Życie może się zmienić w ciągu jednej zaledwie chwili. Otwierasz drzwi i nie wiesz, co cię za nimi spotka...
W różnych okolicznościach w Lizbonie znikają trzy osoby. Łączy je to, że ktoś je kocha, ktoś za nimi tęskni, ktoś ich szuka. Inez pewnego dnia budzi się w pustym mieszkaniu. Po narzeczonym, z którym przyjechała do miasta, pozostaje tylko niezapisana kartka. Dziennikarz Carlos zostaje wyprowadzony z domu o czwartej nad ranem i bez słowa pozostawia ciężarną żonę. Młody chłopak Diogo chce uniknąć wysłania do Afryki, ale nie zdąża uciec. Za sprawą Florindy, ekscentrycznej właścicielki kliniki dla lalek, niezwiązane ze sobą historie zapętlają się tak, że jedna nie może istnieć bez drugiej, a czasy współczesne mieszają się z trudną przeszłością okresu dyktatury Salazara i rewolucji goździków.
Miasto słońca staje się miejscem, w którym rozgrywają się ludzkie dramaty, ale też takim, w którym wszystko jest możliwe.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Mroczne cienie Lizbony i tajemnice z przeszłości
I znów zawitałam do Portugalii, tym razem za sprawą nowej książki Iwony Słabuszewskiej- Krauze 'Lalka z Lizbony", która jest jednak zupełnie inną powieścią, w innym klimacie niż "Pocztówki z Portugalii" nie tak dawno przeze mnie przeczytane.
Wracając do "Lalki z Lizbony"- mamy tu kilku bohaterów, których łączy jedno - poczucie porzucenia, opuszczenia, samotności. Jest Polka - Inez, którą nagle, w niezrozumiały dla niej sposób porzuca narzeczony w trakcie wyjątkowych, jak myślała, wakacji spędzanych w Portugalii. Uczucie zawodu jest tym silniejsze, że narzeczony odchodzi bez słowa wyjaśnienia z jej najlepszą przyjaciółką. Jest Florinda prowadząca szpital dla lalek, w którym przywraca świetność tym wiekowym, wybrakowanym zabawkom, jest także Ana i Carlos, jej mąż, zaginiony przed laty w dramatycznych okolicznościach, a także ich syn Humberto.
To w klinice lalek, u Florindy, krzyżują się drogi bohaterów i tu rozpoczyna się żmudna i dramatyczna próba wyjaśnienia tragedii, która wiele lat temu dotknęła niektórych z nich, a połączy ich tytułowa, zabytkowa lalka z celuloidu. Dlaczego Carlos zniknął, kto go wydał władzom, kim był bufos(zdrajca) i przyczynił się do dramatu rodziny Humberta. Jaką tajemnicę skrywa od lat Florinda, co się stało z jej ukochanym, Diogo? Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a Inez i Humberto angażują się w rozwikłanie ponurych tajemnic sprzed lat. Z jakim skutkiem? Odpowiedzi oczywiście nie zdradzę, a na te pytania odpowiedzą sobie sami czytelnicy po przeczytaniu "Lalki z Lizbony". Wtedy również dowiedzą się, jak zakończyła się portugalska przygoda Inez i czy udało jej się odzyskać narzeczonego, choć moim zdaniem ten romansowy wątek nie należał do bardzo udanych w powieści i niespecjalnie przypadł mi do gustu z uwagi na jego powierzchowność.
Dodam, że w tej powieści autorka wiele miejsca poświęca przeszłości, niechlubnej przeszłości Portugalii, prowadząc fabułę w dwóch przedziałach czasowych: odległym i współczesnym, co czyni tę powieść ciekawszą i pozwala stopniowo poznawać decyzje bohaterów i motywacje ich zachowania.
Dla mnie opisy Portugalii z czasów dyktatury Salazara były zaskakujące, nie znałam tej mrocznej strony przeszłości kraju, który dotychczas kojarzył mi się z pięknymi zabytkami, oceanem, wakacyjnym klimatem. Z dużym zaskoczeniem i smutkiem czytałam o autorytarnych rządach Oliviera Salazara, prześladowaniach i torturach przeciwników jego ustroju, o atmosferze zastraszenia, terroru, represji panujących w owym czasie w Portugalii, a zakończonych w 1974 roku Rewolucją Goździków.
Ale "Lalka z Lizbony" nie jest tylko powieścią o przeszłości, przede wszystkim jest opowieścią o ludziach i uczuciach, bardzo emocjonującą. Miłość, nienawiść, zazdrość, zawiść, zdrada, rozczarowanie, gniew przewijają się na wielu stronach powieści, ukazując różne oblicza bohaterów. Komu powinniśmy współczuć a kogo oskarżyć? Nie padają jednoznaczne odpowiedzi, autorka prowadzi nas przez meandry ludzkich uczuć, nie oceniając nikogo, każdemu z bohaterów pozwalając przedstawić swoje racje, choćby potarganej przez los, samotnej Florindzie.
Niestety, okazuje się za krzywdą jednego człowieka stoi drugi człowiek, często ktoś bliski, kto był obdarzony przyjaźnią i dobrze znany. Wtedy odkrycie prawdy okazuje się bardzo bolesne, tak jak było to w przypadku bohaterów "Lalki z Lizbony".
Jeszcze dodam, że autorka świetnie prowadzi nas przez urokliwe uliczki starej Lizbony, dzięki czemu gościmy w niewielkich kafejkach, pijemy kawę z bohaterami, słuchamy fado, tańczymy z Portugalczykami na skwerze w ciepły wieczór, podróżujemy na malownicze wybrzeże Algarve i do sławnego Porto. Urzekł mnie ten lekko wakacyjny koloryt Portugalii, mimo że tej powieści daleko do wakacyjnego klimatu.
Podsumowując, nowa książka Iwony Słabuszewskiej-Krauze jest utworem niezwykłym, przejmującym i mądrym. Zmusza do refleksji nad nieprzewidywalnością losu, a także do zadumy nad naturą człowieka, który jest zdolny zarówno do czynów wielkich, heroicznych, jak i do nikczemnych.
Szczerze polecam tę powieść!
Recenzja była zamieszczona na innych stronach internetowych.
Pasja może być motorem Twojego życia, ale go nie zastąpi. Zazdrość może dać Ci siłę, ale Cię nie uszczęśliwi. Kochać chcemy wszyscy, ale to nienawiść...
Dominiku, Prosiłeś, żebym śpiewała dla Ciebie fado i robiłam to. A teraz śpiewam fado o nas, a nie dla nas. Chcę Ci powiedzieć, że nie wiem, czy warto...