Fascynująca opowieść o człowieku, którego serce pamięta więcej niż umysł.
Rodzice Tommy'ego Llewellyna budzą się w środku nocy. Z ich domu zniknęły wszystkie rzeczy związane z malutkim synem. Co jednak dziwniejsze, oboje nie wiedzą nawet, że chłopczyk śpiący obok w salonie to ich dziecko. A to wszystko dlatego, że takie jest przeznaczenie Tommy'ego: nikt nie pamięta go dłużej niż 365 dni.
Co roku, tego samego dnia, ludzie z jego otoczenia zapominają o tym, że kiedykolwiek istniał. W każde urodziny chłopak budzi się rano z czystą kartą, co nazywa Resetem. Musi od nowa szukać przyjaciół, walczyć o siebie, przypominać się światu.
Pewnego dnia to, co kiedyś niemożliwe, ma szansę się spełnić. Tommy Llewellyn się zakochuje. Aby przerwać błędne koło i zdobyć miłość, wyrusza na misję, by oszukać okrutny los i wreszcie zostać zapamiętanym. Wkrótce będzie musiał się zastanowić, co jest ważniejsze - rzeczy, które zostawiamy za sobą, czy ludzie, których poznajemy na nowo.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: How to be remebered: A novel
Recenzja
''Każdy rok Tommy’ego Llewelyna'' Michael Thompson
Staram się dotrzymywać słowa jeśli składam obietnice. Oto jestem z nową opinią, na którą czekaliście. Wczoraj wieczorem zakończyłam swoją przygodę z Tommym. Jak przez nią przebrnęłam, nie mam pojęcia. Szczerze powiedziawszy, nie jestem pewna czy gatunek fantasy, science fiction jest gatunkiem, który mi odpowiada.
''Każdy rok Tommy’ego Llewelyna'' To oryginalna opowieść. Inna niż do tej pory miałam okazję czytać. Tylko, że mam mieszane odczucia po przeczytaniu tej powieści. Z jednej strony historia jest ciekawa i nawet wciągająca, ale nie poczułam vibe z tą książką. Nie czuję się nią zafascynowana na tyle, by dać jej wyższą notę.
Z pewnością jest to nowość na rynku książkowym, więc miłośnicy tego gatunku będą nią zachwyceni. Dlaczego uważam tę powieść za nowość? Ponieważ nigdy przedtem nie miałam styczności z tego typu opowieścią. Pomimo że nie zachwyciła mnie ta pozycja ma ona w sobie pewien urok.
Tommy i jego oryginalna historia jest dość monotonna. Mimo to chcę ją Wam polecić. Chociażby dlatego, żebyście sami wyrobili sobie zdanie o tej historii.
Fabuła: Płynie sobie wolniutko, ale monotonią dla mnie była powtarzalność resetu. Rozumiałam, że bohater odziedziczył tę przypadłość. Jednak przez to, że co roku wszystko zaczyna się od nowa to w pewnym momencie staje się nużące dla czytelnika. Był taki moment, w którym miałam ochotę dać sobie spokój i odłożyć tę książkę, ponieważ czułam się nią zmęczona. Do końca liczyłam na to, że cały mechanizm resetu zostanie wyjaśniony pod koniec książki. Niestety nie doczekałam się, i z tego powodu czuję swego rodzaju niedosyt.
Całą historię życia głównego bohatera poznajemy z jego perspektywy. Potem dochodzą postacie drugoplanowe jak Josh, czy Carey.
Bohaterowie: Najbardziej przypadła mi do gustu Panna Michelle, Carey, Josh. Jeśli zaś chodzi o Tommy'ego, to było mi go czasem żal.
Każdy z bohaterów ma swoją historię. To one, według mnie, były najciekawszym elementem w tej opowieści. Najbardziej zainteresowała mnie ta opisująca życie Carey. Świetnie by było, gdyby to ona była bardziej rozbudowana. Mam na myśli życie do momentu, zanim dziewczyna trafiła pod skrzydła pani Michelle.
Korekta: Z racji tego że jest to powieść Australijskiego autora. Wiadomo, że mogą zdarzyć się braki w tekście bowiem książka została przetłumaczona z języka angielskiego na polski i nie da się jeden do jeden przetłumaczyć jej tak, jak np. brzmiałaby w oryginale.
Narracja i okładka: Można powiedzieć, że okładka w pewnym stopniu nawiązuje do fabuły. Jednak może zmylić i zasugerować czytelnikom, że jest to literatura młodzieżowa, z motywem fantastyki. Pierwszoosobowa narracja jest powtarzalna, nużąca. Momentami skupia się na tematyce czysto biznesowej.
Tommy LLewellyn każdego roku, dokładnie 5 stycznia zaczyna swoje życie od nowa. Data jego urodzin to jednocześnie jego przekleństwo. Wszystko, co osiągnął, każda znajomość, którą zawarł, pryskają, jak bańki mydlane i pamięć o Tommym znika. Nikt już nie pamięta o jego istnieniu. Kiedy pierwsza miłość chłopaka, Carey przepada bez śladu, Tommy próbuje ją odnaleźć. Jednak wszechświat chce, aby to dziewczyna odnalazła jego. Kiedy po latach ich losy znowu się łączą, Tommy zrobi wszystko, aby jego miłość tym razem o nim nie zapomniała.
I to kolejna już książka, której fabuła totalnie mnie zaskoczyła i chociaż z tego względu trudno będzie o niej zapomnieć. Za każdym razem, kiedy spojrzę na okładkę, będę wiedziała, że opowiadała o chłopaku, który każdego roku był wymazywany z pamięci innych i obecności w świecie.
Ta powieść bez dwóch zdań ma w sobie pewien rodzaj magii. Motyw Resetu, jak zwykł nazywać bohater książki proces, który dział się każdego roku, to balansowanie po linii realizmu magicznego. Zderzenie czegoś absolutnie niewiarygodnego, co przydarzało się chłopakowi zawsze 5 stycznia z brutalną rzeczywistością z jaką musiał się zmagać, sprawiło, że ta historia niesie w sobie taką literacką, niepodrabialną niezwykłość.
Przyznam, że momentami troszkę dłużyła mi się ta opowieść, ale na szczęście, aby uniknąć powtarzalności wydarzeń, autor dokładał do losów Tommy’ego nowe pomysły, które pozwalały mu zatrzymywać swoją obecność w świecie, a czytelnikowi nie dawały wielu powodów do znużenia. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń.
To była piękna i wzruszająca opowieść o sztuce odnajdywania siebie, prawdziwej przyjaźni, której, mimo iż nie ma w pamięci, to jest stale obecna we wszechświecie i miłości, która może znieść wiele.
Czy potrafisz sobie wyobrazić, że jutro po przebudzeniu okazuje się, że nikt Ciebie nie zna? Pomyśl, co byś czuł/czuła, gdyby nagle najbliżsi nie pamiętali kim jesteś i co robisz w ich domu, nie było żadnych dokumentów potwierdzających Twoje istnienie, na dodatek nie posiadasz żadnych rzeczy, oprócz ubrań z poprzedniej nocy. Przerażające? Właśnie tak wyglądał każdy 5 dzień stycznia naszego wyjątkowego bohatera, jaki rok po roku zaznawał nieprawdopodobnego resetu, polegającego na wymazaniu go z pamięci dosłownie wszystkich. Zapomniany przez własnych rodziców, przez przyjaciół z sierocińca, których sympatię musiał wciąż zdobywać na nowo, a co gorsze, także przez ukochaną... We wszechświecie jednak każde zjawisko posiada luki i Tommy Llewellyn postanawia, że odnajdzie je za wszelką cenę. Gdy wchodzi w grę walka o miłość, trzeba przecież postawić wszystko na jedną kartę!
Hipnotyzująca, nastrojowa, równie romantyczna, co dramatyczna! Michael Thompson podarował swoim czytelnikom nadzwyczaj klimatyczną, bajeczną opowieść, w której dramat jednostki przeplata się z realizmem magicznym, dzięki czemu pojęcie czasu i przestrzeni całkowicie się zaciera, ukazując wielowymiarowość istnienia, a tym samym skazując naszego bohatera na okrutną walkę z przeznaczeniem, jakim jest zapomnienie, zapętlenie w czasie.
Odurzający, magiczny klimat tej niespiesznej opowieści rozkochał mnie w sobie już od pierwszych zdań. Krocząc z wypiekami na twarzy po jej stronnicach, doświadczyłam absolutnego zachwytu, jak i refleksji na temat przeznaczenia, czasu, jak i wdzięczności czy życia chwilą obecną.
Wyjątkowa w każdym calu, dotykająca najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy, paraliżująca skrajnymi emocjami! "Każdy rok Tommy'ego Llewelyna" to pełna wzruszeń, łez i uśmiechu, dopieszczona magicznym, odurzającym klimatem opowieść, w której nie sposób się nie zatracić. Wspaniały baśniowy klimat, zatarte granice między prawdą a fikcją, doskonała kreacja bohatera uwikłanego w nietypową walkę z przeznaczeniem, wszystko to nakreślone niebywale błyskotliwym piórem! Dla tak wybitnej uczty literackiej, warto zarwać całą noc! Polecam ?
Przeczytane:2024-07-28, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek 2024, 52 książki 2024, 12 książek 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Pozycja, którą mogłam przeczytać, dzięki uprzejmości wspaniałego antykwariatu Imago. 🥰
Dzisiaj feed uatrakcyjnia książka, która ma podobną fabułę do filmu, który kiedyś oglądałam. Tylko z tego, co pamiętam, w filmie było, że zaczynało się życie codziennie od nowa, a w fabule książki jest, że po roku dopiero.
W każdym razie ,Każdy rok Tommy'ego Llewellyna" Michaela Thompsona to książka, która daje mocno do myślenia swoją treścią na temat życia i tego, co w nim jest ważne.
,,Poza tym klątwa ta odnawiała się co rok, odkąd był dzieckiem. Jakież to potworne zbrodnie mógł popełnić jako noworodek, by zostać tak surowo ukarany? Obracał to wszystko w głowie, ale układanka wciąż się rozsypywała"
Co Wy byście zrobili w takiej sytuacji? Jak żyć, kiedy co roku trzeba zaczynać wszystko od nowa?
Z jednej strony może być to klęska godna załamania nerwowego. Z drugiej strony mamy możliwość korzystania z życia, dokonywania pewnych zmian, interpretacji tego, co wydarzyło się przez rok, co warto zmienić, ulepszyć. Nasz główny bohater w pewnym momencie znalazł lukę w tym dziwnym systemie, choć zrozumienie tego zajęło mu nie mało czasu. Czy ta luka pomoże mu, aby ktoś na dłużej mógł go zapamiętać? Czy miłość będzie w stanie pokonać wszystko, nawet to?
Wiecie, że każda książka, która ma na okładce gwiazdy, musi znaleźć się w mojej biblioteczce. Kocham je po prostu, więc ta również musiała znaleźć się u mnie. Książka interesującą, przyjemna. Lubię takie pokręcone historie. Główny bohater budzi w nas współczucie. Z każdą stroną kibicujemy mu, aby odnalazł się w tym jakże dziwnym systemie. Podziwiamy go i mocno trzymamy kciuki. Widzimy też zmiany, jakie za każdym razem w nim zachodzą. Jesteśmy świadkami dążenia do spełniania marzeń, do znalezienia wyjścia z jakże trudnej sytuacji.
Autor ukazuje nam piękne relacje, które powstają między bohaterami książki.Michael Thompson stworzył naprawdę solidną fabułę, chociaż czasami niektóre rzeczy zdawały się wręcz nierealne. Mimo to historia Tommy'ego daje do myślenia. Spędziłam z tą książką bardzo przyjemny czas.
Cała recenzja na ig _mama_wojtka_czyta_