Poruszająca, przepięknie opowiedziana historia o życiu, stracie i więzach, które są niezniszczalne.
Życie Jess zmienia się na zawsze, kiedy otrzymuje najgorsze wieści, jakie może dostać matka. Jej córka Anna zaginęła w lawinie podczas jazdy na nartach. Mimo wielkiego żalu i cierpienia Jess musi znaleźć w sobie siłę, by zaopiekować się pięcioletnią wnuczką Rose i żyć dalej. Kiedy kobieta wyczekuje wieści o zaginionej córce, powoli zaczyna odkrywać sekretne życie Anny. Jess musi zmierzyć się z jej trudną przeszłością i poznać tajemnicę, która na zawsze odmieni jej życie.
"Dzień, w którym cię straciłam, był dniem, w którym odkryłam, że tak naprawdę cię nie znałam".
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2018-04-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 362
Tytuł oryginału: The day I lost you
Biorąc do ręki "Dzień ,w którym Cię straciłam" liczyłam na wzruszenie i silne emocje.Niestety zwiodłam się.
Co prawda książka porusza ciężką tematykę jaką jest strata dziecka ale sposób w jaki została napisana nie zaciekawił mnie.
Początek ciekawy ale im dalej tym czytałam bardziej na siłę.
Jess dowiaduje się,że jej jedyna córka Anna zginęła pod lawinami podczas jazdy na nartach.Pomimo ogromnego żalu musi zebrać się w sobie ,by zaopiekować się wnuczką Rose.Jess z czasem odkrywa tajemnice związane z córką a które połążą się cieniem na całej rodzinie.
To książka ,gdzie czytelnik patrzy na cierpienie matki ,która przechodzi przez wszystkie etapy żałoby ale jest to "rozwleczone" do maksimum i to mi nie pasowało.Być może sie mylę ale takie moje odczucia...
Córka Jess zaginęła podczas lawiny. Kobieta musi zająć się wnuczką. Na jaw zaczynają wychodzić różne sekrety zaginionej kobiety. Prawda może okazać się bardzo bolesna dla całej rodziny. Bardzo poruszająca opowieść o miłości, rodzicielstwie, przyjaźni. Polecam.
Przeczytane:2018-06-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2018,
Typowe książki obyczajowe nie są moimi ulubieńcami choć od czasu do czasu chętnie przeczytam. Jednak, gdy gdzieś na horyzoncie ukazuje się ludzki dramat (nie ważne czy fikcyjny czy wręcz przeciwnie) to już nie mam zbyt dużych rozterek czy wybierać daną pozycję czy nie. Nie pytajcie mnie proszę dlaczego to właśnie krzywdy mnie przyciągają, ale ja już tak mam. Może za dużo kryminałów i thrillerów w moim życiu spowodowało, że dobro zbytnio mnie nie interesuje? Kto wie...
Jess jest kochającą matką i babcią. Z mężem rozwiodła się wiele lat temu, ale ich kontakt cały czas jest na stopie przyjacielskiej. Jednak życie kobiety zmienia się diametralnie w dniu, gdy otrzymuje najgorszą możliwą wiadomość. Wiadomość o śmierci własnego dziecka. Jej córka ginie przysypana lawiną będąc na nartach. Jess musi pogodzić się ze stratą jedynego dziecka, poukładać sobie życie na nowo, ale przede wszystkim wskrzesić siły by móc zając się zaledwie pięcioletnią wnuczką Rose. Jak się jednak okazuje, śmierć Anny to dopiero początek góry lodowej z jaką zejdzie się zmierzyć kobiecie. Sekrety jakie ukrywała jej córka, a które ona krok po kroku zaczyna odkrywać załamały by niejedną osobę.
Czy Jess będzie jedną z nich? Co ukrywała jej córka? Czy kobieta zdoła zająć się wnuczką i poukładać swoje życie na nowo? Kim była Anna, którą wydawało się, że matka zna najlepiej ze wszystkich?
Wiele pytań rodzi się w głowie po przeczytaniu tej powieści. To jak Fionnuala ukazuje rodzinny dramat jest niesamowite. Potrafi poruszyć nasze najgłębsze emocje i dotknąć tej najczulszej struny w naszym ciele i duszy. Zawarcie w jednej pozycji straty dziecka, bezwarunkowej miłości matki do niego, ukazanie jak niewiele możemy wiedzieć o najbliższej z bliskich nam osób oraz o tajemnicach jakie skrywamy przed innymi. Tajemnicach, które potrafią zniszczyć niejedno życie...
Książkę skończyłam niedawno, ale jeszcze długo będę rozmyślać nad tym co miała do przekazania. Chciałabym móc czytać takich pozycji znacznie więcej. Jak dla mnie powinna być zdecydowanie bardziej reklamowana i polecana.