"Elfy ziemi i powietrza. Żelazna kraina" Holly Black. Tom trzeci serii "Elfy ziemi i powietrza".
Roiben, jako nowy władca Dworu Termitów, musi zmierzyć się z Królową Silarial - swą dawną ukochaną. Czy stanie do walki i pozostanie wierny swoim ideałom?
Kaye wciąż jeszcze próbuje nauczyć się poruszać pomiędzy światem ludzi a krainą elfów. Jej życie nie jest łatwe, mimo że stara się funkcjonować jak normalna nastolatka - urządza sobie pokój u babci, sama ozdabia ściany nie korzystając z magii. Szczur Armageddon i chochliczka Lutie-Loo są nadal jej nieodłącznymi towarzyszami.
Najciemniejszego dnia zimy w Pałacu Termitów odbywa się koronacja Roibena, której Kaye nie chce i nie może opuścić. Czy Silarial zechce odnowić rozejm między tronami nocy i światłości? Czy rozpocznie się odwieczna wojna z Cnymi elfami?
Pośród zamętu i niepewności Kaye stara się przywrócić siostrze życie, które jej skradła. Nieopatrznie składa również przysięgę, z której musi się wywiązać, choć tak naprawdę wolałaby o niej zapomnieć.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2021-04-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Ironside
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Twórczość Holly Black bardzo lubię (choć nadal nie mogę zdzierżyć Królowej niczego...), więc z ogromnymi oczekiwaniami podeszłam do lektury ostatniej części serii Elfy Ziemi i Powietrza. Miałam nadzieję na to, że tym razem autorka zakończy swoją trylogię dobrze, a przynajmniej w sposób satysfakcjonujący. Czy tak się wydarzyło? O tym w dalszej części recenzji.
W Pałacu Termitów, w najciemniejszym dniu zimy, odbywa się koronacja Roibena. Kaye nie chce odpuścić tej uroczystości. Zagadką pozostaje fakt czy rozejm pomiędzy tronami nocy i światłości zostanie ponownie nawiązany. Bo co, jeżeli wybuchnie wojna? Wśród tej niepewności i atmosfery nerwowości Kaye próbuje zwrócić życie swojej siostrze, które wcześniej sama jej ukradła. Składa też przysięgę, z której będzie musiała tak czy w inny sposób się wywiązać...
Poprzedni tom czytałam już kilka miesięcy temu, więc przyznaję się bez bicia, że zdążyłam zapomnieć kilku szczegółów. Jednak i tak pamiętam tyle, że Serce trolla mnie nie zachwyciło. Kiedy w moje ręce wpadła Żelazna kraina, uznałam, że mimo wszystko muszę dowiedzieć się, jakie będzie zakończenie tej historii. Kogo Holly zepchnie z piedestału, a kogo oszczędzi? Na już potrzebowałam tych odpowiedzi. W końcu przyszła pora, bym mogła na spokojnie zagłębić się w tę powieść i... okej, przyznaję. To było dobre zakończenie. Nawet bardzo.
Kaye polubiłam o dziwo jeszcze mocniej niż w pierwszym tomie, w którym występowała. Jej determinacja w dążeniu do celu oraz świadomość popełnionych błędów i próby ich rozwiązania - coś genialnego. Uważam, że autorka wykonała świetną robotę, jeśli chodzi o kreację tej postaci. Podczas lektury czułam się niemal tak, jakby Kaye znajdowała się naprzeciw mnie i pokazywała to, co robiła w danym fragmencie tej historii.
Jak zawsze zachwyciłam się piórem Holly Black, które jest na tyle dobre, że lektura tej pozycji jest lekkie, przyjemne i sprawia, że nie chcę się jej odkładać - no chyba, że senność zacznie już dawać o sobie znać. Mimo moich zachwytów czuję jednak, że czegoś mi tutaj zabrakło, takiej wisienki na torcie. Świetnie bawiłam się podczas czytania tej książki, jednak po jej skończeniu czuję taki niedosyt. Mam wrażenie, że zakończenie pojawiło się nagle, a ja nie zdążyłam przyzwyczaić się do myśli, że to już naprawdę koniec. Myślę, że rozumiecie, co mam na myśli. 😉
Niemniej jednak - jeżeli lubicie fantastykę, elfy, magiczne krainy i mściwe postaci oraz po prostu świetne przygody w “nieludzkim” świecie - Elfy Ziemi i Powietrza mogą zawładnąć Waszymi sercami i wciągnąć do swojego okrutnego świata. Cieszę się, że poznałam tę serię i z pewnością będę polecać ją dalej. No i w końcu dostałam satysfakcjonujące zakończenie - a to muszę docenić.
,,Żelazna kraina" to zdecydowanie najlepsza książka tej serii. Wreszcie poziomem intryg i ciekawych zwrotów akcji zbliża się do serii Okrutnego księcia. Wyraźnie widać, jak w tych seriach Holly Black się rozwija i z jednej strony szkoda, że w Polsce wyszły te serie w złej kolejności, a z drugiej, może dobrze, bo pewnie część osób zniechęciła by się po dwóch pierwszych tomach Elfów ziemi i powietrza. Naprawdę polubiłam Kay (zdecydowanie bardziej niż Val), ale w szczególności Roibena. Fajnie było zanurzyć się w ten świat elfów. Uwielbiam styl Holly Black, to jak czaruje słowem. Z taka lekkością przechodzi od świata ludzi do świata elfów, co czuć nawet w języku, którym posługują się bohaterowie. Ta różnica jest subtelna, ale nie musi zaznaczać, że elfy mówią w inny, bardziej wyniosły sposób, to po prostu czuć. Również te opisy, bardzo realistyczne w przypadku świata ludzi i bardzo barwne u elfów. Nawet właśnie tak wyobrażam sobie te dwa światy, gdy czytam jej książki - ten szaro buty nasz świat i piękny, ale niebezpieczny świat elfów. Z drugiej strony opisy są tak wyważone, że absolutnie nie męczą. I za to bardzo podziwiam autorkę oraz dziwie się, że jeszcze nie powstały ekranizacje jej powieści. Natomiast brakowało mi rozwinięcia relacji Kaye oraz Roibena. Owszem, czułam chemię miedzy nimi, miłość i oddanie, którymi się darzyli, ale miałam wrażenie, że bardzo platoniczna ta miłość. Holly Black nie szczędzi nam opisów zbliżeń innych bohaterów, opisów pocałunków, muśnięć dłoni, czy spojrzeń, ale nie tych, o których ja bym chciała czytać. Z czystego serca polecam tę serię, choć trzeba sobie zdać sprawę, że jest nieco słabsza od Okrutnego księcia, to warto przeczytać, dla samej przyjemności obcowania z elfami Holly Black.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Jaguar za egzemplarz!
Roiben zostaje nowym władcą Dworu Termitów, podczas gdy na horyzoncie czai się zagrożenie w postaci Królowej Silarial — jego dawnej ukochanej. Aby zapewnić bezpieczeństwo swojemu ludowi, musi zmierzyć się z Panią Jasnego Dworu, jednocześnie walcząc wciąż z żywym uczuciem, którym ją darzył. Tym samym odpycha od siebie Kaye, która nieopatrznie i pod wpływem chwili składa mu przysięgę, o której wolałaby najchętniej zapomnieć. Dokładniej mówiąc, Roiben powierzył jej niemożliwą misję do wykonania, którą zrealizuje i po wszystkim zostanie jego małżonką, albo zostanie na zawsze odrzucona i nie będzie mogła wystąpić przed jego oblicze. Mimo wszystko Kaye decyduje się podjąć wyzwania, dodatkowo próbując przywrócić życie siostrze, które jej skradła.
Zdecydowanie „Żelazna kraina” jest dobrym i ciekawym zakończeniem cyklu Elfy ziemi i powietrza. Holly Black sprawia, że historie, które wychodzą spod jej pióra, czyta się bardzo dobrze. Autorka sprawnie lawiruje między jedną intrygą a drugą. Doskonale prowadzi swoje postacie od początku do końca. Do tego idealnie łączy poprzednie części w całość i odpowiada na wszelkie pytania zadane w poprzednich tomach.
Kaye — jedną z głównych bohaterek polubiłam jeszcze bardziej niż w „Złej królowej”. Dziewczyna zdaje sobie sprawę ze swoich błędów i na wszelkie sposoby próbuje je rozwiązać. Nie poddaje się mimo porażek. Jest rozsądniejsza i na pewno sprytu jej nie brakuje. Roibena również poznajemy lepiej. Dowiadujemy się o więcej o jego przeszłości i skrywanych głęboko obawach, lękach i uczuciach. Dostrzegamy także, że potrafi być on okrutny, nieustępliwy, ale zarazem skryty. Ponadto w tej pozycji pojawiają się postacie z „Serca trolla”!
Akurat ja nie przepadam zbytnio za Cornym, a jest go tutaj o wiele więcej. Nie wszystkie kwestie dotyczące rozwiązania jego wątku mi się spodobały i znalazłabym parę „ale”.
W „Żelaznej krainie” dzieje się dużo. Ta część definitywnie jest najbardziej akcyjną z dwóch pozostałych. Mamy tutaj dworskie intrygi, walki i interesujące zagadki — rozwiązanie głównej mnie jednocześnie zaskoczyło i rozśmieszyło!
No i wiadomo, że świat elfów był super, przecież to Holly Black. Tutaj nie mogło nic pójść źle. Nie było go jednak wiele, ale każdy jego skrawek wprawiał mnie w zachwyt.
Co więcej, na końcu dostajemy cudowne opowiadanie o Luttie—Loo, w którym pojawiają się bohaterowie z trylogii Okrutnego księcia! Razem z małym chochlikiem wyruszymy na tajną misję!
Historia pozytywnie mnie zaskoczyła. Miała interesujące zwroty akcji. Była lekka i przyjemna. Szybko się ją czytało. Autora postawiła także na subtelny wątek homoseksualny.
Powtórzę to jeszcze raz: bardzo dobre zakończenie serii!
W trzecim tomie cyklu powracamy do historii Kaye i Roibena. Pixie przebywająca większość swojego życia pośród ludzi nie zna zbyt dobrze zwyczajów elfów. Przez jedną deklarację nie może zbliżać się do swojego ukochanego. Roiben jest teraz władcą Dworu Termitów i musi wywiązywać się ze swoich obowiązków.
W trzecim tomie bohaterowie ze "Złej królowej" oraz "Serca trolla" się spotykają, ale tym "spotkaniem" trochę się zawiodłam. Co prawda Kaye wraz z Cornym napotykają na swojej drodze Louisa, jednak z pozostałymi widzą się dopiero pod koniec książki. A tak bardzo czekałam na Val i Ravusa...
Mimo moich małych obiekcji "Kraina żelaza" wciąga od pierwszych stron. Przez elfowe intrygi nie mogłam się oderwać od książki. Jeśli pokochaliście twórczość Holly Black po historii Jude i Cardana to nie zawiedziecie się również tym cyklem.
Ziemia kryje szczątki tych, którzy musieli odejść, ale to dopiero początek.... Najpierw bestialski mord, potem krwawa rzeź królewskiej rodziny...
Nowa trylogiia Holly Black, królowej elfów, autorki wielu megabestsellerów, w tym Okrutnego księcia! Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc...
Przeczytane:2021-06-13,
Dziś przychodzę do was z opinią trzeciego tomu Elfów ziemi i powietrza Holly Black, a mianowicie "Żelazną krainą". Bardzo lubię tę autorkę i byłam ciekawa co wymyśliła na zakończenie historii.
W tym tomie znów wracamy do Kaye, Roibena i ziem Termitów. Niestety pani z Jasnego Dworu tutaj też ostro namiesza. Ma chrapkę na koronę Niecnego Dworu. Czy Roiben nabierze się na jej sztuczki? Kaye stara się jakoś odnaleźć w swojej rzeczywistości. Całe życie mieszkała pośród ludzi, a jest częścią krainy Elfów. Postanawia sprowadzić prawdziwą Kaye do domu. Czy jej się uda? Jak się to skończy?
Fajnie było wrócić do tej historii. Poprzednie tomy łączą się w tej części. Spotykamy bohaterów "Złej królowej" i "Serca trolla". Bardzo lubię taką fantastykę. Uważam, że autorka świetnie pisze i w piękny sposób sprzedaje nam ten fantastyczny świat. Na końcu znajduje się opowiadanie Lutie-loo, które nawiązuje również do serii "Okrutnego księcia". Jaka to była miła niespodzianka. Mimo, że ta seria jest trochę słabsza i czuć, że warsztat autorki dopiero się rozwijał to i tak warto ją poznać. Znajdziecie tu mnóstwo akcji, rozterek, miłosnych uniesień i dylematów. Ciągle się coś dzieje i uważam, że to świetnie zakończenie tego cyklu. Ta część wciągnęła mnie najbardziej i nie mogę się doczekać kolejnej książki tej autorki. Na uznanie zasługuje również jakość wydania książki. To jak wydawnictwo Jaguar dba o szczegóły po prostu mnie zachwyca. Każdy rozdział był opatrzony cytatem oraz cudowną grafiką. Życzę sobie by każde książki były wydawane z taką pieczołowitością.