Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj to niepokorny debiut literacki Mery Spolsky, który na długo zapadnie Wam w pamięć. Przygotujcie się na nieposkromioną zabawę słowami i dzikie fikołki z wyobraźnią.
Marysia jest dwudziestokilkulatką i właśnie układa sobie życie. A raczej: porządkuje chaos w głowie. Narratorka zabiera nas na kolejne randki, poznajemy jej punkt widzenia na sprawy damsko-męskie. Podglądamy podstarzałą kobietę w barze, która ewidentnie szuka czegoś więcej niż jednonocnej przygody. Wspólnie zastanawiamy się, ile jeszcze czeka nas spokojnych dni wypełnionych filmami z Netflixa, pochłanianiem lodów i drapaniem zwierzaków po brzuchach. Wkurzamy się na absurdy codzienności, Instagram i zniekształcone życie zamknięte w kwadratach.
Autorka pisze o chłopcach, których kiedyś kochała. Dziewczynach, które były jej przyjaciółkami. Rodzicach, którzy byli i są jeszcze kimś więcej. Oraz o tej najważniejszej relacji - z samą sobą, bo to przede wszystkim opowieści o świadomym wyznaczaniu własnych granic. O naginaniu zasad.
W szerszej perspektywie to też arcyciekawy (auto)portret całego pokolenia współczesnych młodych kobiet.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2021-06-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Już sobie kiedyś obiecywałam, że nie będę sięgać po książki napisane przez "gwiazdy" filmu lub estrady i nie posłuchałam...
A to dlatego, że uwielbiam muzykę Mery Spolsky.
I spotkało mnie rozczarowanie takie, jak z Jury Krakowsko-Częstochowskiej do Władysławowa.
Przyznaję, że nie dałam rady przebrnąć przez nią. Nie trafiła do mnie. Teksty dziwne, tematyka dziwna, jedyny plus to układ książki: różne czcionki, kolory, widać, że w stylu Mery Spolsky.
I po raz kolejny obiecuję, że już nie sięgnę...
Ale muzyką dalej będę się zachwycać.
Marysia opowiada o swoich związkach, przyjaciołach, rodzicach, śmierci mamy i tęsknocie za nią, przemyśleniach o życiu. Wszystko to w dowcipny sposób, okraszone licznymi rymami i grą słów. Uwielbiam Mery Spolsky, jest wyjątkowa. Polecam.
,, Śmierć kręci mnie od momentu, gdy twarz Mamy zbladła i czarny worek przemknął po schodach. Tego akurat nie da się wyjaśnić. Czasem jest mi tak smutno, że aż więdną kwiaty. Czasem myślę, że jestem obrzydliwą osobą i marszczę demonicznie brwi do lustra. Zawsze chcę, by było dobrze. Kocham do grobowej deski. Nienawidzę jak w filmach. Czy jestem dobra?".
Słuchajcie, jest to jedna z niecodziennych pozycji, którą czyta się poprzez wszystkie odczuwalne uczucia. Bohaterka potrafi być interesująca, irytująca, namolna, tajemnicza, zdystansowana i nawet zawistna. Od samego początku opowiada o sobie prawie non stop rymując. Każdy nowy rozdział zaczyna w inny sposób, ukazując za pomocą znaków, złamań, czy też figur, swoje poczucie humoru. Opowieści są nietuzinkowe, dobrane pod odpowiedni kolor, by już na wstępie odczuć o co będzie mogło jej chodzić.
Marysia jest osobą bardzo pogubioną, która poprzez pewne sytuacje straciła swoją osobowość. Pokazuje w opisach nam bardzo wymownie to, co lubi i czego nie znosi. Przytacza również różne historie, które miały wpływ na jej przeszły i obecny stan. Przed końcem rozdziału pyta nas, czy jej opowieść nas zainteresowała, bo jeśli nie, to nie musimy dalej się w nią zagłębiać, bo jej na tym nie zależy. Podkreśla, że każdy z nas jest inny i nikt nie ma prawa nikogo oceniać. Zapewne ciekawi was, czy ta historia ma jakiś cel.
Otóż ma.
W książce znajdziecie przeróżne zdjęcia, obrazy, a nawet własne zapiski Marysi. Każdy rozdział poświęcony jest czemuś innemu. Powiedziałabym nawet, że autorka wydała tą książkę po swojemu. Jakby zabraniała ingerowania w to jak i co zapisała. Naprawdę kusząca propozycja, by przedstawić siebie jako siebie, a nie na podobiznę kogoś, za kogo nas uważają.
Jej opowieści są proste, nazywające rzeczy po imieniu. Ona przyznaje się do swoich błędów i zdradza nam własne, nawet nieco wstydliwe sekrety. Jest prawdziwa i nie koloruje nam niczego. Czułam jakbym czytała jej osobisty pamiętnik, który napisała specjalnie dla mnie. A dlaczego chce się zabić? Tego musicie dowiedzieć się sami;-)
Przeczytane:2021-07-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Sympatią do twórczości Autorki zaraziła mnie córka, w związku z tym od dawna z wielką przyjemnością słucham utworów napisanych przez Mery.
Tym większa radość mnie ogarnęła gdy zobaczyłam, że ta świetna tekściarka napisała książkę. Pomyślałam tyle dobra skrytego w okładkach...
Nie zawiodłam się ani jedną stroną. Marysia prowadzi nas przez meandry swoich myśli, spostrzeżeń, wydarzeń. Uchyla przed nami rąbek swojego emocjonalnego życia.
Wszystko to ubrane jej stylem, tak innym. Jak ja kocham tą Jej zabawę językiem...
Mam wrażenie, że ta książka jest również pewnego rodzaju hymnem na cześć nas kobiet, bo Marysia kocha kobiety i życzy nam dobrze.
Nie sugerujcie się tytułem, to tylko luźna myśl, książka jest pełna życia, emocji. Są one różne bo codzienność bywa różna.
Nie jest to książka na dwa wieczory, ją trzeba smakować, wchłaniać i celebrować chwilę ze słowem. Czasami trzeba pomyśleć, a czasem uśmiechnąć się pod nosem aby chwilę później wybałuszyć gały i rzec ja pierdole...
@meryspolsky to fascynująca kobieta, pełna miłości do ludzi i bajecznych zdań. I taką ją zobaczycie.
Uważam, że ta książka to rewelacyjny debiut. Jednak jestem przekonana, że Mery nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa i wiele razy mnie zaskoczy 🖤 oczywiście pozytywnie 🖤
Mąż na zdjęciu nie jest przypadkowo bo zabrał się za lekturę i jest na tak 🖤 zazdroszczę mu, że jeszcze nie skończył
Muszę jeszcze nadmienić, że książka jest genialnie wydana, te wszystkie nieregularności tekstu, wtręty obrazkowe.... przewracanie stron to sama przyjemność. Co krok czeka na nas niespodzianka 🖤
@meryspolsky bardzo przepraszam za tak skromne kilka zdań ale ja nie umiem w słowa tak zgrabnie jak Ty 🖤 natomiast będę do książki wracać to się może podszkole 🖤