Ava zostawiła swoją córkę w wózku tylko na pięć minut. Pasy były zapięte i była przekonana, że córeczka jest bezpieczna. Ale kiedy zeszła na dół, drzwi były otwarte, a Abi nie było. Rok później Lovegoodowie planują swoje długo oczekiwane przyjęcie z okazji przebudowy domu. Ava nie chce iść. Nie może znieść widoku końca drogi, miejsca, w którym zniknęła Abi, nie chce spędzać czasu z ludźmi, którzy nie podzielają jej żalu. Jej mąż Matt namawia ją: martwi się o nią. Noc poza domem może jej dobrze zrobić. Ale w trakcie rozmowy z przyjaciółmi i sąsiadami, przy drinku i plotkach, Ava dowiaduje się czegoś nowego o dniu, który przeżywała tysiące razy. Rzucony niedbale komentarz, który może wszystko zmienić.
AVA MYŚLAŁA, ŻE ZNA KAŻDY SZCZEGÓŁ TAMTEGO DNIA. WKRÓTCE PRZEKONA SIĘ, ŻE BYŁA W BŁĘDZIE.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: The Housewarming
"Impreza sąsiedzka" S.E. Lynes to thriller psychologiczny. Właściwie musiałam się zmusić do przeczytania tej powieści. Byłam jej bardzo ciekawa, ale jakoś brakowało mi chęci. Teraz, po lekturze i to już jakiś czas po, rozumiem swój opór.
Nie była to zła książka. Tylko nie wszystkoe wątki mi podeszły. Bohaterowie i styl pisania były w porządku. Jednak fabuła zostawia wiele do życzenia.
To niewątpliwie ciekawy pomysł i interesujące wykonanie aczkolwiek nie do końca mój gust.
Nadal mam mieszane uczucia i nie jestem pewna czy komukolwiek bym ją poleciła. Znam dużo dużo lepsze thrillery psychologiczne. Także prawdopodobnie pominęłabym ją podczas polecania. Głównie przez wzgląd na te moje mieszane uczucia.
Przyznam, że czytając niezłe opinie o tej książce, jak również opis na okładce, zdecydowałam się na jej lekturę. Zaintrygowała mnie oczywiście okładka, bo już nie wyrosnę z tego, że przyciągają mnie takie mroczne i tajemnicze, sam tytuł również obiecuje niezłą zabawę...
Niestety, zawiodłam się, sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry, lecz myślę, że autorka nieco przedobrzyła w psychologicznych gierkach, więc nie do końca wyszło dobrze. Mogę się oczywiście mylić, bo jednak są bardzo dobre opinie o tej pozycji, mnie jednak "Impreza sąsiedzka" nie porwała.
Zdaję sobie sprawę z tego, że dla rodziców a zwłaszcza dla matki, nie ma nic bardziej przerażającego niż zniknięcie dziecka. Tym bardziej małego, znajdującego się pod opieką matki. Ava straciła z oczu swoją dwuletnia córeczkę tylko na pięć minut, zostawiła ją w wózku, przypiętą szelkami, więc wydawałoby się, że dziewczynka jest bezpieczna. Weszła na górę mieszkania, lecz gdy wróciła, wózek był pusty...
Poszukiwania dziecka przez sąsiadów, znajomych oraz policję nie dały rezultatu. Znaleziono co prawda płaszczyk dziewczynki i czapeczkę, lecz w sumie do końca nie wiadomo co stało się z dzieckiem, czy została porwana, czy też uległa wypadkowi i nie żyje...
Rodzice przezywają dramat, zwłaszcza Ava nie może sobie darować, że zostawiła małą samą w wózku.
Mija rok, Ava w międzyczasie urodziła synka, obawiała się, że będzie potrafiła go kochać, lecz wszystko jest na pozór jakby w porządku...
Po raz pierwszy od zaginięcia córeczki, Ava idzie z mężem na imprezę sąsiedzką, nie miała na to ochoty, lecz gdyby tam nie poszła, nie dowiedziałaby się przypadkowo o nowych wydarzeniach, które miały miejsce w najtragiczniejszym dniu jej życia.
Muszę przyznać, że w moim odczuciu bohaterowie wykreowani zostali płasko, przeciętnie. Można było nawet ich czasem pomylić, bo nie wyróżniali się jakoś specjalnie. Tym bardziej, że ciągle mówią lub myślą o cierpieniu i mdłościach, rozumiem, że matka przeżywa boleśnie stratę dziecka, ale w końcu ileż można o tym pisać, tak że czytając może faktycznie zemdlić i zebrać się na wymioty.
Najbardziej interesujące okazały się pierwsze i ostatnie rozdziały, tam coś się działo. Tytułowa impreza sąsiedzka nie była porywająca, chociaż właśnie wtedy akcja nieco przyspieszyła i pojawiły się nowe tropy wyjaśniające zaginięcie dziewczynki.
Spodziewałam się rasowego thrillera a trafiłam na przegadaną niemal całkowicie namiastkę.
Jeżeli macie ochotę zmierzyć się z ta książką, to długie jesienne wieczory są w sam raz do tego.
S.E. Lynes w powieści ; Impreza sąsiedzka ; przejdzie do historii, bo takie powieści chce się czytać, chcę się je wyprzeć, odrzucić, a jednak hipnotyzują tak bardzo że fabuła staje się ulepkiem który przykleja się do skóry, czuję podstęp autorki który próbuje mnie wywieź na manowce, bo po czasie okaże się, jak w wielu w powieściach wcześniej napisanych że to bujda na resorach, że to epitafium, że to akapit, podtytuł który miał na celu przyciągnąć uwagę czytelników. A tutaj dzieje się akcja, szybka narracja, wszelkie emocje z porwaniem? zaginięciem małej dwulatki, i opisane uczucia matki która wpada w panikę, histerię, by odnaleźć, by odszukać swoją córeczkę. My jako czytelnicy stajemy się obserwatorami zdarzeń, na sucho analizujemy zdarzenia wypadku, stawiamy opinię, wyrok który nabiera tempa pod wpływem zdarzeń, wiemy co może się stać, czego można było uniknąć, a jednak sprawa nas osobiście nie dotyczy. I teraz, masz zadanie stać się aktorem jednej sceny, być tą matką zaginionego dziecka, wychodzisz na chwilę do innego pokoju by wrócić i zauważyć że córki nie ma w wózku w którym wcześniej ją zostawiłaś. Wózek pusty a drzwi wyjściowe z domu - otwarte. Co robisz, przeszukujesz dom, zakamarki, wybiegasz na ulicę , szukasz dom po domu, krzak po krzaku, a co jeśli dwulatka poszła w przeciwnym kierunku do tego którego ty przeczesujesz? Ty jako czytelnik, siedzisz sobie wygodnie w fotelu i myślisz sobie, a co mnie to obchodzi...to jest fikcja, stworzona na poczet właśnie czytelnika, niby włos jeży ci się na skórze, niby czujesz te emocje, ale nie jesteś tą matką która rwie włosy z głowy, nie jesteś nią więc nie wiesz przez co przechodzi, jakie targają nią emocje, jakie w sobie ma siły i niemoc, przeciwieństwo paniki, wszelkiego poddania, jak szok miesza się z determinacją, heroizm poplątany z chorobą psychiczną, wyjesz, krzyczysz, obcierasz się z narkotycznym biciem serca po zawał, nie spodziewasz się że jesteś w stanie tak szybko biec, tak głośno krzyczeć, tak bardzo się bać, błagać Boga, prosić i na szali szaleństwa stawiać siebie i rywalizować o względy jego, zwrócić uwagę na własne błagania, by odwrócił kartę, bo wiesz że możesz nie wiele, a jednak igrasz z ogniem. Ci co nie przeżyli chwilę grozy powiedzą dobra książka, ci co nie przeżyli powiedzą przeciętna, ja czułam ciarki na ciele, znacie ten rodzaj dreszczu który jest czystą namiastką grozy? Dla rodzica o wiele lepiej jest kiedy wie gdzie spoczywa ciało, jest grób do którego może przyjść i się pomodlić, niż nieświadomość zawieszenia w próżni, lawirować pomiędzy nadzieją na życie a śmiercią. Bo ty jako matka cierpisz każdego dnia, nie masz świadomości co mogło pójść nie tak, ot chwila nie uwagi na placu zabaw, w chowanego, w sklepie, a wierzcie lub nie dziecko dwuletnie ma napęd na dwie nogi jak żółw na cztery, jak ktoś nie miał żółwia nie miał ślimaka...dostaje nóg... Jak zakończy się historia z porwaniem, zniknięciem córki Avy, jak potoczą się losy kobiety i jej sąsiadów do których zostaje zaproszona, czego się dowie a kto uchyli rąbka tajemnicy?
Żyjemy w świecie, w którym występują głębokie podziały na nieprzyzwoicie bogatych i rozpaczliwie biednych. Możliwości, jakie otwierają się przed wieloma osobami, dla innych są po prostu nieosiągalne. Jak długo ludzie będą potrzebować pieniędzy, tak długo będą porywać innych ludzi i żądać okupu w zamian za ich uwolnienie.
- Ben Lopez
Dwu wątkowa powieść wciąga czytelników ze sobą w heroiczną walkę w odtwarzaniu wydarzeń z jednego dnia, analiza jej przynosi wszelkie wątpliwości i wywodzi na złe drogi myśli, wyrzuty sumienia pokazane stawiają kobietę w świetle słabej, mikrej postaci która unika wszystkich dookoła, wpada w depresyjne stany, nawet te lękowe. Lecz kiedy jedno zdanie zostaje wypowiedziane pod wpływem impulsu, zaczyna walczyć o uzyskanie prawdy. Czy nastąpi ulga, wybaczenie? Tajemnica skrywa wiele zagadek, chowa wiele osób w skorupie strachu i lęku przed ujawnieniem światła dziennego, przed kompromitacją, konsekwencjami, a gdzie sumienie zapytacie, ot człowiek który boi się o siebie w egoistycznych przesłankach zrobi niemal wszystko by nie dopuścić żadnego poczucia winy do siebie, wypiera zdarzenia i czeka na dalszy ciąg wydarzeń.
Brawurowa opowieść której tempo nadaje narracja, dialogi, sceny które trzymaną napięcie i budują takie ciśnienie że książka staje się igraszką, jest mocna, dosadna, wiele otwiera i uświadamia, a jednocześnie staje się niemal labiryntem wielu źle poprowadzonych czynów, wyborów. Bo strach ma wielkie oczy, a ręce robią swoje.
Polecam serdecznie.
Wydawnictwo: Filia.
Historia kobiety, której małe dziecko zniknęło z wózka z domu, podczas gdy ona była zajęta różnymi mniej lub bardziej ważnymi domowymi sprawami. Zaginięcie to wpłynęło w oczywisty sposób na życie kobiety- żyje ona w ciąglym poczuciu winy, że pozostawiła swoją małą córeczkę bez opieki, nie mogąc obecnie się pogodzić z najbardziej prawdopodobną wersją o śmierci dziecka. Impreza u sąsiadów zmienia postrzeganie matki na tą sprawe i powoduje lawinę pytań, na które czytelnik poznaje sukcesywnie odpowiedzi, wraz z zaskakującym zakończeniem. Bardzo dobra ksiązka!
Książka w świetny sposób opisuje jak ciąg niewłaściwych zachowań różnych osób w krótkim czasie doprowadza do ogromnej tragedii. Polecam
Wystarczyło zaledwie pięć minut, by życie Avy zamieniło się w koszmar. Ava zostawiła swoją dwuletnią córeczkę zapiętą w wózku i poszła na moment na piętro. Kiedy wróciła na dół okazało się, że Abi nie ma, a drzwi są otarte. Zrozpaczona matka rozpoczyna przeszukiwać dom i okolice.
Rok później, gdy dostają zaproszenie na przyjęcie od sąsiadów Lovegoodów, Ava nie chce tam iść. Nie może znieść widoku miejsca, w którym zniknęła Abi i nie chce spędzać czasu z ludźmi, którzy nie podzielają hej żalu. Jej mąż Matt namawia ją by tam poszli. Aa dowiaduje się czegoś nowego o dniu, w którym zaginęła Abi. Okazuje się, że Ava nie zna wszystkich szczegółów feralnego dnia.
Czy Ava dowie się, co stało się z jej córeczką?
Przeczytajcie to dowiecie się.
"Impreza sąsiedzka" to genialny thriller, a ja uwielbiam czytać takie historie.
Tą powieść jest o tragedii rodzinnej, bólu, nadziei, tajemnicach, sekretach, obłudzie i fałszu.
Autorka wymyśliła rewelacyjną fabułę i skonstruowała takich bohaterów, którzy podnoszą ciśnienie czytelnikowi. Autorka poza przerażający temat. Impreza sąsiedzka, podczas której zaginęło dziecko i to wszystko przez nieuwagę dorosłych. Autorka potrafi trzymać czytelnika w napięciu i niepewności do samego końca. Podczas czytania cały czas zastanawiałam się, co stało się z dziewczynką. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów i poszukiwania dziecka. Na dodatek autorka to niezła manipulantka, bo ciągle podsuwała mylne tropy. Emocje gwarantowane. Ja przeżywałam to wszystko ogromnie. To jest nie do wyobrażenia jak musi czuć się matka w takiej sytuacji.
Jeśli jesteście ciekawi jak radziła sobie z tym Ava koniecznie przeczytajcie.
Nie będziecie żałować ani minuty z tą książką.
Ja wchłonęłam błyskawicznie tę książkę i nie mogłam od niej oderwać się ani na chwilę. Gwarantuję, że jeśli macie bujną wyobraźnię to ta historia rozwali Was emocjonalnie i podskoczy Wam ciśnienie.
Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i wbiło w fotel.
Rewelacja!
Polecam gorąco!
Wydaje ci się, że uporałaś się z traumą, a Twoje życie powoli zaczyna stawać na wątłych nogach. Jednak nie spodziewasz się, że to z czym walczysz w sobie, tak naprawdę nie jest twoją winą.
Temat zaginięć czy porwań dzieci, ostatnimi czasy często powtarza się w książkach. Jest to nie łatwy obraz, który na pewno niejednego z rodziców przyprawia o ogromne bicie serca, gdy czyta taką książkę.
Książkę podzielę na 3 segmenty. Początek, środek i zakończenie. Więc zacznijmy od początku.
Tutaj akcja jest naprawdę szybką i czuć tę nerwową atmosferę, która zebrała się wkoło tego strasznego wydarzenia. Policja, psy tropiące, przyjaciele i oczywiście sąsiedzi. Zeznania, dowody, domysły. Tutaj się dzieje i to tak, że nie jeden z nas będzie mieć gęsią skórkę na placach.
Środek. W tej części bardziej skupiamy się na żałobie, poczuciu winy i załamaniu matki dziewczynki. Szczerze, trochę za długo trwa ten moment użalania się nad sobą, zanim zacznie walczyć o prawdę, o wyjaśnienie. Cały czas powtarza ona o swoim nieszczęściu. Gdzie człowiek stara się ją zrozumieć, tak w końcu zaczyna się to robić trochę nudne.
Akcja przyspiesza przy zakończeniu książki. Od tytułowej imprezy sąsiedzkiej, gdzie główna bohaterka dowiaduje się nowych faktów, rzucających nowe światło na ostatni rok jej życia. Akcja przyspiesza, sami jesteśmy zaskoczeni tym, co się naprawdę zdarzyło tamtego dnia. Jednak te wieczne oskarżenia innych zaczynają być powoli denerwujące.
Podsumowując, książka nie wywarła na mnie większych emocji. Może tylko na wstępie, a później czułam już tylko znudzenie. Gdzieś miejscami pojawiały się przebłyski ciekawości, ale szybko gasły.
Niestety, ale nie mogłam wczuć się w tę książkę. Temat ten chyba nie jest dla mnie, jednak gdzieś w głowie, jest nadzieja, że wreszcie jakaś taka książka wywoła we mnie więcej emocji.
I thrillerem psychologicznym bym tego nie nazwała, a raczej dramatem obyczajowym.
Przeczytane:2023-01-29,
Nie ma nic bardziej przerażającego w życiu każdego rodzica niż zniknięcie ukochanego dziecka.
Abi w niewyjaśnionych okolicznościach znika z domu. Nikt nie wie, jak mogło do tego dojść, tym bardziej że jej matka jest przekonana, że zostawiła dziecko bezpiecznie przypięte w wózku. Poszukiwania Abi wśród okolicznych mieszkańców nie przyniosły rezultatów, dziewczynka, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Rok od tych tragicznych wydarzeń sąsiedzi Avy i Matta organizują przyjęcie z okazji przebudowy domu. Ava za namową męża decyduje się wziąć udział w imprezie. Podczas wspólnych rozmów z przyjaciółmi Ava dowiaduje się czegoś nowego o dniu, w którym zniknęła Abi. Jeden niepozorny komentarz sprawia, że Ava za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co stało się z jej dzieckiem.
„Impreza sąsiedzka” to powieść z pogranicza thrillera i dramatu, historia, która, choć niczym nowym nas nie zaskakuje, to na swój sposób wciąga i intryguje czytelnika. Pomimo niespiesznego początku, książka mnie zaciekawiła na tyle, że chłonęłam kolejne strony, by wspólnie z Avą i Mattem przeżywać ich ból i stratę, by poznać prawdę o tym, co stało się z ich córeczką. Rozdziały poprowadzone są naprzemiennie z perspektywy Matta i Avy, co daje nam możliwość poznania ich myśli i sposobu radzenia sobie z bólem i cierpieniem.
„Impreza sąsiedzka” to historia przepełniona wieloma emocjami, w której głównym wątkiem jest sposób radzenia sobie z ogromną tragedią. To historia, w której kłamstwa i mroczne tajemnice wylewają się niemal z każdej strony. Pełno w niej bólu, żalu, cierpienia. Historia, choć powolna, to potrafi wywołać w czytelniku narastające napięcie i eksplodować zakończeniem, które z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika. „Impreza sąsiedzka” nie jest wybitnie dobrym thrillerem, ale śmiało mogę polecić tę książkę osobom, które mają chęć na coś niewymagającego, a jednocześnie intrygującego i zaskakującego. Jestem przekonana, że zarówno fani thrillerów, jak i psychologicznych powieści obyczajowych będą usatysfakcjonowani lekturą.