Kot Amadeus jest detektywem, specjalistą od nawiedzonych domów. W Sopocie przyjdzie mu zmierzyć się z tajemniczym zniknięciem. Tragiczny wypadem na jeziorze zakończy się szczęśliwie. Misja detektywa też zostanie zwieńczona sukcesem.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2019-02-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 188
Język oryginału: polski
Przeczytane:2019-02-25, Ocena: 5, Przeczytałem,
Zbieranie bursztynu
Wybrałem się na plażę nazbierać bursztynu. Przez kilka dni wiał silny wiatr, który wzbudzał na morzu dość spore fale. Pędziły one całymi szeregami w stronę brzegu, a tam plując pianą i hucząc gromko wyładowywały swoją złość na piasku z wielką furią. W tym piasku na granicy morza i lądu powinno się było nagromadzić całkiem sporo bursztynowych kamyków.
Niestety, dałem sobie zmoczyć nogi grzebiąc kijem w mokrym piachu nieopodal wciąż niespokojnych fal słonej wody, przemarzłem do kości, nabawiłem się bólu szczęki od zgrzytania zębami, a żadnego bursztynu nie znalazłem.
Po powrocie do domu mama natychmiast zrobiła mi gorąca kąpiel, zaserwowała gorący rosół, a potem jeszcze herbatę z miodem, cytryną i imbirem. Jakby tego było mało, to na dokładkę kazała mi leżeć w łóżku przez całe popołudnie. Nie miałem innego wyboru jak posłuchać rodzicielki.
Zakopany po szyję w pierzu postanowiłem wykorzystać czas na czytanie jednej z książek zalegających na nocnym stoliku. Ślepy traf włożył mi do dłoni powieść Karola Kłosa „Kot Amadeus w Sopocie”. Bardzo szybko zapomniałem o chłodzie i lodowatych falach, czytając o przygodach kota detektywa, który niemal jak u Bułhakowa czarny kot Behemot, zachowuje się jak człowiek i prowadzi ożywione rozmowy.
Czytanie o plaży i morskich falach było znacznie przyjemniejsze niż marznięcie w lodowatej wodzie. Ponadto kot Amadeus nie tylko opowiadał o pobycie w Sopocie, ale również opisywał podróż pociągiem aż do Paryża. Podczas czytania książki Kłosa uświadomiłem sobie, że od co najmniej kilku już lat nie jechałem pociągiem, a także nie podróżowałem dalej niż po Trójmieście. Powieść „Kot Amadeus w Sopocie” uświadomiła mi, że stałem się zramolałym, nudnym i pozbawionym przygód damatorem, dla którego ciepły piec ważniejszy jest od bujnego , interesującego życia.