Komiks nominowany do prestiżowej amerykańskiej nagrody Harvey Awards!
Była skazana na złamane serce.Wtedy los podarował jej miłość.
Valentina jest gotowa wyrzec się miłości. Doświadczenie nauczyło ją, że to uczucie prowadzi tylko do tajemnic i złamanych serc. A do tego Val jest prawie pewna, że ciąży na niej klątwa - nikt w jej rodzinie od pokoleń nie miał szczęścia do związków.
Gdy wszystko wydaje się być przesądzone, pewne przypadkowe spotkanie budzi w Val coś, czego do tej pory nie czuła. Czy to może być jej szansa na odwrócenie losu?
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2025-02-05
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Lunar New Year Love Story
Trzeba przyznać, że okładka powieści graficznej autorstwa Gene’a Luena Yanga oraz LeUyen Pham zdecydowanie przyciąga wzrok. Choć cukierkowe odcienie mogą sugerować równie uroczą historię, to czy w rzeczywistości tak właśnie jest? Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji.
Valentina od dziecka uwielbia walentynki i wszystko, co związane z dniem zakochanych. Można powiedzieć, że jej imię wręcz do tego zobowiązuje. Kiedy odkrywa bolesną tajemnicę, cała idea walentynek przestaje ją zachwycać. Ponadto jest przekonana, że nad jej rodziną ciąży klątwa — od wielu lat nikomu nie udało się zbudować szczęśliwego i trwałego związku. Czy taką samą przyszłość będzie miała Valentina, czy też zdoła zawalczyć o rodzące się uczucie?
Biorąc do ręki ten tytuł, nastawiłam się na historię, która pełna będzie miłości i takich też akcentów — zarówno w warstwie graficznej, jak i tej słownej. Być może spodziewałam się też odrobinę “mdłości” związanych z całym tematem miłości, ale o dziwo — okazało się, że jest to powieść bardziej słodko-gorzka, która potrafi wręcz wzruszyć.
Główna bohaterka przypadła mi do gustu i uważam, że została wykreowana naprawdę dobrze. Valentina to młoda kobieta, która szuka swojego szczęścia i co najważniejsze miłości, choć patrząc na doświadczenia zarówno jej samej, jak i jej rodziny, nie jest do tego nastawiona zbyt optymistycznie. Jest to postać, która wzbudza zainteresowanie u czytelnika, a momentami i pewnego rodzaju współczucie.
Pochwalić muszę warstwę fabularną powieści, ponieważ z pozoru była ona dość prosta i raczej mało zobowiązująca, a jednak okazała się niezwykle wciągająca i prawdziwie angażująca — kurczę, czytanie o perypetiach Valentiny i szukaniu odpowiedzi na nurtujące ją pytania sprawiło, że choć na chwilę zapomniałam o swoich problemach i troskach. Myślę, że za to między innymi mogę być wdzięczna tej pozycji, ale i książkom w ogóle — ale nie wchodźmy tutaj w zbędne dygresje.
Warstwa graficzna zachwyciła mnie swoją kreską oraz kolorami. No i taniec smoków, czyli jeden z bardziej charakterystycznych elementów kultury azjatyckiej! Coś pięknego. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że byłam tym wątkiem zachwycona i cieszę się, że odnalazło się dla niego miejsce w tej książce. Wcześniej ani razu nie spotkałam się z tematyką tańca smoków w powieściach, więc było to dla mnie dodatkowe urozmaicenie, które wyszło całości zdecydowanie na plus.
Historia miłosna, która ma tutaj miejsce, rzeczywiście jest całkiem romantyczna i chwytająca za serce, ale nie jest ona tutaj tym najważniejszym wątkiem. Mamy tutaj wiele pobocznych tematów, które wysuwają się na pierwszy plan, w zależności od tego, w jakiej sytuacji aktualnie znajduje się główna bohaterka. Rodzina, wiara, miłość, relacje z rówieśnikami... No trochę się tego uzbierało.
Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna to tytuł, który zdecydowanie zapadł mi w pamięci i który całkowicie mnie zauroczył. Jestem wdzięczna, że mogłam go poznać i jeśli chociaż trochę lubicie historie romantyczne (ale i te bardziej obyczajowe), to zwróćcie uwagę na tę pozycję.
?Recenzja?
Premiera 05.02.2025 r.
,,Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna" - Gene Luen Yang, LeUyen Pham
Współpraca reklamowa z @wydawnictwojaguar
Historia miłosna przedstawiona w formie komiksu. Czemu nie. Romans w innym stylu, który jest jak powiew świeżego powietrza.
Valentina w dzieciństwie kochała dzień zakochanych. Zawsze robiła walentynki dla swoich najbliższych. Niestety w liceum sytuacja się zmieniła. Walentynki nie były już na topie, większość dzieciaków śmiała się z kartek. Sama Valentina dowiedziała się czegoś co sprawiło, że przestała wierzyć w miłość. Czuje się skazana na porażkę. Ale Val nie zamierza się tak łatwo poddać i zamknąć swoje serce. Próbuje odnaleźć szczęście. Wytchnienie daje jej taniec Lwów, który sprawia, że na jej ustach pojawia się uśmiech. Jednak nad jej życie nadchodzą czarne chmury. Czy Valentina odnajdzie swoje szczęście i prawdziwą miłość ?
To mój drugi w życiu komiks miłosny i powiem Wam, że to naprawdę świetna sprawa. Konstrukcja dialogów i przemyśleń bardzo przystępna i szybka w czytaniu. No i te boskie obrazki, które są po prostu przepiękne. Nadają głębi dialogom i krótkim opisom. Każda strona jest mocno dopracowana zarówno pod względem merytorycznym jak i artystycznym. Na niektóre rysunki nie mogłam się napatrzyć.
Mogłoby się wydawać, że komiks nie będzie zawierał głębi, tylko będzie szybki i krótki. No właśnie ten taki nie jest. Autorzy idealnie odzwierciedlili uczucia jakie kotłowały się w głowie i sercu Valentiny. Jej perypetie przedstawione w oryginalny sposób wraz z emocjonalnym bagażem. Jej stan był widoczny na kartkach, bo obrazki były ciemniejsze i mroczniejsze, gdy była szczęśliwa na rysunkach pojawiały się kolory. Było widać, że taniec Lwów sprawia jej prawdziwą przyjemność. Aż sama się uśmiechałam na ten widok.
Tematem przewodnim jest skazanie na porażkę w miłości. Strach przed miłością jest jak najbardziej zrozumiały, bo boimy się cierpieć gdy coś nie wyjdzie, albo gdy ktoś od nas odejdzie. Czuje się jakby wyrwano serce. Jednak to uczucie zawsze będzie nam towarzyszyć, bo nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Ale bez tego odbieramy sobie szansę na prawdziwe uczucie. Trzeba mieć podjąć to ryzyko. Valentina będzie idealnym przykładem jaką drogę trzeba przebyć, aby być szczęśliwą.
Od czasu do czasu naprawdę miło jest sięgnąć po jakiś inny gatunek czytanych historii. A ten komiks jest strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że z pięknym przesłaniem, nauką, to jeszcze w takim graficznym wydaniu, który cieszy nie tylko serce, ale i oko. W samych tych rysunkach można się zakochać.
10/10
Chyba nie ma nikogo na świecie kto kochał by Święto Zakochanych bardziej niż Valentina, bohaterka książki "Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna". Choćbyśmy nie wiadomo jak je lubili, to jestem pewna, że ta nastolatka wygrywa.
Każdego dnia tego roku, stara się sprawić radość ludziom wokół.. Wraz ze swoją przyjaciółką i Kupidynem, przygotowują się na kilka dni przed... ?. To zdecydowanie największe wydarzenie w roku dla Valentiny.
Niestety, do czasu. Do czasu aż, dziewczyna w końcu poznaje historię prawdziwą o swoich rodzicach... Jej relacje rodzinne nie są najlepsze, mamy nie ma. Tata wychowuje dziewczynkę samotnie. Jest smutny i pogrążony w żałobie, nie radzi sobie z codziennością a tym bardziej z wychowaniem młodej dziewczyny. Wtedy na scenę wchodzi babcia Valentiny, która z początku budziła moją ogromną niechęć. By po bliższym Poznaniu zyskiwała w moich oczach. Jest też motyw romantyczny, dziewczynie zaczyna podobać się pewien chłopak, oraz tradycyjny taniec lwa... Także ta książka to prawdziwa podróż po kulturze, emocjach i wartościach. ?
Ta książka to komiks, przepięknie wydany. Dopracowany. Patrzenie na te ilustracje to prawdziwa przyjemność. Jednak największym szokiem jest dla mnie tak ogromny i mądry przekaz tej książki!
To nie tylko książka o Walentynkach, to przede wszystkim historia o dorastaniu, zrozumieniu bolesnych rzeczy, o relacjach rodzinnych, i stracie. Ogrom wątków, ogrom wartości, przekazany w bardzo przystępny i kolorowy sposób dzięki czemu czytelnik nie jest przytłoczony nadmiarem emocji.
Zdecydowanie Wam polecam, to mój pierwszy komiks w życiu i zdecydowanie nie ostatni ?
Przeczytane:2025-03-02,
No dobrze, powiem to głośno - polubiłam się z powieściami graficznymi czuję, że będzie to sympatia przeradzająca się w miłość. Po genialnym "True Beauty" przyszła pora na "Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna". Ta powieść jest po prostu przepiękna. Pod względem emocji, jakich dostarcza, kolorystyki, kreski, oprawy graficznej, a przede wszystkim historii, jaką dostarcza.
Val myśli, że nad jej rodziną ciąży klątwa braku szczęścia w miłości. Ona sama żyje wspomnieniami, które każdego dnia, a zwłaszcza w okolicy walentynek, łamią jej serce — jednak w jego głębi skrywa się iskierka nadziei, że może wiara w miłość sprawi, iż wszystko może dobrze się skończyć. Gdy spotyka na swojej drodze kogoś, kto może w końcu odczaruje rzekomą klątwę, los znowu rzuca kłody pod jej nogi.
Chciałoby się powiedzieć, pfff...komiks, jakich on może dostarczyć emocji? Zwykłe rysunki z chmurkami i lakonicznym tekstem. Nic bardziej mylnego. Ta powieść graficzna niesie ze sobą całe worki refleksji, emocji, zarówno tych dobrych, jak i negatywnych, bólu, smutku i cierpienia. Owszem, ma też swoje pozytywne aspekty i to całą masę, ale chcę Wam pokazać, że taka forma powieści też może dostarczać mnóstwa różnorodnych emocji i nie zawsze są one jak tęczowy ogon jednorożca.
Ogromnym atutem tej historii jest jej kolorystyka. Odzwierciedla ona emocje Val — kiedy jest przygnębiona, barwy są ciemniejsze, czasami po prostu czarne, kiedy z kolei jej serce zaczyna mocniej bić i rodzi się w nim nadzieja na lepsze, wówczas kolorystyka nabiera barw różu i czerwieni, kiedy wszystko idzie po jej myśli, jest szczęśliwa — kolory stają się jasne.
Pokochałam bohaterów tego komiksu, ale szczególne miejsce w moim sercu zajęła babcia Valentiny — cudowna, charyzmatyczna, pełna energii kobieta, której daleko do cukierkowej, uroczej babinki — jej szczerość i konkretne działania sprawiły, że nie tylko życie jej wnuczki wskoczyło na właściwe tory.
Duet autorski stworzył powieść nieodkładalną. Kończąc tę historię, miałam w głowie mnóstwo refleksji, ale też uśmiech na twarzy. Jestem nią kompletnie oczarowana. Urocza, romantyczna, ale też trudna, poruszająca motyw straty i traktująca o trudnych relacjach z rodzicami. Warto po nią sięgnąć, oj warto.