.
Krzysztof Zabiegliński Jr. – Urodził się w Gdyni, lecz niemal całe życie spędził w pobliskiej Rumi. Jest absolwentem III Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni, a na Uniwersytecie Gdańskim zdobył tytuł magistra psychologii klinicznej. Rozczarowany zarówno akademicką, jak i praktyczna stroną psychologii – zdecydował się wyjechać do Norwegii, gdzie obecnie ima się prac wszelakich. Fantastyka i pokrewne tematy literackie są mu bliskie, odkąd nauczył się czytać. Ma już na swoim koncie zbiór opowiadań Opowieści z karczmy.
Wydawnictwo: Sorus
Data wydania: 2023 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 500
Język oryginału: polski
Przeczytane:2023-07-25, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2021,
Fantastyka może być wesoła, nudna, wciągająca lub irytująca. Prawdziwe dzieło sztuki zawiera w sobie wszystkiego po trochu. I chyba z tym mamy właśnie do czynienia. Książka pod tytułem „Łowca złota” to debiut literacki Krzysztofa Zabieglińskiego Jr. Śmiem twierdzić, że udany. Ale do rzeczy.
Autor zaprasza nas do nowej rzeczywistości, w której można spotkać niemal wszystkie postacie i kreatury świata fantastyki. Mamy więc „bogów”, demony, duchy, ludzi (w tym całą rzeszę magów), elfy oraz „wybrańca losu” przeklętego przez demiurgów niczym biblijny Kain… Istot o nadnaturalnych zdolnościach jest cała masa, ale nie są to istoty przyjaźnie nastawione ani do ludzi, ani do jakichkolwiek innych stworzeń. Nic przeto dziwnego, że ciągle dochodzi do krwawych bitew, wojen czy jatek. Słowem – powieść okraszona jest w suto zakrwawione wątki, i trzeba uważać, aby otwierając kolejną stronę przypadkiem nie wylała się jucha (oczywiście żartuję). Normalnie czułbym się znudzony, gdyby nie dość żywy i barwny język Autora. Każdy z opisów ma swą miarę, swój niepowtarzalny smak, dzięki czemu czytelnik nie usypia, ani nie denerwuje się, że czyta to samo, jak to bywa czasem u niektórych pisarzy.
Oprócz nieprzebranych potoków krwi, w książce odnajdziecie dosyć sporo magii. W sumie to można odnieść wrażenie, że prawie każdy się nią para. Magia tu, magia tam, podejdź bliżej i sprawdź sam. To trochę tak, jakby świat z Tolkiena, tyle że brutalniejszy, mroczniejszy, bardziej bezwzględny, skumulował się właśnie w tej powieści. Tak, nie ma wprawdzie tej finezji co Tolkien, ale Autor świetnie buduje nową fantastyczną rzeczywistość. Szkoda tylko, że nie wszystko jest dokładnie wytłumaczone. Szerokie opisy czegoś, co nie posiada określonej formy, czasem denerwują i nudzą, bo ciężko sobie wyobrazić coś, co niczego nie przypomina. Cała ta masa wszelakiego typu i rodzaju bohaterów jest porywająca, ale bez szczegółowych opisów pozostaje szarą masą, czymś nieokreślonym jak mgnienie powieki, upływ czasu czy sen.
Podobały mi się wywody natury filozoficzno-egzystencjalnej. Może nie zawsze są proste, jasne i rzeczowe, ale dają do myślenia. Tylko czy Autor naprawdę uważa, że Najwyższa Istota jest aż tak próżna? Czy naprawdę bawi się stworzonym przez siebie światem i jego bytami? I czy jest „ich” tak wielu, że co rusz niszczą swoje własne dzieła? A może… Zresztą sprawdźcie sami ;D
Jedyną wadą powieści jest trudny język, którym operuje Autor „Łowcy złota”. Imiona bohaterów są dosyć trudne do wymówienia i zapamiętania. Czasem zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie ma gdzieś pod ręką słownika… Wielu bohaterów, choć są dosyć wyraźni charakterologicznie, ma dziwne funkcje, które nie zawsze są zrozumiałe. Zdecydowanie przydałoby się w książce sporo przypisów. Tytuły i funkcje postaci nie mówią zbyt wiele, co pozostawia spore pole do interpretacji. Mnie nie zawsze takie rzeczy się udawały, bo w późniejszych momentach powieści okazywało się, że albo się myliłem, albo zwyczajnie nie zrozumiałem zamysłu Autora. Zdecydowanie przydałaby się również mapa, która pozwoliłaby, przynajmniej częściowo, wyobrazić lub uzmysłowić sobie jak wygląda opisywania w książce kraina/świat/rzeczywistość.
Podsumowując, książka bardzo mi się podobała. Z niektórymi sprawami miałem kłopot, ale koniec końców, była to dosyć przyjemna lektura (książka ma blisko 500 stron, więc jest co czytać). Jestem zdania, że to dopiero początek świetnej przygody, z którą jeszcze nie raz przyjdzie mi się zmierzyć. Gorąco polecam.