Zadzwonił telefon. Pewien byłem, że to MS. "Przed chwilą otworzyła oczy", usłyszałem spodziewaną wiadomość. "Jesteś lekarzem. Ty swoją matkę żywcem grzebiesz". Runąłem do samochodu, chwyciwszy po drodze latarkę. Była godzina szczytu i nie mogłem liczyć na to, że potoki aut rozstąpią się jak Morze Czerwone. A rozstąpiły się. Może teraz, gdy już pewnie zagważdżają trumnę, modliłem się do medalika z Rue du Bac żarliwiej niż wtedy, gdy prosiłem o zdrowie mamy. Wpadłem do kaplicy w chwili, gdy zamykano trumnę. MS stała obok, uśmiechnięta drwiaco. "Witaj... matkobójco...". Uniosłem wieko. Grabarz tylko machnął ręką, wziął robotników na stronę i coś do nich zaszeptał, pokzując na nas. Pokiwali głowami. "Jest reakcja źrenic!? - krzyczałem, potrząsając latarką. - Nie ma! Jest reakcja rogówkowa? Nie ma! jest sztywność obręczy barkowej? Jest!..." Oczy mamy patrzyły na mnie nieruchomymi źrenicami.
Informacje dodatkowe o Dziennik bez dat:
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
83-7298-851-X
Liczba stron: 392
Sprawdzam ceny dla ciebie ...