Akcja dzieje się w położonym kilka kilometrów od Los Angeles miasteczku Montevista, miasteczku, w którym "może się zdarzyć wszystko. Czego tu już nie było? Zapewne częściowo powodem jest upojny klimat, ale w znacznej mierze również nadmiar pieniędzy". I właśnie pieniądze są źródłem problemów, z jakimi borykają się bohaterowie książki. Prywatny detektyw Lew Archer zostaje wynajęty przez Petera Jamiesona. Zadanie wydaje się proste: Archer ma sprawdzić tożsamość Francisa Martela, który podaje się za uciekiniera politycznego z Francji. Zainteresowanie Jamiesona wynika z troski o Wirginię Fablon, jego byłą narzeczoną, z którą Martel chce się ożenić. Śledztwo Archera wykazuje, że Martel faktycznie nie jest tym, za kogo się podaje, w rzeczywistości szmugluje do Panamy tytułowe lewe pieniądze z kasyn. Kiedy wydaje się, że dochodzenie zmierza ku końcowi, niespodziewanie okazuje się, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ta książka to typowy "Archer": detektyw musi rozwikłać zagadkę, której korzenie sięgają ukrytych przed laty rodzinnych, często przykrych spraw - sam zresztą mówi: "Teraźniejszość nie może zmienić przeszłości, ale może wydobyć na jaw jej wstydliwe tajemnice, uwypuklić jej bolesne uwarunkowania". Jak zwykle nic nie jest tu takie proste, jak się początkowo wydaje, a nasz bohater nie wydaje radykalnych osądów, tylko wykazuje wiele zrozumienia dla każdego. Książka jest bardzo "gęsta", tu nie ma miejsca na bezproduktywną paplaninę, Archer nie pozwala sobie na marnowanie czasu, mało tego: kiedy nie może rozwikłać sprawy, wpada w depresję, z której nie może go wyzwolić nieodzowna w czarnym kryminale butelka whisky. W ogóle Archer wydaje się szczerze przejęty swoim zadaniem, w chwili zwątpienia mówi sobie: "Nigdy nie umiałem puszczać kantem klientów, choćby najbardziej niewydarzonych". Osobną kwestią jest lekko erotyczny wątek: nasz detektyw otrzymuje niedwuznaczną propozycję, ale... "z łatwymi kobietami są prawie zawsze kłopoty, pięknie opakowany dar ich ciała jest nader często bombą zegarową albo tortem z arszenikiem w środku". I taka właśnie jest twórczość Rossa MacDonalda, jego książki może i nie są najwyższych lotów, wielu krytyków nie zostawiało na nich suchej nitki, ale mają prawdziwego bohatera, który zna swoją wartość, ma swoje zasady i jest im wierny.
Informacje dodatkowe o Lewe pieniądze:
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: b.d
Liczba stron: 311
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2021-03-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2021,
"To niebezpieczne dostać to, czego człowiek pragnie. Prosta droga do tragedii [...] Młodzi nie potrafią wyciągać nauki z doświadczeń ojców"
Stary dobry Lew Archer, powraca w kolejnym śledztwie prowadzonym w snobistycznym otoczeniu bogaczy. Zatrudniony zostaje przez dwudziestopięcioletniego Petera Jamiesona. Bogaty Peter wynajmuje naszego detektywa, by ten odkrył prawdziwą tożsamość obecnego narzeczonego, jego byłej narzeczonej, Wirginii Fablon. Bowiem Jamieson uważa, że Francis Martel, absolutnie nie jest tym, za kogo chce uchodzić w oczach mieszkańców pięknej miejscowości nad brzegiem oceanu, o nazwie Montevista.
Odważny jak i jego imię, detektyw Lew zabiera się do pracy z wrodzonym mu, zaangażowaniem i profesjonalizmem. Mimo że czasem łapie go coś na kształt nostalgii i zadumania nad swoją samotnością, jest niewzruszony i nie daje się uwieść zakusom kobiet nieobojętnych na jego wdzięk. Ma za to szeroki gest gotówkowy i pozwala sobie zrobić dobry uczynek i trochę wspomóc bliźnich finansowo. A to da kobiecie na taksówkę, a to opłaci komuś dzienny pobyt w szpitalu prywatnym. No i jak tu go nie lubić ?
W każdym razie, jak to u MacDonalda bywa, z niewielkiej i prostej zdawałoby się sprawy sprawdzenia prawdziwości czyjejś tożsamości, robi się dość duża sprawa kryminalna, w której zaczynają pojawiać się zwłoki. Lubię wracać do książek Rossa MacDonalda, zaczytywałam się nimi, z wypiekami na twarzy w wieku nastoletnim prawie, a i teraz uważam, że nie tracą nic na swojej wartości. Lubię poczucie humoru tego pisarza. Nie wymuszone i nie wulgarne, za to subtelne i inteligentne. Takie sardoniczno - ironiczne, ale na granicy dobrego smaku. Myślę, że jeszcze nie raz wrócę do książek tego autora, bo mimo że ich akcja najczęściej dzieje się wśród tak zwanej "śmietanki towarzyskiej", to i oni wszak nie są nieśmiertelni i nawet czasem konstatują refleksyjnie:
"Tak, to okropne przekonać się naocznie, jakimi jesteśmy przemijającymi istotami i co może z nas zrobić czas i woda morska"