"Niezwykle inteligentna i zabawna powieść, z postaciami tak rzeczywistymi i wrażliwymi, że w trakcie lektury chcesz do nich zadzwonić z pomocą. Pokochałam tę książkę!".
Rainbow Rowell
autorka bestsellerów Fangirl i Eleonora i Park
Dla Penny liceum było monotonnym i nudnym okresem. Co prawda jej znajomi byli w porządku, uczyła się świetnie i nawet miała chłopaka, to jednak jak się okazuje, niczego o niej nie wiedział. Penny, aspirująca pisarka, wyjeżdża na studia do Austin w Teksasie - trochę ponad sto kilometrów i miliard lat świetlnych od tego wszystkiego, co pragnie zostawić za sobą.
Sam utknął. Dosłownie, w przenośni, emocjonalnie i finansowo. Pracuje w kawiarni i tam też mieszka, sypiając na położonym na podłodze materacu w pustym pokoiku na piętrze lokalu. Choć wie, że gdy już zostanie sławnym reżyserem filmowym, okres ten będzie dla niego źródłem inspiracji, siedemnaście dolarów na koncie w banku i kończący swój żywot laptop wystawiają go na ciężką próbę.
Gdy ścieżki Sama i Penny się skrzyżują, nie będzie to spotkanie jak w typowych romansach, lecz raczej pełne nieporadności zderzenie. A jednak bohaterowie wymieniają się numerami telefonów i piszą do siebie wiadomości. W niedługim czasie stają się ,,cyfrowo" nierozłączni, dzieląc się swoimi głęboko skrywanymi obawami, traumami i tajemnymi marzeniami. I to wszystko bez upokarzającej dziwaczności, która towarzyszy spotkaniom twarzą w twarz.
,,Kontakt alarmowy Mary H.K. Choi to jeden z najlepszych debiutów literackich tego roku i jedna z pierwszych powieści dla starszej młodzieży, która w pełni uchwyciła głębię i złożoność relacji międzyludzkich opartych na wymianie wiadomości tekstowych".
,,The Globe and Mail"
,,Mary H.K. Choi z wyczuciem przedstawia ewolucję dwojga samotnych, skomplikowanych osób, które powoli wychodzą ze swoich skorup i podejmują ryzyko wejścia w intymną relację. Dzięki błyskotliwości autorki i umiejętnie poprowadzonemu rozwojowi postaci czytelnicy mogą być pewni, że będą znali Penny i Sama na wylot jeszcze przed obiecującym zakończeniem.
,,Publisher's Weekly"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-09-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 388
Tytuł oryginału: Emergency Contact
Po „Kontakt alarmowy” sięgnęłam głównie dzięki ciekawemu opisowi i świetnej okładce, która zdecydowanie wpisuje się w moje gusta. Sam fakt, że bohaterami tej historii nie są nabuzowani hormonami nastolatkowie, sprawiło, że żywiłam pewne nadzieje wobec tej książki i sądziłam, że być może będzie to jedna z perełek tego roku.
Jakże bardzo się myliłam.
Dla Penny liceum było monotonnym i nudnym okresem. Co prawda jej znajomi byli w porządku, uczyła się świetnie i nawet miała chłopaka, to jednak jak się okazuje, niczego o niej nie wiedział. Penny, aspirująca pisarka, wyjeżdża na studia do Austin w Teksasie – trochę ponad sto kilometrów i miliard lat świetlnych od tego wszystkiego, co pragnie zostawić za sobą.
Sam utknął. Dosłownie, w przenośni, emocjonalnie i finansowo. Pracuje w kawiarni i tam też mieszka, sypiając na położonym na podłodze materacu w pustym pokoiku na piętrze lokalu. Choć wie, że gdy już zostanie sławnym reżyserem filmowym, okres ten będzie dla niego źródłem inspiracji, siedemnaście dolarów na koncie w banku i kończący swój żywot laptop wystawiają go na ciężką próbę.
Gdy ścieżki Sama i Penny się skrzyżują, nie będzie to spotkanie jak w typowych romansach, lecz raczej pełne nieporadności zderzenie. A jednak bohaterowie wymieniają się numerami telefonów i piszą do siebie wiadomości. W niedługim czasie stają się „cyfrowo” nierozłączni, dzieląc się swoimi głęboko skrywanymi obawami, traumami i tajemnymi marzeniami. I to wszystko bez upokarzającej dziwaczności, która towarzyszy spotkaniom twarzą w twarz.
Z ogromnym smutkiem muszę przyznać, że ta historia kompletnie do mnie nie trafiła. Sam styl w jakim została napisana, jest dla mnie niezrozumiały, przez co czytało mi się to naprawdę ciężko. Pomimo licznych przypisów autorki nie rozumiałam tych wszystkich nawiązań do komiksów, seriali itp.
Jeśli kiedyś uważałam, że tzw. „szare myszki” to bohaterki najgorszego pokroju, tj. przewidywalne, irytujące i nudne, tak teraz zmieniam zdanie. Penny wzbiła się ku wyżynom w tej dziedzinie. Nie chodzi o to, że nie przepadam za takimi cichymi osóbkami. Wręcz przeciwnie, bardzo takie lubię, gdyż często się z takimi utożsamiam. Jednak Penny to beznadziejny przypadek kosmicznego antyspołecznika. Aż tak zacofanej bohaterki to już dawno nie spotkałam. Ponadto denerwowało mnie to, że uważała się za jakąś super bohaterkę, osobę która nigdy nie popełnia błędów, tylko wyciąga innych z opresji. Nie rozumiałam skąd się brała ta jej niechęć do matki. Owszem, jej mama była dość… specyficzna, ale to jednak mama. Dodatkowo, odnosiłam wrażenie, że bohaterka ta lubi być w centrum uwagi. Cały czas tylko narzeka na swoją rodzinę, przyjaciół i ogólnie na cały świat. Normalnie scyzoryk się w kieszeni otwiera. Ludzie czasem ledwo wiążą koniec z końcem, a jej nic w życiu nie brakuje, a mimo to biadoli i biadoli.
Jednym słowem ta postać była dziwna. Denerwowała mnie niesamowicie. Myślałam, że poczuje z nią jakaś więź, w związku z podobną pasją (pisanie) i nieśmiałością, trudnością w nawiązaniu nowych znajomości itp. Niestety, ale już początku byłam negatywnie do niej nastawiona, gdy przeczytałam, że chce ładnie wyglądać, gdy będzie zrywać ze swoim facetem. Aha. Pozostawię to bez komentarza.
Sam również nie uratował tej historii. Irytujące w nim było to, że był totalnym pantoflarzem. Zupełnie nie potrafił zawalczyć o siebie, cały czas był ślepo podporządkowany kobietom „jego życia”. Zakładałam, że ten czarny styl ubierania, tatuaże na całym ciele jasno sugerują, że jest to barwna postać. Nic jednak bardziej mylnego. Ta postać jak dla mnie jest po prostu niedopracowana. Sam fakt, że według autorki ma on ponad dwadzieścia lat (bodajże dwadzieścia dwa) a wraz z Penny zachowują się jak banda nastolatków.
Wielka szkoda, że tak mało zostało odsłonięte w temacie studiów Penny. Byłam ogromnie ciekawa jak wyglądają takie studia „pisarskie”, ale w sumie to niczego się nie dowiedziałam, bo główna bohaterka przez całą książkę miała tylko jedne wykłady – twórcze pisanie. Swoją drogą to zupełnie nie rozumiałam tych opowiadań Penny. Były one równie dziwne co ona sama.
Podsumowując, „Kontakt alarmowy” okazał się dużym rozczarowaniem. Oczekiwałam wciągającej i dojrzałej młodzieżówki, a dostała mi się dziwna historia o dwójce jeszcze dziwniejszych osób. Do ostatniej strony czekałam na jakiś pozytyw, coś co uratuje tą książkę. Ale nawet zakończenie było słabe. Nie będę ukrywać, że ciężko mi się tą książkę czytało i z utęsknieniem czekałam na ostatnią stronę.
Moja ocena: 5/10
,,Zadzwonię do ciebie, bo od teraz jesteś moim oficjalnym kontaktem alarmowym."
Mary H.K. Choi barwnie operuje językiem. Jej styl jest niekiedy ironiczny, gdy wymaga tego sytuacja, ale ogólnie jest to mieszanka różnych stylów, która sprawia, że Choi pisze niepowtarzalnie. Niestety, nie jest on chyba stworzony dla mnie, bo muszę powiedzieć, że książkę czytało mi się długo, a na dodatek wynudziłam się. Przyznam, że oczekiwałam czegoś więcej. Na pewno pomysł na fabułę był dobry, ale jakoś nie spodobał mi się sposób jej poprowadzenia i niestety, chyba przez to ta książka nie spełniła do końca moich oczekiwań. Co do okładki, to muszę stwierdzić, że jest prześliczna. Nie ma w niej czegoś nowego, ale ja lubię prostotę, a połączenie bieli, czerni, beżu i złotego napisu sprawiło, że na pewno ta okładka znajdzie się w moim TOP10 najpiękniejszych okładek. Aż chce się taką książkę na półce postawić i się w nią wpatrywać ... Oby było takich więcej.
,,Kontakt alarmowy" to powieść, która niestety do końca nie spełniła moich oczekiwań. Liczyłam na ciekawą fabułę i bohaterów, a muszę przyznać, że się zawiodłam. Może moje oczekiwania były za wielkie ? Powieść Mary H.K. Choi miała ciekawy pomysł, ale niestety według mnie za mało go rozwinęła. Co ciekawe byłam zdziwiona tym, że autorka postanowiła wprowadzić miły dla polskich czytelników akcent, związany z głównym bohaterem. Powieść Choi będzie dobrą lekturą dla tych, którzy czytali ,,Fangirl", bo jest napisana w podobnym stylu, natomiast Tym, którzy wolą ,,czystą" romantyczną literaturę raczej ciężko będzie docenić ,,Emergency Contact".
Całą recenzję przeczytasz na blogu
??
Nadchodzi moment, na który Penny czekała - wyjazd na studia. Nowy start, nowe znajomości i możliwość rozluźnienia kontaktów z nietypowo zachowującą się mamą.
Sam mieszka i pracuje w kawiarni. Stara się przeżyć mimo drastycznie niskiego stanu konta i ma nadzieję, że pewnego dnia zostanie słynnym reżyserem.
Pewnego dnia Penny i Sam wpadają na siebie i choć początkowo nic na to nie wskazuje, po pewnym czasie stają się sobie bardzo bliscy. Wymieniają się numerami telefonów i od tamtego momentu rozmawiają o wszystkim.
??
Co znajdziecie w tej książce?
? problemy rodzinne
? wejście w dorosłość
? wymianę wiadomości
? bohaterów z trudną przeszłością
? chłopaka pracującego w kawiarni
Przyznaję, że na poszczególnych etapach lektury książka wzbudzała we mnie różne emocje. Od początkowego zaciekawienia, przez znużenie i dezorientację, z powrotem do zaciekawienia. Uważam, że pomysł na fabułę, gdzie dwójka młodych ludzi z trudną przeszłością znajduje wspólny język i zwierza się sobie za pomocą SMSów, był naprawdę fajny.
Niestety miałam problem z bohaterami, bo często odnosiłam wrażenie, że ich po prostu nie rozumiem. Niektóre relacje między nimi były skomplikowane, a ja czułam się niewystarczająco wtajemniczona w podłoża tych konfliktów. Poza tym trudno mi było poczuć z nimi więź, a już zwłaszcza z Penny.
Choć ta książka podobała mi się trochę bardziej niż ,,Żółtko" tej autorki, z przykrością stwierdzam, że chyba po prostu nie do końca leży mi jej styl i to, jak kreuje postaci. Mimo to uważam, że historia miała też swoje mocne strony i że niektórym może się spodobać.
??
[współpraca reklamowa z @wydawnictwoyoung]
Mary H.K. Choi pod postacią przyjemnej, lekkiej i jakże angażującej opowieści przemyciła wiele życiowych lekcji, które trafiają do najciemniejszych zakamarków czytelniczego serca. Jestem pod ogromnym wrażeniem, w jak błyskotliwy sposób ubrała niewygodne, bolesne, jakże skomplikowane zagadnienia w subtelną, dopełnioną znakomitym humorem ucztę literacką. Dzięki temu zabiegowi, młody czytelnik nie tylko czuje się w pełni zaakceptowany bez względu na wady czy popełniane błędy, ale otrzymuje również prawdziwe ukojenie czy wsparcie, a przede wszystkim potwierdzenie, iż każdy potrzebuje kogoś, komu może powierzyć najgłębsze sekrety, kogoś, przy kim może być w pełni sobą i jeśli tylko trafimy na taką relację, powinniśmy jej zaufać i dbać o nią, bo jest najcenniejszym skarbem.
Pisarka stworzyła słodko-gorzką opowieść, ukazującą autentyczne, niełatwe życie, gdzie radość przeplata się ze smutkiem, a dramaty pojawiają się niespodziewanie, bez względu na wiek. Relacja głównych bohaterów jest wyjątkowa, nie dba o różnicę w wieku, pochodzeniu czy stylu życia, i choć zaczęła się w nietypowy sposób, dla obojga przyjęła formę bezpiecznego azylu, dlatego z każdym dniem jej wartość wzrastała. Ta nietypowa znajomość początkowo opierała się jedynie na wiadomościach telefonicznych, dzięki czemu nie było miejsca na wstyd, udawanie, przybieranie maski. Zarówno Penny, jak i Sam, odnaleźli wreszcie kogoś, przed kim mogli odkryć swoje prawdziwe oblicze, bez obawy o ocenianie, krytykę. Gdy szczerość, zaufanie i wsparcie możesz odnaleźć jedynie w kimś obcym, nowo poznanym, błyskawicznie staje się on przecież kimś wyjątkowym...
Urzekająca w każdym calu, dotykająca najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy, paraliżująca skrajnymi emocjami! "Kontakt alarmowy" to pełna wzruszeń, łez i uśmiechu, dopieszczona wyjątkowym, kojącym klimatem opowieść, w której nie sposób się nie zatracić. To nie tylko wartościowa historia poruszająca wiele ważnych problemów, ale również kojący balsam, który oprócz niesłychanie przyjemnej lektury, niesie za sobą nadzieję, zrozumienie i ukojenie! Polecam gorąco!?
Przeczytane:2019-02-27, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, Recenzenckie, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, Książki XXI wieku,
Sam i Penny spotykają się w kawiarni, w której on pracuje. Przez nietypowe zdarzenia wymieniają się numerami, a z czasem ich znajomość opiera się na wymienianych wiadomościach.
Nie nadążałam za myśleniem autorki. Po co stworzyła tak specyficzne postaci? Penny i Sam z opowiadań przeszłości wydają się być bardzo normalni. Dziewczyna raczej skupiała się na związkach, nie była to wielka miłość, ale to ze swoimi drugimi połówkami spędzała wolny czas. Chłopak był bardzo towarzyski, miał wymarzoną partnerkę. Dopóki nie zerwali. Nagle zupełnie wyobcował się od ludzi i wtedy docieramy do teraźniejszej fabuły książki i co się okazuje? Nikt do niego nie pisze, nie wydzwania, nie ma kontaktu z nikim, dlaczego autorka tak sobie wymyśliła? Przecież to niemożliwe, nawet znajomi, których zbytnio nie obchodzisz, gdy nie widzą cię od długiego czasu, są zainteresowani sprawą, a Sam ma 5 kontaktów na krzyż. Tak samo Penny. Wyjeżdża na studia i stwierdza, że zrywa z chłopakiem i jej jedynym zapisanym numerem telefonu jest mamy.
Ale to dopiero nie jest dziwne. Sam, który nie może się od bardzo długiego czasu odkochać w swojej dziewczynie, nagle ot tak to robi i stwierdza, że osoba, z którą wymienił kilka wiadomości to miłość jego życia. Na prawdę uważam za bezsensownie stworzone postaci oraz relacje między nimi. Penny z nikim nie rozmawia, jest introwertyczna, a potem idzie na imprezę i dusza towarzystwa. Ja rozumiem, że nie każdy z nas zachowuje się w jednoznaczny sposób w różnych sytuacjach, ale robienie z postaci samotnika po to by później był rozchwytywaną gwiazdą to jakiś żart.
Mary K.Choi wydaję się być bardzo początkującą autorką. Kompletnie nie podobało mi się jak pisała i nie wciągała mnie ani trochę w tekst. Fabuła opierała się m.in. na opisaniu wymienianych wiadomości między postaciami. Styl SMS-ów był nudny i prosty. Niby taki jak wymieniasz ze znajomymi na co dzień, ale to jest książka i gdybym chciała poczytać zwykłe wiadomości nic nie wnoszące do fabuły to weszłabym na swojego Messengera i mam wrażenie, że bym się lepiej bawiła. Ale spokojnie, bohaterowie w tej historii nie tylko piszą ze sobą, czasem się widzą i dzieje się również trochę innych rzeczy.
I tutaj pojawia się wątek przyjaźni. I to jest jeden z dwóch warty zainteresowania. Chociaż tutaj strasznie irytowało mnie nastawienie głównej bohaterki wobec innych, co ukazuje, że problemem często była ona w relacjach z innymi ludźmi, niżeli (jak twierdziła) ich charakter. Penny przyjeżdżając na studia poznaje swoją współlokatorkę Jude i jej przyjaciółkę Mallory, która jest bardzo towarzyska, rozgadana, otwarta na wszystkie tematy, a Jude trochę stopuje jej temperament. Penny od razu źle nastawiła się do Mallory, czego naprawdę nie mogłam zrozumieć. Często rzucała jakimś żartem, sarkazmem i poruszała intymne tematy, na co Penny od razu się obruszała i irytowała. Mimo to dziewczyny z czasem się dogadały, co się bardzo przyjemnie czytało, a nasza główna postać trochę uspokoiła się oraz nabrała pokory, mimo to nadal byłam na nią zirytowana ze względu na jej podejście.
Drugim ciekawszym wątkiem jest pasja bohaterów. Trochę za bardzo autorka opierała się wyłącznie na tym, przez to też fabuła była nudna. Ani trochę nie ciekawiła mnie książka pisana przez Penny, chociaż o filmie kręconym przez Sama z chęcią czytałam, miał on o wiele lepszy zarys fabuły niż lektura głównej bohaterki. Przyjemnie Mary K.Choi opisała ich zaangażowanie i poświęcenie.
Jak już pisałam, jakoś relacje Sam i Penny mi się nie podobały. Może były na tyle specyficzne, że ich nie rozumiałam? Nie wiem, możliwe, nie mniej jestem na nie, nuda i jedynie nuda, nawet nie mam jak inaczej tego opisać po za tym jednym słowem.
I dodany wątek na koniec książki przez autorkę… Usprawiedliwiający zachowanie bohaterki, mający wzruszyć czytelnika czy po prostu by cokolwiek ciekawego było w lekturze? Bo dla mnie było to tak naciągane, dodane w ostatniej chwili przez autorkę. Potraktowane bardzo poważnie, ale wydało mi się kpiną dla tak poważnej rzeczy. Nie, zdecydowanie nie.
Więc podsumowując: książka nie była tak zła jak opisałam, dało się ją przeczytać, ale poddając ją głębszej analizie: wiele rzeczy było nieprzemyślanych i trudno ją porównać do jakiekolwiek dobrej książki. Mimo kilku ciekawszych wątków, nadal przez większość stron się nudziłam i przez to trudno powiedzieć mi coś dobrego o lekturze.
„Jego komórka umarła. Przynajmniej on to zauważył. Gdyby Sam umarł, nikogo by to nie obeszło.”