Kurtyka - sztuka wolności - pierwsza biografia Wojtka Kurtyki, laureata Złotego Czekana za całokształt dokonań wspinaczkowych, którego przejście Świetlistej Ściany Gasherbruma IV zostało uznane za jedno z najważniejszych dokonań XX wieku. Partnerami wspinaczkowymi Kurtyki były alpejskie legendy swoich czasów: polski himalaista Jerzy Kukuczka, szwajcarski przewodnik górski Erhard Loretan czy brytyjski alpinista Alex MacIntyre.
To głęboko poruszająca opowieść o wybitnym, ale i skomplikowanym indywidualiście, który konsekwentnie przez całe życie unikał rozgłosu. Aż do teraz. Do pracy nad biografią namówiła go Bernadette McDonald ceniona kanadyjska autorka książek o tematyce górskiej, która ma na swoim koncie takie bestsellery, jak ,,Tomaž Humar" (2008), ,,Ucieczka na szczyt" (2011), ,,Alpejscy wojownicy" (2015), tłumaczone na wiele języków i często nagradzane.
Kurtyka - sztuka wolności swoją światową premierę miała w sierpniu 2017 i już odbiła się szerokim echem - została nagrodzona w prestiżowym międzynarodowym konkursie literatury górskiej Banff Mountain Book 2017 w kategorii Non Fiction oraz National Outdoor Book Awards 2017 w kategorii Historia/Biografia. Ta pozycja spodoba się zarówno miłośnikom wspinaczki, jak i wszystkim czytelnikom, którzy marzą o górskich krajobrazach i pragną dotknąć nieba. Polska premiera 30 stycznia 2018!
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 400
Skalny Zwierz, Wojtek Kurtyka długo czekał na swoją biografię. Napisała ją autorka kilku bestsellerowych książek o wspinaczach wysokogórskich Bernadette McDonald.
Może fakt, iż polski nie jest jej rodzimym językiem i tekst musiał być tłumaczony, a może bardziej werbalna niemoc wobec uchwycenia tak wybitnego zjawiska jakim jest Kurtyka sprawiły, że trudno się czyta tę książkę, a przynajmniej niełatwo czytało się ją mnie. A jednak po przeczytaniu całości, w głowie krystalizuje się świadomość, że obcowało się z niezwykłym człowiekiem.
Jest to w zasadzie klasyczna biografia, przedstawiająca wspinacza- od genealogicznego zarysu przodków, poprzez rozwój pasji i osobowości, po współczesność i perspektywę spojrzenia wstecz na życie dojrzałego i uformowanego mentalnie człowieka.
Wojtek wymyka się jednak gładkim zdaniom i cezurom czasowym. Jest nieuchwytny i nieokiełznany. Taki, jaki zawsze chciał być: wolny i niezależny.
To chyba największy atut tej książki, który najmocniej wypływa spośród słów samego wspinacza- jego niezwykła osobowość bezkompromisowego człowieka, który wolność przekonań stawiał zawsze na pierwszym miejscu, umiłował góry, darząc je wielkim szacunkiem i taką uczynił swoją wspinaczkę.
Im bliżej skały, w jak najmniejszym zespole, z jak najmniejszą ilością sztucznych wspomagaczy (lin i różnych wspinaczkowych "przydasi", o których przecież jako laik nie mam pojęcia)- nocą, bez smyczy i nago- tym lepiej.
Bez parcia do odbierania not i nagród w jakichkolwiek rankingach, bez konieczności zdobywania szczytu, z czujną, zwierzęcą wręcz uwagą i instynktem, który każe się wycofać tuż przed niebezpieczeństwem i z wielka troską o partnera wspinaczkowego- tak Wojtek przetrwał bezpiecznie kilka dekad niebezpiecznej pasji.
Współtowarzyszom górskich dróg i eksplorowanych ścian jest w tej opowieściowi poświęcone dużo uwagi. Przy Wojtku nigdy nikt nie zginął i to bardzo istotna kwestia, ukazująca jego podejście do gór i człowieka, jego wyczucia, odniesienia do standardów bezpieczeństwa i personalnych relacji z innymi ludźmi.
Tak wybitny indywidualista jakim jest Kurtyka, bardzo umiejętnie dobierał sobie partnerów wspinaczkowych, a w swoistej ekwilibrystyce załatwiania pozwoleń, zdobywania pieniędzy, konieczności dalekich podróży w trudnych czasach i przy oczywistych różnicach charakterów oraz podejściu do tej wymagającej pasji, różnej u każdego z nich, było to karkołomne i prawie niewykonalne zadanie. Jemu się udawało, co nie znaczy, że nie dochodziło do sporów i nieprzekraczalnych różnic zdań, które w konsekwencji doprowadzały do rozstań i rozchodzenia się wspólnych dróg na zawsze.
Kurtyka analizował je wszystkie bardzo świadomie i metodycznie- a na drugiej uczuciowej płaszczyźnie- bardzo je przeżywał.
Doświadczył braku troski partnera i jego parcia w drodze na szczyt bez obejrzenia się na drugiego człowieka ze strony Kukuczki, osamotnienia na górskim szlaku ze strony Erharda Loretana i Jeana Troilleta. A mimo to umiał wybaczać i nie chował w sobie urazy. Najbliższą mu osobą był Alex McIntyre i jego wspominał z największym żalem, jako bezpowrotnie utraconego przyjaciela, który tuż przy górskiej ścianie ofiarował mu najwięcej.
Choć między słowami przesącza się niezrozumienie do wielu postaw wspinaczy (zwłaszcza Jerzego Kukuczki, z dogłębną analizą przyczyn jego śmierci, będącej konsekwencją "przemocowego", "taranicznego" parcia do przodu, bez względu na koszty i konsekwencje- którymi m. in. była śmierć jego wielu partnerów wspinaczkowych, wobec której Jurek zdawał się pozostawać niewzruszony) Wojtek potrafi szczerze i altruistycznie oddać każdemu to, co w nim było najlepsze i co zyskał poprzez wspólne drogi z danym człowiekiem. Świadczy to o jego niezwykle światłym umyśle, szlachetnej postawie i dobrym sercu, któremu obce było wszelkie wyrachowanie.
Kurtyka całym swoim życiem zaświadcza, że choć nieobcy był mu egoizm, polegający na bezgranicznym oddaniu swojej pasji, nigdy nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Choć presji wymagającego hobby nie wytrzymały dwa małżeństwa, zbudował silną więź ze swoimi dziećmi; prowadzi utrzymującą materialną stabilizację firmę, do której podłoże ugruntowała właśnie pasja i liczne wyjazdy i kontakty z ludźmi.
Potrafił nawet teraz, będąc w wieku, gdy wspinaczka staje się już coraz bardziej poza zasięgiem, odnaleźć radość i spokój w ogrodnictwie, tam upatrując możliwości bliskiego kontaktu z przyrodą, który we wspinaczce był zawsze istotną pointą przeżyć.
Zachował piękne, szczupłe ciało i otwarty umysł, nigdy nie pozostając w tyle i długo będąc równym dla o wiele młodszych od siebie wspinaczy, a już na pewno zawsze pozostając dla nich inspiracją.
Jego pokolenie, pokolenie Ice Warriors, prawie wyginęło... Tak wielu z nich zostało w górach. A on, choć tak wybitny i będący zawsze na uboczu, poza głównym nurtem, a z wcale nie mniejszymi osiągnięciami pozostał żywy i pełen mądrości, i doświadczenia.
Jest przykładem, również dla mnie, że można żyć "pod prąd", że można być wiernym swoim przekonaniom, że można mieć własne poglądy na życie, kontakty międzyludzkie, religię i w tym wszystkim osiągnąć pełnię szczęścia i spokoju.
Bezkompromisowy, uczciwy i skromny- takim zostanie w mojej pamięci po tej lekturze.
Na koniec kilka "smaczków":
"Podczas swego powietrznego trawersu zarówno Jurek, jak i Wojtek osiągnęli ten poziom spokoju, który dawał im gotowość akceptacji wszystkiego, czego oczekiwały od nich żywioły i sama góra. Osady ich codzienności spłynęły w dół, została sama przejrzystość.[...]
Doświadczenie przemiany na przełęczy pomiędzy północnym a środkowym wierzchołkiem Broad Peaku, potwierdziło przekonanie Wojtka, że górska wspinaczka jest drogą do odmiennych stanów świadomości, w których świat przybiera zupełnie nowe barwy i nabiera nowych właściwości."
"Wspinaczki, takie jak trawers Broad Peaku, zasadniczo zmieniały życie Wojtka. Doświadczenia emocjonalne, które stały się jego udziałem na tych wysokich szczytach, różniły się między sobą intensywnością. Strach i niepokój, ekstremalne, psychofizyczne wyczerpanie, rozpacz, głód i pragnienie- wszystko to przeżył podczas trawersu Broad Peaków. Każde z tych uczuć, choć przeważnie negatywnych, otwierało możliwość odwrotnej reakcji. Euforia. Zaufanie. Opanowanie i spokój. Było tak, jak gdyby wrota percepcji zostały przed nim otwarte. Wszystko to było przywilejem, który stać się może udziałem wysokogórskiego wspinacza."
"Niestety , element, który towarzyszy najczęściej naszym górskim poczynaniom, to stępienie wrażliwości na różne zagrożenia, połączone z "subiektywnym poczuciem nieśmiertelności". Jest to często stan pożądany. "Ekspozycja nie robi na mnie wrażenia", "z radością ładuję się w horrory", to często i z satysfakcją wypowiadane zdania. Stan, który porównałbym do etapu "mocnej głowy" na drodze do alkoholizmu. To pomaga przekraczać bariery sportowego wyczynu, ale jakże często jest powodem przekroczenia bariery życia. Silny duchowy element alpinizmu, który propaguje Kurtyka, to w istocie pielęgnowanie swojej naturalnej wrażliwości, na którą składa się również strach przed utratą najcenniejszego daru- życia." (słowa Ludwika Wilczyńskiego)
"Po próbie na zachodniej ścianie K2 Wojtek był boleśnie świadom, że etos lekkiego stylu i trudnych, nowych dróg, zawsze wiąże się z możliwością porażki. Nauczył się również, że o bezpieczną porażkę, zamiast ryzykownego zwycięstwa, warto walczyć. Rozwiązaniem było trwać na swojej "ścieżce"- tam, gdzie nie ma reguł i procedur, a jedyna rada przychodzi z wnętrza człowieka. Niezależnie od sukcesu czy porażki Wojtek wracał z każdej wspinaczkowej przygody z nowym spojrzeniem na codzienne życie. "Góry funkcjonowały, jako coś w rodzaju Wielkiej Miotły, która wymiatała ze mnie wszelkie śmieci, wszelki banał, wszelkie obarczenie, które wyniosłem z codziennego, neurotycznego życia, i ja wracałem z tych gór jako nieskazitelna, czysta osoba." Stał się bardziej otwarty na piękno życia i otaczający go świat. Nauczył się lepiej przyjmować życiowe sprawy: to, że słabnie, starzeje się, choruje."
"Wojtek- elitarysta i obdarzony intuicją artysta- definiował wolność poprzez styl i estetykę swoich doświadczeń. Ale również poprzez wspinaczki i ryzyko, których podejmować nie chciał. Jako urodzony intelektualista wyniósł ideę wolności na inny poziom, nawet jeżeli był to tylko przejściowy stan świadomości. "Nie ma lepszego środka antyneurotycznego, który równie skutecznie przywracałby właściwe miejsce panoszącemu się konwenansowi i właściwe proporcje urojonym problemom, niż wspaniała ściana. Nie ma też łatwiejszego sposobu na powrót do szczerego i spontanicznego zachowania niż długa i trudna grań. Dlatego człowiek powracający z trudnej eskapady górskiej jest istotą mądrzejszą, spokojniejszą i promieniującą wewnętrznie. Niejako- wyzwoloną."
A tu kwintesencja całej opowieści i próba zwerbalizowania trudności jej narracji, kluczowa do zrozumienia całości:
"Jestem pewna, że dla Wojtka, najczystsze doświadczenie wspinaczkowe istnieje w krainie poza jakąkolwiek formą komunikacji. Tej historii nie da się opowiedzieć. Ale Wojtek rozumie wartość przekazywania swoich głęboko osobistych epifanii dotyczących piękna, partnerstwa i przyjaźni oraz- przed wszystkim- wolności. Wie, że swoim przekonaniem, iż alpinizm nie polega jedynie na wznoszeniu się górską formacją, lecz na wychodzeniu poza siebie samego, powinien dzielić się z innymi. "Jeśli doświadczenia siły i miłości nie potrafisz przenieść z gór do swojego normalnego życia i przekazać go innym, to wspinaczka nie ma sensu. [...] Góry są moim tchnieniem."
To odpowiedź dla wszystkich, pewnie dla większości ludzi, którzy zadają sobie pytania o sens tak karkołomnej pasji. Warto ją poznać, choć pewnie zrozumie ją niewielu.
Wojciech Kurtyka. Jeżeli choć odrobinę interesujecie się tematyką górską, z pewnością to imię i nazwisko jest Wam doskonale znane. Zdobywca Złotego Czekana za całokształt dokonań, nagrody traktowanej jako Oscara wspinaczkowego świata, co więcej przyznawanej ze strony alpinistów, której przyjęcia wcześniej niejednokrotnie odmawiał. Całe swoje życie unikający rozgłosu, wystąpień publicznych, medialnego szumu. Dlatego też biografia ta jest tak bardzo interesująca, bo chociaż niesamowite dokonania i światowej klasy osiągnięcia Kurtyki są wszystkim doskonale znane, to jego powściągliwość sprawia, że on sam wciąż w pewnym stopniu pozostaje nieodgadniony.
"Zrealizowałem tę wspinaczkę na potrzeby mojej duszy (...) Każda wspinaczka jest opowieścią samą w sobie. Z każdej wracasz odmieniony. Twoja świadomość rośnie i to jest najważniejsze. A jeżeli cieszy cię każda z tych podróży, to nie ma już nic więcej do dodania"*
Chociaż są to słowa Tomaža Humara, a nie samego Wojtka Kurtyki, to mimo wszystko idealnie podsumowują filozofię i podejście, jakim kierował się on w swoim życiu. Jako jeden z niewielu znanych wspinaczy tamtych czasów o wiele bardziej cenił sobie aspekt estetyczny, wręcz duchowy, niż nieustanne dążenie do odhaczania kolejnych szczytów z listy. Dzięki wspinaczce wciąż uczył się nowych prawd o sobie samym, tworzył poprzez te podróże hierarchię wartości, odkrywał, co tak naprawdę jest ważne w jego życiu.
W biografii tej poznajemy Kurtykę jeszcze z czasów jego dzieciństwa, ujawniona zostaje jego dosyć trudna relacja z ojcem, pisarskie aspiracje, stosunek do religii, czy też pierwsze, młodzieńcze miłości. Ale przede wszystkim odkrywamy, jak na przestrzeni lat zmieniało się jego podejście do gór, jak coraz intensywniej rosło w nim zamiłowanie do technicznie trudnych skalnych ścian, pięknych i wciąż niepokonanych trawersów, stylu alpejskiego. Przejście w 1985 roku wraz z Robertem Schauerem zachodniej ściany Gasherbruma IV, zwanej również Świetlistą, raz na zawsze przeszło do historii. Nazywana przez innych "wspinaczką stulecia", dla samego Kurtyki miała bardziej estetyczne podłoże. Osiągnięcie to wzbudzało zachwyt wśród innych, równie niezwykłych i znanych na całym świecie wspinaczy, zapewniło mu również niesamowitą sławę, której tak bardzo starał się uniknąć - "Alpinizm jednak może nas w tej mierze wynieść na wyżyny lub zdegradować w sensie psychicznym. Możemy zbliżyć się do gwiazd lub przeciwnie, zachwyceni górskim wzlotem, możemy stoczyć się w niebezpieczną dumę, która łatwo przeistacza się w bezczelną pychę".**
Bernadette w biografii przytacza również historię wielu innych górskich podróży, a skrupulatne, bardzo szczegółowe opisy danych miejsc oraz niesamowicie plastyczny język, jakim posługuje się autorka sprawiają, że bez problemu mogłam zobaczyć je oczami mojej wyobraźni. W pamięci szczególnie utknęła mi wspinaczka na Trango Tower, podczas której towarzyszył mu Szwajcar, Erhard Loretan. Z pewnością nie jest to szczyt, który zachwycał będzie ogromną wysokością, ale wystarczy spojrzeć na niego raz, by wiedzieć, że jest w nim coś niezwykłego, coś niezaprzeczalnie pięknego. Wspominane zostały także wspinaczki z legendą polskiego himalaizmu, Jerzym Kukuczką. Z rozbawieniem śledziłam epizod związany z kontrolą celną, która sprawdzała ich bębny wypełnione whisky, oczywiście skrzętnie ukrytą w śpiworach i ubraniach, czy też słynny, składający się z trzech etapów test jajek, precyzyjnie przeprowadzany przez Kurtykę na kilkuset sztukach w poszukiwaniu tych właściwych, które ostatecznie i tak w całości nie dotarły do bazy. I chociaż spora część osób uważała ich za zgrany, idealnie dopełniający się duet, to w pewnym momencie ich wspólna droga dobiegła końca. Zbyt duża różnica temperamentów, charakterów i przede wszystkim podejścia do gór rozdzieliła ich na zawsze, a sam Kurtyka podsumował to następującym zdaniem: "Nasze wspinaczkowe partnerstwo było jak rozbite małżeństwo; przestaliśmy uważać, że jesteśmy atrakcyjni dla siebie nawzajem".
"Tylko w sztuce brakujące ogniwo przyczynia się do znaczenia całego dzieła"
Wojtek Kurtyka nie bał się porażki. Nie przyszło to samoistnie, ale z upływem czasu narodziło się w nim przekonanie, że to właśnie niezdobycie szczytu, co w znacznej większości przypadków uznawane jest za przegraną, skrywa w sobie prawdziwe piękno. Piękno, które starał się odkrywać w każdej podróży, w samej drodze, która była dla niego najważniejsza. W pozycji tej nie ma zbyt wielu wypowiedzi samego Kurtyki, co więcej, jego wspomnienia chociażby z dzienników pisanych na przestrzeni lat zdają się mieć czasami odmienny wydźwięk z tym, jak przedstawia to obecnie. Jednak to tylko utwierdza czytelnika w fakcie, że przecież również my sami, jak i nasze podejście do pewnych spraw wciąż się zmienia, ewoluuje, dojrzewa.
Chciałabym również wspomnieć kilka słów o samym wydaniu, które jest naprawdę przepiękne. Składa się na to twarda oprawa, czarno białe zdjęcie znajdujące się na okładce, świetnie kontrastujące z czerwienią i granatem napisów oraz niewielkie kontury tworzące zarys góry, znajdujące się nad numeracją, a tym samym zdobiące każdą ze stron. Jedynym minusem są moim zdaniem fotografie, które umieszczone są w grupach po kilku rozdziałach, w przeciwieństwie do biografii Kukuczki, gdzie umieszczone były między tekstem, co moim zdaniem sprawdzało się o wiele lepiej.
Podsumowując, pozycja ta była niezwykłą, pasjonującą przygodą, którą dawkowałam sobie jak tylko mogłam, by móc cieszyć się dłużej lekturą. Polecam tę biografię nie tylko miłośnikom tematyki górskiej, ale również osobom, których fascynują nieoczywiste osobowości. Wojtek Kurtyka z pewnością do nich należy, jego nieszablonowość, pasja i przede wszystkim jego nietypowe podejście do sensu wspinaczki tworzą niepowtarzalną mieszankę.
Droga ważniejsza niż cel. Przeczytałem wiele książek o górach, lecz ta jest pierwszą z tak oszczędnymi relacjami ze szczytów.
Wojciech Kurtyka - człowiek "bezwstydnie wolny od wszelkich ambicji", elitarysta i obdarzony intuicją wirtuoz gór. W tej książce mamy namiastkę jego manifestu. Kurtyka całym swoim życiem definiuje wolność poprzez styl i estetykę swoich doświadczeń, w których porażka ma równie ważne znaczenie co sukces. Kurtyka porusza duchowy (lecz oderwany od wszelkiej religii) wymiar wspinaczki.
Książka inspirująca jak jej bohater.
Mało porywająca biografia niezwykle porywającego człowieka. Nie wiem, czego zabrakło - może to po prostu dość monotonny styl autorki?
Kurtyka jawi się jako himalaista stojący gdzieś na uboczu, wspinający się wg własnych zasad. Od zdobycia szczytu, ważniejszy był dla niego sposób w jaki postawi stopę - stawiał na styl. Liczyło się to, jak zdobędzie kolejny szczyt a nie to, że w ogóle go zdobędzie. Kurtyka to typ myśliciela, człowieka obdarzonego dużą wrażliwością, poczuciem estetyki i olbrzymią intuicją, która nie raz pozwoliła mu uniknąć niebezpieczeństwa. Dla mnie najciekawsze były jego relacje z innym polskim alpinistą, Jerzym Kukuczką, z którym stanowili niezwykły duet, spędzając tygodnie na kolejnych wyprawach górskich, podczas których...nie mieli ze sobą o czym rozmawiać. Stanowili swoje zupełne przeciwieństwo - dla Kukuczki najważniejsze było zdobycie kolejnego szczytu. Jak zwykle w takich przypadkach była, obaj himalaiści świetnie się uzupełniali, ale nie potrafili przeskoczyć dzielących ich różnic i spojrzenia na wspinaczkę.
Zmierzam teraz sięgnąć po książce o Kukuczce, licząc na inne spojrzenie na jego relacje z Kurtyką.
Ciekawa książka, ale trochę mi się dłużyło. Bardzo ciekawa postać z Pana Kurtyki, podobały mi się opisy połączenia z naturą i doświadczeniami duchowymi w górach, czuję podobnie, książka wygrała na festiwalu w Banff i to mnie zachęciło do rpzeczytania.
Elizabeth Ann Hawley to amerykańska dziennikarka i kronikarka wypraw w Himalaje. Postać legenda, dzięki której świat poznał najważniejsze wydarzenia...
Czy jest inny kraj w Europie, w którym wspinaczka stała się narodowym sportem? Czy tylko Polacy zasługują na miano lodowych wojowników? Poznajcie bohaterów ...
Przeczytane:2019-01-20, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"Pierwsze wspinaczki były odkryciem niezwykłej ilości darmowego towaru, który nazywa się wolność." Wojciech Kurtyka
Biografia daje wgląd w życie człowieka pochłoniętego niezwykłą pasją, w pewnym stopniu umożliwia też przyjrzeniu się jego osobowości. Spojrzenie na świat z szerszej perspektywy i na idee związane z górską wspinaczką. Wciągają opisy górskich wypraw, zmienne ich oblicza, świadectwa determinacji, odwagi, opanowania, dumy, radości, strachu, wstydu, a przy tym szacunku wobec gór i życia. Przekonuje traktowanie wspinania jako przykładu ludzkiej kreatywności.
Podziwiam ten sposób poszukiwania wolności, podlegający wewnętrznym prawom, przemyślany, skalkulowany, zgodny z wyznawanymi wartościami. Zbieranie doświadczeń umożliwia dotarcie do najgłębszych warstw własnego ja, bycia sam na sam ze swoimi myślami, wydawania zgody, aby lekcje pokory wpływały na kształt życia. Osiągając i przekraczając własne granice zdobywa się cenne i wyczekiwane przekazy, przesłania, wiedzę. Wierność własnemu powołaniu w swoistym wyzwoleniu, swobodzie i samostanowieniu, właśnie poprzez rozwój fizyczny i duchowy, docieranie do najbardziej tajemniczych obszarów własnej jaźni. I jeszcze wyjątkowa umiejętność wycofania się z intensywności pasji w odpowiednim momencie, kiedy wydaje się, że nie można już dzięki niej odkryć w sobie niczego nowego, nastawienie na wyzwania (nie)zwykłej codzienności.
"Góry nie są stadionami, gdzie karmię swoją ambicję osiągnięcia sukcesów, są one katedrami, w których praktykuję moją religię." Anatolij Bukriejew
Postawa Wojciecha Kurtyki, że góry są drogą, a nie celem, mocno przemawia. Wybierając styl alpejski, starannie dobierał partnerów, a to zapewniało wyższy poziom osobistego charakteru przeżyć. Mieszanka świadomości niebezpieczeństwa, podskórnej intuicji odczytywania nastroju gór, mocny indywidualizm, buntownicza natura, silne przekonanie o własnej wartości, która nie domaga się splendoru i nagród, a przypuszczam, że także tej biografii, bo wyczuwa się dystans, naturalną niechęć do odsłonięcia się, pragnienie pozostania nieodgadnionym. Publikacja wciąga, dobrze się ją czyta, sympatyczna narracja, z wyczuciem kładzie nacisk na elementy wspinaczki. Jednak próba przedstawienia człowieka, odsłonięcia charakteru i siły, słabości i dylematów, nie do końca się udała.
bookendorfina.pl