Czy wiesz, że:
w japońskim mieście Sendai czarnowrony nauczyły się wykorzystywać ruch uliczny do rozłupywania orzechów,
populacje londyńskich podziemnych komarów w wyniku mutacji dostosowały się do zróżnicowanych środowisk linii metra,
u jaskółek zmienił się kształt skrzydeł, by ptaki te miały większe szanse na przeżycie przy autostradach,
miejskie ćmy, poznawszy zagrożenia, jakie rodzi kontakt ze światłem, starają się go unikać,
słynne zięby Darwina z Wysp Galapagos zaczynają dostosowywać długość dzioba do… korzystania z fast foodów?
Ewolucja nie jest tylko kwestią dinozaurów i odległych epok. Możemy ją obserwować tu i teraz! W dodatku człowiek wcale nie musi odgrywać w tej historii roli czarnego charakteru. W ślad za ludźmi pojawia się bowiem ogromna obfitość żywności, dogodne schronienia oraz stanowiska nadające się do lęgów i ogólnie nowe możliwości bytowe. Wszędzie w mieście – przy krawężnikach, na poboczach dróg i na dzikich tarasach dachowych – społeczności roślin współewoluują w kontakcie z sobą nawzajem, z mikroorganizmami w glebie i w powietrzu, z owadami i innymi bezkręgowcami, które je zjadają i zapylają, a także ze środowiskiem miasta.
Menno Schilthuizen w swej fascynującej książce pokazuje nam, że ewolucja może postępować znacznie szybciej, niż Darwin ośmielił się marzyć.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2020-12-24
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: Darwin Comes to Town
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Przeczytane:2020-08-18, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2020,
Lektura dość specyficzna, mimo licznych ciekawostek i lżejszych wstawek stanowiąca jednak bądź co bądź dość porządne opracowanie okołonaukowe, a co za tym idzie - mogące być dość trudne w odbiorze dla kogoś nastawionego na lekturę bardziej przystępną. Nie mówię, że to źle, tyle tylko, że jest to pozycja dla osób naprawdę zainteresowanych poszerzeniem swojego zasobu wiedzy w zakresie biologii ewolucyjnej, a nie dla kogoś, kto szuka łatwego czytadła do poduszki.
Ja ogólnie uważam lekturę za satysfakcjonującą, ale też pokonanie jej trochę mi zajęło - czytałam na raty, z przerwami, bo trudno nazwać "Ewolucję" książką, którą da się przeczytać jednym tchem.
Jeśli kogoś interesują różne sposoby na przystosowanie się roślin i zwierząt do życia w miastach, wśród ludzi i ogólnie wpływ rozwiniętej przez ludzi cywilizacji na faunę i florę, śmiało może sięgnąć po tę pozycję. Nawet jeśli niektóre rozdziały wydadzą mu się mniej zajmujące, ogólnie będzie zadowolony. Każda okazja do poszerzenia swojej wiedzy jest cenna.