Tom Hanks
KOLEKCJA NIETYPOWYCH ZDARZEŃ
Pokochaliście go jako Forresta Gumpa, teraz pokochacie go jako pisarza.
Debiut literacki wybitnego i uwielbianego aktora to arcyciekawy zbiór opowiadań - eleganckich, poruszających, zabawnych, niekiedy figlarnych, czasami melancholijnych i zawsze zaskakujących.
Pisząc o weteranie drugiej wojny światowej i jego rodzinie, czy o rozwódce szukającej nowego miejsca w życiu, albo o skomplikowanej relacji nastoletniego surfera z ojcem i o niespodziewanej podróży na Księżyc Tom Hanks dowodzi, że potrafi wniknąć w istotę przyjaźni, rodziny, miłości i zwykłego codziennego życia. Szlachetność i wrażliwość, którymi zasłynął jako aktor, w równej mierze biją z jego prozy.
Z opowieści Hanksa bije radość tworzenia, przyjemność ze snucia opowieści o życiu, przyjaźni i rodzinie, a proza jest tak inteligentna, porywająca i ludzka jak jej autor. Do tego należy dodać szczególną spostrzegawczość i podszytą współczuciem inteligencję, które zawsze wyróżniały Toma Hanksa.
-- Stephen Fry (brytyjski aktor, komik i pisarz)
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Uncommon Type
Byłam bardzo zaskoczona jak się dowiedziałam, że Tom Hanks napisał książkę. Aktor i pisarz w jednym? Uwielbiam tego aktora oczywiście za Forresta Gumpa, ale też i za inne role w jakie się wcielił, m.in. Express Polarny, Anioły i Demony, Inferno, Terminal. Ten aktor zdobywa serca wielu ludzi i nie ma co się dziwić, jest po prostu świetny. Właśnie z tego powodu musiałam sprawdzić jakim jest pisarzem, nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po tę książkę.
„Kolekcja nietypowych zdarzeń” to zbiór opowiadań o różnych ludziach, różnych czasach i różnych sytuacjach. Możemy zauważyć, że dla Hanksa ważny jest każdy człowiek, czy to młody chłopiec, który dostaje niesamowity prezent urodzinowy, czy kobieta, która postanawia kupić maszynę do pisania i spisywać wszystko co jej tylko przyjdzie do głowy, czy mężczyzna, który jest niesamowicie dobry w kręgle. Każda historia jest zupełnie inna, ale łączy je jedna rzecz – maszyna do pisania, która w tych opowieściach jest czymś magicznym, takim powrotem do przeszłości lub spełnieniem marzeń.
Hanks poprzez te historyjki, pisane luźnym językiem, opisuje nam życie każdego z nas, dodając do tego nieco humoru. Humoru delikatnego, lekkiej groteski, która dodaje uroku tym historiom. Trzeba mu przyznać, że piórem włada znakomicie i z pewnością trafi do każdego czytelnika, bo czasem dobrze jest po prostu odpocząć, czytając luźne historie, bez główkowania się nad zakończeniem. Finał każdej z opowieści tak naprawdę możemy dopowiedzieć sobie sami, autor zostawia naszej wyobraźni pole do popisu. Wydawać by się mogło, że nie jest to pierwszy raz kiedy Tom Hanks zetknął się z piórem. Opowiadania są tak przyjemne w czytaniu, że naprawdę ciężko uwierzyć, że jest to debiut.
Ogromnie się cieszę, że nie jest to kolejna biografia, których teraz wydaje się masowo, nie jest to też pisanie na siłę, raczej chęć podzielenia się z innymi czymś co siedzi nam w głowie.
Polecam, przekonajcie się na własnej skórze, czy Hanks dotrze do Was w formie pisarskiej, tak samo jak w tej na ekranie. Mnie kupił, czekam na kolejne opowiadania lub powieść w jego wykonaniu.
A Wy, pamiętajcie, że po każdej burzy wychodzi słońce. Nieważne jak w wielkim dołku jesteście, zawsze może zdarzyć się coś, co odmieni Wasz los na dużo lepszy niż był do tej pory. Może będziecie musieli czekać na to parę dni, może miesięcy, a może lat, ale szczęście w końcu się zjawi i to wtedy kiedy najmniej się tego spodziewacie.
Toma Hanksa chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Grając w wielu kultowych filmach, już teraz zapewnił sobie miejsce w historii. Kto nie zna Forresta Gumpa? Kto nie słyszał o Zielonej Mili? Komu obcy jest tytuł Kod Leonarda da Vinci? Aktor postanowił jednak nie spoczywać na laurach i sprawdzić się w roli... pisarza. Jak mu to wyszło?
Kolekcja nietypowych zdarzeń to zbiór niepowiązanych ze sobą opowiadań. Każde z nich zawiera inną historię. Chociaż zdarza się kontynuacja raz rozpoczętej opowieści, co do zasady są to niezależne od siebie wydarzenia. I jak się to sprawdza? Tak, jak to bywa w przypadku zbioru opowiadań... różnie. Niektóre z nich są interesujące i wciągające, inne zbyt abstrakcyjne, by mogły do mnie przemówić (patrz: lot na księżyc potraktowany z pełną dosłownością).
Co mi się spodobało w książce? Przede wszystkim kreacja postaci. Każdy z bohaterów jest stworzony niezwykle dokładnie. Czytając opowiadania łatwo zapomnieć, że mamy do czynienia z fikcją, a nie z opowieścią o prawdziwych osobach. Autor wprowadza całe mnóstwo szczegółów i detali, które początkowo wydają się nieistotne, a ostatecznie tworzą bardzo wiarygodne postacie.
Spodobało mi się również to, co łączy wszystkie historie, czyli motyw maszyny do pisania (notabene kolekcjonowanych przez autora). Sama posiadam jedną sztukę i uważam, że estetycznie jest to jeden z najpiękniejszych reliktów przeszłości. W Kolekcji nietypowych zdarzeń maszyna do pisania pojawia się w każdym opowiadaniu. Z reguły odrywa niewielką rolę, raczej dodatku, niż motywu głównego, jednak stanowi wystarczająco jasne połączenie dla wszystkich zebranych w książce tekstów. Dodatkowo ilustracja maszyny pojawia się przed każdym opowiadaniem, a wewnętrzne strony okładki prezentują jej klawiaturę. Tak, estetyce wydania nie można nic zarzucić. Strona wizualna książki jest nie tylko ładna, ale też bardzo dopracowana.
Czego mi zabrakło w jej treści? Momentami miałam wrażenie, że autor za bardzo oddala się w stronę absurdu. Nie do końca wiedziałam, co jest na poważnie, a co przenośnią. Ta uwaga dotyczy jednak tylko kilku tekstów. Ale to, co do wszystkich to... brak puenty. Opowieści zaczynają się, płyną raz niespiesznie, raz dynamicznie i nagle kończą. Bez przytupu, bez przełomu i bez głębszej refleksji.
Jedno opowiadanie zrobiło na mnie szczególne wrażenie. "Wigilia 1953" była dobrze naprawdę dobrze napisana. Poruszyła mnie, zmusiła do myślenia i zapadła w pamięci. Niestety tego samego nie można opowiedzieć o pozostałych tekstach, które w większości sprawiały wrażenie nie do końca przemyślanych historii. Bardziej przypominały mi relację z wydarzenia, niż materiał do zbioru opowiadań.
Raziło mnie za to niezwykłe epatowanie amerykańskością. Ale taką... billboardową, sztuczną i poprawną politycznie. Niektóre sceny przypominały film kończący się flagą i hymnem (tak, to też się pojawi!). Nie zabrakło też pełnej tolerancji, umiłowania dla przeszłości i patriotyzmu. Aż się łza w oku zakręciła... oczywiście bohaterowi, bo ja miałam wtedy mieszane uczucia.
Komu Kolekcja... może się spodobać? Przede wszystkim miłośnikom aktora i jego filmów. W opowiadaniach znajdziemy całą masę smaczków nawiązujących do jego kariery na wielkim ekranie. Jeśli znacie na pamięć kluczowe sceny z Tomem Hanksem możecie się nieźle bawić przy wyłapywaniu nawiązań.
Plusem tej książki jest też to, że została napisana prostym, przystępnym językiem. Bardzo łatwym w odbiorze, w zdecydowanej większości w lekkim, lecz i bezrefleksyjnym. Dlatego z żalem muszę przyznać, że tytuł wydany został w głównej mierze... ze względu na nazwisko autora, którego umiejętności aktorskie nie przełożyły się na talent do pisania. Ale cóż... debiuty zazwyczaj bywają trudne, oby następne dzieło pozwoliło nam patrzeć na Kolekcję nietypowych zdarzeń, jak na ćwiczenia przed arcydziełem.
Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać Toma Hanksa, wybitnego aktora, dwukrotnego zdobywcy najważniejszej nagrody w świecie filmu, Oscara. Był Andrew Beckettem, Forrestem Gumpem, Jimem Lovellem, kapitanem Johnem Millerem, Paulem Edgecombem, Chuckiem Nolandem, Victorem Navorskim, Robertem Langdonem i wieloma innymi wcieleniami filmowymi. Ale do niedawna nikt nie znał tej strony Hanksa, którą możemy poznać dzięki jego debiutowi literackiemu. Właśnie w ręce czytelników trafił zbiór opowiadańKolekcja nietypowych zdarzeń. Uwielbiam Toma Hanksa, aktora i reżysera. Czy pokocham go także jako prozaika? Oto jest pytanie.
W debiutanckim zbiorze siedemnastu opowieści Tom Hanks dowodzi, że świat nie ma żadnych granic. Każda opowieść jest inna i dzieje się w innym czasie (i przestrzeni). Ale jest jeden wspólny punkt spajający wszystkie historie. Ten punkt to maszyna do pisania. Dlaczego maszyna, taki relikt przeszłości, zapytacie? Otóż Tom Hanks zbiera, a może raczej kolekcjonuje od trzydziestu lat właśnie maszyny do pisania z całego świata (ma ich ponad sto egzemplarzy). W publikacji znaleźć można kilka modeli jego maszyn do pisania uwiecznionych na fotografiach autorstwa Kevina Twomey.
Stworzeni przez niego (Hanksa) bohaterowie są tak samo różnorodni i nieoczywiści jak jego aktorskie kreacje. Podróżują wokół ziemskiej orbity samodzielnie zbudowaną rakietą albo cofają się w czasie do 1939, tam zakochują się i decydują pozostać. A jakie jeszcze postaci spotkamy na kartach książki? Między innymi poznajemy historię pewnego emigranta; chłopca po raz pierwszy lecącego awionetką; dziewczyny, która marzy o karierze w Hollywood; weterana wojennego wspominającego walki, w których uczestniczył; rozwódki rozpoczynającej swoje życie od nowa…
Sięgam od czasu do czasu po opowiadania, bo lubię krótkie formy. Opowiadania mają to do siebie, że bez żalu można książkę w każdej chwili odłożyć nie przerywając sobie czytania w najważniejszym momencie. No i zawsze znajdzie się mała chwilka na choć jedną krótką historię. Jednak trudno jest oceniać takie zbiory, ponieważ każde opowiadanie prezentuje inny poziom, choć w tym przypadku nie mogę powiedzieć, by któreś z nich było naprawdę złe.
Bohaterowie opowiadań Toma Hanksa uderzająco przypominają postaci z filmów, w których grał. I nie trzeba być jakimś szczególnie wnikliwym czytelnikiem, żeby to zauważyć. Opowieści ze zbioru Kolekcja nietypowych zdarzeń nie są zbyt skomplikowane, raczej należałoby powiedzieć, że są prosto napisane i proste w odbiorze. Jak napisałam wcześniej, nie są złe, ale czytałam już lepsze. Jednak biorąc pod uwagę fakt, iż jest to debiut, uważam że warto dać szansę Hanksowi jako pisarzowi. Żywię nadzieję, że jeszcze o nim usłyszymy i będziemy mieli okazję nie jeden raz poczytać.
Tymczasem polecam te siedemnaście opowiadań innym czytelnikom. I wierzę, że nie tylko zagorzałym wielbicielom talentu amerykańskiego aktora (do których i ja należę) spodoba się ta nowa jego odsłona.
Nie da się zaprzeczyć, że Tom Hanks to wspaniały człowiek, który już niejednokrotnie udowodnił jak wielki posiada talent. Większość osób zna go m.in. z roli Forresta Gumpa czy Paula Edgecomba z "Zielonej Mili". Ale czy niezwykły aktor może z dnia na dzień stać się niezwykłym pisarzem? Sprawdźmy.
"Kolekcja nietypowych zdarzeń" to zbiór siedemnastu opowiadań, które łączy motyw maszyny do pisania. Choć motyw to zbyt duże słowo... Sięgając po książkę Hanksa spodziewałam się raczej czegoś bardziej oryginalnego i atrakcyjnego. A jednak są w tym zbiorze takie opowiadania, które z maszyną do pisania nie mają wiele wspólnego. Czy jedno wplecione do opowiadania zdanie, w którym występuje określenie "maszyna do pisania" wystarczy, aby określić to jako motyw? Moim zdaniem nie bardzo.
Co do samych opowiadań - poruszają one różnorodne tematy. Znajdziecie tu wszystko, co tylko Hanksowi przyszło na myśl. Niektóre z tych krótkich form są zabawne, inne smutne, a jeszcze inne dziwne czy nawet denerwujące. Występują wątki autobiograficzne, ale są one subtelnie poruszone i żeby je wyłapać trzeba wcześniej wnikliwie zapoznać się z biografią Hanksa. Przejdźmy do konkretów. Czy "Kolekcja nietypowych zdarzeń" jest wartościową lekturą? Z pewnością dla fanów Toma Hanksa tak, natomiast dla mnie nie jest to lektura obowiązkowa ani taka, którą mogłabym polecić "wyrobionym" czytelnikom. Styl Hanksa nie różni się niczym od innych przeciętnych książek, a treść opowiadań niczym Was nie zaskoczy. Jest to typowa książka dla niewymagających miłośników krótkich form literackich - i tyle! Podziwiam Hanksa za jego zaangażowanie i niezmienną chęć do tworzenia, działania, bycia kreatywnym... Ale nie zmienia to faktu, że jego powiadania nie chwyciły mnie za serce.
Tom Hanks spróbował swoich sił i, jak widać, nie udało się. Wiem, że są zwolennicy tego zbioru i nie zamierzam się z nimi kłócić. Jednak moim zdaniem pisanie należy pozostawić tym, którzy znają się na rzeczy. Jeżeli jesteście niewymagającymi czytelnikami lub po prostu macie ochotę na coś "odmóżdżającego", zbiór opowiadań Hanksa będzie odpowiednią lekturą. Jednak wykwintnym czytelnikom odradzam czytanie książki tego wybitnego aktora.
Czego można się spodziewać, gdy znany aktor sięga nagle po pióro i zaczyna pisać? Wielu celebrytów wykorzystuje po prostu kolejne medium, by się promować. I zazwyczaj tematem ich twórczości są wtedy oni sami. Tom Hanks natomiast ewidentnie się do tej grupy nie zalicza. W ramach literackiego debiutu oddaje w ręce czytelnika nie autobiografię czy wspomnienia wielkiej gwiazdy, lecz zbiór krótkich opowiadań. Łączy je jedno - motyw maszyny do pisania.
W tych krótkich opowieściach autor przedstawia nam całą gamę najróżniejszych postaci. I tak poznajemy m.in. paczkę najlepszych przyjaciół - narratora opowiadania, Steve'a Wonga, MDywiza i Annę. Ta ostatnia posiada niewyczerpane pokłady energii i wymyśla coraz to nowe atrakcje dla pozostałych, np. wycieczkę na Antarktydę czy okrążenie Księżyca we własnym pojeździe kosmicznym. Steve i jego gra doskonała zasłużyli nawet na osobne miejsce na kartach książki. Spotkamy również miłośników surfowania - nastoletniego Kirka i jego ojca. Z kolei Virgil, weteran wojenny, w świąteczną noc wspomina czas walki na froncie i przyjaciół utraconych na zawsze. Sue Gliebe wyrusza na podbój aktorskiego świata. Okazuje się jednak, że nie tak łatwo dostać rolę na Broadwayu. 10-letniego Kenny'ego czekają niezapomniane urodziny - po raz pierwszy w życiu będzie leciał samolotem. Dramatyczna sytuacja w kraju skłania Assana do ucieczki, ale czy Bułgar zdoła sobie poradzić w Ameryce?
Hanks wykreował swoich bohaterów, czerpiąc pełnymi garściami z szerokiej gamy możliwości. Nie ograniczały go wiek, płeć, profesja, status społeczny czy narodowość. W jego opowieściach spotykamy dorosłych, dzieci i nastolatków, osoby biedne i zamożne, te o ugruntowanej pozycji zawodowej i te stojące dopiero u progu kariery, Amerykanów, Bułgarów czy Greków. Każda postać i każda opowieść intryguje czymś innym. Czasem akcja toczy się szybciej, czasem wolniej, a czasem dostajemy jedynie garść refleksji. Wszystkie teksty roztaczają swoisty czar, zachęcając do kontynuowania lektury poznania kompletu okazów tworzących "Kolekcję nietypowych zdarzeń".
Debiut literacki Toma Hanksa to z pewnością lektura godna uwagi. Różnorodność bohaterów i poruszanych tematów sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Na mnie największe wrażenie wywarła historia z podróżami w czasie, choć bawiłam się dobrze i przy szeregu innych, a wszystkie bez wyjątku skłaniały do refleksji. Te krótkie i niewątpliwie dokładnie przemyślane teksty pozwalają też poznać ich autora jako człowieka obdarzonego wyjątkowym zmysłem obserwacji i poczuciem humoru, a przy tym dysponującym naprawdę lekkim piórem. Jego zbiór opowieści jest jak piękny - choć nietypowy - bukiet, ułożony z wielu różnych kwiatów. Mimo to urzeka swoim aromatem, tworząc spójną, niezwykłą kompozycję. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie portalowi !
wrotkaczyta.blogspot.com
" To są refleksje mojego serca" Każdy z nas ma w swoim życiu chwile, kiedy to nagromadzone emocje, myśli czy obrazy domagają się ujścia. Można je wykrzyczeć, można je przenieść na płótno, można też o nich napisać. Tom Hanks, znakomity amerykański aktor, zdecydował się na tą trzecią możliwość, ujął w słowa to co utworzyły jego myśli. W 17 opowiadaniach zamknął fragmenty życia różnych osób, żyjących w różnych czasach. Mamy tutaj grupkę przyjaciół, dziesięcioletniego chłopca, nielegalnego emigranta po przejściach, miliardera cofającego się w czasie czy rozwódki samotnie wychowującej dzieci. Elementem spajającym całość jest maszyna do pisania. Czasami jest ona ważną częścią opowiadania, czasami tylko dekoracją, ale niezmiennym faktem jest to, że jej pojawienie się w życiu bohaterów zapowiada zmiany. Autorzy bardzo często podkreślają fakt, iż pomysły na napisanie opowiadania pojawiły się nagle, pod wpływem rozmowy, mijanego krajobrazu za oknem czy konkretnego zdarzenia. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w przypadku "Kolekcji nietypowych zdarzeń", historie napisane przez Toma Hanksa były doskonale przemyślane. To maszyny do pisania stanowią rdzeń opowiadań, to wokół nich autor budował swoje historie. Historie różnorodne, dziejące się zarówno w czasach nam współczesnych, jak i w przeszłości czy w przyszłości. Na początku każdego opowiadania umieszczona jest fotografia konkretnej maszyny do pisania, bohaterki każdej historii. Czytając często wracałam do tych fotografii, przyglądałam się detalom i zachwycałam tym, jak pięknie autor je opisuje, jak dużo o nich wie, z jakim namaszczeniem je traktuje. Nie każde opowiadanie mnie zachwyciło, nie każde wyzwoliło we mnie emocje, ale są wśród nich i takie, które bardzo mi się podobały. I jak to często z dobrymi opowiadaniami bywa, mam nadzieję, że w przyszłości staną się zaczątkiem wspaniałych powieści. Tom Hanks ma potencjał, jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości, dobrym narratorem. Czytając opowiadanie o grze w kręgle, obserwacji nieba czy o starych maszynach do pisania, czujemy, że autor odrobił lekcje, dogłębnie zapoznał się z tematem. Nie serwuje nam skrótów czy zasłyszanych opowieści, ale konkretne fakty. Jest profesjonalny w tym co robi. Stworzył piękny zbiór poruszających, szczerych i mądrych opowiadań. Każdemu życzę takiego debiutu. "Maszyna do narzędzie, które w rękach właściwej osoby może zmienić świat"Opowiadania nostalgią pisane
Zanim debiut literacki Toma Hanksa trafił w moje ręce, w Internecie przeczytałam mnóstwo opinii na jego temat – często bardzo negatywnych. Że nudno, że o niczym, że zbyt zwyczajnie. Jakie jest moje zdanie? Nie każda literatura jest dla każdego.
"Kolekcja nietypowych zdarzeń" jest zbiorem nostalgicznych opowiadań, połączonych motywem maszyny do pisania. Historie z pozoru nieistotne, dla niektórych wręcz nieciekawe, mnie jednak wciągnęły i zmusiły do refleksji. W prozie Hanksa nic nie dostajemy na tacy. Nie ma tam wielkich dramatów, wartkiej akcji, emocje nie są nazwane wprost. Zamiast tego potrzebne jest skupienie i poświęcenie się lekturze żeby móc zauważyć pełne spektrum uczuć; od tych wywołujących uśmiech na twarzy (Trzy tygodnie męki) po desperację i rozpacz (Przeszłość jest dla nas ważna).
Bardzo przypadł mi do gustu styl autora – nieco uszczypliwy i zadziorny. Tom Hanks jest fantastycznym obserwatorem, który zwraca uwagę na sytuacje przez większość ludzi ignorowane. Wydarzeniom, które pozornie wydają się błahe i nieistotne, potrafi nadać sens, jednocześnie wcale nie narzucając swojej interpretacji rzeczywistości.
Opowiadania są niezwykle zróżnicowane zarówno pod względem tematyki, jak i formy (w książce znajdziemy na przykład felieton czy scenariusz). Wszystkie łączy jedno: nostalgia. W każdej historii wyczuwalna jest tęsknota za przeszłością. Choć akcja zdecydowanej większości opowieści dzieje się współcześnie, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że czytam o Stanach Zjednoczonych z dziecięcych lat Toma Hanksa – spokojnej, wręcz sielankowej krainie, gdzie każdy dom pachnie świeżym plackiem, trawniki są skoszone jak od linijki, a dzieci bezpiecznie jeżdżą na rowerkach po osiedlu.
Przed lekturą warto uświadomić sobie, że autor ma już ponad sześćdziesiąt lat, a przez to zupełnie inne spojrzenie na życie. Z racji wieku, pozycji i doświadczenia, cechuje go większy dystans do rzeczywistości i zdolność (lub możliwość?) zatrzymania się i refleksji nad rzeczami, których ludzie młodsi o pokolenie, czy nawet dwa w codziennym biegu nie mają szans zauważyć. Cieszy mnie, że swoje pomysły Tom Hanks przekuł w coś, co zmusiło mnie do zamyślenia, wczytania się w emocje bohaterów. Cieszy mnie również, że pod znanym nazwiskiem nie jest serwowana papka, w której wszystko dostaję podstawione pod nos. Podoba mi się ten literacki debiut, nawet jeśli nie jest idealny i w niektóre historie ciężko było mi „wejść”, to z całą pewnością zasłużył na poświęcony mu czas.
Komu "Kolekcja nietypowych zdarzeń" na pewno nie przypadnie do gustu? Tym, którzy lubią teksty łatwe i oczywiste. Zmartwię też wszystkich fanów emocjonalnych rollercoasterów – żaden z bohaterów się nie tnie, nie wpada w nałogi, nie popełnia morderstwa, nie gwałci, nie poniża. Ewentualne cierpienie jest pełne cichej, spokojnej godności. Autor nie gra na emocjach i nie żongluje kontrowersyjnymi tematami. Jeśli więc ktoś liczył na którykolwiek element z powyższych, może od razu dać sobie spokój. Zaoszczędzi mu to znudzenia i frustracji. Ja tymczasem czekam na ciąg dalszy.
W moje ręce wpadła ostatnio debiutancka książka znanego wszystkim zapewne Toma Hanksa. Aktora, a raczej teraz także i pisarza nikomu nie trzeba przedstawiać. Znany jest przede wszystkim z takiego filmu jak Forrest Gump.
“Związek z Anną był jak szkolenie komandosa Marynarki Wojennej podczas pełnoetatowej pracy w magazynie Amazon w rejonie Oklahoma Panhandle w sezonie tornad. Coś się działo w każdej chwili każdego dnia. Moje drzemki o wpół do trzeciej przeszły do historii."
Książka Hanksa to zbiór opowiadań, które przedstawiają historie kilku bohaterów. Mamy kobietę, która pragnie na nowo ułożyć sobie życie po rozwodzie, o emigrancie, który rozpoczyna swój amerykański sen, o locie na księżyc, zbudowaną w garażu rakietą. Kolejnych bohaterów i ich losy pozostawię w tajemnicy, byście mogli poznać je sami. Aktor w swojej książce, zabiera nas w fantastyczny świat swojej wyobraźni.
Akcja każdego opowiadania wzbudza w czytającym ciekawość, którą podsycają szczegółowe, lecz krótkie opisy. Fabuła każdego wątku ma swój własny sens i oparta jest na jakimś ciekawym zdarzeniu z życia, któregoś z bohaterów. Częstym i łączącym motywem wszystkich historii jest ponadczasowa maszyna do pisania.
Postacie książki są tak samo barwne i różnorodne jak postacie, w które wcielił się aktor, grając w filmach. Każda z nich jest charakterystyczna dla danego opowiadania i przedstawia różny typ charakteru człowieka.
Warto jest też wspominać, że opowiadania mają różną formę. Jedne są zwykłymi opowiadaniami, kolejne mają postać prasowego felietonu, a zaś następne są w postaci scenariusza filmowego.
"Jakaś część mojej męskiej dumy od razu miała nadzieję, że ten cały Ricardo też nie będzie mężczyzną dla Anny "
Nie jestem miłośniczką książek, które są zbiorami, zdecydowanie wolę te o jednolitej formie. Jednakże czytając,twórczość Hanksa w pewnym stopniu, przekonał on mnie do formy swojej książki.
Mały jednak problem stanowiło zżycie się z którymkolwiek z bohaterów, ponieważ aktor, co prawda nie szczędzi opisów , to mi zabrało opisów emocji bohaterów. Przez wyraźny brak tego,z żadną z postaci nie mogłam się zaprzyjaźnić.
Nie patrząc jednak na tego małego minusa,jakim jest chłodne podejście aktora do postaci,książkę mogę uznać za udany debiut.
Polecam?
Owszem. Tom Hanks pokazał, że oprócz wybitnego talentu aktorskiego, posiada talent do pisania. Przedstawiony przez niego zbiór świetnie nadaje się na leniwe popołudnia, gdy pragniemy oderwać się na chwilę od szarej rzeczywistości.
Z MASZYNĄ DO PISANIA PRZEZ ŻYCIA
Żyć we współczesnym świecie i nie znać Toma Hanksa po prostu się nie da. Aktor kultowy, odtwórca ról, które przeszły do historii kina, drugi w historii zdobywca dwóch Oskarów z rzędu, na cześć którego nazwano nawet asteroidę… Wymieniać można by długo. To on dał nam Forresta Gumpa, Chucka Nolanda – niezapomnianego pracownika FedExu, który na bezludnej wyspie zaprzyjaźnia się z… piłką – swoją interpretację Langdona w ekranizacjach powieści Dana Browna, Paula Edgecombe’a w „Zielonej mili” czy kapitana Millera w „Szeregowcu Ryanie”. Był twarzą wielu kultowych komedii romantycznych, gdzie niejednokrotnie grywał u boku Meg Ryan, a w ostatnim czasie został posiadaczem Fiata 126p. Teraz pokazuje nam się jako pisarz, autor zbioru opowiadań – całkiem udanego zresztą, choć nie wybijającego się szczególnie na tle podobnych dzieł – w których pobrzmiewają echa nie tyle jego życia, co filmów, w których zagrał.
Wiele ludzi. Wiele różnych żyć i czasów. Jedna rzecz wspólna – maszyny do pisania. To one łączą potomka europejskiego uchodźcy, który poszukuje dobrego prezentu dla człowieka zaczynającego życie, jako neutralizowany Amerykanin z Hankiem Fisetem piszącym felietony miejskie. Współlokatorki z niespełniającymi się aktorskimi ambicjami i dziesięcioletniego chłopca, który z okazji urodzin ma przelecieć się po raz pierwszy awionetką. Hanks zabiera nas w wyprawę przez ludzkie życia. Cofa się do roku 1953, gdzie trafiamy na Wigilię do pewnej rodziny i obserwujemy, jak chłopiec podtrzymuje wiarę siostry w Mikołaja, podczas gdy ich ojciec odbywa tradycyjną już rozmowę telefoniczna z przyjacielem, która budzi niechciane wspomnienia. Ukazuje nam losy mężczyzny zaangażowanego w dość luźny związek z maniaczką fizycznych treningów. Przedstawia nam też emigranta, muszącego poradzić sobie w Nowym Jorku bez znajomości języka. I wielu, wielu innych, których cechą wspólną są wspomniane już maszyny do pisania.
Ale dlaczego właśnie one? Każdy, kto choć trochę bliżej przyjrzał się samemu Tomowi Hanksowi na pewno zna już odpowiedź, ale dla niewtajemniczonych powiem, że jest kolekcjonerem tego właśnie sprzętu. Na maszynach stara się pisać niemal codziennie, ba, udostępnił także aplikację Hanx Writer – symulator pisania na takiej klasycznej maszynie właśnie. I, jak nie trudno się domyślić, to właśnie z inspiracji swoją kolekcją stworzył zebrane tu opowiadania.
A jak prezentują się one same? Całkiem nieźle. Przed lekturą zastanawiałem się czy Hanks rzeczywiście będzie autorem zbioru czy też może jest to twór jakiegoś ghost writera, który miał się dobrze sprzedać z nazwiskiem autora na okładce – zawsze mam takie wątpliwości sięgając po literackie dokonania sławnych ludzi – ale w tym wypadku było to zbędne. Aktor szczególnie nie zachwyca. Ma trochę problemów z zakańczaniem swoich tekstów, stylistycznie też nie wybija się ponad przeciętność. To, co pisze jest lekkie, proste i gdyby nie padające tu i tam wulgaryzmy, sceny seksu czy śmierci, mógłbym polecić całość nawet młodzieży. Ma to swój klimat, urok także, a przy okazji fascynuje, ale nie wynika to z talentu Hanksa na tym polu.
Z czego zatem? Z faktu, że autor stworzył zbiór, który oferuje nam pewną wciągającą zabawę – wyłapywanie smaczków. Każdy pisarz, nieważne jakby temu zaprzeczał (a już ci zaprzeczający w szczególności, spójrzcie tylko na Johna Irvinga), zawsze opisuje jakieś wątki autobiograficzne. Czytelnik zaznajomiony z jego losami będzie czerpał dodatkową przyjemność z odnajdywania ich, kojarzenia z konkretnymi historiami i wyciągania własnych dalszych wniosków. Podobnie jest w przypadku „Kolekcji nietypowych zdarzeń”, z tym że Hanks, zupełnie jakby poza kinem prawie nie miał życia, opisuje tu głównie nie wspomnienia prywatne, a filmowe. To oczywiście ułatwia sprawę – grupą docelową tej książki są miłośnicy aktora, a ci doskonale znają obrazy, w których zagrał i wyłapią analogie. Te zresztą są czasem aż nazbyt widoczne – losy emigranta („Terminal”), wspomnienia z linii frontu z walk w Normandii („Szeregowiec Ryan”) czy związki niczym wzięte z komedii romantycznych, które stały się jego przepustką do sławy.
I dla tych właśnie rzeczy absolutnie warto jest niniejszy zbiór poznać. Oczywiście poszczególne opowiadania sympatycznie czyta się i bez tego, Hanks nie pisze w końcu źle – po prostu zwyczajnie, choć nie bez talentu (eksperymentuje przy okazji, tworząc choćby scenariusz zamiast prozy). Całość też bardzo ładnie prezentuje się od strony edytorskiej, bo mamy tu i grafiki najróżniejszych maszyn do pisania, i przyjemną stylizację niektórych elementów. Jeśli lubicie kinowe dokonania aktora, polecam „Kolekcję nietypowych zdarzeń” Waszej uwadze, będziecie zadowoleni.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/23/kolekcja-nietypowych-zdarzen-tom-hanks/
Zbiór siedemnastu opowiadań Toma Hanksa jest bardzo różnorodny, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Historia mężczyzny, za którego decyduje kobieta, 10-letni chłopiec, który lata awionetką, jak również Assan - Bułgar, który przybywa do Nowego Jorku i ma zamiar przetrwać tam bez znajomości j.angielskiego. Czy mu się udaje? Autor w prosty i jasny sposób ukazuje swoje historie, wyśmienicie posługuje się językiem, który niekiedy nas bawi, a w innych przypadkach - zastanawia i zmusza do refleksji. Każda opowieść wnosi coś innego, ale każdą z nich czyta się bardzo przyjemnie.
Oby kolejne książki były tak udane jak ta - debiutancka ;)
Zbiór 17 opowiadań/felietonów, to bardzo amerykańskie spojrzenie człowieka przenikającego na wskroś myśli i uczucia. Wszystkie je, co widać już z okładki, spaja maszyna do pisania. Raz jest to przedmiot, stojący gdzieś na biurku. Innym razem jest to wspomnienie, kogoś, kto używał maszyny. Jeszcze innym jest wspomniana np. w pytaniu w teleturnieju. Za każdym razem pojawia się mimochodem i łączy ze sobą opowieści, bo sama muszę przyznać, że w kolejnych wyczekiwałam momentu, gdzie będzie treść dotycząca właśnie maszyny do pisania.
- Niech ta maszyna stanie się częścią pani życia. Częścią pani dnia. Nie chcę, żeby popisała pani na niej kilka razy, a potem potrzebowała miejsca na stole i zamknęła ją z powrotem w walizce, po czym postawiła na półce z tyłu szafy. (...) Maszyny do pisania muszą być używane. Tak jak żaglówka musi pływać, a samolot latać. Po co komu pianino, na którym nikt nie gra? s. 231
Poza samym elementem spajającym jest to 17 osobnych historii, w których autor pokazuje swój sposób obserwacji świata. Mnie najbardziej spodobało się kilka, wspomnę o dwóch: "Wigilia 1953" to wspomnienie weteranów wojennych, którzy jak co roku dzwonią do siebie w wigilijny wieczór składając sobie życzenia, oraz "Niezwykły weekend", to weekend z życia 11 letniego Kenny'ego, który po rozwodzie rodziców mieszka z ojcem, ale matka ma zabrać go na dwa dni do siebie zgodnie z planem opieki po rozstaniu.
Virgil skończył piwo, poszedł do przedpokoju i wyciągnął z szafy przenośną maszynę do pisania Remington. Delores kupiła ją dla Virgila zupełnie nową, kiedy była w szpitalu polowym na Long Island w stanie Nowy Jork./ Pisał na niej listy do żony swoją sprawną dłonią, aż terapeuci nauczyli go, jak on to nazywał, bezwzrokowej metody pisania pięcioma i połówką palca. s. 43
Polecam Wam serdecznie, bo nawet jeśli nie lubicie opowiadań, to przekonacie się do nich za pośrednictwem Toma Hanksa. Ja przyznam, że na początku przeszkadzało mi wszechobecne amerykańskie wszystko, czyli nazwy, których tak naprawdę nie sposób przetłumaczyć na język polski, wtrącenia itd. Ale jak już się przyzwyczaiłam do stylu, to opowieści pochłonęły mnie całkowicie i żałowałam, że jest ich tylko 17. Polecam!
Kolekcja nietypowych zdarzeń to zbiór siedemnastu opowiadań, autora którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Jednak tym razem dwukrotny zdobywca Oskara postanowił pokazać się światu z zupełnie innej strony, już nie jak wcześniej z wielkiego ekranu, a tym razem jako autor opowiadań zatytułowanych "Kolekcja nietypowych zdarzeń". Czy w pisaniu jest tak dobry jak w odgrywaniu kolejnych klasowych ról?
Od Toma Hanksa otrzymaliśmy opowiadania, które na pozór nie łączy nic. Bo co miałoby łączyć chłopca, który pierwszy raz w życiu leciał awionetką, z czwórką przyjaciół, która postanowiła polecieć w kosmos, oprócz faktu, że postanowili wznieść się ponad chmury, a Ci drudzy nawet jeszcze wyżej. Tak samo, jak na pozór nic nie wiąże Sue Gelibe, niespełnionej zawodowo aktorki, z 61-letnim Berttem Allenberry'em, który sześć razy z rzędu, każdorazowo za sześć milionów dolarów, wybiera się na 22-godzinną podróż do Nowego Jorku, co nie byłoby niezwykłe, gdyby nie fakt, że bohater przenosi się do roku tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego, po to aby w takiej samej sytuacji spotkać i spędzić czas z piękną młodą kobietą . Jednak gdzieś pomiędzy wierszami, czasami widoczna bardziej, czasami mniej, czasami na pierwszym planie, czasami nawet nie na drugim, ukryta jest maszyna do pisania. A jak powszechnie wiadomo, albo i nie, Tom Hanks jest ich zapalonym miłośnikiem. To właśnie motyw maszyny do pisania sprawia, że istnieje jednak coś co stanowi część wspólną dla wszystkich opowiadań, a przed każdym nowym rozdziałem, dzięki zdjęciom możemy zobaczyć o jakich maszynach dokładnie pisze autor.
Moja opinia
Sięgając po książkę nie wiedziałam czego się spodziewać, początkowo czytanie szło mi bardzo opornie, miałam ochotę odrzucić książkę w kąt i już do niej nie wracać. Ogromny błąd popełniłam próbując przeczytać wszystkie opowiadania w jeden wieczór, dlatego teraz myślę, że dużo lepiej byłoby gdybym czytanie sobie po prostu dawkowała. Być może jest to wina tłumaczenia, być może nie, ale przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam problem z wciągnięciem się w lekturę. Nawet na swoim Instagramie napisałam, że męczę się z Tomem Hanksem. Jednak im dłużej czytałam, tym bardziej zaczynałam zmieniać zdanie i przekonywać się do treści, uznając, że to co czytam wcale nie jest aż takie złe.
Ciągle jednak mam wrażenie, że opisywane historie są niedokończone, jak gdyby autor nie miał pomysłu na zakończenia swoich opowiadań. Zdarzyło mi się również dwa razy pogubić w opowiadaniach, ponieważ w przypadku opowiadania "Trzy tygodnie męki" oraz "Alan Bean i czwórka" nazywanie bohaterów tymi samymi imionami ma sens, ponieważ historia dotyczy tej samej grupy przyjaciół, tak w przypadku głównego bohatera "Witaj na Marsie" oraz brata chłopca z opowiadania "Niezwykły weekend" takie samo imię sprawiło, że te dwie historie czytałam dwa razy aby sprawdzić czy nie przegapiłam jakiejś analogii. Zdaję sobie sprawę, że to zwykłe czepialstwo i szukanie dziury w całym, jednak spowodowało to u mnie sporą dezorientację.
Istnieje jeszcze jedna kwestia, która bardzo mi się nie spodobała, i nie mam na myśli treści samej książki, ale informacji, która ma przyczynić się do wypromowania pozycji. Wydawca pisząc blurb postanowił spłycić dorobek Toma Hanksa tylko i wyłącznie do roli Forresta Gumpa, oczywiście nie oczekuję, że należy od razu wypisywać całą filmografię autora, ale ograniczając się do film z 1994 roku, który nie jest jedynym, dzięki któremu Toma pokochaliśmy, i który uczynił go gwiazdą światowego kina, jest w pewien sposób krzywdzący i lekceważący. Oczywiście nie ujmując tutaj jego bardzo dobrejg gry aktorskiej w tym filmie. Test "Pokochaliście go jako Forresta Gumpa, teraz pokochacie go jako pisarza" moim zdaniem nie oddaje klasy samego autora, który zasłynął również z wielu innych roli. Dla mnie to po prostu bardzo żenujące.
Jednak pomimo tych dwóch aspektów, które w ogólnym rozrachunku nie mają dużego wpływu na ocenę całej treści, książkę odebrałam bardzo pozytywnie, dostarczyła mi rozrywki na kilka zimowych wieczorów, a historia Sue Gliebe, aktorki, która straciła nadzieję, na spełnienie marzeń w Nowym Jorku, zapisała się jako moje ulubione opowiadanie "Kolekcji nietypowych zdarzeń", do którego z chęcią wrócę jeszcze nie raz.
Podsumowanie
Toma Hanksa jako aktora zna każdy, tym razem jednak dostaliśmy szansę poznania go jako pisarza. W swoim zbiorze opowiadań "Kolekcja nietypowych zdarzeń" wykreował siedemnaście różnych historii, których z pozoru nie łączy nic, jednak to właśnie ukryty w treści motyw maszyny do pisania stanowi pomost dla tych wszystkich historii. Bohaterowie, których stworzył Tom są różnorodni, tak samo jak historie które każdy z nich opowiada. Nie można wyznaczyć konkretnych gatunków, w których zostały napisane opowiadania, i właśnie to czyni je naprawdę wyjątkowymi, ponieważ zarówno wielbiciele gatunku science fiction, czy tacy którzy lubują się w powieściach obyczajowych a nawet wojennych znajdą w nich coś dla siebie. Również czas akcji poszczególnych opowiadań charakteryzował się dużą rozpiętością, dzięki czemu z każdą kolejną historią mieliśmy szansę trafić czy to do Nowego Jorku w roku tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym, czy spędzić Wigilię tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego trzeciego roku z rodziną Beuell, a nawet przenieść się do niedalekiej przyszłości.
Jestem pewna, że gdyby tej pozycji nie napisał Tom Hanks, tylko inny nieznany dotąd autor, książka również miałaby duże szanse na wydanie, dlatego krzywdzące byłoby tutaj stwierdzenie, że pozycja trafiła na rynek czytelniczy tylko dlatego, że napisał ją znany człowiek. Być może nie jest to wybitny zbiór opowiadań, który ma szansę zostać okrzyknięty najlepszą książką zeszłego roku, ale gdybym książkę przeczytała wcześniej, jeszcze przed świętami, to z pewnością uznałabym ją za bezpieczny prezent do podarowania każdemu. Historie, o których możemy przeczytać są tak uniwersalne, a treść, forma i styl tak różnorodne, że każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.
Toma Hanksa doskonale zna wiele osób, dzięki czemu nie trzeba go było nikomu przedstawiać. Po wydaniu książki nie byłam zbyt pozytywnie do niej nastawiona, ponieważ opinię na jej temat były podzielone. Mimo wszystko kupiłam powieść, aby na własnej skórze przekonać się czy lektura faktycznie jest aż tak dobra czy zła. "Kolekcję nietypowych zdarzeń" zaczęłam czytać z ogromną ciekawością. Jest ona podzielona na siedemnaście krótkich opowiadań, a każde z nich, mimo innych bohaterów, łączy maszyna do pisania. Zastosowanie tej symboliki totalnie mnie urzekło. Przez tą książkę po prostu się płynie, ponieważ została napisana lekkim piórem i w bardzo ciepły sposób, dzięki czemu czytanie sprawia nam przeogromną przyjemność. Historie przedstawione przez Toma Hanksa nie są jakoś "wystrzałowe" i jestem pewna, że znajdziecie w księgarniach o wiele więcej lepszych książek. Tak czy inaczej, wszystkim którzy chcą się przekonać co autor chciał nam przekazać - serdecznie polecam tą lekturę przeczytać.
Pisać każdy może. Trochę lepiej albo trochę gorzej. Teraz do grona twórców literackich dołączył Tom Hanks. Chyba nie muszę nikomu go przedstawiać. Ja pokochałam go za rolę Forresta Gumpa. Co znajdziecie w jego debiutanckiej książce? To siedemnaście opowieści, przedstawiających cały wachlarz przeróżnych postaci. Znajdziecie tu emigranta, małego chłopca, czy rozwódkę, która zaczyna życie na nowo.
Nie będę streszczać poszczególnych opowiadań, nie ma to większego sensu. Jeśli chcecie przekonać się, co autor ma w nich do opowiedzenia, najlepiej sami je przeczytajcie. Jak wypada w moich oczach literacki debiut Toma Hanksa? Jest całkiem niezły. Przyznam szczerze, że zdecydowałam się na lekturę ze względu na nazwisko jej autora. Nie przepadam za opowiadaniami. Są dla mnie za krótkie i nie dają możliwości do tego, żebym nawiązała nić porozumienia z bohaterami. Czytając te opowiadania, w wielu z nich widziałam odbicia aktorskich ról Toma Hanksa. Zwłaszcza, gdy czytałam Wigilię 1953 roku, nie potrafiłam odgonić od siebie myśli, że to trochę przypomina mi Ekspres polarny. Przede wszystkim klimatem. Same opowiadania są napisane lekkim piórem. Całość czyta się szybko. Opowiadania łączy motyw maszyny do pisania. Jedne opowieści są lepsze, drugie nieco słabsze, ale całość trzyma przyzwoity poziom. Moje serce podbiła cytowana przeze mnie Wigilia 1953 roku. Urzekł mnie klimat tej historii, może ze względu na to, że powoli czuję nadchodzące święta. Nieco obawiałam się tego, że pokona mnie język, jakim będzie posługiwał się autor, ale na szczęście ten jest przystępny i myślę, że nawet nastoletni czytelnicy spokojnie zrozumieją, co Tom Hanks chce im powiedzieć. Na uwagę zasługuje też to, w jaki sposób publikacja została wydana. Spodobało mi się przeplatanie historii czarno-białymi fotografiami zdjęć maszyn do pisania. Jeśli lubicie opowiadania i nie przeszkadza Wam taka forma wypowiedzi, myślę, że możecie sięgnąć po tę książkę. Ja spędziłam z nią przyjemnie czas. Tom Hanks mnie zaskoczył. Nie miałam wielkich oczekiwań wobec Kolekcji nietypowych wydarzeń, ale poznałam kilku sympatycznych bohaterów, trochę przeniosłam się w miejscu i czasie. Nie żałuję czasu spędzonego na lekturze.
W książce w każdej z opowieści pojawia się motyw maszyny do pisania. Jednocześnie większość z opowieści jest dość futurystyczna.
Tom Hanks napisał kilka opowiadań, w których w sprawny i lekki sposób uchwycił kilka ulotnych chwil.
To trochę za mało, każdemu opowiadaniu czegoś brakuje (nie mam na myśli puenty). Niektóre nużą, inne irytują.
Tom Hanks od lat jest aktorem znanym z wielu ról filmowych między innymi tytułowego Forresta Gumpa oraz Paul Edgecombe’ a więziennego strażnika z filmu „Zielona mila”.
Tym razem jednak Hanks postanowił zabrać się za pisanie i tak powstał zbiór 17 opowiadań pt. „Kolekcja nietypowych zdarzeń”, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Wielka Litera.
Większość z opowiadań utrzymana jest dosyć mocno w amerykańskim klimacie i chociaż są one różnorodne to mają jeden punkt wspólny. Jest nim maszyna do pisania, na niej bowiem koncentruje się oś tekstów zawartych w wyżej wymienionym zbiorze. Dodatkowym akcentem podkreślającym ów fakt są poprzedzające każde z opowiadań czarno-białe zdjęcia różnych modeli maszyn do pisania.
Autor nadaje nakreślonym przez siebie postaciom wiele różnorodnych cech charakteru, aby czytelnik mógł odnaleźć w nich człowieka z krwi i kości, z całą gamą targających nim emocji, a niejednokrotnie pełnego sprzeczności, zawieszonego pomiędzy rzeczywistością, a marzeniami.
Tematyka opowiadań jest zróżnicowana, tak samo jak różnorakie jest spojrzenie autora na poruszane w nich kwestie. Na wiele rzeczy przecież patrzeć można pod rozmaitymi kątami i zmieniając perspektywę, co z kolei wywołuje subiektywne refleksje, które nie są obce także samemu autorowi.
Mnie osobiście jedne teksty podobały się bardziej, a inne nieco mniej. Przypuszczam, że z Wami będzie podobnie, choć same preferencje, co do konkretnych tekstów mogą być oczywiście inne.
Niemniej jednak książka ta jest swoistym literackim pudełkiem czekoladek w wykonaniu Toma Hanksa, więc jeśli chcecie skosztować co nieco i przekonać się jak sprawdził się w roli pisarza to zapraszam do lektury.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2018/07/tom-hanks-tym-razem-w-literackiej.html
Książka jest właściwie zbiorem opowiadań o różnorodnej tematyce. Tak naprawdę, należałoby oceniać każde opowiadanie z osobna, gdyż ich błyskotliwość i poziom merytoryczny potrafi się diametralnie różnić. Jest to zdecydowanie lektura napisana okiem wrażliwego autora.
„Kolekcja nietypowych zdarzeń” to tak naprawdę zbiór opowiadań. Każde z nich, jednak, ma jeden punkt odniesienia – maszynę do pisania, która znajduje się zarówno na okładce, jak i na początku każdego z rozdziałów. Ogromnie się cieszę, że wydawnictwo postanowiło zostawić oryginalną okładkę, która jak dla mnie idealnie odzwierciedla to, czego po tej książce możemy się spodziewać.
Szczerze przyznać muszę, że z początku książka nie przypadła mi do gustu. Całość była ogromnie poszatkowana, ilość bohaterów oraz częstotliwość ich zmieniania się sprawiły, że szybko pogubiłam się o co w tej książce chodzi. Jednak gdzieś tak od połowy zaczęłam doszukiwać się innego sensu. I okazuje się, że większość z opowiadań w tej książce, nie jest napisana tylko po to, aby coś wydać, niosą one przesłanie, które często możemy dostrzec dopiero wtedy, gdy naprawdę przemyślimy opisaną w nim sytuację. Zrobiłam mały błąd próbując przeczytać tę książkę na raz. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłoby czytanie po jednym opowiadaniu dziennie, tak natłok informacji sprawił, że niestety umknęło mi gdzieś większość z przeczytanych opowiadań, które zaraz po przeczytaniu wydały mi się kompletnie niezrozumiałe.
Podsumowując, to idealna lektura dla tych, którzy lubią doszukiwać się drugiego dna w książkach. Niesie ze sobą masę przesłań, sprawia, że zaczynamy postrzegać świat w inny sposób. Polecam ją czytać bez pośpiechu, po jednym opowiadaniu dziennie, wtedy tak naprawdę możemy wgłębić się w sens tego, co czytamy. Myślę, że sięgnę po tę książkę ponownie, tym razem jednak po opowiadania, które najmniej zachowały mi się w pamięci.
Pierwsza powieść Toma Hanksa. Arcydzieło Błyskotliwa, przewrotna, wzruszająca i pełna ironii historia o powstawaniu filmu o superbohaterach. ...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Tom Hanks zadziwia mnie od zawsze. Jestem jego fanką. Jego, jako aktora, jako osoby, a od teraz jako pisarza!
Książka "Kolekcja nietypowych zdarzeń" była dla mnie odskocznią od kryminałów, które zwykle czytam. W wyżej wymienionej powieści pojawia się siedemnaście opowiadań. Dłuższych i krótszych. Niektóre dotyczące naszej codzienności. Hanks skupia się w nich na problemach dzisiejszego świata, ludzi pochłoniętych joggingiem, nowoczesnością, wyglądem swoim i innych. W innych opowiadaniach przenosimy się do lat 50. XX wieku (nawiasem mówiąc, jest to historia, która najbardziej mnie urzekła), na koniec możemy przeczytać historię ludzi podróżujących na Marsa. Wszystkie te historie łączy jedno- pozostawiają po sobie miejsce na rozmyślania. Niekiedy miałam wrażenie, że opowiadanie nagle się urywa, sprawa nie zostaje wyjaśniona. Jednak chodzi w tym wszystkim o to, aby samemu stworzyć sobie zakończenie. Tym samym Hanks próbuję wpłynąć na naszą kreatywność i wyobraźnię. Przecież zostało nam jej już tak mało.
Całą książkę opisałabym jednym słowem - kochana. Po przeczytaniu jej chciałam znaleźć autora i po prostu go przytulić.
Należy wspomnieć, że nie wszystkie z tych siedemnastu historii mnie urzekły. Parę z nich (ale niewiele!) nawet nieco mnie znudziło. Ale właśnie tego potrzebowałam. Znudzenia normalnością, którą Hanks przedstawia w swojej debiutanckiej książce.
Chciałabym polecić ją wszystkim tym, którzy potrzebują normalności. Potrzebują przeczytać coś, co nie zawiera w sobie brutalności, ekscesów, miłosnych uniesień. Tylko przedstawia w sobie niecodziennie codzienność.