Wydawnictwo: Kojro
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 314
Energia jądrowa. Zastosowana dobrze może przynieść wiele korzyści, użyta w niewłaściwy sposób sprawi w najbardziej optymistycznej wersji małe zniszczenia. Wykorzystana przez osoby z niewłaściwą moralnością będzie katastrofalną w skutkach bronią przeciwko ludzkości. Jak znaleźć idealne rozwiązanie, które zapewni nam bezpieczeństwo? Czy w ogóle się da? Czy będziemy w stanie zapanować nad tym, by nie stało się nic złego? Jeśli nie, to jak możemy się ochronić przed atakami terrorystycznymi?
„Lit-6” napisany przez Risto Isomakiego, jest thrillerem ekologicznym z energią jądrową w roli głównej. Thrillery ekologiczne nie kojarzą mi się dobrze. Są przesycone paranoją i potrafią nie być tak bardzo zgodne z prawdą, jak powinny. Dobrze napisany thriller powinien być oparty na szerokim researchu i solidnym zapoznaniu się z opisywanym tematem. Nie lubię książek, które wzbudzają negatywne emocje bez przedstawienia tematu z różnych perspektyw. W tej książce Czytelnik ma wrażenie, że autor właściwie podszedł do tematu energii jądrowej i odpowiednio dużo informacji zgromadził zanim przysiadł do pisania całej fabuły.
Risto Isomaki to fiński pisarz i dziennikarz, jako aktywista środowiskowy jest bardzo zaangażowany w ochronę, nie tylko środowiska naturalnego, ale także ludzkości. W książce oprócz oczywistej kwestii litu i tego, co można z jego izotopem zrobić, poznajemy wiele innych aspektów. Poznajemy swój lęk przed nieznanym, tym czego do końca nie rozumiemy, a co może zostać wykorzystane przeciwko nam w drastyczny sposób (a wystarczy choćby kilka gram…). Gdy to wszystko sobie nagle uzmysłowimy, faktycznie możemy popaść w paranoję, lecz lepszym rozwiązaniem jest po prostu zacząć mieć świadomość tego, że nie wszystko jest jednoznacznie czarne lub białe. Energia jądrowa może nam posłużyć do wielu pozytywnych osiągnięć (zaspokojenie ogromnych potrzeb energetycznych, które przerastają już nasze zasoby naturalne), ale może być niestety źródłem dla twórcy broni nuklearnej.
Piękne jest to, że autor nie generalizuje – zło i terroryści to nie tylko muzułmanie, a dobro i technologia to nie tylko Ameryka Północna. Wręcz przeciwnie – „Lit-6” to w pewnym stopniu hiperbola amerykańskich lęków od czasów 11. Września 2001 roku. Od tamtej chwili mamy niemal czarny obraz muzułmańskiego samobójczego terrorysty i cierpiącego Amerykanina, który jest uosobieniem wolności. W tej książce nie ma takiego podziału. „Lit-6” przedstawia współpracę organizacji amerykańskich i japońskich w walce z terroryzmem nuklearnym.
Mamy wiele pobocznych postaci oraz wyraźnie uplasowanego na głównej pozycji Lauriego Nurmi, który, zarówno z nazwiska, jak i mentalności, nie jest rodowitym Amerykaninem. Fabuła zaczyna się od zaginięcia właśnie litu-6, który służy jako chłodziwo do reaktora jądrowego. Ale zdziwicie się, jak zupełnie niewiele zdarzeń jest w tej historii przypadkowych, choć na takie wygląda. Bo jak dopasować zniknięcie litu-6 do kradzieży kilkudziesięciu gram plutonu? Biorąc dodatkowo pod uwagę, że nastąpiły w zupełnie innych miejscach na świecie (choć można to potraktować jako odwrócenie uwagi od prawdziwego celu!). Ta książka pokazuje jak istotna jest międzynarodowa współpraca na wielu poziomach, bo dzięki niej można zapobiec fatalnym skutkom działań na skalę światową. Co więcej, autor uświadamia nam, że nawet potężna Ameryka nie będzie sobie w stanie poradzić, jeśli faktycznie ktoś będzie miał zamiar zaatakować ją bronią jądrową postępując według bardzo ostrożnego schematu.
Mimo, że nie gustuję w thrillerach ekologicznych to „Lit-6” Isomakiego mnie do siebie przekonał. Doskonałe tłumaczenie (ukłon w stronę pani Kojro), które zapewnia przyjemną lekturę – choć temat prosty nie jest i zdecydowanie nie każdemu się spodoba. Jeśli macie zapędy proekologiczne, to na pewno polecam. Jeśli interesuje Was fizyka jądrowa to tę książkę „połkniecie” w kilka chwil.
"Lit-6" to trzymający w napięciu thriller ekologiczny z elementami science-fiction. Powieść skłania także do refleksji na temat zagrożeń wynikających z użycia broni atomowej.
1 marca 1954 roku na atolu Bikini (Wyspy Marshalla) należącym do Stanów Zjednoczonych, została przeprowadzona pierwsza próba eksplozji termojądrowej. Test nazwany Caste Bravo doprowadził do największej katastrofy ekologicznej wywołanej próbnym wybuchem jądrowym na świecie, a atol Bikini nazwano "drugą Hiroszimą". Nastąpił ogromny opad radioaktywny, który rozszedł się w kierunku zamieszkanych wysp atolu. W konsekwencji doszło do skażenia najbliższych wysp. Jednak najgorsze było to, że mieszkańcy nie wiedzieli o zagrożeniu, przez co wychodzili z domów i obserwowali dziwne zjawisko przypominające śnieg. Następnego dnia zaobserwowano u nich objawy choroby popromiennej. Jednak nie byli oni jedynymi poszkodowanymi, gdyż w chwili eksplozji na Oceanie Atlantyckim, nieopodal "punktu zero" przebywał wtedy kuter japoński "Szczęśliwy Smok". Jak można się domyślić, uderzył w niego opad radioaktywny i wkrótce cała załoga Szczęśliwego Smoka miała mdłości i była chora. Musiało jednak minąć sześćdziesiąt lat, zanim świat zrozumiał, że owego feralnego dnia planeta ludzi stała się o wiele mniej bezpiecznym miejscem. Niestety jest to prawdziwa historia, która stała się punktem wyjścia do fabuły "Litu-6" Risto Isomäkiego.
Akcja powieści rozgrywa się w czasach współczesnych, około 60 lat po tragicznych wydarzeniach na atolu Bikini. Z japońskiego koncernu Yoisikava zostaje skradzione 6 ton izotopu litu, a po strażnikach pilnujących pomieszczenia zostaje krwawa masa. Pracownicy powiadamiają o zaistniałej sytuacji służby specjalne Stanów Zjednoczonych. Sprawę przejmuje Lauri Nuri, agent rządowy fińskiego pochodzenia. Nie wie nawet, że to dopiero początek kłopotów, gdyż wkrótce ginie 180 gramów izotopu plutonu. Substancje te osobno nie stanowią zagrożenia, lecz połączone razem mogą przyczynić się do powstania bomby atomowej... Kto chce posłużyć się tak niebezpieczną bronią i jaki jest jego plan? Czy Lauri Nuriemu uda się powstrzymać tragedię?
Nie bardzo wiedziałam, czego spodziewa się po tej książce. Lubię thrillery, ale pierwszy raz czytałam thriller ekologiczny (nawet nie wiedziałam, że taki istnieje). Poza tym to moje pierwsze spotkanie z literaturą fińską. Jednak okazało się, że niepotrzebnie się obawiałam.
"Lit-6" to trzymający w napięciu thriller ekologiczny z elementami science-fiction. Nie brakuje w nim nagłych zwrotów akcji, które zmieniają punkt widzenia o 180 stopni. Książkę czyta się szybko, gdyż historia jest bardzo emocjonująca i mrożąca krew w żyłach. Akcja jest wartka, dzięki pościgom, strzelaninom. Autor nie szczędzi także fałszywych tropów, by zmylić czytelnika, który cały czas zastanwia się, czy dojdzie do zagłady. Dużym walorem jest także zaskakujące zakończenie.
Warto wspomnieć, że wszystko jest naukowo wyjaśnione, co dodaje książce wiarygodności. Isomäki włożył sporo pracy w zbieranie materiałów do swojej powieści. Podczas czytania można sobie przypomnieć wiedzę z fizyki jądrowej lub uświadomić swoje braki. Niektórych może zniechęcić, zbyt duże nagromadzenie naukowych terminów, ale da się to opanować.
Autor połączył w swojej powieści 3 kręgi kultury - japoński, amerykański i fiński. Akcja rozgrywa się bowiem w Japonii i Stanach Zjednoczonych, natomiast główny bohater agent rządowy Lauri Nuri pochodzi z Finlandii. Jak sam mówi o sobie: Nie urodziłem się w Ameryce. Chyba jestem z definicji najemnikiem. Psem wojny. Dziwką wojny, jak niektórzy powiadają. Nuri nie do końca jest przekonany co do słuszności działań agencji, w której pracuje. Z tego powodu musi więc zmierzyć się nie tylko z terrorystami, lecz także z samym sobą.
Powieść jest antyamerykańska. Pokazane jest dążenie za wszelka cenę Stanów Zjednoczonych do potęgi, a chęć odwetu ma odbija się na każdym bohaterze powieści. Autor sprzeciwia się także przemocy, dlatego w swojej książce trochę miejsca poświęca opisowi tortur stosowanych przez Amerykanów. Isomäki stawia ważne pytanie: Czy możemy być pewni, że straszenie innych ludzi jest najlepszym sposobem na zwiększenie naszego bezpieczeństwa?
Powieść skłania także do refleksji na temat zagrożeń wynikających z użycia broni atomowej. Rodzą się pytania, czy reaktory są wystarczająco chronione i czy rzeczywiście tak niewiele potrzeba do ataku terrorystycznego. Tak naprawdę historia opisana w tej książce może się wydarzyć w każdej chwili. Autor w swojej książce protestuje przeciwko nowemu sposobowi uzyskiwania energii oraz nowej broni. Pokazuje przy tym niepożądane działania rozwoju atomistyki, które wpływają na ludzi oraz środowisko naturalne. Świadczy o tym kilka słów od autora, zamieszczone na końcu książki. Nadziemna produkcja energii jądrowej nigdy nie będzie bezpieczna. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń można ocenić, że ryzyko poważnej awarii jest stosunkowo małe, niemniej jednak grupa kilku groźnych organizacji terrorystycznych poinformowała ostatnio, że rozważa także ataki na elektrownie atomowe. Niemożliwe jest skonstruowanie takich kopuł ochronnych, zaworów, rur i innych części, które wytrzymałyby skutki eksplozji wewnątrz reaktora. Niestety trudno nie zgodzić się z opinią Isomäkiego.
Polecam tę powieść miłośnikom thrillerów z elementami science-fiction, niebanalnych historii, w których broń jądrowa i ekologia grają główną rolę, a także literatury fińskiej.
Przeczytane:2017-01-14, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,