Autorzy:
Ewa Białołęcka, Agnieszka Hałas,Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
Kiedy kilkanaście kobiet łączy siły, powstają rzeczy wyjątkowe.
Dwanaście niesamowitych historii pełnych nostalgii i grozy. Wyrusz w niezwykłą podróż po zdumiewających światach, w których ludzkość próbuje radzić sobie ze skutkami katastrof spowodowanych przez naturę lub własną ignorancję, gdzie czasem pojawiają się chmury będące portalem do innego uniwersum, a w słowach niewinnej piosenki dla dzieci ,,Jaworowi ludzie" ukrywa się mrożąca krew w żyłach tajemnica.
Pierwsze wspólne dzieło stowarzyszenia Harda Horda. Grupy dwunastu znakomitych i nagradzanych polskich pisarek. Poznaj ich zjawiskową antologię o przekraczaniu granic.
Od kobiet dla kobiet. Ale nie tylko. Porywająca lektura dla wszystkich wielbicieli mrocznych klimatów.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-03-08
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 389
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
"Magia zielonego kciuka sprawiała, że jej posiadaczom nikt nie mógł dorównać w kwestii hodowania roślin. Mieli z nimi więź, potrafiliby wyhodować kwiaty nawet na pustyni. Byli cenieni w każdej społeczności, bo ich obecność gwarantowała, że wiosce nie grozi klęska głodu, a plony zawsze będą obfite."
Na przeczytanie „Hardej Hordy” zdecydowałam się głównie ze względu na Anetę Jadowską i jej opowiadania. O pozostałych autorkach i ich twórczości wstyd przyznać, ale zupełnie nic nie wiedziałam. A w przypadku niektórych z nich nawet o ich istnieniu nie miałam pojęcia. Nie przeszkodziło mi to, jednak w sięgnięciu po tą książkę. Byłam przekonana, że skoro tak wiele osób wypowiada się pozytywnie o tych kobietach i ich działalności literackiej to i ja znajdę tutaj coś dla siebie. W szczególności, że fantastyka jest zdecydowanie moim ulubionym gatunkiem literackim.
„Trudno w to uwierzyć, ale przespałam koniec świata. Tak, serio. Pewnego dnia zwlekłam się z wyrka, włączyłam czajnik, żeby sobie zrobić kawy, zalałam ją o dopiero kiedy podniosłam kubek do ust, zorientowałam się, że płyn jest zimny. Popstrykałam włącznikiem, spróbowałam zapalić światło w kuchni – nic. Chyba nie było prądu. Usiłowałam sobie przypomnieć, czy zapłaciłam rachunek, ale nawet gdybym zalegała, to przecież nie wyłączają tak zaraz, najpierw przysyłają ponaglenia. Poza tym według prawa nie mogą pozbawić człowieka artykułów niezbędnych do życia, takich jak woda, kawa i internet.”
„Harda Horda” nie była jednak tak dobra jak tego oczekiwałam. Książka ta choć zawiera w sobie dwanaście opowiadań to przykuła moją uwagę zaledwie kilkoma z nich, a tylko trzy sprawiły, że żałowałam, iż są tak krótkie. Gdyby nie Martyna Raduchowska i jej fantastyczny „Bezduch” oraz Aneta Jadowska i moja ulubiona rodzina Koźlaków w „Zielonej zemście”, a także „Dróżniczka” Aleksandry Janusz, to myślę, że po skończeniu tej antologii szybko bym o niej zapomniała i już nigdy do niej nie wróciła. Ponieważ przez niektóre z opowiadań było mi naprawdę trudno przebrnąć, gdyż kompletnie mnie nie wciągały, przez co momentami byłam przekonana, że zwyczajnie nie skończę tej książki. Nie znaczy to jednak, że pozostałe opowiadania były złe, bo choć były one napisane raz lepiej, a raz gorzej to każde z nich na swój sposób było ciekawe, tajemnicze i bardzo klimatyczne, lecz mnie zdecydowanie czegoś w nich brakowało. Myślę jednak, że wielu czytelników odnajdzie w nich coś dla siebie i na pewno spodoba im się ich różnorodność. Nie tylko tematyczna, ale również w sposobie prowadzenia akcji.
„Trzy wypalone na wieczność ślady po trzech zachłannych, jaworowych palcach.”
„Harda Horda” to jedna z tych książek, obok których żadna sroka nie przejdzie obojętnie. Piękna, a zarazem niezwykle mroczna i tajemnicza okładka wraz z twardą oprawą już na wstępie przykuje niesamowicie uwagę czytelnika. Jednak dopiero gdy zajrzy się do środka odkryje się prawdziwą magię. Ponieważ czytelnik znajdzie tam wspaniałą oprawę graficzną oraz przepiękne ilustracje Magdaleny Babińskiej, Karoliny Bryskiej i Agnieszki Jednakiej, które idealnie odwzorowują rozgrywające się sceny oraz postacie.
„Może mnie pan pamięta – kiedyś, dawno temu, jeszcze w innym świecie, rozmawialiśmy w ogrodzie przy kępie fiołków. Nazwał je pan nagietkami, a ja poprawiłam pana ze śmiechem, wyrozumiale, bo przecież nikt nie oczekiwał od mężczyzny, że będzie mówił naszym kobiecym językiem: o kwiatach, ptakach, pogodzie i innych głupstwach.”
Reasumując, choć „Harda Horda” osobiście mnie nie porwała i nie stała się dla mnie najlepszą książką roku, to jednak rozumiem co może podobać się w niej innym czytelnikom. Ciekawe i tajemnicze historie o duchach, nekromantach, zombie i równoległych światach, utrzymane w mrocznym klimacie, zapewne przypadną do gustu niejednemu fanowi literatury fantastycznej.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Harda Horda”.
Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuje portalowi CzytamPierwszy.pl . Książka została odebrana za punkty w portalu CzytamPierwszy.
Więcej na :
Dwanaście historii z pogranicza fantastyki napisane przez polskie autorki. To musi być coś - pomyślałam. Mamy tu fantasy, horror, science fiction, wszystkiego po trochu. Czary, duchy, nekromancja, a nawet zombie i równoległe światy. Teoretycznie każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jednak ciężko, by każdemu spodobały się wszystkie opowiadania. Mnie najbardziej urzekły opowiadania: Bezduch, Dróżniczka, Jest nad zatoką dąb zielony - to opowiadania trzymające w napięciu, budzące grozę lub nostalgiczne. Reszta opowiadań Hardej Hordy jest jednak nie w moim guście, nie mówię, że są złe, absolutnie nie, lecz są w głównej mierze humorystyczne, stricte rozrywkowe, a nie tego szukam w fantastyce. Reasumując, cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, choćby ze względu na Martynę Raduchowską i jej Bezduch - to najlepsza historia o nekromancie jaką czytałam i mój niewątpliwy faworyt spośród wszystkich opowieści.
1. Marta Kisiel - Jawor 5/10
2. Aleksandra Janusz - Dróżniczka 8/10
3. Ewa Białołęcka - Tylko nie w głowę 7/10
4. Magdalena Kubasiewicz - Dokąd odeszły cienie 5/10
5. Aleksandra Zielińska - Po drugie 6/10
6. Anna Hrycyszyn - Z góry nie patrzą 6/10
7. Aneta Jadowska - Zielona zemsta 7/10
8. Anna Kańtoch - Szanowny panie M 5/10
9. Martyna Raduchowska - Bezduch 9/10
10. Milena Wójtowicz - Lot wieloryba 6/10
11. Agnieszka Hałas - Jest nad zatoką dąb zielony 7/10
12. Anna Nieznaj - Ognisty warkocz 5/10
„Harda Horda” jest antologią opowiadań. Znajdziemy w niej dwanaście niesamowitych historii pełnych nostalgii i grozy. Polskie autorki we wspólnym dziele poruszają tematy ocieplenia klimatu, anomalii, końca świata. Moim zdaniem każde z opowiadań jest na swój sposób niezwykłe i inne od pozostałych. To jest wyjątkowe w tej książce. Mogłoby się wydawać, iż nie da się stworzyć dwunastu opowiadań poruszających podobny temat, ale zupełnie różniących się od siebie. Nic bardziej mylnego! Jeśli sięgniecie po tę pozycję, to na pewno się nie zawiedziecie!
Obok tej książki nie da się przejść obojętnie! Oprócz pięknego wydania znajdziemy w niej również fenomenalne opowiadania. Niektóre są zabawne, inne dają nam do myślenia, kolejne zaś są bardzo dobrymi zagadkami. Wszystkie zostały przesączone fantastyką.
"Hardą Hordę" przeczytałem bardzo szybko. Wcześniej nie byłem przekonany do opowiadań. Po raz pierwszy moje zdanie zmieniło się, gdy przeczytałem "Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne". Ta antologia utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że w opowiadaniu można bardzo dobrze przedstawić postać i wykreować historię, która skłoni czytelnika do dalszego pogłębiania jej historii.
Znajdziemy w niej również wiele różnych rodzajów fantastyk. Od dawnych wierzeń, przez współcześnie wykreowane fikcyjne potwory, aż po sam kosmos. Jeśli lubicie fantastykę to na pewno znajdziecie tutaj coś dla siebie.
Książkę odebrałem za punkty w portalu czytam pierwszy
ZIARNKO DO ZIARNKA…
Na początku było ich dziesięć. Dziesięć to całkiem miła liczba. Potem doszły jeszcze dwie i zrobiło się prawie jak w świętej księdze- dwanaście (no wybaczcie, ale liczba dwanaście w połączeniu z ludźmi zawsze kojarzy mi się… apostolsko). Wyliczamy? Bardzo proszę: Ewa Białołęcka, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz i Aleksandra Zielińska. Fantastyczne dziewczyny. Fantastyczne dosłownie i w przenośni; każda z nich w jakiś tam sposób o fantastykę się otarła. Utworzyły grupę wsparcia dla siebie nawzajem, bo w grupie zawsze i milej, i raźniej, i weselej i co tam jeszcze sobie wstawicie. Nazwały się Harda Horda, a wydawnictwo SQN absolutnie pięknie wydało w końcu ich antologię.
Dwanaście opowiadań, a każde z nich inne; inne są tematy, inne style pisania, inne problemy, inne zakończenia. Już pierwsze opowiadanie tomu, „Jawor” Marty Kisiel, zapowiada to, co czeka nas na dalszych stronach. Marta bowiem, w sposób wywołujący gęsią skórkę na ramionach, opisuje niespodziewane skutki dziecięcej zabawy w „budujemy mosty dla pana starosty”. Bawiliście się w jawor? Jeśli tak, dreszcz murowany. A potem… Potem jest równie ciekawie. Ewa Białołęcka z humorem opisuje, jak ma poradzić sobie samotna kobieta (no dobra, nie tak samotna, z kotem) w mieście opanowanym przez hordę zombie. Magda Kubasiewicz zabiera nas w podróż do nawiedzonego domu pod nawiedzonym lasem, w towarzystwie pewnego nekromanty; nekromanta jest też bohaterem opowiadania Martyny Raduchowskiej. Aneta Jadowska na wesoło ostrzega nas przed zadzieraniem z roślinami, a Anna Hrycyszyn kreuje świat jaki ostał się po globalnym ociepleniu. Inne są opowiadania Agnieszki Hałas, Oli Zielińskiej czy Oli Janusz; one postawiły na melancholię, smutek i przemijanie (osobiście uważam „Dróżniczkę” Janusz i „Po drugie” Zielińskiej za najlepsze opowiadania w całym tomie; ale to moje subiektywne zdanie).
Zawsze powtarzałam, że opowiadania to wyższa szkoła pisarstwa. Każdy może napisać książkę; może na sześciuset stronach rozwodzić się nad pięknem bohaterki, zielenią trawy i podłością czarnego charakteru. Ale niech spróbuje to samo zmieścić na sześciu kartkach! Opowiadanie to „samo gęste”: mocno ograniczona forma, w której musi zmieścić się jak najwięcej smacznego ciasta. Łatwe tylko z pozoru. Znam pisarzy, którzy na tej krótkiej formie polegli. Znam też mistrzów ( no dobra, niech będzie, może ktoś zechce polemizować – dwa nazwiska: Stephen King, Neil Gaiman ). Antologia „Harda horda” dała mi nadzieję, że duch w narodzie nie ginie. Przeciwnie – mamy świetne „opowiadaczki”. W tym tomie znajdziecie wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej: jest i śmiech, i żal za przeszłością, jest ból, są błędy i próba ich odkupienia, są światy, które były, a nawet takie, które być może kiedyś będą. Jest melancholia za minionym i próba obłaskawienia przyszłego. A wszystko to w tomie w twardej oprawie, zilustrowanym przez trzy wspaniałe ilustratorki. Istny babiniec, no!
„Harda horda” to książka godna polecenia do czytania tym, którzy nie mają na to za wiele czasu. Opowiadania są krótkie, czyta się je błyskawicznie, można umilić sobie czas w autobusie, metrze czy poczekalni u lekarza. Potem odłożyć tom i wrócić do niego za dwa dni, do innego już świata i do innej opowieści. Na zachętę zostawiam wam cytat ze wstępu Anny Misztak:” Aby się rozwijać, trzeba iść do przodu, rzucać wyzwania samemu sobie i światu. Odkrywać nieznane lądy. Wychodzić z pudełka, szuflady, szafy, w które zostaliśmy wtłoczeni, zdzierać łatki, które nam przyszyto.” To co, czytelnicza hordo, skusicie się na lekturę?
Dwanaście pisarek zrzeszyło się, aby wspierać się wzajemnie. Tak właśnie powstała Harda Horda.
Dzięki temu możemy dziś przeczytać tę niezwykłą Antologie opowiadań, jaką jest "Harda horda". Znajdziemy tutaj dwanaście historii fantastycznych, z której żadna kolejna nie jest w niczym podobna do poprzedniej. Każda autorka ma inny sposób pisania, dzięki czemu wszystkie opowiadania są niezwykłe.
Jeszcze zanim otworzyłam książkę zachwycił mnie już sam projekt okładki, która przyciąga wzrok. Do tego każda historia zawiera swoją grafikę, która według mnie jest małym dziełem sztuki. To podnosi walory estetyczne książki, na które także zawracam uwagę, dzięki czemu czytało się ją jeszcze przyjemniej :)
"Magia zielonego kciuka sprawiała, że jej posiadaczom nikt nie mógł dorównać w kwestii hodowania roślin. Mieli z nimi więź, potrafiliby wyhodować kwiaty nawet na pustyni. Byli cenieni w każdej społeczności, bo ich obecność gwarantowała, że wiosce nie grozi klęska głodu, a plony zawsze będą obfite."
Znajdziemy tutaj zarówno pozornie niewinną dziecięcą zabawę, która doprowadza do śmierci, zombie, elementy podróży do przyszłości, zatopione miasta i wiele wiele innych ciekawych światów.
Czy wolisz podróż w przyszłość pokazującą, jak ludzkie postępowanie niszczy świat? A może bardziej przeraża Cię atak zombie? Myślisz, że dziecięce zabawy nie mogą wyrządzić ludziom krzywdy? Wierzysz, że kiedyś wszystko zostanie zatopione? A może interesujesz się światem magii? Nekromancja? Wszystko znajdziemy w tej jednej książce, dzięki czemu każdy wielbiciel fantastyki będzie zadowolony po przeczytaniu "Hardej hordy" :)
Opowiadania zawierają także inne ładunki emocjonalne. Część przeraża do szpiku kości, aż na ciele pojawia się gęsia skórka, natomiast inne bawią do łez mimo, że zawierają elementy grozy. Niesamowite jest to, jak szybko można przejść od skrajnego załamania nerwowego do głośnego śmiechy, a wszystko w zależności od intencji autorki piszącej opowiadanie.
Część z nich aż prosi się, aby autorki napisały kontynuację. Miejmy nadzieję, że niedługo autorki tej antologii wydadzą dla nas - swoich czytelników - kolejny, równie wspaniały zbiór opowiadań :)
"Mijały lata, zmieniały się normy obyczajowe i układy geopolityczne, przyszły kryzys naftowy i pandemia syberyjskiej grypy, wojna chińsko-rosyjska i długa zima po wybuchy góry Aso, ale ostatecznie wszystkie wstrzący i zmiany preminęły lub gładko wtopiły się w codzienność, stopniowo tracąc na znaczeniu. Wszystkie oprócz jednej, tej, która dotknęła ją bezpośrednio i dotknęłaby niezlaeżnie od tego, czy uznawała ją za dobrą czy złą, słuszną czy niepotrzebną. Pewne rzeczy po prostu się wydarzały."
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl
„Harda horda” to antologia opowiadań z gatunku fantastyki. Nie jestem fanką tego gatunku, a jednak tytuł i sposób wydania mnie tak zaintrygowały, że postanowiłam sprawić sobie prezent na Dzień Kobiet – i kupiłam ten zbiór. I wiecie co? Jednak lubię fantastykę!
Ta antologia zaprasza czytelnika do świata, w którym spotkać można nekromantów, wróżki, wiedźmy, duchy i zombie. Będziecie mieli okazję przespać koniec świata, powędrować po obcej planecie jako kolonizatorzy, zwiedzić podwodne miasto oraz zobaczyć, jak wygląda Ziemia, gdy otworzą się wrota do równoległych rzeczywistości. Jedno z opowiadań przenosi nas nawet do oblężonego Leningradu – więc na nudę narzekać na pewno nie można. Jak przystało na zbiór opowiadań różnych autorek, mamy tutaj bardzo różnorodne historie i style – jedne podobały mi się mniej, inne bardziej, a jeszcze inne – bardzo bardzo! – ale żadna mnie nie znudziła, a to, przy książce tej objętości, duża sztuka. Czyta się bardzo szybko, bo te historie po prostu czytelnika wciągają i nie ma wyjścia – musi dokończyć.
Muszę wspomnieć też o szacie graficznej, bo to ona w dużej mierze zdecydowała, że wzięłam tę książki z półki w księgarni. Ładna, twarda oprawa, a w środku – intrygujące czarno-białe grafiki. Bardzo ładne i staranne wydanie, widać, że dopracowane pod względem redakcyjnym. Po każdym opowiadaniu mamy krótki biogram autorki, co mi bardzo pomogło, bo od razu wynotowałam sobie tytuły, po które z przyjemnością sięgnę. Żadnej z autorek wcześniej nie znałam – a teraz to się zmieni.
Tak jak już powiedziałam – książka bardzo mi się podobała, nie nudziłam się przy żadnym z opowiadań, może dlatego, że nie znam tego gatunku i tematy w nich poruszane były dla mnie nowe i odkrywcze. Ale oczywiście nie wszystkie podobały mi się jednakowo. Chyba najbardziej podobały mi opowiadania „Tylko nie w głowę” Ewy Białołęckiej i „Zielona zemsta” Anety Jadowskiej – obydwa pełne humoru, życia (mimo że w jednym pojawiają się zombie) i z dobrym, wyrazistym zakończeniem – bo z tym ostatnim było w kilku historiach krucho. Kilka opowiadań, które bardzo mnie wciągnęły, miały jednak dość słabą i nijaką puentę albo zakończenie, które trudno było zrozumieć – to jedyny minus tej książki. „Jawor” Marty Kisiel ma niezwykły nastrój, podobnie jak „Dróżniczka” Aleksandry Janusz (tutaj właśnie tylko zakończenie wydało mi się mdłe i trochę zepsuło ogólny obraz), „Dokąd odeszły cienie” Magdaleny Kubasiewicz ociera się o thriller (zresztą intrygujący!). Każde z opowiadań wnosi coś nowego, każde przyciąga uwagę, choć oczywiście kilka jest słabszych – nie będę wymieniać, bo ogólnie całość mi się podobała. Znajdziecie tutaj zarówno opowieści zupełnie nierealne, jak i takie, które toczą się w naszym zwykłym świecie. Są wątki miłosne, obyczajowe, są straszne dramaty, jest intrygujące poznawanie nowych światów, duchy, zjawy, podstępne upiory i zombie. Niezła mieszanka!
Muszę uprzedzić tych, którzy tak jak ja nie spotkali się wcześniej z tym gatunkiem, że to są trochę takie bajki dla dorosłych – pełne dziwnych zdarzeń, magii, niezwykłych istot – a zatem na pewno znajdzie się ktoś, komu takie rzeczy nie przypadną do gustu. Warto jednak sięgnąć po tę antologię, bo to świetna odskocznia od krwawych kryminałów (choć krwawych historii i tu nie zabraknie!) i poważnych powieści z morałem. Ja bawiłam się bardzo dobrze podczas lektury i jeżeli pojawi się kolejny tom takiej antologii – na pewno po nie go sięgnę.
Komu spodoba się ta książka? Myślę, że wszystkim fanom gatunku, a także osobom, którzy lubią powieści w stylu „Harry’ego Pottera” czy inne magiczne historie. A także tym czytelnikom, którzy maja otwarty umysł i lubią badać nowe lądy i zapuszczać się rejony literatury, w których ich dotąd nie było.
Podsumowując: „Harda horda” to zbiór ciekawych opowiadań, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Książka zostawiła mnie z lekkim niedosytem: chcę więcej!
1. Marta Kisiel - "Jawor" upiorna opowieść o tym jak giną dzieci w lesie.
2. Ewa Białołęcka - "Tylko nie w głowę" opowieść o neurotyczce, która przespała ewakuacje w czsie apokalipsy zombi :-)
3. Aleksandra Janusz - "Drużniczka"
4. Aleksandra Zielińska - "Po drugie"
5. Anna Hrycyszyn - "Z góry nie patrzą"
6. Magdalena Kubasiewicz - "Dokąd odeszły cienie"
7. Anna Nieznaj - "Ognisty warkocz"
8. Martyna Raduchowska - "Bezduch"
9. Aneta Jadowska - "Zielona zemsta" Jedyna wesoła opowieść z dobrym zakończeniem. Dziękuję Aneto :-*
10. Anna Kańtoch - "Szanowny panie M."
11. Milena Wójtowicz - "Lot wieloryba"
12. Agnieszka Hałas - "Jest nad zatoka dąb zielony"
Dobra antologia, być może, ale nic ponadto. Czytałam kolejne opowiadania w nadziei na to COŚ ale w sumie się nie doczekałam. Moją uwagę zwróciły tylko dwa opowiadania - na samym początku "Jawor" (naprawdę doskonały, niesamowity, duszny klimat!) oraz, tym razem raczej negatywnie, opowiadanie "Jest nad zatoką dąb zielony" na sam koniec, które jest dla mnie jednym z tych, które żerują na chorobie i nieszczęściu małego dziecka. W sensie że nic innego tam czytelnika nie chwyta. Tak że, podsumowując, antologia niestety dość przeciętna. Wiem, że nie jest łatwo napisać dobre opowiadanie. Ale jednak chciałoby się więcej.
Dwanaście autorek i dwanaście opowiadań na pograniczu jawy, snu i fantastyki. Ten zbiór powstał, żeby udowodnić, że polskie autorki odnajdują się w tym gatunku. Pisarki wprowadzają nas do swojego świata fantazji, a po każdym rozdziale możemy poznać je bliżej.
Początkowo miałam mieszane uczucia, nawet gdzieś w połowie książki pokusiłam się o stwierdzenie, że Harda Horda mnie nie porwała. Jednak z każdą przeczytaną historią przepadałam coraz bardziej.
W tym zestawieniu trzy opowiadania wypadają dosyć słabo, reszta mistrzostwo! Chociaż są to różne osoby i nie pisały wspólnie to myślę, że większości przypadków klimat jaki zbudowały mocno się uzupełnia.
Nie powstaje dysonans podczas czytania, gładko zmieniamy fantastyczne krainy.
‘Trudno w to uwierzyć, ale przespałam koniec świata. Tak, serio. Pewnego dnia zwlekłam się z wyrka, włączyłam czajnik, żeby sobie zrobić kawy, zalałam ją i dopiero kiedy podniosłam kubek do ust, zorientowałam się, ze płyn jest zimny[…]
Niejasno kojarzyłam, że chyba coś się działo. Było jakieś zamieszanie, hałasy, ktoś walił do drzwi, ale po dwóch białych tabletkach nawet nie drgnęłam.’
Pojawiają się historie o zombie, nekromantach i czarodziejach. Jeśli gdzieś słyszałam ‘zombie’ to od razu miałam negatywne odczucia, jednak dzięki Ewie Białołęckiej, mam ochotę poznać dalsze losy bohaterki tego opowiadania. Na szczególną uwagę, zasługuje także twórczość Magdaleny Kubasiewicz, fenomenalnej Anety Jadowskiej.
Postacie są ciekawie kreowane, mają dużo cech ludzkich, a z drugiej strony skrywają pewne tajemnice, niedostępne dla śmiertelników.
‘Mogłam być mała i magicznie niepozorna, ale wciąż miałam na podorędziu grimuary rodzinne i zaklęcia przodkiń tak podłe, że miasto drżało na ich wspomnienie.’
Dialogi czyta się z przyjemnością, nie męczą, są naturalne. Nie wiem skąd autorki czerpią pomysły, ale niech robią to w dalszym ciągu.
Urzekł mnie format książki. Okładka jest twarda z fantastyczną grafiką, a każdy rozdział okraszony ilustracjami w podobnej tonacji (nie wszystkie mi się podobają). W skrócie – piękne wydanie.
Książka odebrana za punkty w serwisie Czytam Pierwszy.
Całkiem udany zbiór, ale przede wszystkim świetna inicjatywa. Miło, że autorkom tak dobrze układa się współpraca. Najbardziej przemówiły do mnie teksty Marty Kisiel, Ewy Białołęckiej, Anety Jadowskiej i Agnieszki Hałas (tej ostatniej szczególnie). Pozostałe nie są złe, ale nie zapadają w pamięć.
Dodatkowym atutem są przepiękne ilustracje. Poproszę o więcej takich cudów w innych książkach.
Pierwszy tom antologii najnowszej rosyjskiej fantastyki. zawiera 5 mikropowieści: Oleg Diwow "Zdrajca" (urban fantasy. Ziemia od wieków nawiedzana jest...
Maja Kuczerska, Maria Galina, Suchbat Afłatuni, Ksenia Buksza, Anna Starobiniec, Natalia Mieszczaninowa, Siergiej Nosow, Siergiej Kuzniecow, Marina Stiepnowa...
"Mijały lata, zmieniały się normy obyczajowe i układy geopolityczne, przyszły kryzys naftowy i pandemia syberyjskiej grypy, wojna chińsko-rosyjska i długa zima po wybuchy góry Aso, ale ostatecznie wszystkie wstrzący i zmiany preminęły lub gładko wtopiły się w codzienność, stopniowo tracąc na znaczeniu. Wszystkie oprócz jednej, tej, która dotknęła ją bezpośrednio i dotknęłaby niezlaeżnie od tego, czy uznawała ją za dobrą czy złą, słuszną czy niepotrzebną. Pewne rzeczy po prostu się wydarzały."
Więcej