Bernadette Fox nikomu nie jest obojętna. Dla męża jest partnerką, dla matek uczniów prywatnej szkoły w Seattle - zakałą przynoszącą wstyd lokalnej społeczności,jest rewolucyjna architekt i po prostu matką. Lawina zdarzeń rusza, gdy córka proponuje rodzinną wyprawę na Antarktydę. Nagle Bernadette znika bez śladu. Córka zbiera rozmaite dokumenty, chcąc odnaleźć matkę, a kazdy z nich odkrywa część prawdy o Bernadette.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2014-05-23
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 352
Święta Bernadetta z architektury.
"[...] bez względu na to, co ludzie o niej mówią, mama wiedziała, jak sprawić, żeby w życiu było śmiesznie".
„ Gdzie jesteś Bernadette?”, to międzynarodowy bestseller przetłumaczony na ponad trzydzieści języków, jest drugą powieścią w literackim dorobku amerykańskiej pisarki i scenarzystki Marii Semple. Pod koniec lipca na rynku wydawniczym na dwa tygodnie przed premierą filmową w reżyserii Richarda Linklatera, nakładem Wydawnictwa Wab pojawiło się nowe wydanie powieści z odtwórczynią głównej roli Cate Blanchett na okładce.
Opis wydawcy i okładka sugerowały, że jest to lekka i zabawna powieść obyczajowa na lato. Wkrótce okazało się, że ta książka, to zupełnie coś innego niż się spodziewałam, ponieważ „ Gdzie jesteś Bernadette? „, jest historią rodzinną napisaną w formie epistolarnej. Główną bohaterką jest Bee, nastoletnia córka Bernadette, która objaśnia czytelnikowi, to, czego nie może wyczytać z e-maili, oficjalnych dokumentów, czy prywatnej korespondencji Bernadette. To jedna tych książek, które nie da się przeczytać jednym tchem, trzeba stopniowo dawkować sobie treść, tak jak to robi Bee czytając kolejne dokumenty próbując odnaleźć matkę i zrozumieć jej postępowanie. W miarę zagłębiania się w historię, która wydaje się banalna, coraz bardziej poznawałam problemy chorej i ekscentrycznej kobiety, którą większość znajomych uważa za dziwaczkę. Pod płaszczykiem pozornie lekkiej opowieści, ukrywa się prawdziwy życiowy dramat kobiety niespełnionej, zamkniętej w sobie z mnóstwem fobii. „ Gdzie jesteś Bernadette? „, to opowieść o niezwykle zdolnej artystce, która zabija swoją kreatywność z powodu jednej zawodowej złej decyzji. Traci ochotę na kontakty z ludźmi, jest zgryźliwa i nieprzyjemna dla otoczenia, cierpi na początki agorafobii. Silnie emocjonalnie związana z rodziną, a szczególnie ze swoją córką, dla której w imię miłości próbuje przełamać swoje lęki i w nagrodę za dobre wyniki w szkole postanawia wyruszyć z nią w podróż na Antarktydę. Ale na dzień przed planowanym wyjazdem Bernadette znika.
Cały czas starałam się nie pogubić w gąszczu tych wszystkich maili, dokumentów służbowych, raportów, wycinków z gazet, listów. Miałam wrażenie, że czytam akta policyjne, gdzie poszczególne osoby, które znały Bernadette składają zeznania, a ja dzięki temu pozyskiwałam wiedzę na temat jej życia. Strzępki informacji pozwoliły mi poznać tytułową Bernadette z różnych punktów widzenia. W miarę uzyskiwania coraz to większej ich liczby wyłaniał mi się obraz kobiety pełnej zaburzeń, genialnego architekta niedocenionego w świecie mężczyzn. Kobiety skłonnej do wchodzenia w konflikty, która nie najlepiej dogaduje się z innymi ludźmi, co racji wykonywania zawodu nie wpływało pozytywnie na jej wizerunek.
Nie umiem do końca określić swoich uczuć po zakończeniu lektury, bo czytanie książki było ciekawym doświadczeniem czytelniczym, aczkolwiek niełatwym. Książka ma bardzo interesująca formę, z jaką się do tej pory nie spotkałam, nigdy nie czytałam czegoś podobnego. Powieści epistolarne święciły, bowiem swój tryumf w XIX wieku, ale w związku z wprowadzeniem wszystkowiedzącego narratora, popularność tej formy powieściowej zmalała. Zamiast listów autorka wprowadziła wycinki z gazet, maile, raporty, dokumenty, które pozwalają po kawałku poznać historię Bernadette. To bardzo ciekawy zabieg stylistyczny, dzięki któremu historię odkrywałam z kilku punktów widzenia, co jest wielkim plusem książki, chociaż dość długo trwało zanim przyzwyczaiłam się do tej formy narracji i czytanie stało się dla mnie przyjemne. Dużo łatwiej czytało mi się od chwili, gdy narracja prowadzona jest już tylko w pierwszej osobie. Muszę rozczarować wszystkich, którzy liczą na to, że ta historia jest „przezabawna” jak sugeruje wydawca, bo tylko pozornie jest lekka, łatwa i przyjemna. Tak naprawdę jest to ironiczna, otwarta i bezkompromisowa satyra trafiająca w amerykańską, współczesną mieszczańską rodzinę, która teoretycznie powinna być oazą spokoju i szczęścia, a jest pełna niezdrowych relacji i powiązań. Gonitwa za pieniędzmi, które w efekcie szczęścia nie dają, przysłania im to, co najważniejsze, miłość, wzajemny szacunek i zrozumienie. To jednak przede wszystkim opowieść o ogromnej miłości córki do nieidealnej matki.
Książka spodoba się tym czytelnikom, którzy szukają oryginalnych i zaskakujących powieści obyczajowych. Ma w sobie nutę refleksji, szczyptę ironii, inteligentny humor. To taki dramat w lekkiej konwencji, potwierdzający, jak trudno w dzisiejszym świecie znaleźć równowagę i zachować zdrowy rozsądek.
Swoją drogą zastanawiam się jak z tą porwaną na kawałki historią poradzili sobie filmowcy i żeby się o tym przekonać wybieram się do kina na seans filmowy.
„ Do diabła , nie sposób naprawdę określić, kim naprawdę była – architektem, artystką z pogranicza sztuki, zwykłą kobietą, która robi robótki ręczne , czy regularnym kloszardem. „
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal
Nie przepada za innymi ludźmi ani za wychodzeniem z domu, do tego stopnia, że woli mieć internetową asystentkę, która będzie jej robiła zakupy. Tak w skrócie można podsumować Bernadette Fox. O jej zachowaniu i sposobie bycia plotkują wszyscy sąsiedzi, choć ona sama niespecjalnie się tym przejmuje. Kiedy jej 15-letnia córka Bee proponuje podróż na Antarktydę w zamian za dobre wyniki w nauce, Bernadette zaczyna odczuwać niepokój. W trosce o dobro córki, chce jak najlepiej przygotować się do wyprawy, jednak sprawia jej to pewne trudności. Mąż i znajomi źle interpretują sygnały i na skutek nieprzewidzianych okoliczności… Bernadette znika. I kiedy już wszyscy postawili na niej krzyżyk, Bee uparcie zbiera listy i wszelkie materiały na temat matki, przekonana, że jest w stanie ją odnaleźć.
Muszę przyznać, że mam w sobie coś z introwertyka. Najlepiej czuję się w gronie zaufanych, bliskich osób, stresuję się poznawaniem nowych ludzi, nieco przerażają mnie tłumy i zdecydowanie bardziej wolę usiąść z książką lub obejrzeć serial, aniżeli robić coś bardziej „szalonego”. Dlatego od razu zainteresowałam się postacią Bernadette, czując, że znajdę z nią wspólny język, że odkryję znajome mi cechy. Nie pomyliłam się – na dodatek wyszło na jaw, że tytułowa bohaterka powieści Marii Semple to jedna z najciekawszych postaci kobiecych, jakie miałam przyjemność poznać w ostatnim czasie.
Kompozycja książki jest dość nietypowa. Nazwałabym ją patchworkową, ponieważ jej znaczna większość opiera się na zestawieniu listów, maili, wspomnień i wreszcie narracji z perspektywy Bee. Przyznam szczerze, że początkowo fabuła wydała mi się przez to chaotyczna. Nie mogłam się należycie wciągnąć, ponieważ przeskakiwanie między skrawkami informacji nieco wybijało mnie z rytmu. Na szczęście z czasem przywykłam do takiego sposobu prowadzenia akcji, co więcej, zaczęłam go doceniać: dzięki temu ma się wrażenie, że w rękach trzymamy książkę opowiadającą autentyczną historię, niejako w formie pamiętnika.
Gwoli ścisłości – ci, którzy szukają w literaturze szybkiego tempa i lubią, kiedy nagle dzieją się zaskakujące rzeczy, będą potwornie zawiedzeni. Właściwie poza wątkiem z Antarktydą nie ma w tej powieści niczego, co można określić mianem „egzotycznego”. Dostajemy za to świetnie zarysowany obraz rodziny, relacji między rodzicami a dzieckiem, a także uczuć między partnerami, które z biegiem lat, nawet bez ich wiedzy, mogą w jakiś sposób ulec zmianie. Książka podejmuje też temat kariery zawodowej i tego, co może ona oznaczać dla różnych ludzi, i choć Ameryki tu nie odkryto, to jednak z przyjemnością poznawałam kulisy pracy zarówno męża Bernadette, cenionego specjalisty zatrudnionego w Microsofcie, jak i jej samej.
Siłą powieści są tak naprawdę bohaterowie. Maria Semple nakreśliła rewelacyjny obraz kobiety niezależnej, obdarzonej dużą ilością sarkazmu, piekielnie inteligentnej, a jednocześnie wrażliwej i uczuciowej. Spodobała mi się charyzma, z jaką opisywana jest Bernadette, i to nawet jeśli chodzi o elementy jej wyglądu. Za jej sprawą autorka znakomicie pokazała, jak łatwo, a często mylnie można ocenić człowieka, jak szybko wyciąga się nieodpowiednie wnioski, które w efekcie mogą prowadzić do tragicznych skutków. Nie zdradzę, czy pojawiła się odpowiedź na pytanie zawarte w tytule, mogę za to potwierdzić, że warto razem z Bee udać się w podróż śladami jej matki, zwłaszcza że bohaterka jest pokazywana z tylu różnych perspektyw.
Jeśli chodzi o sam styl, to jest bardzo prosty i przez to przystępny w odbiorze. Maria Semple potrafi całkiem dobrze eksperymentować z językiem, tak by nadać każdej ze swoich postaci indywidualny ton głosu i sposób wypowiadania się. Nawet maile są odpowiednio stylizowane, nie mamy też wątpliwości, kiedy zaczynają się już „odautorskie” fragmenty od Bee. To nie jest łatwa sztuka, tak balansować językowo pomiędzy różnymi bohaterami, a jednak całkiem nieźle się udało, nie zabierając przy tym ani trochę przyjemności z lektury.
Nie mogę się też przyczepić do sposobu przekazywania emocji i kulminowania akcji. Już na samym początku jesteśmy postawieni przed faktem dokonanym – czyli że Bernadette zaginęła – a jednak Bee opowiada nam historię od samego początku, zarysowując całe tło wydarzeń i pokazując wszelkie motywy, które mogłyby stać za zniknięciem matki. Dopiero na ostatnich kilkudziesięciu stronach fabuła zupełnie odchodzi od cytowania różnych wiadomości i innych zbitek informacji, zamiast tego mamy już pełnowymiarową narrację, która prowadzi prosto do satysfakcjonującego, choć może niezbyt zaskakującego zakończenia.
„Gdzie jesteś, Bernadette?” może nie przebija żadnego muru w literaturze, ale jednak stanowi lekturę pouczającą i wciągającą. Powieść nie traci na lekkości i humorze nawet wtedy, kiedy pojawiają się wątki zdecydowanie poważniejsze. Świat przedstawiony jest barwny i interesujący, bohaterowie pełnokrwiści, a czytanie nie sprawia żadnych trudności – trudno zatem o lepszą lekturę na lato i nie tylko. Bernadette trzeba poznać, nawet jeśli napotkamy na pewne opory z jej strony.
Nastoletnia Bee, za rewelacyjne wyniki w nauce, może sobie wybrać prezent. Cóż wybiera? Otóż młodej kobiecie zamarzyła się rodzinna podróż na Antarktydę. Czy rodzice zaakceptują jej pomysł? Oczywiście, wspólnie podejmują decyzję o rodzinnej podróży w odległy zakątek świata.
Rozpoczynają się przygotowania do wyjazdu, wszystkim oczywiście zajmuje się mam Bee, Bernadette. Ale zważywszy na to, że Bernadette w ostatnim czasie stroni od ludzi, wszystkim zajmuje się jej wirtualna przyjaciółka. Na jej barki spada cała organizacja podróży, począwszy od drobnych zakupów, aż po rezerwację lotów i noclegów. Czy jednak dojdzie do tego wyjazdu i czy będzie on udany, dowiedzcie się sami, najpierw jednak razem z nami znajdźcie Bernadette, która gdzieś w ferworze tych przygotowań się zagubiła …
Bernadette, wykształcona, elokwentna i bardzo inteligentna pani architekt, zdobywczyni prestiżowej nagrody, po przeprowadzce do sennego Seattle, nie może się odnaleźć, jest zagubiona i wyobcowana. Nie udziela się w szkole, do której uczęszcza córka, nie interesuje się zbytnio życiem rodzinnym, stroni od znajomych i sąsiadów. Wszyscy wokół ją denerwują. Jednak ona idzie do przodu nie zważając na wszelkie przeciwności losu, jej specyficzny sposób bycia i nietuzinkowy charakter są niezłą pożywką dla znajomych. Jej barwna postać jest obiektem zainteresowania wścibskich znajomych. A jaka naprawdę jest Bernadette? Warto samemu ją poznać …
Gdzie jesteś, Bernadette to z jednej strony powieść o dość specyficznych relacjach rodzinnych na linii matka – córka, z drugiej o zagubieniu i próbie odnalezienia się w społeczeństwie. Kobieta zagubiona, która straciła sens życia i jest na emocjonalnym zakręcie, próbuje się odnaleźć w małomiasteczkowym społeczeństwie. Podejmuje starania, ale nie zawsze wszystko idzie zgodnie z jej wyobrażeniem. Czasami jej trud idzie na marne, ale tak naprawdę jej zamiary i pomysłowość są pełne podziwu.
Lektura ma dość zaskakującą i nietypową formułę. Jest zlepkiem listów, e-maili, notatek i różnych informacji. Przez to jest inna, nowatorska, wyróżnia się spośród innych książek. Sprawia to, że czyta się ją bardzo szybko, na jednym głębszym oddechu. A do tego przysparza mnóstwo uśmiechu i radości. Rozweseli największego ponuraka i zabierze w bezkresną podróż do krainy wesołości i dobrej zabawy. Bohaterka – pomimo swojej inności – przyciąga czytelnika, zachęca do wspólnej przygody i sprawiania psikusów sąsiadom i rodzinie.
Tempo całej akcji przyśpiesza wraz z każdą przeczytana stroną, emocje nabierają rozpędu, poszukiwania Bernadette są pełne zabawnych i niespodziewanych sytuacji. Autorka potrafi zabawić i zainteresować czytelnika, oderwać od codzienności, nie zawsze tak zabawnej jak u bohaterów. Trzyma nas na dystans od bohaterki, stwarza pozory jej niedostępności i inności, co jednak powoduje odwrotne reakcje czytelnika. Zamiast jej nie lubić, my ją kochamy właśnie za tą jej niesamowitą odmienność, wolność i specyficzne podejście do życia. Chcemy być z nią, przeżywać wspólne przygody zgodnie z jej wyobrażeniem, poddajemy się jej sugestiom i reakcjom. Cóż ona z nami wyprawia …
Lektura polecana na te upalne i gorące dni, orzeźwi i ochłodzi najbardziej gorące ciało, wzruszy i zabawi, pozwoli radośnie spędzić ten wakacyjny czas. Jeśli macie ochotę się rozerwać i zapomnieć o rozterkach dnia codziennego, to najlepszym na to sposobem jest podróż z Bernadette. Takiej przyjaciółki tylko można pozazdrościć. A gdzie ta podróż pełna zaskakujących wrażeń się skończy, przekonajcie się sami …
Książka dla fanek Bridget Jones (czyli na pewno nie dla mnie), niby zabawna, na wskroś wspólczesna. Sklada się w większości z wiadomości mailowych, jakie pisza do siebie bohaterowie. Bernadette niegdyś ogłoszono genialnym architektem. Od wielu jednak lat nic juz nie zaprojektowała, unika ludzi i ogólnie nie cieszy się dobrą opinia wśród sąsiadów. Nikt nie wie czemu taka jest. Kiedy po kilku poronieniach Bernadette urodzila córeczke, ta była bardzo chora. Bernadette dala jej na imię Balakrishna i przyrzekla Bogu, że nic nigdy juz nie zbuduje.
Moją uwagę przykuł zwiastun w kinie filmu "Gdzie jesteś, Bernadette?" po czym dowiedziałam się, że wydanie książki zostanie wznowione.
Tytuł nieco zagadkowy, do tego Cate Blanchett na okładce, no jest nieźle.
Rozpoczynając czytanie byłam nieco sceptycznie nastawiona. Użyta forma pisana jest inna, niż miałam okazję zapoznać się do tej pory. Mianowicie bohaterowie wymieniają się listami/mailami. Początkowo ciężko było mi się połapać kto, co gdzie i jak. Musiałam się bardzo skupić na treści, ale także odbiorcy danego listu, jednak z rozwojem akcji szło mi coraz lepiej.
Jeżeli ktoś liczy na dynamiczną akcję bez możliwości zaczerpnięcia tchu, to raczej tego tutaj nie znajdzie. Ta pozycja ma w sobie coś, że mimo pokręconych sytuacji chciało mi się ją czytać dalej, aż do końca.
Jak już wspomniano wielokrotnie, również potwierdzę, że nie do końca rozumiem opinię New York Timesa, który uznał tę książkę jako "Przezabawną". Czyżby udzielił się amerykański humor?
Mimo wszystko warto było sięgnąć po tę pozycję, zrelaksować się i oderwać od innych gatunków :)
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu WAB :)
Piętnastoletnia Bee bardzo dobrze się uczy i jako prezent za dobre wyniki prosi swoich rodziców – Bernadette i Elgina o obiecaną nagrodę. I to nie byle jaką, bo Bee zapragnie odwiedzić Antarktydę! Obiecany prezent jest sporym problemem dla Bernadette. Kobieta nie cieszy się dobrą reputacją, nie ma znajomych, koleżanek, a sąsiedzi uważają, że przynosi wstyd miastu i szkole. Bernadette jest osobą neurotyczną i nieprzyjemną w kontakcie, jednak największym jej lękiem jest lęk przed otwartą przestrzenią. By zabrać córkę na wyjazd będzie jednak musiała wyjść z domu, czy będzie w stanie to zrobić? Kobieta zmusza się do życia, którego nigdy dla siebie nie chciała i z każdym dniem powoli popada w obłęd. Któregoś dnia nie wytrzyma presji otoczenia i zniknie. Bee za wszelką cenę stara się odnaleźć matkę, zbiera dokumenty, prywatną korespondencję, e-maile. Czy dowie się czegoś o jej przeszłości?
Książka Marii Semple „Gdzie jesteś, Bernadette?” to jedna z tych książek, która może podzielić czytelników na dwa obozy – zachwyconych książką oraz tych, którzy nie będą mogli przez nią przebrnąć. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy i nie jest to moje pierwsze spotkanie z książką. Pierwszy raz przeczytałam „Gdzie jesteś, Bernadette?” jakieś pięć lat temu i z tego, co pamiętam, choć mi się podobała, to było mi bardzo smutno gdy dotarłam do jej końca. Gdy pojawiła się okazja móc przeczytać ją jeszcze raz (tylko w nowym wydaniu) zgodziłam się bez wahania, byłam przede wszystkim ciekawa, czy tak samo mi się spodoba, jak za pierwszym razem.
Muszę przyznać, że jestem (ponownie) zaskoczona konstrukcją tej książki. Jest ona niczym patchwork – poskładana z listów, e-maili, notatek. Siedem rozdziałów, które przypominają nowoczesną powieść epistolarną. Przyznaję – początkowo miałam problem z czytaniem tej książki, nie mogłam się w nią „wgryźć” i zapamiętać bohaterów, którzy korespondują na łamach powieści. Wszystkie materiały są także opatrzone komentarzem Bee i czasami trudno było mi się w tym nie pogubić. Dodatkową trudnością, którą trzeba pokonać (ale będzie warto!) jest brak chronologii w książce. Historia Bernadette jest ukazana przez wiele osób z pomieszaniem czasu, przez co wciąż aktualizuje nam się życiorys Bernadette. To może odstraszać czytelnika i można mieć ochotę, by rzucić książkę w kąt, jednak taki zabieg powoduje, że cały czas towarzyszy nam ciekawość, bo nie wiadomo, o czym przeczytamy na kolejnych rozdziałach i wciąż nie wiemy, jaką osobą jest Bernadette i gdzie zniknęła.
Aby odnaleźć matkę, Bee będzie musiała przestudiować wszystkie dostarczone jej materiały. Dla dziewczynki będzie to szansa, by poznać swoją matkę, którą tak bardzo uwielbia. Maria Semple przedstawiła tutaj obraz miłości córki do matki – choć Bernadette jest osobą wycofaną, cierpiącą na agorafobię i niechęć do innych ludzi – to dla Bee jest ona idealna i w jakiś sposób jej zachowanie i szalona osobowość imponują dziewczynce. Bee znajduje w sobie siłę, by walczyć o swoją rodzinę, nie wierzy, że jej matka może nie żyć. Czy uda jej się odnaleźć Bernadette?
„Gdzie jesteś, Bernadette?” to z jednej strony rozrywka i przyjemność, z drugiej zaś to spore wyzwanie intelektualne (chociażby ze względu na konstrukcję). Jednak warto się z nią zapoznać, bo autorka ukazuje przede wszystkim ciekawe studium amerykańskiego mieszczaństwa. Książka zmusza nas także, byśmy sami wysnuli wnioski na temat jej bohaterów i ich postępowania, nic tutaj nie jest powiedziane wprost. I choć określana jest jako „przezabawna”,to ja bym powiedziała, że zdecydowanie bliżej jest jej do dramatu, niż do komedii. 16 sierpnia ukaże się ekranizacja książki z genialną Cate Blanchett w roli głównej i z chęcią przekonam się, jak cala konstrukcja książki zostanie pokazana na wielkim ekranie.
Bee to wzorowa uczennica. W zamian za dobre wyniki na świadectwie prosi rodziców o obiecaną wycieczkę na Antarktydę. Jej matka, Bernadette, to inteligentna, znudzona życiem, którego nigdy nie chciała kobieta z licznymi lękami. W obliczu wielu następujących po sobie katastrof Bernadette znika, zostawiając rodzinę samą sobie. Bee postanawia za wszelką cenę odnaleźć matkę i dowiedzieć się czegoś więcej o jej przeszłości. Gdzie jest Bernadette ?
"Gdzie jesteś Bernadette" to książka, która wywołała we mnie początkowo dość mieszane uczucia. Z jednej strony interesująca tajemnica związana ze zniknięciem głównej bohaterki z drugiej natomiast natłok chaotycznie przedstawionych informacji i wskazówek. I choć początkowo zupełnie nie mogłam odnaleźć się w tej koncepcji krótkich notatek, maili i listów to im dłużej czytałam książkę tym bardziej forma ta wydawała mi się ciekawą i oryginalną. Barwni i nieco ekscentryczni bohaterowie oraz liczne i szalone zwroty akcji to główne zalety książki. Nie znajdziemy tutaj pięknego literackiego języka czy misternie skonstruowanej fabuły ale z pewnością nie powiem też, że książka jest nudna czy źle napisana. Oryginalna, szalona i nieco pokręcona historia z głębokim przesłaniem, które poznamy jednak dopiero po przeczytaniu i przeanalizowaniu całości. To historia o zagubieniu, niezrozumieniu i pięknej, choć nieco odmiennej miłości między córką a matką. Polecam przekonać się osobiście czy historia Bernadette przypadnie Wam do gustu !
Książkę czyta się miło i przyjemnie. Poznajemy nastolatkę Bee i jej rodziców. Jej ojcem jest guru w Microsofcie, a matka to była pani architekt, ekscentryczna, nieszablonowa i nielubiana przez społeczność małego miasta. Nagle Bernadette znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Opowieść przeplatana jest "autentycznymi" listami, notatkami, wiadomościami. Do samego końca trzyma w napięciu. A do tego piękne opisy krajobrazów Antarktydy, aż chce się tam jechać.
Nowa powieść autorki bestsellerowego Gdzie jesteś Bernadette? Eleanor Flood pewnego dnia budzi się i stwierdza, że "dziś będzie inaczej". Będzie uśmiechnięta...
Przeczytane:2019-09-22,
"Nigdy nie możesz być pewna, że w stu procentach znasz drugą osobę."
Książka wyróżnia się na tle podobnych gatunkowo przygód. Ciekawy pomysł na fabułę i narrację, w obu ujęciach jest różnorodnie i wiele się dzieje. Maria Semple wciąga w zagadnienia kondycji współczesnych rodzin, uwzględniając kilka ważnych aspektów społecznych, odwołując się nie tylko do utartych szlaków, ale również nadając intensywnie brzmienie nowej perspektywie bliskości. Podobało mi się, że postawiono na duży realizm w społecznych relacjach, uciekano od idealizowania i gloryfikowania, w zamian podrzucając interesujące tropy do refleksji. Natomiast kontekst wydarzeń często mało miał wspólnego z rzeczywistością, można to odbierać na plus i minus.
Wkraczamy w świat przypisanych ról i kształtowania mocnych więzów nawet, kiedy ku temu jest mało sposobności, przynajmniej na pierwszy rzut oka. W opisywanej rodzinie każdy jest inny, na swój sposób obdarzony wadami i zaletami, a przeciwieństwa mocno się przyciągają. Kiedy zniknięcie matki i żony wystawia ojca i córkę na próbę, okazuje się, że rozmowa staje się wyjątkowo ważnym instrumentem komunikacji. Piętnastolatka nie może pogodzić się ze stratą matki, silnie pielęgnując przeświadczenie, że uda się ją odnaleźć. Mężczyzna przestaje ogarniać codzienne życie i choć nie ucieka od obowiązków widzi, że to właśnie żona była tą osobą, która nadawała barwy i rytmy wzajemnym relacjom. A w tym wszystkim jakże silnie pobrzmiewają echa braku zrozumienia i empatii wobec drugiego człowieka.
Wypełniona humorem narracja z pewnością znajdzie zwolenników, mnie jednak nie przekonała w pełni, choć przyjemnie było śledzić, jak radzi sobie z życiem kobieta. Przyznam, że to właśnie jej postawa i zachowanie najbardziej do mnie przemawiały, żałuję, że w kilku sytuacjach autorka odmawiała jej prawa głosu. Spojrzenie na to, że nikt z nas nie jest doskonały i nie zawsze pierwszorzędnie radzi sobie z życiem, a uświadomienie sobie tego, niejako przewrotnie, dodaje smaczku i kolorów egzystencji. Jakby nie zmieniał się świat wokół nas, pewne wartości, na których powinno nam najbardziej zależeć, pozostają stałe i nienaruszalne, czasem tylko wiedzie do nich nieco dłuższa droga.
Emocjonalna powieść, potrafiąca wciągnąć i zaangażować czytelnika, sprawić, że chętnie pochyli się nad pewnymi zagadnieniami, nawiąże odniesienia do własnych doświadczeń życiowych. Zabawnie i ironicznie o trudnych i złożonych tematach, traumatycznych przejściach, wybuchach emocji, absurdalności konwenansów. Jednak w kilku aspektach przydałoby się większe rozwinięcie, głębsze spojrzenie, w innych stanowcze skrócenie, bo nic nie wnosiło a nużyło. Wydaje mi się, że film może okazać się bardziej atrakcyjny niż powieść, bo pewne skróty będą musiały mieć miejsce, a silniejsze komediowe spojrzenie na ekranie nada większość wyrazistość wcale nie tak lekkiej rozrywce.
bookendorfina.pl