Nie da się zabić tego, co nie żyje!
Koniec życia nie zawsze oznacza śmierć (no chyba że ktoś akurat odrąbał ci głowę toporem). Czasami można zatrzymać się gdzieś… pomiędzy. Taki stan ma swoje oczywiste plusy, ale też minusy, o czym przekonał się na własnej skórze Alkkenstan. Czarodziej, nie chcąc pogodzić się ze swoim nowym stanem, postanowił udać się po pomoc do dawno niewidzianego przyjaciela, którego profesja miała mu pomóc wrócić do świata (w pełni) żywych. Ta droga okazała się jednak znacznie dłuższa i trudniejsza, niż Alkkenstan początkowo sądził…
Chcecie wybrać się razem z nim w niezwykłą podróż, pełną wrażeń i niejednokrotnie czarnego humoru? Przyprawioną odrobiną innowacji, szczyptą krasnoludzkiego steampunku i krztyną karkonoskich legend? Odwróćcie książkę i otwórzcie ją na pierwszej stronie!
Stało się oczywiste, że sterowiec się rozbije. Afjara krzyknęła. Raz i drugi, a potem jej krzyk przeszedł w jeden długi, nieprzerwany wrzask, choć złodziejka była osobą, którą jako ostatnią można było podejrzewać o panikę w sytuacjach ekstremalnych. Nyteshad trzymający się schodów przeklinał pod nosem. Spokój zachował jedynie przytulony do relingu Alkkenstan, który zaśmiał się głośno i krzyknął do nekromanty:
– Nie da się zabić tego, co nie żyje!
Maciek Jakubski
Rocznik 1976. Zaczynał przygodę z pisaniem jako dziennikarz: był redaktorem „CD-Action”, na łamach którego występował pod pseudonimem eld, dla sportu pisze na Gol24.pl i publikuje felietony w „Retro”. Kolekcja pośmiertnych portretów to jego literacki debiut. W swojej powieści chciał złamać szablony klasycznej fantastyki – gatunku, którym kiedyś się fascynował.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-08-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 360
NAOSTRZCIE KOŁKI, WYRYCHTUJCIE WIDŁY, ROZEŚLIJCIE WICI! Alkkenstan powrócił do świata żywych, ale jego ucieczka przez wyczarowany portal zakończyła...
Przeczytane:2018-03-15, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
Odkąd tylko zobaczyłam okładkę tej książki w zapowiedziach, od razu zapragnęłam ją mieć! Uwielbiam motywy czaszek, kościotrupów, a już szczególnie tzw. 'doktorów zarazy! Jednak nauczona kilkoma niewypałami pod względem oceniania książki po okładce, nie planowałam jej kupować. A że wyszło jak wyszło... Cóż - winię za to promocję w księgarni! ;)
Na szczęście książka okazała się przyzwoita. Nic wybitnego, ale też nic tragicznego.
Fabuła kręci się wokół czarodzieja Alkkenstana, któremu zmarło się na dżumę, ale jednak obudził się w dole ze zwłokami jako tzw. licz - czyli magiczny nieumarły. Nie chcąc pozostać w tej formie postanowił odnaleźć kogoś, kto pomoże mu stać się znowu śmiertelnym.
I tak zaczęła się cała wędrówka z jednego miejsca na drugie. Czarodziej zebrał ekipę, która mu towarzyszyła, ale ta ciągle się zmieniała, bo co chwilę, a to ktoś umierał, a to ktoś nowy się pojawiał. I w sumie tu pojawia się największy minus tej książki - zabrakło mi chemii między bohaterami. Zwykle czytelnik przywiązuje się chociażby do jednej postaci, a tutaj w ogóle mi nie zależało kto przeżyje, a kto zostanie uśmiercony.
No i samo zakończenie też jest chwytem poniżej pasa. Ja rozumiem - debiut literacki. Pisarz ma nadzieję, że książka przyjmie się na tyle entuzjastycznie, że zaraz będzie pisał kontynuację. Ale wolałabym, żeby cała ta historia została domknięta, a nie urwana w połowie...