Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: 2010-02-04
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 253
Wyobraźcie sobie, że macie niecały metr lub troszkę więcej wzrostu. Ktoś z gatunku olbrzymów musi was podsadzić na krzesło, wnosić do różnych budynków instytucji, bo są za wysokie schody. Każdy obiekt jest przerażająco za duży i nie do zdobycia dla krótkich, słabych rączek. Wizyta psa na ulicy może kosztować przewrócenie lub życie, nawet jeśli ten chce was tylko polizać. Posiadacie kaczy chód.Obolałe stopy chcą was nieść tylko kilka metrów, potem potrzebujecie stołeczka waszych wymiarów by odpocząć.Nie możecie niczego dosięgnąć, w związku z tym potrzebujecie małe mebelki. Trasę z kuchni do pokoju pokonujecie przy kilku odpoczynkach. Nie możecie stanąć przy kasie by kupić bilet. Nie możecie wielu rzeczy bez pomocy dużych.W tłumie możecie być zdeptani. I najbardziej przyziemna sprawa – chcecie skorzystać z publicznej toalety, a grozi wam wpadnięcie do muszli. Małe serce bijące w wielkiej przestrzeni życia i by ją dogonić ciągle jesteście wyczerpani.
A potem wyobraźcie sobie,że będąc karłami wsiadacie do bydlęcego wagonu do znanej śmiercionośnej stacji i…Nie! Tego akurat nie będziecie potrafili sobie wyobrazić. To muszę wam ze szczególami opowiedzieć.
Będzie to wspaniała historia o odwadze słabych fizycznie. Smutna. Wstrząsająca. Jednakże optymistyczna, bo wielka jest siła zdrowej psychiki zamknięta w małych, nieporadnych ciałach. Dowód na to, że nie zawsze małe, odrzucone i słabe przegrywa.
To również kronika przedwojennego życia żydowskich artystów na wsi rumuńskiej i kulisy wchodzenia na sceny większych miast. To dobrze wyrysowane pierwsze dni wojny, przede wszystkim błyskawiczne następstwa znaczącej daty 7 kwietnia 1944 r., kiedy to węgierski minister spraw wewnętrznych podpisał dekret na mocy którego rumuńskich i węgierskich Żydów zamknięto w getcie. To wreszcie kolejna odsłona nazistowskiej machiny, która spowodowała Holocaust. Na początku delikatna w temacie, ale z każdą kolejną kartką bardziej szorstka i rzeczywista w opisach. Niezwykła historia żydowskich karłów ocalałych z Holocaustu.
Rzecz działa się w Transylwanii począwszy od roku 1868 r. W ubogiej mieścinie na prowincji urodził się niespodziewanie karzeł z dwóch zdrowych małżonków. To on będzie ojcem dziesięciorga dzieci z dwóch żon, w tym tytułowych siedmiu karłów.
Życie nie oszczędzało mu kłopotów. Na łożu śmierci matka wydała polecenie swoim potomkom, ażeby zawsze trzymali się razem, by rodzeństwo o normalnym wzroście pomagało ułomnym, by byli razem na dobre i złe żeby zapobiec upokorzeniu proszenia się o pomoc obcych. Ona sama przewidując wiele trudności w przyszłym życiu niepełnosprawnych dzieci, zapewniła im naukę w szkole muzycznej , gdzie nabyli umiejętność grania na instrumentach.
Z czasem założyli dobrze prosperującą „Trupę Liliputów”. Jako jedyni w okolicy kupili odbiornik radiowy, z czasem również samochód. Autorzy pokazują niełatwą drogę do sukcesu, arkana powodzenia wspólnego biznesu rodzinnego i oszałamiające występy na estradach najpierw Rumunii, następnie Węgier i Czechosłowacji. W związku z wyjazdami nauczyli się czterech języków obcych, w tym bardzo przydatnego ich później, niemieckiego. Niestety jeden z członków rodziny nie posłuchał rady matki…
5 maja 1944 r. dwunastka z rodziny Ovitzów zostaje przetransportowana do Auschwitz. Teraz zamiast świateł sceny ich życie owinęła popielata mgła z komina krematoriów. Zaczęli brać udział w podrzędnym przedstawieniu za sprawą konferansjera Mengele.
Pod skrzydłami Mengele -Anioła Śmierci - nikt nie czuł się niebiańsko. Króliki doświadczalne truto substancjami promieniotwórczymi, wbijano im toksyczne zastrzyki, kastrowano, oślepiano, wykonywano operacje bez znieczuleń, wszczepiano do krwi bakterie.Sami Ovitzowie na liście praktyk lekarskich Mengelego wymieniają: częste pobieranie im próbek szpiku kostnego, krwi w wielkich ilościach powodujących omdlenia, wyrywanie zdrowych zębów, włosów, rzęs,radioaktywne naświetlania, wkrapianie do oczu substancji powodujących niewidzenie kilka godzin. Najmłodsza z rodzeństwa miała nierzadko wlewaną naprzemiennie do ucha gorącą i lodowatą wodę. W zamian za to dostawali rzeczy, o których marzyli głodni, zziębnięci i zwykli więźniowie: dodatkowe racje żywieniowe,nie musieli nosić pasiaków, karlice malowały się i ubierały biżuterię, spali pod ciepłym kocem zamiast na pryczy z sianem. Oprócz cierpień fizycznych przeżywali męki psychiczne, gdy na swoich lekarskich pokazowych konferencjach, Mengele stawiał ich nagich na scenie i pokazywał ułomność rodu niearyjskiego. Ich wstyd potęgowała nie tylko znajomość prawd Bożych co do nagości okazywanej publicznie, ale przede wszystkim dotykanie ich ciał poprzez naukowców w czasie tego rodzaju imprez jakby byli eksponatami muzealnymi.
Josef Mengele – przystojny dwudziestodwuletni lekarz, który był głównym „Selekcjonerem” na rampie w Oświęcimiu, zauważył ciekawe obiekty dla swojego ludzkiego zoo. Obsesją tego młodego, ambitnego i pracowitego lekarza było stać się sławnym poprzez odkrycie genów odpowiadających za wszelkie anomalie biologiczne. W polu jego głównych zainteresowań pozostawały bliźnięta i karły. Nie jest to pierwsza książka, która traktuje go jak okrutnego człowieka wydającego z chłodną arogancją i lodowatym bestialstwem absurdalne rozkazy. Pomyśleć, że ten Bawarczyk jako nastolatek napisał bajkę, a wpływy z jej sprzedaży przeznaczył na dom dziecka.Kiedy przybył do Birkenau w 1943 r. trafnie oceniono go porównując z innymi pracownikami jako zapaleńca, odznaczającego się charyzmą i wyjątkowym okrucieństwem, ale takich właśnie szukała III Rzesza. Natomiast Mengele szukał nowych egzemplarzy do „ludzkiego cyrku”, który urządził w swoim gabinecie. Uradowany „łowca dziwolągów” trafił pewnego dnia na liliputy, które jak twierdził zapewnią mu przynajmniej 20 lat badań. Jak się później okazało losy siedmiorga rodzeństwa to najbardziej mroczna z baśni Grimm. To nie do końca bajka o siedmiu krasnoludkach, bo zamiast królewny miały potwora.
Dopełnieniem tragicznej opowieści o życiu rodziny Ovitz jest wizyta autorów w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, wyjazd i rozmowy z mieszkańcami wioski rumuńskiej zamieszkiwanej przed wojną przez głównych bohaterów. Historia jest zapisem licznych wywiadów z ostatnim żyjącym członkiem rodziny – Perlą Ovitz, rozmów z byłymi więźniami obozu oraz zawiera materiały archiwalne, głównie fotografie. Są nadto wzmianki o ciężkim, czasem zabawnym życiu karłów od czasów starożytnego Egiptu. Autorzy pokazali codzienność życia z chorobą karłowatości w starożytnym Rzymie, na dworach królewskich i cesarskich oraz we współczesności. Dowiadujemy się mi.in., że do wybuchu II wojny światowej w samej Europie z showbiznesu ze względu na rzucający się w oczy wygląd,żyło 1500 karłów. Perla Ovitz odcinała się w swoich wypowiedziach od tego, jakoby ich wygląd miał mieć większe znaczenie niż umiejętności: „Nigdy nie chcieliśmy zarabiać pieniędzy obnoszeniem się z naszym kalectwem. Chcieliśmy zawsze, by ludzie brali nas na serio, traktując jak profesjonalnych aktorów i muzyków”.
Po wyzwoleniu obozu i powrocie do Rozavlei chcieli na swój człowieczy sposób rozprawić się z dręczącymi ich wspomnieniami. Rozpalili ognisko na tyłach ograbionego i zdemolowanego domu rodzinnego. Po kolei wrzucali w płomienie ubrania, które nosili w Birkenau. Jak w prastarym obrzędzie stali wokół ognia patrząc jak tkaniny zamieniają się w popiół. Tylko okrutne wspomnienia wciąż były niezniszczalne. Szymszon Ovitz określił to dobitnie: „Jesteśmy wszyscy rozbitymi naczyniami, które, nawet jeśli się poskleja, nigdy nie będą już całością.”
Z powodu zmian nie potrafili zaklimatyzować się od nowa we wiosce. Mieli propozycję wyjazdu do Ameryki, ale wybrali Izrael. Tam po wielu problemach, smutkach i walce o normalny byt, zostali zmuszeni do zakończenia kariery i zajęcia się czymś podobnym. Ostatnią ocalałą z Holocaustu była najmłodsza kobieta w rodzinie - Perla, która zmarła w 2001 r. Do końca swoich dni lubiła żywe, sceniczne kolory np. liliowy, fioletowy, różowy.Nic dziwnego skoro przez tyle miesięcy widziała szary dym z komina i pasiaki. Autorzy książki zapisali ją jako prawdziwą divę estradową. W czasie, gdy była już staruszką, ciągle miała na sobie sceniczny, barwny makijaż z uwydatnionymi różowymi policzkami i paznokciami pokrytymi czerwonym, błyszczącym lakierem. Włosy natomiast czesała w hollywoodzkim stylu oplatając je siatką. Mengele też lubił czystość, schludność i gdy ładnie się ubierali.
Niech moja recenzja nie pozostanie w świadomosci czytelników jako ta o ludziach „dziwnie wyglądających”. Bali się takiej etykietki. Kobiety w rodzinie Ovitzów miały powodzenie u mężczyzn: „Rozmiar i kształt ciała nie świadczą przecież o zdrowiu i płodności. Z nami było jak z pierścionkami. Niektórzy mają duże, ale bezwartościowe kamienie, inni wybierają drobne kamienie szlachetne. A my byłyśmy małe jak diamenty”. Wedle prośby bohaterki niech zostaną w naszej pamięci jako utalentowani muzycznie Żydzi, którym przyszło mieszkać nad płomienistym niebem Oświęcimia. Nie oceniajmy żadnych postaw, przede wszystkim oprawców. Już to wielokrotnie robiono na ludzki sposób.Perla delikatnie tego zabroniła, mówiąc: „Ocalałam za sprawą diabła. Bóg wypłaci Mengele jego należność”.
Co dodać więcej? Jakie wrażenia mogą być po takiej lekturze? W wielu momentach przełykałam z przerażenia ślinę, z zaciśniętą pięścią kibicowałam bohaterom, bałam się, robiło mi się niedobrze. I płakałam… Dużo płakałam.
Spotkałam się z opiniami,że książka jest za krótka, że nie wyczerpuje tematu, że chciałoby się czegoś więcej. Podaje się to jako minus książki. Patrząc na to, iż jest to książka biograficzna, nie można dopisać losów człowieka ot tak sobie. Osiem miesięcy psychicznych i fizycznych tortur u doktora Mengele to wystarczająco za długo. Lepiej, że nie były kontynuowane. I dobrze, że wszystko dobrze się skończyło.
Za możliwość zrecenzowania książki Y. Koren i E. Negev dziękuję WYDAWNICTWOM VIDEOGRAF SA. Całym sercem zachęcam do przeczytania naprawdę wartościowej pozycji.
Po inne recenzje zapraszam na moją stronę stefeklidia.wix.com/kulturalnie
Przeczytane:2015-09-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,