Jak się ma twój ból?

Ocena: 4.25 (4 głosów)

Śmierć jest zajęciem Simona. Starzejący się tępiciel szkodników przygotowuje się do wykonania ostatniego zlecenia. Po drodze zatrzymuje się w Vals-les-Bains, gdzie spotyka Bernarda, serdecznego, nieco naiwnego chłopaka o łagodnym spojrzeniu i dobrym sercu. Bernard nigdy nie był nad morzem, a Simon potrzebuje kierowcy. Może przez kaprys, może przez rzeczywistą sympatię do człowieka, który tak różni się od niego, Simon proponuje Bernardowi pracę.

W świecie stworzonym przez Garniera jest coś urzekającego. Tajemnicę przeszłości bohaterów poznajemy pomału, składając fragmenty oszczędnie dawkowanych informacji. Budowana z malarską wrażliwością atmosfera, którą autor stworzył przy użyciu skromnych środków – prostego słownictwa, nieskomplikowanych, ale jakże trafnych, porównań i metafor – pozostaje w pamięci jeszcze długo po zamknięciu książki.

Informacje dodatkowe o Jak się ma twój ból?:

Wydawnictwo: Claroscuro
Data wydania: 2013-12-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-62498-15-4
Liczba stron: 176

więcej

Kup książkę Jak się ma twój ból?

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Jak się ma twój ból? - opinie o książce

Avatar użytkownika - KamilCzyta
KamilCzyta
Przeczytane:2014-11-08, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam,
Znacie film pod tytułem Leon Zawodowiec? Ba, pewnie, że znacie. Ale czy zastanawialiście się kiedyś o czym tak naprawdę jest ta produkcja? Mamy płatnego mordercę, który jak każdy morderca jest bezwzględny, okrutny i nie zawaha się przed niczym. Ale co będzie gdy się zestarzeje? Co się z nim stanie, gdy nie będzie nikomu potrzebny? Pytania niewygodne i można je uznać za gdybanie, ale to właśnie dzięki nim dostrzegamy drugie dno. Książkę Garniera Jak się ma twój ból? odkryłem na Targach Książki w Krakowie, a która była mi niezwykle mocno polecana przez osoby, które miały jej lekturę za sobą. Za każdym razem słyszałem, że to bardzo podobna historia jak wspomnianego wyżej Leona. Napaliłem się ogromnie, chciałem ją przeczytać, gdy tylko skończę Chłopców 3 Ćwieka. Wiecie co? Już nigdy Wam nie zaufam. Cóż mogę Wam opowiedzieć o fabule tej książki? Mamy tutaj podstarzałego tępiciela szkodników - Simona, który nie widzi nic poza swoją pracą. Ma swoje nawyki, bez których jego praca nie ma sensu, celebruje najważniejsze momenty z niezwykłą pieczołowitością, a jednocześnie ma świadomość zbliżającego się końca. Otrzymuje kolejne zlecenie i postanawia, że to będzie jego ostatnim. Przypadkowo trafia na Bernarda - dziecko w ciele mężczyzny, niezwykle naiwnego i idiotycznego mężczyzny, to warto podkreślić. Niektóre jego wybory były pozbawione sensu, idyllicznie naiwne i spontaniczne - trzeba mu przyznać, że może nieźle zirytować czytelnika swoją postawą, jednak z drugiej strony każdy by się z nim zaprzyjaźnił. W Jak się ma twój ból? znajdują się dwa elementy, które już na starcie stanowczo obniżają ocenę książki. Pierwszy z nich, widoczny już od pierwszych stron - zakończenie historii mamy na samym początku. Może myślę prostolinijnie, i niektórzy mogą argumentować, że to wcale nie musiał być koniec, że to alternatywna historia, która mogła (tylko mogła) się wydarzyć. Ja jednak jestem prostym czytelnikiem, przyzwyczajonym do zagadek i napięcia, a to zostało mi zabrane już na początku, przez co nie miałem dobrych myśli co do mojej przyjaźni z tą książką. No jak można umieszczać rozwiązanie historii na samym początku? No jak?! Przecież to zabiera całą przyjemność czytania! Owszem, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że uwielbiają taki zabieg, bo mogą czytać w spokoju (!), wyłapywać poszczególne smaczki, a całe to napięcie, gdy nie znają rozwiązania zagadki tylko przeszkadza w czytaniu (!!!). Co ja Was proszę? Takich czytelników po prostu nie rozumiem. Druga rzecz - otwarte zakończenie. Nie to z początku, tylko to z końca. Gdyby to z początku było na końcu..! Ah! Byłoby wspaniale, a moje odczucia co do powieści różniły się od dzisiejszych. Jest jednak inaczej i nie ma się co oszukiwać - nie lubię czegoś takiego. Dałem już temu wyraz podczas recenzji książki Sary Lotz - Troje. Powiem to co przed chwilą, jestem prostym, zwykłym, szarym czytelnikiem, z małymi wymaganiami, które muszą być spełnione, żeby dana historia mi się spodobała. Autor musi mnie prowadzić przez jego świat, powinien wszystko, po kolei tłumaczyć, jednak nie do końca, tak by jego czytelnik mógł sobie dopowiedzieć pewne rzeczy, przemyśleć.. No ale tutaj mamy tego lekki przesyt. Po prostu. Jak już wspomniałem Bernard jest naiwniakiem, który wierzy w śmieszne stereotypy i przekonania, które doprowadzą go do dziwnych sytuacji. Wydaje się być nieprzystosowany do życia, jednak to on z całej historii wyniesie najwięcej i zdobędzie ogromne doświadczenie. Taka mała przemiana bohatera, który okazuje się być kimś innym niż na początku, bo tak naprawdę sam nie wiedział kim jest. Pascal Garnier umiejętnie konstruuje swoją opowieść i daje wyraz swojemu kunsztowi pisarskiemu wymyślając przeróżne metafory, porównania od których aż bije czasem pastisz, a cała historia traci swoją magię. Nie jest to może aż tak rażące, jednak mi dało się w kość i często pomijałem takie przemyślenia. Po skończonej lekturze sam nie wiedziałem co myśleć. Miałem dostać w swoje ręce genialną opowieść, coś na miarę Leona Zawodowca, a dostałem lekko odgrzany kotlet, który na dodatek zaraz wystygnie. Mamy tutaj poruszane bardzo ważne tematy - starość, akceptacja siebie, śmierć, miłość, zrozumienie i inne wartości, o których może pisać każdy. Garnier pisze w bardzo specyficzny sposób, od którego ciężko się oderwać, i to jest główny powód, dlaczego Jak się ma twój ból? czyta się tak szybko. Ogólna historia kompletnie do mnie nie trafiła, a przemyślenia bohaterów i ich postępowanie tylko nagromadziło mnożące się pytania, na które nie dostałem odpowiedzi, a sam jestem zbyt skonfundowany by na nie odpowiedzieć. Na sam koniec zostawiłem to co mnie urzekło. Okładka bije na głowę wszystkie inne jakie widziałem w tym roku. Prosta i zwykła można by rzec, jednak jest w niej pewien urok i właśnie w tej prostocie, pierwszej lepszej tapecie tkwi szczegół. Pięknie wydana, z ładną okładką.. no czego chcieć więcej? Odkąd jestem z Lubą i tworzymy związek, zaraża mnie ona swoją miłością do języka francuskiego, jego namiętności i czułości, a także do pięknych, francuskich pejzaży, ogólnej atmosfery Paryża, jednak skupiając się na małomiasteczkowych społecznościach, ich spokojnemu życiu, rozległych winnicach skąpanych w blasku słońca, bagietkach, krułasantach i świetnej kuchni. Garnier genialnie opisuje małe miasteczko ze swoimi, dziwnymi mieszkańcami, którzy znają się wzajemnie, żyją i współpracują. Można na własnej skórze poczuć tą wspaniałą atmosferę, zobaczyć widoki, słuchać szumu morza i poczuć smak wina, szampana i klasycznych, francuskich dań. To były naprawdę przepiękne opisy, w których można się zakochać i tak naprawdę to według mnie najmocniejszy punkt tej książki. Reszty po prostu nie zrozumiałem. Jeśli więc lubisz francuskie klimaty, nie straszne Ci trudne tematy, lubujesz się w psychicznych, ale i fizycznych problemach ludzi bierz w ciemno, na pewno Ci się spodoba. Nie oczekuj jednak żadnej zagadki, bo takowej nie ma. Garnier w swojej książce Jak się ma twój ból? opisuje świat z perspektywy trojga bohaterów, z kompletnie innych środowisk. Mają oni inne historie do opowiedzenia, jedni będą się nimi dzielić i obnażać przed czytelnikiem, inni natomiast zachowają swoją prywatność dla siebie i do końca będą o nią walczyć. Zapewniam Cię jednak, że po skończonej lekturze będziesz miał niezły mętlik w głowie i radzę Ci chwilę odpocząć od czegokolwiek i zastanowić się.. Jak się ma Twój ból?
Link do opinii
Avatar użytkownika - campanellino
campanellino
Przeczytane:2014-05-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Bardzo dobra powieść. Historia opowiedziana przez Garniera jest niesamowita, momentami zakrawa o absurd. Mimo że opowiada o rzeczach niewesołych i poważnych, autor nie szczędzi nam też humorystycznych epizodów. Garnier jest wytrawnym obserwatorem, dzięki temu poza śledzeniem głównego wątku, możemy od czasu do czasu spojrzeć na celnie wychwycone smaczki z życia zwyczajnego, szarego człowieka. Polecam każdemu, kto lubi rozmyślania o życiu, tak po prostu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Iwona067
Iwona067
Przeczytane:2014-02-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 ksiązki 2014,
Twórczość Pascala Garniera poznałam dopiero przy okazji czytania tejże książki. Kiedy przeczytałam jego biografię na skrzydełku okładki pierwsza moja myśl: czarna powieść psychologiczna. Za takimi nie przepadam, więc mina mi trochę zrzedła. Jakże się zdziwiłam.... Pascal Garnier jest przedstawicielem literatury francuskiej z gatunku noir. Ci co znają choć trochę język wiedzą, że oznacza to kolor czarny. I to właśnie czarny jest głównym bohaterem powieści, tyle, że czarny charakter i czarny humor. Głównymi bohaterami jest dwóch jakże odmiennych charakterami mężczyzn, którzy z czasem stają się sobie bliscy. Simon Marechall jest z zawodu tępicielem wszelkiego rodzaju szkodników. Ciężko chory, wręcz umierający, dokonuje kilku morderstw na zlecenie, bo przecież nie ma już nic do stracenia a poza tym "szczury, ludzie - na jedno wychodzi. Rozpleniają się tak samo szybko" (s. 120). Simon poznaje Bernarda Ferranda - prostego, dobrodusznego, trochę bezradnego chłopaka mieszkającego ze swoją ekscentryczną matką. Bernard jest biedny, na dodatek kaleka - stracił dwa palce u ręki, nigdy nie był nad morzem, więc, kiedy Simon nie daje już rady prowadzić samochodu, proponuje mężczyźnie pracę kierowcy. I tak rozpoczyna się wspólna podróż, która przyniesie kilka znajomości i odmieni na zawsze życie młodego Bernarda. Książka napisana bardzo prostym językiem, obrazy szybko układają się w nieskomplikowaną opowieść. Raz po raz podczas czytania wybuchałam śmiechem. Pascal ma bowiem nietuzinkowe poczucie humoru, jest mistrzem riposty i zabawnych określeń: "Niemowlę to rodzaj otwartej z obu stron tuby. Jedną stroną się je napełnia, drugą ono się wypróżnia" (s. 69). Jednocześnie to bardzo przejmująca opowieść, ukazująca ludzkie słabości i tragedie. Kobieta z małym dzieckiem bita i poniewierana przez przyjaciela, matka Bernarda topiąca swoje nieudane życie w kieliszku, wreszcie Bernard, który "klocek po klocku układał lego swoich skrywanych marzeń" (s. 93). Główny bohater, Simon, to jednak pozornie człowiek zły, bezdusznie zabijający kolejne ofiary, bezustannie warczący na napotkanych ludzi. Jednak gdzieś głęboko skrywający drugą osobowość: to przecież on pomaga skrzywdzonej Fionie i jej niemowlakowi, sprawia mamie Bernarda niespodziankę, chętnie spędza czas z poznaną podczas postoju Rose i na swój sposób lubi młodego towarzysza podróży. Mimo, że ból, śmierć oraz bezsens ludzkiego istnienia są naszymi nieodłącznymi towarzyszami podczas czytania książki, nie przytłacza ona czytelnika posępnością. Z jednej strony pozwala mu dojrzeć absurdy życia, jego groteskę, a z drugiej pozwala się uśmiechnąć i zrozumieć postępowanie bohaterów. I jak napisano na okładce "Budowana z malarską wrażliwością atmosfera (...) pozostaje w pamięci jeszcze długo po zamknięciu książki".
Link do opinii
Avatar użytkownika - grzeniuJee
grzeniuJee
Przeczytane:2019-08-31, Ocena: 4, Przeczytałem,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy