Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2014-10-07
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 384
Endgame to ciekawa i wciągająca książka, opowiadająca o dwunastu nastolatkach, którzy przez całe swoje życie byli przygotowywania na Endgame. W powieści dużo się dzieje, akcja wartka i płynna. Autor wykreował świat w który z chęcią zagłębiamy się. Bohaterzy przekonująco sportretowani, z łatwością zaprzyjaźniamy się z nimi, kibicujemy im w trudach podjętej walki i utożsamiamy się z nimi. Mimo tego iż jest to schematyczna książka, wydaje się być niepowtarzalna. Twórczość autora spodobała mi się i z chęcią sięgnę po jego kolejne książki.
"Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy"
- Kepler 22b (J. Frey i N. Johanson-Shelton "Endgame wezwanie")
Endgame to powieść młodzieżowa o grupie 12 graczy, których zadaniem jest odnalezienie kluczy w celu ocalania swojego ludu przed całkowitą zagładą ludzkości. Przeżyje tylko te lud, którego gracz odnajdzie wszystkie klucze, a reszta świata ulegnie apokalipsie. Fabuła książki bardzo ciekawa, szybkie zwroty akcji, porywający nurt ciągnący czytelnika do zagłady i liczne zagadki, które można rozwiązywać z bohaterami. Aura tajemnicy i mistycyzmu ogarnia czytelnika od pierwszych stron.
Krótko o postaciach, moje pierwsze skojarzenia z nimi:
Sara Alopay - młoda dziewczyna, pragnąca sławy, miłości i normalnego życia,
Jego Tlaloc - dobry chłopak potrzebujący przyjaciółki, romantyk, skłonny do poświęceń.
Maccabbee Adlai - bogaty dzieciak, który uważa, że pieniądze wszystko mu zapewnią. Żądany krwi i mordu.
Baitsakhan - najmłodszy z graczy, zdolny, ale zbyt porywczy. Nie myśli logicznie, pragnie jedynie zabijać.
Marcus Megalos- nie poznałam go zbyt dobrze, więc trudno mi coś napisać,
Chiyoko Tekeda - największa aktorka w całym przedstawieniu, potrafi dostosować siebie (zewnętrznie i wewnętrznie) do każdej sytuacji, planuje i oblicza, jest niczym przebiegły lis.
Alice Ulapala – dla niej rozgrywka to nie sprawa życia ludzi, a sprawa rodzinna,
Aisling Kopp – jeszcze nie poznałam jej za bardzo,
An Liu - szalony komputerowiec, haker, opętany przez własne słabości, można nawet rzec, że obłąkany.
Kala Mozami - bezduszna kobieta zabijająca wszystkich, którzy staną jej na drodze, nie uznaje ustępstw.
Hailal ibn Isa al-Salt - grupowy Mesjasz, uważa, że jest stworzony do wyższych celów,
Shari Chopra - dobra dusza, skłonna do poświęceń, naprawdę wielkich poświęceń w szczególności dla swojej rodziny.
Można sobie przy imionach graczy połamać język, prawda ?
Wśród bohaterów pojawia się również Christopher, nie Gracz, tylko zwyczajny chłopak goniący za swoją ukochaną, która bierze udział w Endgame. Czy się odnajdą? Czy miłość zwycięży? Przekonajcie się o tym sami!
Osobowość graczy to mieszanka wybuchowa, nie ma powtarzających się charakterów, każdy walczy innych pobudek -niby jeden cel, a tak wiele różnic między nimi. „Endgame” buzuje emocjami Graczy – pojawia się gniew, smutek, radość, szczęście, rozpacz, poczucie wstydu, zazdrość i oczywiście miłość. Gracze są niesamowici, mimo wszech otaczającej zagłady pozostają w dobrych nastrojach i nie zapominają o swoim człowieczeństwie (no może nie do końca wszyscy). Niejednokrotnie uśmiałam się przy wymianie zdań pomiędzy bohaterami, walce młodych kogutów o kobiece serce, dziecięcych przepychankach. Autorzy tworząc bohaterów i przydzielając im bardzo trudne zadania nie zapomnieli, że to jednak nadal tylko nastolatkowie.
Książka jest naprawdę bardzo dobrze skonstruowana. Fabuła nawiązuje do legend, podań ludowych, mitologii i historii. Wszystkie te elementy bardzo dobrze się że sobą zgrywają i tworzą jedność, co pozwala czytelnikowi odczuć historyczny klimat Endgame. Co najważniejsze miejsca, kraje, artefakty i historia ogółem jest rzeczywista, co skłania czytelnika do dalszych poszukiwań i pogłębiania swojej wiedzy. W książce pojawia się również mnóstwo skrupulatnie zapisanych liczb. Jeżeli lubisz liczby i wszystkie ich tajemnice to książka zdecydowanie dla Ciebie! A może liczby stanowią zagadki? Przekonajcie się o tym.
Największym minusem książki jest "bezbarwność" opisów. Czytając książkę lubię kolory, zapachy, dźwięki - lubię wszystko poczuć na własnej skórze za pomocą wyobraźni. W Endgame jednak mi tego brakowało. Niejednokrotnie miałam poczucie, że zamiast literatury czytam wyliczankę na pół strony co było bardzo męczące. Opisy świata otaczającego są ubogie przez co czasami miałam poczucie czytania automatycznego...
Atutem książki zaś jest to, że dostarcza ona nie tylko rozrywki czytelniczej, ale otwiera możliwości przeżycia przygody. Książka zawiera w sobie liczne zagadki (wcale nie należą do łatwych), które pozwalają czytelnikowi przeżyć Endgame w świecie realnym - przy czym my czytelnicy nie musimy się zabijać. W trakcie czytania nie skupiałam się nad rozwiązywaniem zagadek bo chciałam skupić się na jednej przyjemności, ale na pewno po zakończeniu serii podejmę to wyzwanie, ponieważ uwielbiam tajemniczy świat wypełniony zagadkami, łamigłówkami i owsiany nutką grozy.
Na sam koniec wątek humorystyczny, o którym trudno nie wspomnieć – niespodziewany dialog, który jednych może wzbudzić kontrowersję, a innych rozbawić do łez – tak, ja byłam tą co boki zrywała ze śmiechu. Otóż Maccabee w trakcie podróży samolotem z Warszawy ma okazję dzielić miejsce razem z Panem Dudą (bez imienia), który okazuje się pijackim dupkiem! Koniecznie musicie przeczytać tą wymianę zdań! Naprawdę sytuacja komiczna. Gwarantuje, że każdy wyobrazi sobie swojego Pana Dudę o którym autorzy piszą.
Podsumowując, jaka jest moja ostateczna opinia – 8/10. Książka ma wiele plusów, bohaterów bardzo polubiłam, czytelnik pędzi za akcją, są częste zwroty akcji, liczne zagadki i tajemnice. Jednakże minusy należą się za bezbarwność opisów i jak dla mnie zbyt mechaniczny styl pisania.
Od początku miałam wrażenie że czytam o czymś znanym.I wreszcie przypomniałam sobie że przecież książka bardzo przypomina film "Igrzyska śmierci". Bohaterowie mimo młodego wieku dźwigają na barkach ogromne brzemię odpowiedzialności za świat i ludzkość.Muszą porzucić rodziny i tamto życie by walczyć.Serdecznie polecam
Dwunastu graczy. Dwanaście ludów. Trzy klucze. I tylko jeden zwycięzca, który zadecyduje o życiu i śmierci, o losie ludzkości. Endgame właśnie się rozpoczęło, a wraz z nim koniec świata, który przeżyje niewielu. Do czego się posuniesz, aby znaleźć się w tym gronie? Dwunastu piekielnie niebezpiecznych, specjalnie wyszkolonych do gry w Endgame, młodych ludzi staje przeciwko sobie, każdy chce zwyciężyć i zapewnić przetrwanie swojemu ludowi. Jeśli zawiodą razem z nimi zginą ich bliscy.
Zaczynając czytać tę książkę nie spodziewałam się po niej niczego zaskakującego, czy nawet wciągającego. Myślałam, że będzie to całkowicie niezobowiązująca lektura, do której nie przywiążę się za bardzo. Wydawało mi się, że po prostu ją przeczytam, zrecenzuję, odłożę na półkę i zapomnę, a po następne części raczej nie sięgnę. A teraz, kiedy patrzę na "Endgame" czy myślę o tej książce to nie pragnę niczego bardziej jak móc sięgnąć, już teraz, w tej chwili po następną część (a niestety muszę na nią trochę poczekać). Muszę przyznać, że niesamowicie mnie wciągnęła i z wielkim bólem musiałam ją odłożyć w momencie, kiedy stawało nade mną ciemne widmo sesji, lecz po zdanych egzaminach przeczytałam ją dosłownie jednym tchem. No i na koniec zostawiła po sobie duży niedosyt i kaca książkowego, którego zaspokoić może tylko kolejna część.
Pomijając to jak "Endgame" bardzo wciąga, to równie ciekawym aspektem jest fakt, że nie jest to zwykła książka, której historia zamyka się w kilkuset stronach. Opowieść "Endgame" wychodzi poza to, do internetu i realnego życia. Książka, w tym wypadku, jest tylko początkiem, wskazówką do rozwiązania zagadki, dzięki której można było wygrać 500 000 $. Serio. I faktycznie ktoś zdobył tę nagrodę. Tylko, że zagadka jest na tyle trudna, że do ostatecznego rozwiązania dotarło 61 osób na całym świecie (w tym 1 Polak). No, ale w końcu nie może być prosto, kiedy chodzi o taką sumę pieniędzy. Ja osobiście nie próbowałam nawet zacząć, bo jestem raczej beznadziejna w tego typu sprawach, ale uważam, że sam pomysł i przeniesienie fikcji do rzeczywistości jest bardzo oryginalne i ciekawe. Sama nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim przedsięwzięciem jakim jest cała trylogia "Endgame" (w każdej następnej książce jest inna zagadka), dlatego pod tym względem jest ona dla mnie naprawdę wyjątkowa.
Równie interesującą i niezmiernie ciekawą stroną tej książki są bohaterowie. Każdy z nich jest inny i mimo tego, że jest ich bardzo dużo, nie miałam żadnego problemu z odróżnieniem jednych od drugich. Wszyscy wyszkoleni są na śmiertelnie niebezpiecznych zabójców, tylko po to, aby być gotowym, gdy nadejdzie "Endgame". Każdy z nich posiada cechy, które wyróżniają go na tle innych. Uważam, że jeśli autor posiada taką właśnie zdolność kreowania postaci, które nie zlewają się w jedną masę, to jest to najlepszym dowodem na to, że zajął się on w życiu pisarstwem nie przez przypadek. Właśnie w tym wypadku "Endgame" jest idealnym potwierdzeniem tego, że James Frey i Nils Johnson-Shelton zajęli się odpowiednim projektem.
Sama fabuła jest trochę mniej nieszablonowa niż reszta książki. Chociaż i w niej znajdziemy pewne pomysłowe rozwiązania oraz zaskakujące zwroty akcji, które dodatkowo nie pozwolą oderwać się od czytania. Bardzo podoba mi się to jak autorzy nawiązują do starożytnych cywilizacji i ich osiągnięć, jak wytłumaczyli pochodzenie ludzi, to w jaki sposób będzie wyglądał koniec świata oraz kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Patrząc na całą fabułę, pomimo tego, że jest ona typowo młodzieżowa, to potrafi pochłonąć czytelnika niezależnie od wieku, jednak proponuję czytać ją jednak nieco starszym osobom, przez wgląd na pojawiające się krwawe i brutalne sceny, które są opisywane ze szczegółami (przy niektórych nawet mi robiło się słabo).
Tak więc uważam, że "Endgame. Wezwanie" zdecydowanie przerosło moje oczekiwania, z czego jestem bardzo zadowolona. Książkę tę polecam szczególnie osobom, które gustują w powieściach angażujących czytelnika, potrafiących zaskoczyć, a fabularnie podobnych do "Igrzysk śmierci" (chociaż nie do końca!). Ja przy "Endgame" naprawdę dobrze się bawiłam i na pewno sięgnę po kolejne części.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl
Czym jest Endgame? To koniec. Zagadka życia i śmierci. Kres wszystkiego i początek czegoś zupełnie nowego. Endgame przeznaczone jest dla dwunastu Graczy - potomków starożytnych ludów, które z pokolenia na pokolenie przekazywały sobie tajemnicę Endgame. Tysiące lat czekali oni na Wezwanie, które rozpocznie przygotowane dla nich przez bogów zawody. Zadaniem Graczy jest odnalezienie trzech kluczy i wyeliminowanie pozostałych. Stawką jest przetrwanie.
Sam opis wydaje się interesujący i choć pod kilkoma względami powieść rozczarowuje, wciąż uważam ją za świetną książkę z kategorii tych "dla rozrywki".
Jest to pod wieloma względami typowa powieść młodzieżowa - mamy tu sporą dozę romansu z motywem science fiction. Fabuła momentami przeczy zasadom logiki i ciężko czyta się o akrobacjach naszych młodych wyszkolonych morderców, z których za każdym razem wychodzą bez szwanku. Słownictwo również irytuje, a często doprowadza do stanu lekkiego zażenowania.
Świetnym pomysłem było wykorzystanie prastarych budowli jako miejsc, w których rozgrywały się najważniejsze zdarzenia. W połączeniu z towarzyszącym książce projektem multimedialnym - coś unikalnego. Sęk w tym, że korzystanie z linków, umieszczonych na końcu książki, było dość deprymujące. Każdy adres trzeba było samodzielnie wpisać w wyszukiwarkę, co po trzecim odnośniku stało się na tyle irytujące, że zrezygnowałam. Zdecydowanie bardziej wolałabym, by odnośniki działały na telefonach komórkowych i były obsługiwane za pomocą kodów QR.
Muszę przyznać jednak, że fabuła okazała się naprawdę interesująca. Pomijając kilka wpadek związanych z brakiem logiki w niektórych zdarzeniach, czytało mi się tę książkę niezwykle szybko. Bawiłam się świetnie i z przyjemnością sięgnę po kolejne części tej trylogii.
Endgame to gra, gra od której zależą losy świata.
James Frey jest świetnym pisarzem, uwielbiam jego narrację, sposób pisania. Ta książka nie sprawiła, że zmieniłam zdanie, jednak zraziła mnie do reszty serii. Wielu, a nawet zbyt wielu, bohaterów, każdemu z nich jest poświęcone sporo uwagi. Przeżywają swoje problemy, zakochanie, a to wszystko na tle wojny, która toczy się między nimi. Każdy z bohaterów jest przedstawicielem jednego ze starożytnych plemion, o których większość już dawno zapomniała, a ten, który wygra ocali swój lud od zagłady. Wygra znaczy przeżyje.
Książka trochę przypomina mi Igrzyska śmierci, jednak areną jest cały świat. Pomimo dobrze zapowiadającej się fabuły książka nie zachwyciła mnie. Czytało się ją szybko i przyjemnie, jednak jest w niej bardzo dużo brutalnych scen, które mnie nie przekonują.
Kiedy zaczęłam czytać "Endgame" wszystko wydało mi się bardzo znajome, jakbym skądś znała tę historię. Po krótkim zastanowieniu się doszłam do wniosku, iż jest niesamowicie podobna do "Igrzysk śmierci". Wiek bohaterów 13-17/ 13-18, 12 rodów - 12 dystryktów, zawsze wygrywa jedna osoba. Była to słabsza podróbka poprzedniczki. Jako, że byłam ciekawa co jeszcze można "skopiować" z oryginału, czytałam dalej. Kiedy doszłam jakoś do połowy książki niesamowicie się wciągnęłam. Niestety nie wszystko było aż takie dobre. Narracja jest niestety trzecioosobowa przez co kilkukrotnie dało się pogubić, a wydarzenia jakie opisuje autor są bardzo krwawe i w niektórych momentach czułam się obrzydzona. Muszę jednak przyznać, iż fabuła jest dosyć przemyślana. Podobało mi się oplecenie wątków wokół realnego świata, dzięki czemu wszystko o czym czytaliśmy wydawało się rzeczywiste. Zakończenie powieści było niesamowite. Takiego się zdecydowanie nie spodziewałam. Musze przyznać, iż "Endgame" przypadło mi do gustu, jednak nie na tyle, aby przeczytać kolejne części. Jeśli nie czytaliście "Igrzysk śmierci" albo nie przeszkadza wam to, iż obie książki są do siebie podobne to polecam po nią sięgnąć.
Wiesz, że jesteś potomkiem silnego rodu, który w przyszłości musi uratować swój lud. Wiesz, że nie możesz zawieść. Wiesz, że litość oznacza śmierć. Wiesz, że musisz nauczyć się zabijać. Wiesz, że koniec świata jest już blisko. Nie wiesz tylko, jak to się potoczy... Od dziecka byłeś uczony, jak przetrwać. Śmierć nie była Ci obca. Każdy twój oddech był poświęcony ludowi. Każde spojrzenie było oceniane. Nauczyli Cię, że nie możesz nikomu ufać. Nigdy. Przenigdy. Zaufanie może sprowadzić na ciebie klęskę. Miłość nie powinna nic znaczyć. Reprezentujesz swój lud w grze. Grze, która zdecyduje o tym, kto przetrwa, a kto zginie. Wiesz, że nie możesz zawieść. Zdajesz sobie sprawę z tego, że nigdy nie założysz rodziny. Ci, którzy Cię w wychowują, mają Cię tylko poprowadzić. Nauczyć tego, co trzeba wiedzieć, by wygrać. Dzień w dzień ciężko trenujesz. Nie straszne są Ci blizny. Oznaczają, że nikt Cię nie powstrzyma. Nie spodziewasz się, że ten dzień naprawdę nadejdzie. Myślisz, że Cię to nie spotka. Aż nagle, pewnego dnia, w Ziemię uderza meteoryt, a ty... Ty rozpoczynasz GRĘ. Kochani, zapraszam was dziś na recenzję wciągającej, oryginalnej, mocnej książki, z którą spędziłam ostatnie dni. James Frey i Nils Johnson Shelton potrafią zmanipulować umysł, a ich zagadki sprawiają, że człowiek odczuwa przemożną chęć odkrycia odpowiedzi. ,,Endgame. Wezwanie" to powieść, w której drastyczne sceny są chlebem powszednim, a bohaterowie twardo stąpają po ziemi. Przygotujcie się na dużą dawkę śmierci, wybuchów, krwi, a przede wszystkim rywalizacji. Nie będziecie mogli się oderwać. Zapraszam na recenzję!
,,-Czemu wierzymy w Chrystusa, Mahometa, Buddę, skoro widzieliśmy prawdziwe siły, które kreują życie oraz wiedzę?(...)-Ponieważ, (...) wierzymy, że jeden człowiek może coś zmienić."
Książka? Nie, to przyszłość rozrywki!
Projekt "Endgame" to multimedialne doświadczenie, w którym rzeczywistość przeplata się z fikcją.
Trzy powieści, jedna gra dla miliardów graczy.
No i 3 000 000 $ nagrody!
Przyszłość nie została jeszcze określona.
Dopiero "Endgame" ją zweryfikuje.
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka jest świadoma tego, co to oznacza…
W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji.
W ich umysłach odzywa się głośne wezwanie.
W ich rękach znajduje się los świata.
Nie mają nadprzyrodzonych zdolności. Nie potrafią latać, nie posługują się magią.
Od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi.
Nadszedł czas.
Usłyszeli wezwanie.
Rozpoczyna się "Endgame"!
Czytaj książkę. Odszukuj wskazówki. Rozwiązuj łamigłówki.
Zwycięzca może być tylko jeden!
,,Ziemianie to mrówki, które niszczą wszystko, co staje na ich drodze, zabijają się wzajemnie bez powodu i gapią zbyt długo w swoje odbicia w lustrach."
Dwanaście tysięcy lat temu na Ziemie przybyli Oni. Istoty, które stworzyły ludzi i nauczyły ich, jak przetrwać. Ich priorytetem było zdobycie złota, a nowo powstały lud miał im to zapewnić. Kiedy już to zdobyli, odeszli. Na sam koniec obiecali, że kiedyś powrócą. Wraz z ich powrotem rozpocznie się Endgame. Gra, która zaważy na przyszłości ludzkości...
Przez tysiące lat dwanaście starożytnych rodów, z pokolenia na pokolenie, szkoliło Gracza. Osobę, która miała przetrwać i wygrać ostateczną rozgrywkę. Broń nie jest im obca, krew stała się chlebem powszednim, litość odeszła w zapomnienie. Każde z nich musiało nauczyć się najtrudniejszej ze sztuk - przetrwania. Musieli zapomnieć o bólu. Wiedzieli, że nigdy nie będą bezpieczni. Wyczekiwali dnia, kiedy będą mogli ruszyć do walki. Każde z nich reprezentuje coś innego, ale łączy ich jedno - chęć zwycięstwa...
Pewnego dnia w Ziemię uderza seria meteorytów. Społeczeństwo jest przerażone, a dwunastka młodych osób reprezentująca starożytne rodu rozpoczyna Grę. Muszą zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu i wyruszyć w podróż, w której mogą zginąć. Zmuszeni są odnaleźć trzy klucze ukryte gdzieś na planecie. Nie walczą tylko dla swojej rodziny, ale całego ludu. Może wygrać tylko jedna osoba. Rozpoczyna się walka. Dwunastka Graczy wyrusza na poszukiwanie pierwszego artefaktu - Klucza Ziemi...
,,Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy."
,,Endgame. Wezwanie" to książka, w której nie ma czasu na chwilę przerwy. Akcja gna do przodu, na wysokich obrotach, od początku. Nie znajdziecie w niej zbędnych opisów. Autorzy skonstruowali powieść w ten sposób, aby czytelnik zwracał uwagę na najmniejsze wskazówki, a jego umysł był w pełni skupiony na próbie odnalezienia odpowiedzi i rozwiązania ostatecznej zagadki. Nie można narzekać w tej powieści na brak krwi, więc wszyscy wielbicieli mocniejszej akcji będą zadowoleni. Od dawna nie spotkałam historii, która jest tak całkowicie inna od wszystkich. Jeśli szukacie lekkiej, przyjemnej powieści, to nawet nie patrzcie na tę pozycję. Mocna, krwista, zachwycająca - ,,Endgame. Wezwanie" potrafi zrobić papkę z umysłu czytelnika. Niczego nie można być pewnym. Każdy trop, jaki odnajdziemy, okazuje się trefny, a podejrzenia spalają na panewce. Ta książka to opowieść o przetrwaniu, ostatecznej rozgrywce, która zmieni losy świata. Bohaterowie reprezentują zarówno dobroć, jak i wyrachowanie. Każdy z nich ma inne cele, a świat się staje ich planszą. Muszą zaryzykować wszystko, by wygrać, a zwycięstwo ocali jeden lud. Przygotujcie się na podróż pełna akcji, mocnej fabuły oraz bohaterów, których znienawidzicie albo pokochacie. Wejdźcie do Gry, którą może wygrać tylko jedna osoba!
,,- Nie spodziewaj się zbyt wiele - mówi do niego zalotnie.
- Nie? Czemu nie?
- Bo to nie film o Jamesie Bondzie, a z ciebie - wskazuje na niego palcem i zatacza w powietrzu niewielkie kółeczko - żaden Bond.
- Skopałbym Bondowi dupę.
- Ja też - śmieje się Sarah."
Teraz zwykle przychodzi czas w moich recenzjach na napisanie kilku słów o bohaterach, ale szczerze mówiąc, nie jestem pewna czy powinnam to robić. Może lepiej dla was byłoby dowiedzieć się o nich dopiero przy czytaniu powieści? A może jednak nie? Nie mam pojęcia, dlatego napiszę kilka zdań o tych bohaterach, którzy najbardziej zapadli mi w pamięć. Postaram się niczego wam nie zaspoilerować i mam nadzieję, że mi się to uda. Zapomniałabym wam powiedzieć, że książka podzielona jest na fragmenty (nie wiem, czy mogę nazwać je rozdziałami), które opisują historię wszystkich bohaterów, więc nie musicie się martwić, że coś was ominie. Wracając do postaci, pierwszą osobą, która najbardziej utkwiła mi w pamięci, jest Sarah - młoda dziewczyna, która musiała przejść niezwykle trudne szkolenia, by nauczyć się, jak przetrwać. Sarah pragnie chronić swoją rodzinę i ukochanego, dlatego okłamuje go co, do swojej historii. Christopher jest jej jedyną miłością i kiedy dziewczyna znika rusza jej śladem, by przetrwać Grę razem. Jago to wydawałoby się bezwzględny zabójca, który czeka tylko na rozpoczęcie Endgame, ale w środku skrywa coś więcej. Uprzedzałam, że powiem o bohaterach bardzo mało. Ta trójka najbardziej zapadła mi w pamięci, ale inni również są warci uwagi. Mam nadzieję, że szybko się z nimi zapoznacie!
,,Krew za krew, bracie. Krew za krew."
,,Endgame. Wezwanie" to nie tylko książka, ale również multimedialne doświadczenie, które polega na rozwiązaniu wszystkich zagadek i odkryciu odpowiedzi, za którą na szczęśliwego zwycięzcę czeka duża nagroda pieniężna. Niezwykła, mocna, realistyczna - uwielbiam tę historię. Nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce wpadnie kolejny tom. Wiem, że się nie zawiodę. Jeśli poszukujecie książki, w której krew leje się strumieniami, a bomby, co chwilę się zapalają, to nie musicie więcej szukać. ,,Endgame. Wezwanie" będzie się idealnie nadawało. Polecam!
Książka z samego początku była dla mnie nie lada WYZWANIEM. Pomimo dynamicznej akcji i ciekawego pomysłu nie umiałam się zmobilizować żeby przebrnąć pierwsze pięćdziesiąt stron, niezwykle rozpraszała mnie dość przytłaczająca liczba bohaterów. Na szczęście pewnego dnia przemogłam się i… wsiąkłam w ten świat.
A teraz wyobraź sobie, że świat jest zbudowany na innych fundamentach niż dotychczas, że stworzyli go tajemniczy kepplerowie. Na całej kuli ziemskiej istnieje istnieje kilkanaście ludów, z każdego z nich wyselekcjonowano Gracza, który od wczesnych lat młodości przygotowuje się do morderczej Gry. Zwycięzca może być tylko jeden, a nagroda jest bezcenna.
Książka “Endgame” momentami zabójczo przypominała mi inne popularne powieści młodzieżowe, jednak na ich tle wyróżnia ją przede wszystkim akcja, która pędzi jak szalona. Mam jednak wrażenie, że bohaterowie to najmniej dopracowany element powieści. Niektórzy zostali przedstawieni wyłącznie w superlatywach, inni wyszli na zabójców bez serca, a ostatni zostali ukazani zarówno z wadami i zaletami. Osobiście kibicowałam (i nadal kibicuje) tym ostatnim, ponieważ moim zdaniem zostali najlepiej wykreowani. Reszta z nich była tak jakby bezpłciowa.
Podsumowując, “Endgame” Jamesa Freya i Nilsa Johnson-Sheltona (mam nadzieję, że prawidłowo odmieniłam nazwisko) to książka przyjemna, ale nie jest to literatura wysokich lotów, jednak bardzo mi się podobała i na pewno sięgnę po kolejne tomy.
"Wszystko, cały czas, każde słowo, imię, każda cyfra, każde miejsce, każda odległość, każdy kolor, każda godzina, minuta i sekunda, każda litera na każdej stronie, cały czas, wszystko. Tak zostało powiedziane, tak jest mówione i tak będzie. Wszystko."
Dwunastu Graczy. Nastolatków. Walczących, by ocalić swój lud.
Czy masz od 13 do 18 lat? Jesteś przygotowywany od urodzenia do walki, a może od niedawna wiesz, że jesteś Graczem? Szykuj się - Zdarzenie nadchodzi!
Wszystko zaczyna się od uderzenia meteorytu. Nie jednego, a wielu. Każdy z nich trafia w inną część ziemi, ale to nie przypadek. To znak, że wszystko się zaczęło.
"Endgame. Wezwanie" - pierwsza z trzech części o walce ze swoimi wewnętrznymi demonami, lękami, niechęcią, ale także z grupą przeciwników, z których każdy, za wszelką cenę chce wygrać, nawet idąc po trupach. Bo przegrana to śmierć. Nie tylko Gracza, ale także jego ludu.
Nie ma reguł. Są trzy klucze - ten kto zdobędzie wszystkie - wygrywa.
"Endgame. Wezwanie" to książka skierowana przede wszystkim do młodzieży - przygodówka, która ma wciągnąć.
Ale, czy faktycznie to robi? Trochę tak, a trochę niestety nie. Nie można w tym miejscu nie wspomnieć, że autorzy James Frey i Nils Johanson-Shelton bardzo upodobnili swoją książkę do wszystkim znanych "Igrzysk Śmierci" - Gracze od narodzin są szkoleni, by stać się sprawnymi zabójcami, tylko po to, by w ostatecznej rozgrywce przeżyć.
Mimo że książka zapowiadała się rewelacyjnie, to często jest "przegadana", nieskładna językowo pod względem stylu, a także składni, imiona i nazwiska bohaterów są ciężkie do zapamiętania, a liczba pustych stron, na których widnieje jedno słowo lub zdanie, sprawia, że powieść wydaje się dłuższa, niż faktycznie jest.
Książka jest warta polecenia komuś kto ma dużo czasu i bardzo bujną wyobraźnię, a jego marzeniem jest by chociaż na moment znaleźć się w skórze tych bohaterów. By być niezwykle silnym i sprawnym, mieć ich odwagę, a także determinację.
Mam nadzieję, że kolejne części wybrną z tego impasu i rozwiną fabułę w ciekawy i zaskakujący sposób.
Po prostu musiałam przeczytać tą książkę, gdyż opis był naprawdę czymś nowym i niesamowitym. Książka wciąga od pierwszych stron, a to, że ma kilka ilustracji, pozwala jeszcze lepiej wyobrazić sobie wydarzenia i rozwiązywać zagadki razem z bohaterami.
Dawno temu na Ziemię przylecieli kosmici, stworzyli i nauczyli człowieka sztuki przetrwania, lecz nic nie może być zbyt proste, więc każde plemię miało wybrać swojego przedstawiciela w Endgame - Grze, która odbędzie się, gdy ludzkość przestanie godna życia na Ziemi. Motyw ten strasznie przypomina Sąd Ostateczny i z drugiej strony "Igrzyska śmierci" Collins. Lecz gdy przeczytacie tą książkę, co bardzo polecam, dowiecie się, że są to jedynie małe zbieżności, a sama książka jest bardzo oryginalna. Zwycięzca Gry oraz jego plemię przeżyją koniec świata. Właśnie w trakcie rozpoczęcia tytułowej gry poznajemy wszystkich bohaterów - dwunastkę nastolatków, mających od 14 do 20 lat. Śledzimy poczynania poszczególnych uczestników dzięki przedstawieniu wydarzeń z perspektywy każdego gracza. Muszą znaleźć skazówki i rozwiązać wiele zagadek, walczyć pomiędzy sobą. Poznajemy ich myśli, jesteśmy z nimi w czasie ich zwycięstw, zawiązywania sojuszy, interakcji z innymi graczami. I pomimo tego, że są oni brutalnymi, bezlitosnymi i skutecznymi zabójcami, nie da się nie polubić chociaż kilkoro z nich. Autorzy nie faworyzują żadnego bohatera, nie oszczędzają nam opisów krwawych walk. A samo zakończenie pozostawia nas z mnóstwem pytań oraz chęcią natychmiastowego sięgnięcia po następną część. Jedyne do czego mogę się przyczepić to momentami zbyt szybka akcja, która nie pozwala nam dobrze przemyśleć jednej rzeczy, a już daje nam kolejną sytuację do przemyślenia.
"Endgame. Wezwanie" to książka idealna dla miłośników książek przygodowych, wielbicieli odkrywania tajemnic i rozwiązywania zagadek oraz fanów akcji pełnej napięcia i niespodziewanych zwrotów akcji. Czytając tą książkę nie da się nudzić, wręcz trudno się od niej oderwać. Jeśli chcecie wziąć udział razem z bohaterami w Grze to koniecznie musicie przeczytać tą książkę!
"Jesteśmy ludźmi. Mamy jedno życie i powinno się je szanować. Dlatego zabijanie musi być przemyślaną, świadomą decyzją."
Sięgnęłam po „Endgame. Wezwanie” Jamesa Freya ze względu na ciekawy opis. Książka wydawała się niebanalna, zachęcająca i miała w sobie coś, co od razu mnie przyciągnęło, swego rodzaju magnetyzm. Nawiązanie do końca świata, motyw bardzo powszechny w literaturze, dodaje nie tyle tragizmu, co adrenaliny i sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. W głowie od razu odzywa się tykanie zegara a przed oczami staje wizualna klepsydra przypominająca o ograniczonym czasie. Dodatkowo zagadki – coś, co przyciąga każdy ścisły umysł, sprawnie komplikuje fabułę dając przy tym Nam – czytelnikom – powody do głębszego zastanowienia się, wręcz wczucia w sytuację bohaterów. Sama okładka idealnie dopełnia opis. Dwa węże w okręgu, układające się w dziwny, niecodzienny symbol. A wszystko to na tle złotej okładki z dziwnymi wskazówkami. Aż chce się wziąć do ręki i parę godzin poświęcić na samo patrzenie.
W książce mamy do czynienia z wieloma bohaterami, każdy pochodzi z innego, starożytnego ludu, każdy, od dziecka, był poddawany próbom, ciężkim treningom, sytuacjom ekstremalnym. Przeznaczeniem każdego z nich jest wygrać lub zginąć w walce. Wydawałoby się, że sytuacja jest prosta, niech nikt nie walczy, jeśli żadne nie podniesie rękawicy, nikt nie zginie. Ale prawda jest bardziej skomplikowana. Każdy zabity uczestnik pociąga za sobą swój lud. Przetrwa tylko jedna starożytna cywilizacja, reszta świata zginie. Chcąc nie chcąc walczą, jeśli nie w imię własnych pobudek, to dla kogoś, w imię większej idei. Zaczyna się wyścig śmierci.
Książka okazała się wciągającą pozycją. Nie wiem czego spodziewałam się zaczynając ją czytać, ot pewnie zwykła młodzieżówka na jeden wieczór. Wielkim plusem okazało się opisywanie każdego bohatera pojedynczo. Wszyscy mieli swój własny rozdział, jedni więcej, drudzy mniej, jednak było to dla mnie świetne rozwiązanie. Mogłam na bieżąco wyrabiać sobie o nich opinie, poznawać ich, dowiadywać się co lubią, jacy są… Jedyny poważny minus to brak równowagi w opisach postaci. Z chęcią poznałabym parę z nich lepiej, niestety tu autor miał inną wizję. Kolejna rzecz, to wprowadzone przez autora zagadki. Nie zliczę ile razy przerywałam książkę tylko po to, żeby wygoglować coś na temat Stonehenge, pisma Sumerów czy miejsc, które były opisywane. Każda wzmianka wzbogacała moją wiedzę i ciekawość. Coraz trudniej było pogodzić powódź myśli i czytanie, często łapałam się na tym, że skończyłam jeden rozdział, ale nic z niego nie pamiętam, bo nadal byłam w poprzednim. Właśnie w takiej chwili powstały moje „Trzy A” – akcja, adrenalina, analiza. Na każdej stronie się coś działo, jeśli nie wybuchy, to ucieczki, skoki z pociągu, rozwiązywanie ciągów liczb, strzelaniny... Mogłoby się wydawać, że jest tego aż zbyt wiele, jednak to nieprawda. Autor idealnie wyważył proporcje. W sceny akcji pięknie wplecione zostały inne, te można powiedzieć bardziej zwyczajne, jak budowanie się zaufania między bohaterami, ich rozważania, rozwój, sojusze, osobiste problemy. Jednak wkradło się też parę minusów, bynajmniej w moim przekonaniu. Wątek Christophera był dla mnie zbędny. Sam chłopak wydał mi się z czasem denerwujący i coraz bardziej się przez niego irytowałam. Nie mogę zaprzeczyć, parę razy udało mu się pomóc Sarze i Jago, jednak lepiej by było, gdyby został w domu i dał dziewczynie wolną rękę. Kolejnym minusem był wypadek Hilala. Wierzę, że wiele rzeczy mogłoby skończyć się lepiej, gdyby mógł interweniować. Postać ta była jak powiew świeżego powietrza w całej tej krwawej jatce. Jako jedyny był skłonny próbować rozwiązać problem inaczej niźli poprzez walkę, dlatego też uważam, że autor nie pokazał wszystkiego, na co było go stać przy kreowaniu Etiopczyka.
Mogę z czystym sumieniem polecić „Endgame. Wezwanie”. W szczególności osobom, które zbyt dużo fantastyki odstrasza a większą uwagę skupiają na akcji i realiach. Klimat książki wręcz emanuje tajemnicą, przyciąga i mąci, ale nadal chce się więcej.
„Endgame to zagadka. Życie jest rozwiązaniem.”
Rozpoczęło się Endgame. To nie tylko książka. To także gra stworzona przez autorów. Kto z czytelników w nią zagra i rozwiąże skomplikowaną zagadkę otrzyma nie błahą nagrodę. Czeka na niego bowiem 3 000 000 $. A w tej książce można znaleźć niezbędne wskazówki. Zatem do startu gotowi.... Start...
W takim razie o czy jest ta powieść? Od wielu wieków dwunastu przedstawicieli starożytnych ludów jest szkolonych, aby jak wreszcie nadejdzie odpowiedni czas wziąć udział w Grze. A na czym ona polega? Uczestnicy muszą odnaleźć trzy klucze. "Endgame.Wezwanie" przedstawia zmagania podczas poszukiwań tylko jednego z nich. Zatem można spodziewać się jeszcze dwóch części z tej serii. W opisanej tu grze nie obowiązują żadne reguły. Ten kto pierwszy znajdzie wszystkie klucze i przeżyje - wygrywa...
Trzeba przyznać, że powieść zaczyna się z hukiem. Jednak musiało minąć trochę czasu, zanim wniknęłam w historię. Jak dla mnie za dużo tu "skakania" pomiędzy wątkami. Fabuła troszkę przypomina Battle Royale i Uciekiniera. Ociupinę także Igrzyska śmierci. W sumie nie ma się co dziwić. Powstało już tyle historii zainspirowanych istniejącymi dziełami, że już do tego przywykłam. Trudno obecnie wymyślić coś oryginalnego. Zawsze ktoś zauważy jakieś podobieństwa. Zatem mamy tu potomków dwunastu cywilizacji. Czy to lepsza rasa? Bogowie? Istoty pozaziemskie? Nie wiadomo. Szkoda, chętnie dowiedziałabym się kto według autorów zapoczątkował ludzkość. Pisarze starają się zapoznać nas z każdą z tych postaci. Muszę przyznać, że nie łatwo mi było zapamiętać detale dotyczące tylu bohaterów. A Ci mieli jeszcze dziwne nazwiska. Dodatkowo autorzy tworząc postacie powołali się na stereotypy. To trochę zepsuło mi lekturę.
Fabuła i narracja to dwa elementy, które zawsze nadają książce odpowiedni ''klimat''. Tylko muszą ze sobą współgrać. Tutaj niestety tego zabrakło. Wydarzenia często obfitują w krwawe sceny a tymczasem narracja sugeruje, że to lektura o innym wydźwięku. Często czuje się, że to książka skierowana raczej do młodszych odbiorców. Co dziwi zważywszy na dużą ilość brutalnych scen. Dodatkowo narracja sprawia wrażenie odległej, wyzutej z wszelkich uczuć. Po krótkim czasie staje się wręcz monotonna. Poza tym nie wszystko było dla mnie tu jasne. Nieraz miałam wrażenie, że nie do końca wiem co się właściwie dzieje. Momentami fabuła wydawała mi się bardzo chaotyczna. To było frustrujące. Często "Endgame.Wezwanie" czyta się jak scenariusz filmowy. Jednak lektura nie przebiega szybko i płynnie. Nawet krótkie rozdziały nic tu nie pomagają. Brak wcięć akapitów, dziwny podział wyrazów pomiędzy kolejnymi wersami, brak wyjustowania tekstu, przypisy w formie adresów internetowych. Niby można to uznać za rodzaj szyfru, który może pomóc nam rozwiązać zagadkę. Jednak mnie to tylko zdenerwowało...
12 graczy z 12 ludów zostało przygotowanych do walki. W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji. Od nich zależy los całego świata.
Nadeszła walka, śmierć i ocealenie.
Może na początek zadajmy sobie pytanie co to jest Endgame? Jest to walka o przetrwanie jednego ludu, który wybiera jednego Gracza, czyli osobę, która będzie ich reprezentowała. Szkolono ich od małego dziecka. Uczono ich bezwzględnej walki, zabijania, posługiwania się bronią itp. Zabójcy idealni. Nadejdzie dzień kiedy będą oni musieli stoczyć wojnę. Tylko jeden lud może przetrwać.
Książkę przeczytałam dosyć szybko. Muszę przyznać, że na początku mnie nie porwała. Dopiero w środku historii coś zaczęło się dziać. Akcja zaczęła się rozwijać i było coraz ciekawiej. Bohaterzy są naprawdę bardzo intrygujący i mają wyjątkowe charaktery.
Podejrzewam, że każdy kto czyta tą powieść ma swoich faworytów. Moimi ulubieńcami przez cały czas byli Sara i Jago, ale z wielkim bólem serca muszę powiedzieć, że nie mogę wam nic więcej zdradzić o fabule, aby nie psuć wam przyjemności z czytania.
Co mi się podoba w tej pozycji? Przede wszystkim pomysł! Niektórzy porównują tę historię do hisotrii opowiedzianej w książce ''Igrzyska śmierci'', ale zapewniam, że to zupełnie coś innego. Kolejnym dużym plusem ''Edgame'' jest język jakim jest napisana. Jest on bardzo ambitny, ale nie przytłaczający, ciekawy, ale nie przesadzony. Lektura jest genialnie przemyślana. Każdy szczegół jest dopracowany i za to podziwiam autorów. Oczywiście warto tu też wspomnieć o wyglądzie samej książki. Jest niesamowita! Grafika mnie zachwyca i jestem pod wielkim wrażeniem.
Ale nie ma książki idealnej. W każdej pozycji można znaleść jakiś minus. W powieści James'a Frey'a i Nils'a Johnson-Shelton'a czegoś mi brakuje. Nie ma w niej większego nawiązania relacji czytalnika z bohaterami. Były powieści, które bardziej wciągały mnie do świata głównych postaci.
UWAGA!
Największym fenomenem książki jest to, że rozwiązując ukryte zagadki w powieści można wygrać skrytkę z 500 000 dolarów w złocie! Cała zabawa została zaprojektowana w taki sposób, że wystarczy nam tylko dostęp do książki i Internetu.
Sama próbowałam pobawić się w to trochę, ale niestety wszystkie wskazówki tekstowe, wziulane, w formie kodów itp. nie są proste!
James'owi Frey'owi chodziło głownie o to, aby stworzyć książkę, która daje rozrywkę na kilka godzin. Czy mu się to udało? Jak najbardziej. Polecam każdemu, kto ma ochotę przeczytać coś intrygującego, jak i dającego masę zabawy.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://recenzje-ksiazek-patricia.blogspot.com/
Zagraj. Przetrwaj. Rozwiąż zagadkę. Ludu Ziemi. Rozpoczyna się Endgame. Grudzień 2012 roku był tym czasem, gdy torpedowano opinie publiczną tezą, iż czeka nas koniec świata, który już wieki temu został przewidziany przez Inków. Miliony ludzi przygotowywało się na ten dzień w taki sposób, aby móc przeżyć pod ziemią, w schronach. Miliony dolarów zostały przeznaczone na ten cel. Nawet dziś oglądałam program, w którym właściciel takiego schronu, znajdującego się w USA, chełpił się technologią, możliwościami oraz zaopatrzeniem dla osób, które będą mogły zamieszkać w takim nowym "domu". Ludzkość nadal boi się kataklizmów, kolizji naszej planety z jakąś kosmiczną kometą. Obawa przed zagrożeniem nagłym, nieprzewidywalnym nie zniknie nigdy. Takie poczucie niebezpieczeństwa jest pobudką do realizacji licznych filmów, tworzenia gier, czy pisania powieści, gdzie żniwo śmierci zbierane jest przez ogień, mrozy, radioaktywne opary, wybuchy, kataklizmy natury itp. Mimo rozwoju nauki człowiek nie do końca jest w stanie potwierdzić w 100% źródło pochodzenia człowieka. Teoria darwinizmu stale się ściera z religiami świata. James Frey na łamach swojej książki "Endgame.Wezwanie" snuje inną teorię. I choćby, ta teoria była tylko wymyślona, stworzona na potrzeby literackie budzi tyle emocji, tyle zagadkowych domysłów oraz poszukiwań trzech ukrytych kluczy. Po co? A po to , by przetrwać, przeżyć. A kto ma szukać? Otóż, poszukiwaczy, czyli Graczy jest dwunastu. Są to nastolatkowie, między trzynastym a dziewiętnastym rokiem życia. Ci nastolatkowie są potomkami kosmitów, którzy według nauk, które im wpojony przed tysiącami lat przybyli na Ziemie, by stworzyć człowieka. Dwanaście rodów, a każdy z nich wybiera Gracza którego się szkoli w różnych dziedzinach, ale głównie w sztuce wojennej. Od nabytych umiejętności zależy los przedstawicieli ich ludu, ale przede wszystkim życie samego gracza. Przeżyje tylko zwycięzca. Inni umrą prawdopodobnie jeszcze w czasie trwania samej gry, Gracze pochodzą z wielu zakątków Ziemi. A są to Hilal (Etiopia), Shari (Indie), Marcus (Turcja), Chiyoko (Japonia), Sarah (USA), Jago (Peru), Baistsakham (Mongolia), Aisling (USA), Alice (Australi), Maccabee (Żyd), An (Chiny) oraz Kaza (Persja) Jedni czekają na Wezwanie z utęsknieniem, z niepohamowaną żądzą rywalizacji, zadania innym bólu, a inni odliczają dni do urodzin, by być w końcu wolnym. Jednak TEN DZIEŃ nadchodzi. Czas porzucić dom, rodzinę, ukochanych, by wsiąść w pociąg, samolot i udać się na spotkanie Graczy. GRĘ CZAS ZACZĄĆ..... "Endgame. Wezwanie" jest nowym, świeżym pomysłem w literackim świecie. Nie jest to zwyczajna książka. To gra dla czytelnika. Na jej podstawie ma powstać ekranizacja, ale i gra. Przewidziana jest dla czytelnika-gracza gratyfikacja finansowa. Autor stworzył książkę, która nafaszerowana jest emocjami, przygodą, ucieczką, poszukiwaniami, ale i opisami śmierci, okrucieństwa, bólu. To nie jest "grzeczna" pozycja dla młodzieży. To opis dramatycznego w skutkach łańcucha wydarzeń. Żniwo śmierci sieje chaos, ale i popycha do przodu kolejnych graczy. Autor porusza tyle wątków, liczne opisy ale i perfekcyjnie nakreślone cecha bohaterów pozwalają czytelnikowi poczuć, co do niektórych nić sympatii. Osobiście współczułam Sarah, która odliczała już dni, aby przestać nosić na sobie brzemię bycia Graczem. Zdolna, zakochana dziewczyna chciałaby żyć normalnie. Niestety w dniu zakończenia szkoły dochodzi do uderzenia meteorytu i dziewczynka musi patrzeć na śmierć swoich przyjaciół (przyjaciółka traci rękę), czy brata (był wcześniej Graczem). Musi pozostawić swojego ukochanego chłopaka (który podąża za nią, by ją chronić). Taka młoda , zdecydowanie odróżniająca się od swoich współgraczy. Ciekawi jesteście, jak sobie poradzi? "Endgame.Wezwanie" zdecydowanie wyróżnia się nie tylko zarysem fabuły, ale i piękną złotą okładką. Przypuszczam, że nie umknie ona nikomu, kto będzie się poruszam wśród półek księgarni, w poszukiwaniu doskonałej literatury z gatunku fantasy. Jest ona naprawdę godna uwagi. W mojej ocenię rosnące napięcie, które funduje nam autor jest podstawową zaletą tejże lektury.
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka jest świadoma tego, co to oznacza...
W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji.
W ich umysłach odzywa się głośne wezwanie.
W ich rękach znajduje się los świata.
Nie mają nadprzyrodzonych zdolności.
Nie potrafią latać, nie posługują się magią.
Od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi.
James Frey jest amerykańskim pisarzem. Jego książki: "Milion małych kawałków" i "Mój przyjaciel Leonard" są bestsellerami.
Nils Johnson-Shelton – autor bestsellerowych powieści dla dzieci i młodzieży (No Angel: My Harrowing Undercower Journey to the Inner Circle of the Hells Angels, Otherworld Chronicles). Wielki fan gier video, wspinaczki i długich spacerów.
Nadszedł czas.
Usłyszeli wezwanie.
Rozpoczyna się Endgame!
Książka została napisana lekko, zawiera dużo opisów, sprawia przyjemność z czytania. Styl – tak jak język – jest niepowtarzalny. Nie jest podzielona tak jak większość książek na rozdziały, tylko co kilka stron zaczyna się akcja, widziana z perspektywy innej osoby, w której dowiadujemy się co ta konkretna osoba robi i myśli.
Jesteśmy dobrem i złem.
Jak ty.
Jak wszyscy.
Utwór ten jest oryginalny pod wieloma względami. Po pierwsze: nie zawiera wcięć akapitowych, a rodzaj przypisów i sposób zapisu liczb został narzucony przez wydawcę oryginału. Po drugie: fabuła jest jedyna w swoim rodzaju. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z książką o podobnym pomyśle.
Powieść zawiera dużą liczbę bohaterów, ale dokładniej przyglądamy się trzynastu, choć w grze bierze udział dwunastu. Jest tu wiele wątków, a miłosny, został wystawiony na główny plan. Jedna miłość, która została tu przedstawiona jest czyta materialnie, druga szczera, a trzecia zdradliwa.W całym utworze chodzi o to, że dwunastu bohaterów musi zdobyć trzy klucze, które pomogą im ocalić swój lud. Każdy z nich chce wygrać, dlatego będą musieli się zabijać. Niektórzy tworzą koalicje, ale i tak wiedzą, że cały czas one nie będą trwać i na każdym kroku próbują "uśpić" drugą osobę, aby móc ją wyeliminować. Tu nie ma miejsca dla słabych. To Endgame.
Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy.
Podsumowując książka jest na pewno warta przeczytania. Wspaniałą okazją do jej kupna są zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, więc warto pamiętać ten tytuł.
Czasami wydawnictwa potrafią nakręcić atmosferę w okół jakiejś książki do tego stopnia, że chcemy jej nie wiedząc nawet dlaczego. Tutaj sprawa dla mnie była jasna. Niesamowita rozrywka, wmanewrowanie czytelników w szereg zagadek i realny majątek do wygrania- czegoś takiego jeszcze nie było. Jak to wszystko ma się do książki?
Na ziemię spadają odłamki meteorytu powodując ogromne zniszczenia. Na ten znak od wieków czekało dwanaście rodów, szkoląc wybranego członka swojej społeczności od dnia narodzin na Gracza. Tylko Gracz może wygrać, tylko on uratuje swój ród od zagłady. Endgame się rozpoczyna, z całego świata zjeżdżają się uczestnicy by dowiedzieć się na czym dokładnie polegać ma mityczna gra. Dwunastu uczestników zadecyduje o losach całej populacji.
Zacznijmy od największego zarzutu stawianego autorom- inspiracji Igrzyskami Śmierci i jechaniu na ich popularności. Ktokolwiek zapoznał się z obiema książkami od razu zobaczy zdecydowane różnice i przestanie na Endgame patrzeć przez pryzmat Igrzysk. Zresztą Igrzyska nie były pierwsze, Battle Royale zapoczątkował tego typu literaturę i według mnie zdecydowanie bardziej przypomina książkę Freya niż hit Collins.
Tutaj nie ma kompromisów i półśrodków. Mimo, że Gracz nie może mieć mniej niż 13 i nie więcej niż 20 lat, są wyszkolonymi mordercami i wojownikami. Szkolą ich poprzednie pokolenia Graczy przekazując swoje umiejętności i wiedzę. Dlatego właśnie nie przyjmuję zarzutów odnośnie podobieństwa obu książek. W Igrzyskach, tak samo jak w Battle Royale brali udział zupełnie przypadkowe i niewyszkolone osoby, a przetrwanie zawdzięczali w dużej ilości zwykłemu szczęściu. Tutaj poza umiejętnościami walki Gracze od dziecka szkolili swój umysł, uczyli się języków i doskonalili wszystkie możliwe zdolności które mogą pomóc w przetrwaniu i zwyciężeniu innych równie doskonałych wojowników. W dodatku gra nie toczy się na zamkniętej wyspie, odseparowanym lesie czy innym ściśle wyznaczonym terenie. Uczestnicy Endgame podróżują po całym świecie podążając za wskazówkami które mają im umożliwić wygraną.
Każdy rozdział ściśle określa jakich graczy będziemy obserwować. Dość jasno jest też wskazana bohaterka która wzbudza w nas największą sympatię i naturalnie wykreowana jest na główną postać. Poznajemy innych uczestników, są na tyle charakterystyczni, że niewiele czasu zajmuje nam rozpoznawanie każdego z Graczy, mimo dość oryginalnych i niespotykanych imion. Grają na różne sposoby, niektórzy wchodzą w sojusze, inni medytują, a niektórzy… po prostu chcą wybić wszystkich jak najszybciej. Brutalnych scen tu nie zabraknie, jednak wszystko jest idealnie wyważone. Pojawia się też oczywiście wątki miłosne czasami przybierające dość zaskakującą formę.
Engame nie samą książką jednak żyje. Niesamowita gra która jej towarzyszy, możliwość wygrania góry złota (dosłownie) przyciąga jak magnes. Mimo, że nie jestem najlepsza w takich zabawach nie mogłam się powstrzymać i musiałam chociaż spróbować. No cóż, wiem już że nie wygram ale Wam życzę szczęścia jeżeli chcecie podjąć wyzwanie.
Nie wiem czego spodziewać się po kolejnej części. Kompletnie nie mam pomysłu… Zakończenie Wezwania zaskoczyło mnie do tego stopnia, że straciłam już pewność do czegokolwiek. Czy to możliwe, że naturalne łączenie się w pary zawodników, to że praktycznie każdy zbliża się w pewien sposób do innego ma jakieś znaczenie? Nie wiem. Wiem, tylko że będę odliczać dni do następnego roku i premiery kolejnej części.
Przeczytane:2018-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Książki XXI wieku, 25 książki 2018,
„Żyjcie, umierajcie, kradnijcie, zabijajcie, kochajcie, zdradzajcie, mścijcie się. Cokolwiek chcecie. Endgame to zagadka życia, powód śmierci.”
Koniec świata jest blisko, ale najpierw dwunastu Graczy musi zagrać. Zadanie jest pozornie proste, należy odnaleźć w odpowiedniej kolejności trzy Klucze. Zasad brak, a zwycięzca może być tylko jeden. Walczą o najwyższą stawkę, ponieważ nagrodą jest życie Gracza i jego ludu.
Akcja rusza od pierwszych stron książki i nie zwalnia ani na chwilę. Autor z wyczuciem narzuca tempo, nie przynudza nas zbędnymi opisami, pozwala nam na domysły przed ujawnieniem rozwiązania tajemnicy. Bo Endgame jest czymś większym niż tylko książką. Jest zagadką, którą ma rozwiązać czytelnik, naszym zadaniem jest szukanie wskazówek na kartkach powieści, analizowanie współrzędnych geograficznych, pierwiastków chemicznych, manuskryptów i linków. Endgame wykracza poza papier i zapewne właśnie ten czynnik przyczynił się do niezwykłej popularności serii.
„Wierzymy, że jeden człowiek może coś zmienić.”
Dwunastka Graczy nie mogłaby bardziej się do siebie różnić. Mamy między innymi Amerykankę, która nie chce brać udziału w Grze, niemowę, której taktyka polega na pozostawaniu w cieniu, porywczego, oślepionego chęcią mordu trzynastolatka czy maniakalnego hakera. Między bohaterami zawiązują się chwilowe sojusze, przyjaźnie i romanse, ale cały czas muszą pamiętać o tym, że jedenastka z nich musi zginąć. Śledzą się więc nawzajem, torturują, mordują w nadziei na uzyskanie informacji, które mogłoby przybliżyć ich do zdobycia Klucza. Również jako czytelnicy wybieramy swoich faworytów, niektórym postaciom życząc śmierci. A mamy z czego wybierać, bohaterowie to wyszkoleni wojownicy i zabójcy, zdolni do wszystkiego. Każdy z nich ma swój własny sposób gry, dla każdego jest ona czym innym, ale nie ma wątpliwości, że Endgame jest wszystkim. Kiedy poznajemy motywacje i przeszłość bohaterów, zaczynamy powoli ich rozumieć, współczuć, zmieniamy swoje początkowe sympatie i antypatie.
„Endgame” może i jest kolejna młodzieżówką w klimacie postapo, ale zdecydowanie się na tym tle wyróżnia. Frey ma lekkie pióro, potrafi nas zainteresować historią, stworzyć bohaterów, którzy wzbudzą jakieś emocje. Sama fabuła też jest dobra: oto bogowie, Ludzie Niebios stwierdzają, że nadszedł już koniec. Być może ludzkość na to zasłużyła a może to tylko ich kaprys. Może znudzeni chcą oglądać jak Gracze miotają się próbując rozwikłać wskazówki, zabijają, kochają, mszczą się, wygrywają i tracą. Ludzie nigdy nie zrozumieją intencji tak potężnych istot, tak bardzo wykraczających poza naszą świadomość. Autor przekonuje nas, że ci bogowie stoją za największymi tajemnicami, które do tej pory budzą spory i kontrowersje, za Stonehenge, Terakotową Armią, piramidami.
Jesteście pewni, że to wszystko nie dzieje się naprawdę? Że Endgame nie rozgrywa się na waszych oczach?