Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2015-08-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Niektórzy podejmują decyzję pod wpływem chwili, czasem żałując pochopności, inni z kolei mierzą się z daną kwestią dniami czy miesiącami. Ale są też tacy, nieliczni, którym żaden wybór nie sprawia kłopotu. Ale czy wszystko, co nas spotyka jest na pewno powodowane naszą wolą czy raczej mamy do czynienia z dziełem przypadku? Taylor Jenkins Reid w „Dwóch szczęściach do wyboru” pyta o wiarę w los, przeznaczenie i wiarę człowieka w moc sprawczą swoich postanowień. Pokazuje także, że jedna decyzja może rzutować na całe życie. Hannah po wieloletniej tułaczce, próbie znalezienia własnego miejsca na ziemi i uleganiu rozmaitym pokusom wraca do rodzinnego miasta, do ukochanej (jedynej, ale prawdziwej) przyjaciółki, Gabby, u której pomieszkiwała w czasach licealnych, gdy jej rodzice opuścili kontynent. Koleżanki postanowiły uczcić to wydarzenie imprezą w klubie, wśród zaproszonych był także Ethan – wielka miłość Hannah, chłopak, do którego bohaterka nadal żywi głębokie uczucie. W środku nocy, gdy flirt z byłym chłopakiem nabiera tempa, Gabby proponuje powrót do domu, a Taylor Jenkins Reid zaskakuje czytelnika nagłym rozwidleniem narracji. Pierwszy wątek to opowieść rozpoczynająca się od powrotu Hannah z przyjaciółką, druga – jak łatwo się domyślić – będzie ukazywać następstwa nocy spędzonej u Ethana. Ten wybór, którego bohaterka nie była w stanie podjąć (zawsze miała z tym kłopot, wolała poczekać, aż los sam rozwiąże jej sprawy) okaże się – w obu wariantach – kluczowy dla jej późniejszego życia. Reid posiada niebywały wzrok, spostrzega niuanse, pozornie nieistotne szczegóły, ale to właśnie one sprawiają, że czytelnik nabiera sympatii do bohaterki, wszak łączy go z nią tyle doświadczeń. Wielokrotnie podczas lektury zdarzy nam się pokiwać głową, w której pojawiają się stwierdzenia typu „też tak mam”, „znam to!”. Hannah relacjonuje zdarzenia których jest uczestnikiem (i/lub świadkiem), jednocześnie komentując je i zdradzając własne emocje. Jest fantastyczną bohaterką-narratorką, potrafi zbudować głęboką więź z czytelnikiem. Przeżywamy z nią na równi wszelkie zdarzenia, w których bierze udział. „Dwa szczęścia…” to – poza wymienionymi już tematami przeznaczenia i wyborów – książka o sile przyjaźni, miłości i wiary w siebie. Hannah musi na nowo zbudować siebie, znaleźć utraconą pewność siebie i nadzieję na szczęśliwe życie – ale nie da rady osiągnąć tego sama, na pomoc przychodzi jej niezawodna Gabby. Ale jak można wyciągać przyjaciółkę z psychicznego dna, gdy właśnie jest się zdradzoną żoną z widmem żmudnego rozwodu w bliskiej przyszłości? U Reid, jak w życiu, smutek przeplata się z radością, śmiech przegania łzy itp. Wielkim atutem tej prozy jest wielkie poczucie humoru – gwarantuję, że przynajmniej kilkakrotnie dopadnie was niekontrolowany wybuch śmiechu. Książka Reid to doskonały przyjaciel, nie tylko na poprawę humoru. Życiowe tematy, prawdziwi bohaterowie, sprawna narracja i czyhające, na czytelnika elementy zaskoczenia sprawią każdemu dużą przyjemność. Pisarka pod maską dowcipu i dystansu ukryła niekiedy wzruszające, innym razem nawet bolesne kwestie, których nie sposób pozostawić bez refleksji. Zachęcam do lektury, podarujcie sobie odrobinę szczęścia!
Historia przypomniała mi dawno widziany film "Przypadkowa dziewczyna" z Gwyneth Paltrow w roli głównej. Tu bohaterka także przeżywa jednocześnie dwa scenariusze swego życia. Kolejne rozdziały ukazują skutek jednej z decyzji, którą podjęła. I w ten oto sposób można tę powieść nazwać nawet miksem dwóch, oddzielnych opowieści. Alternatywne rzeczywistości rozwijają się niby w różnych kierunkach, jednak wiele wydarzeń się powtarza...
Historię można rozpatrywać jako powieść o dojrzewaniu, dość nietypową, zważywszy, że nasza bohaterka ma już 29 lat. Mimo że wiekiem wydaje się dorosła wciąż nie ma pojęcia co chce zrobić ze swoim życiem. Często też zmienia miejsca zamieszkania stale poszukując odpowiedniego. Hannah jest bardzo niezdecydowana, ma obsesję na tle bułeczek cynamonowych i zamiłowanie do spinania włosów w wysoki kok...
Obie części sprawiają wrażenie wiarygodnych, a autorka płynnie je połączyła. Portretują codzienne trudności, sukcesy, miłości. Mimo że wiele elementów tej książki wskazuje na to, że można nazwać ją romansem to jednak nie można nie zauważyć fragmentów poświęconych przyjaźni i dość nietypowym relacjom rodzinnym. Alternatywne rzeczywistości zostały ukazane tu dość szczegółowo. Trzeba przyznać, że wiele się tu dzieje. Ciekawym jest także fakt, że osobowość niektórych postaci jest inna w każdej z "historii". Niestety bardzo irytowali mnie adoratorzy Hannah, którzy ukazani zostali tu jako mężczyźni bez wad. Mamy tu także dwa różne zakończenia. Jednak mam wrażenie jakby zostało w nich coś pominięte. Może zostały zbyt pośpiesznie stworzone...
Podczas czytania początkowo miałam wrażenie, jakby historie były lekko zbyt przesadzone w niektórych momentach. Wszelkie pojawiające się trudności znikały natychmiast. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ponadto w obu "historiach" główna bohaterka zmierzała do stereotypowego celu. Czyżby to zbieg okoliczności. Ciężko uwierzyć także w to, żeby tak wiele wydarzyło się w tak krótkim okresie czasie. Odniosłam nawet wrażenie, że autorka starała się zaskoczyć mnie tu szybkością akcji. Dodatkowo pisarka postawiła na krótkie rozdziały. W moim przypadku lektura tej powieści doprowadziła do werbalnej / psychicznej "biegunki". Jednak nie można zaprzeczyć, że bardzo szybko się to czyta. Niestety niektóre dialogi brzmią tu dość sztucznie (może to także wina tłumacza), a narracja (najeżona mnóstwem monologów) staje się z kartki na kartkę coraz bardziej moralizatorska...
NA ROZSTAJU DRÓG
Literatura kobieca nie jest moją domeną, ale z drugiej strony nie lubię rozróżnienia na „literaturę kobiecą”, „męską”, „dziecięcą” czy „młodzieżową”. Jedyny podział jaki uznaję, to podział na książki dobre i złe. Po „Dwa szczęścia…” sięgnąłem więc, bo zaintrygowała mnie forma powieści i pomysł na jej poprowadzenie, a co z tego wyszło?
Historia opowiedziana w powieści jest dość prosta. Oto dobiegająca trzydziestki kobieta, Hannah, po nieudanym związku powraca do miasta, w którym się wychowała – Los Angeles. Nie mając gdzie się podziać i co ze sobą zrobić, próbując poukładać własne, niełatwe życie, zamieszkuje na razie u najbliższej przyjaciółki, a także wybiera się na imprezę. Spotkanie z dawnym ukochanym, mężczyzną, z którym wiązała ją najszczersza chyba w jej życiu miłość, stawia ją na rozstaju dróg, dając wybór: wyjść z nim, czy wrócić z przyjaciółką do domu… Hannah podejmuje decyzję. A raczej decyzje, bowiem rozdział po rozdziale poznajemy konsekwencje dokonania każdego z wyborów…
I tu powinienem napisać coś zbliżonego do klasycznej recenzji, ale wybaczcie mi – nie zrobię tego. Nie będę trzymał się reguł. Zrobię to, co czuję, że powinienem – pokaże Wam konsekwencję dwóch wyborów przeciętnego czytelnika.
Czytelnik przychodzi do księgarni, staje przed półką z literaturą traktującą o miłości i waha się co wybrać. „Dwa szczęścia do wyboru” i”xxxxxxx” brzmią intrygująco, ale pieniędzy wystarczy na jedną. Decyduje się więc na:
„Dwa szczęścia…” i wpada. Książka wciąga go, wprawdzie w kilku miejscach tłumaczenie nieco kuleje, ale fabuła, emocje, to coś, co urzeka go i nie pozwala się oderwać. A wybory i dylematy moralne, plus fakt, że powieść to wprawdzie romans, ale jednak romans ambitny, ciekawy i nieszablonowy, tylko utwierdzają go w słuszności podjętej decyzji. Kiedy zaś wreszcie kończy czytać, z satysfakcją odkłada powieść na półkę.
„xxxxxxx” i na początku jest fajnie, jest miło, ale po pierwszym rozdziale nadchodzi drugi, potem trzeci i coś zaczyna być nie tak. To wszystko już było, schemat goni schemat, a przewidywalny finał następuje pozostawiając po sobie znudzenie. Czytelnik odkłada książkę na półkę, ale wie już, że sprzeda ją czy wymieni. Odwiedza znajomego, widzi „Dwa szczęścia…”, pożycza i wreszcie bawi się tak, jak chciał. Ale kiedy chce kupić powieść, bo chce posiadać – niestety, w księgarni książki brak.
Jeśli więc chcecie ambitnego, pomysłowego romansu, połączonego z udaną stroną obyczajową, chyba wiecie, jakiego wyboru powinniście dokonać :) A ja dziękuję wydawnictwu Amber za udostępnienie mi powieści do recenzji.
Ileż to razy w życiu zastanawiamy się – „co by było gdyby”. Natura ludzka lubi takie gdybanie i rozpatrywanie wielu możliwości. Pytanie tylko jak wielki ma to sens i czy warto wracać do sytuacji, w których już podjęliśmy konkretną decyzję? Rozważanie za i przeciw często nam nie wystarcza, próbujemy zatem półśrodków – trochę w tą, trochę w tamtą. Z reguły nie wychodzimy na tym najlepiej, bo zostajemy z poczuciem niedosytu, który zapełnić mogłaby tylko jedna stanowcza decyzja – TAK lub NIE.
Życie Hannah znajduje się na rozdrożu, na którym musi podjąć kilka ważnych życiowo decyzji. Po burzliwym związku z żonatym mężczyzną nic nie trzyma jej już w Nowym Jorku, zatem wraca do swojego rodzinnego Los Angeles, w którym mieszka jej przeszłość. To tutaj znowu może cieszyć się pełnią przyjaźni z Gabby, to tutaj znów doświadcza cudownego smaku bułeczek cynamonowych pokrytych ogromną masą lukru. To także w Los Angeles mieszka jej młodzieńcza miłość, która wydawała się być jej bratnią duszą. Czy związek z Ethanem miałby szansę przetrwać? A może zmienili się tak bardzo, że wracanie do dawnych uczuć nie ma przyszłości? Jaką decyzję należy podjąć?
Lektura „Dwóch szczęść do wyboru” uświadamia nam jak wiele zależy od jednej decyzji. Pokazuje, że czasem to co ma być i tak będzie, ale jesteśmy kowalami własnego losu do pewnego stopnia. Dzięki naszym bohaterom widzimy, że nie wszystkie decyzje są od nas zależne, ale ogromna ich ilość to wyłącznie nasz świadomy wybór. Dwutorowość fabuły jest bardzo oryginalna, a Czytelnik dzięki niej widzi, gdzie zaczyna się samoistność pewnych zdarzeń, a gdzie kończy ślepy los. Czy warto zdać się na przeznaczenie i stwierdzenie, że tak musi być, a może lepiej wziąć życie w swoje ręce i pokierować je tam, gdzie chcemy dążyć?
Taylor Jenkins Reid to amerykańska pisarka i dziennikarka. Poprzednia jej książka wydana w Polsce („Rozstańmy się na rok”) została bardzo dobrze przyjęta nie tylko przez Czytelników, ale także krytyków literackich. Książka „Dwa szczęścia do wyboru” jest umiejscowiona w Los Angeles, miasta w którym mieszka autorka, zatem jest jej ono na pewno bliskie sercu (tak jak sercu głównej bohaterki). Cieszy mnie to, że jej książki znalazły uznanie w naszym kraju – są jednocześnie lekkie do przeczytania i wartościowe pod względem treści – co nie zawsze jest proste do osiągnięcia, a Taylor Reid się to udało w stu procentach.
Zakochać się to najłatwiejsza część związku… Przedtem: 11,5 roku temu Lauren i Ryan zakochali się bez pamięci. 9,5 roku temu pierwszy raz się pokłócili…...
Przeczytane:2016-07-25, Ocena: 4, Przeczytałam, wyzwanie- ksiażki na lato 2016,