Duch

Ocena: 4.83 (6 głosów)
Po wielu przykrych przejściach - rozpadzie małżeństwa i przymusowym przeniesieniu służbowym - Charles Waterston pragnie jedynie odpocząć. Aby poukładać myśli, wyjeżdża na narty. Nagła śnieżyca powoduje, że musi znaleźć schronienie. Dlatego zatrzymuje się w górskim miasteczku, gdzie wynajmuje dom, który należał niegdyś do przepiękne Sary Ferguson. Niemal od wejścia Charles ma nieodparte wrażenie, że ktoś mu towarzyszy. Na strychu znajduje niezwykły pamiętnik, a w wigilijny wieczór spotyka tajemniczą młodą kobietę.

Informacje dodatkowe o Duch:

Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 2014-10-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788324703500
Liczba stron: 334

więcej

Kup książkę Duch

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Duch - opinie o książce

Z początku dobre 30-40 stron ciągnie się jak... gumka w majtasach. Ale ogólnie porządna powieść, typowa dla Danielle Steel.
Link do opinii
Avatar użytkownika - byska1
byska1
Przeczytane:2014-09-02, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek - 2014 ,
Charlie Wateston po dziesięciu latach spędzonych w Londynie, wraca do Nowego Jorku. Ma za sobą małżeństwo z kobietą, którą cały czas kocha i która zostawiła go dla innego. Charlie jest architektem i poproszono go, żeby objął kierownictwo w swojej pracy, ale w Nowym Jorku. Zgodził się, chociaż bardzo niechętnie. Po przybyciu do firmy, zobaczył, że nic nowego się w niej nie tworzy, tylko rozgrzebuje się projekty budynków z przed piętnastu lat.Strasznie się tym zdenerwował i nawet kłócił się o to z zarządem, ale oni uparcie twierdzili, że nie chcą nic zmieniać. Szefostwo miało dość sprzeczania się z Charliem, więc wysłali go na półroczny płatny urlop. Charlie jadąc na narty, utknął w strasznej zawiei, która miała się przerodzić w burzę śnieżną.Zatrzymał się w pensjonacie u starszej pani Gladys Palmer. Nie było tam nikogo innego, ponieważ Gladys wynajmowała pokoje latem, ale dla Charliego postanowiła zrobić wyjątek. Powiedział jej, że jest architektem i interesują go stare budowle, więc postanowiła mu pokazać stary dom, należący do niej, w którym nikt od dawna nie mieszka. Dom zbudowany był w 1790 roku, przez jednego francuza dla kobiety nazywającej się Sara Ferguson. Przekroczywszy próg, znaleźli się w innym świecie. Wysokie stropy, piękne podłogi, zgrabne francuskie okna wychodzące z każdego pokoju, marmurowe kominki... Charles nigdzie jeszcze nie czuł się tak jak tutaj. Historia mówiła, że Sara z francuzem długo w tym domu żyli, francuz zginą, a ona długo jeszcze tam mieszkała i w tym domu umarła. Charlie był tak poruszony, że ledwie mógł mówić. Odnalazł w tym domu spokój, którego nie był w stanie zaznać od dawna, zupełnie jakby wrócił do domu, albo znalazł wreszcie miejsce, którego szukał. Kiedy spojrzał na Gladys, ta od razu zrozumiała co on czuje. Charlie koniecznie chciał wynająć ten dom, bo czuł, że to przeznaczenie go tam sprowadziło, a Gladys się na to zgodziła, wiedząc, że on będzie dbał o ten dom. Charles miał wrażenie, że radość która kiedyś wypełniała pałacyk, przetrwała dwa wieki i wciąż w nim gościła. Pogrążony w dumaniach, wszedł do pokoju i zapalił światło. Pod oknem stała kobieta w długiej białej sukni i z uśmiechem wyciągała do niego rękę. Wyglądała tak, jakby zaraz miała coś powiedzieć. Rozmyśliła się jednak, cofnęła i zniknęła za zasłoną. Podszedł bliżej i jednym zamaszystym ruchem odciągnął zasłonę. Nikogo nie zobaczył. W pokoju panowała absolutna cisza. Zajrzał za wszystkie zasłony, do łazienki i do szaf, lecz nigdzie tej kobiety nie znalazł. A mimo to przemierzając pokój miał uczucie, że nie jest sam. Usłyszał za sobą szelest jedwabiu. Obrócił się szybko chcąc ja przyłapać, ale nie zobaczył nikogo, a potem nagle poczuł, iż ogarnia go dziwny spokój, jak gdyby ją rozpoznał. Już nie wierzył, że to zwykła kobieta, która weszła przez francuskie okno. Był pewny, że był to duch Sary. Kiedy się obudził, zjawa którą widział poprzedniego wieczoru wydała mu się snem i natychmiast postanowił, że nikomu nie będzie o niej opowiadał. Było Boże Narodzenie, Charlie spędził je z Gladys. Ona od razu zapytała go, czy widział ducha Sary. On zdziwiony tym pytaniem, również ją zapytał, czy widziała Sarę. A ona przyznała, że raz ją widziała mając czternaście lat i nigdy tego nie zapomni. Charlie marzył o tym, by znów ją ujrzeć, chociaż nie chciał się do tego przyznać nawet przed Gladys. Nie poznawał sam siebie, nagle zauroczył go duch kobiety, która żyła w osiemnastym stuleciu. Będąc w miasteczku, Charlie wstąpił do miejscowej biblioteki, by pożyczyć dwie książki o Sarze i o Francois, jej kochanku. Któregoś dnia usłyszał chrobotanie na strychu, więc tam zajrzał, myśląc, że to jakiś gryzoń. Gryzonia nie znalazł, ale za to zauważył kuferek. Było widać, że jest bardzo stary. Postanowił go znieść na dół i zobaczyć co zawiera. W kufrze zobaczył ponad tuzin starych, oprawionych w skóry tomików małego formatu - śpiewników, albo książeczek do nabożeństwa. Charlie wyjął jedną z książeczek i otworzył ją, zastanawiając się, czy pochodzi z którejś z okolicznych parafii. Na okładce nie było żadnego tytułu. Gdy jednak zajrzał do środka , poczuł zimny dreszcz. Na pierwszej stronie widniało nazwisko Sary Ferguson i rok 1789. Ostrożnie z obawy, że tomik rozsypie mu się w palcach, odwrócił stronę i nagle pojął, co trzyma w dłoni. To nie modlitewnik, lecz pamiętnik Sary. Opowiadała w nim o swoich losach, o miejscach, które odwiedziła, ludziach, których znała, myślach, które taiła w swoim sercu. Po policzku Charliego potoczyła się łza i spadła na dłoń. Dygocząc z podniecenia pochylił się nad pożółkłymi stronami i zaczął czytać. Sara w wieku szesnastu lat wyszła za mąż za hrabiego Edwarda Balfoura. Jej ojciez zmarł w pięć tygodni po ślubie. Począwszy od tego dnia Edward bił ją regularnie aż do chwili, gdy zaszła w ciążę. Potem już tylko policzkował i złorzeczył, mówił, że ją zabije, jeśli nie da mu dziedzica. W ciągu ośmiu lat pochowała sześcioro dzieci, bo albo rodziły się martwe, albo umierały niedługo po narodzinach. Po śmierci ostatniego dziecka, nie dbała już, czy będzie żyć, czy umrze. Nie pragnęła już niczego prócz śmierci, która da jej wyzwolenie. Sara postanowiła uciec od męża do Ameryki, udało jej się załatwić po kryjomu statek, który ją tam zawiezie. Minęła czwarta nad ranem. Charlie czytał od wielu godzin. Podziwiał Sarę za to co zrobiła. Nie wyobrażał sobie nawet, ile odwagi musiało ja kosztować odejście od męża tyrana i ucieczka na drugi koniec świata. Charlie chciał powiedzieć Gladys, co znalazł na strychu, ale wolał jednak najpierw sam przeczytać do końca i przemyśleć zwierzenia Sary, nim podzieli się z nimi z kimkolwiek. Podróż Sary przez Atlantyk trwała siedem tygodni. W Bostonie spędziła dwa tygodnie, a później wyruszyła na wieś, chcąc kupić gospodarstwo. Po czterech dniach jazdy dotarła do fortu, tam następnego dnia razem z Indianami przybył człowiek, niewyglądający na Indianina. Nigdy w życiu nie widziała kogoś obdarzonego taką gracją, a zarazem pełnego milczącej, skupionej siły. On jej powiedział, żeby wracała skąd przybyła, bo tam gdzie jest, jest niebezpiecznie. Sara nie miała zamiaru go słuchać i następnego dnia udała się na wycieczkę konną z eskortującym ją żołnierzem. Zobaczyła kawałek ziemi w której od razu się zakochała i już wyobrażała sobie tam swój dom. Jak Sara wracała do fortu, zrobiło się ciemno i zgubili drogę powrotną. Ku ich przerażeniu znalazł ich ten człowiek, który przewodził Indianom w forcie. Sara była pewna, że on chce ich zabić, a on tymczasem odprowadził ich do fortu. Tam pułkownik ich sobie przedstawił i okazało się, że ó mężczyzna jest francuzem mieszkającym wśród Indian. Bardzo to zdziwiło Sarę i jednocześnie zezłościło, że jej kazał wyjechać, a sam jest obcokrajowcem. Charlie zaczynał się odrobinę o siebie martwić. Te dzienniki Sary stawały się dla niego obsesją. Nie potrafił powstrzymać się od czytania, gnało go by dowiedzieć się wszystkiego do końca. Otworzył na stronie, którą poprzedniego wieczoru zaznaczył zakładką i z miejsca zatracił się w opowieści. Sara kupiła kawałek ziemi i na wiosnę cieśle zaczęli budowę jej domu, a przez zimę mieszkała w hotelu w Bostonie, w którym aż grzmiało od plotek o niej. Jedne plotki były mgliste, inne absurdalne. Stało się jasne, że w Bostonie pojawił się ktoś, kto zna historię Sary. Po przeprowadzce do swojego domu Sara kupiła porę zwierząt gospodarskich, wynajęła dwóch chłopców do pomocy, siała kukurydzę i warzywa. W rutynie codziennych zajęć znalazła spokój. Sara zaprzyjaźniła się z Francois, francuzem mieszkającym wśród Indian. Po śmierci indiańskiej żony, wszystkie kobiety przestały się dla niego liczyć. A gdy patrzył na Sarę, chciał jej strzec, nauczyć wielu rzeczy. Bał się o nią, lecz nie wiedział, jak jej to wytłumaczyć. Charliemu czytanie pamiętników Sary, przerwał telefon. To dzwoniła jego była żona, chcąc mu oświadczyć, że od razu po podpisaniu ich dokumentów rozwodowych, ona wychodzi za mąż. Charlie załamał się tą wiadomością i musiał koniecznie z kimś porozmawiać. Pojechał do miasta i tam spotkał Francesce, pracownicę miejscowej biblioteki, której się zwierzył. A ona opowiedziała mu o tym jak ją mąż zostawił, okazało się, że są w podobnej sytuacji. Obydwojgu im ulżyło, że wreszcie mogli się komuś wygadać ze swoich problemów. Spędził z Francescą i jej córką Monique sobotę. Udali się na narty. W miarę upływu dnia odkrył, że jej towarzystwo sprawia mu prawdziwą przyjemność. Ona także dobrze się czuła w jego towarzystwie. Zostali przyjaciółmi. Sara i Francois często się widywali, bardzo się ze sobą zżyli. Sara opowiedziała mu czemu uciekła z Anglii, a on opowiedział jej o swojej żonie i dziecku, o tym jak zginęli. Gdy Francois miał wyruszyć, by walczyć z innym szczepem Indian, Sara bardzo się o niego niepokoiła. Czas dłużył jej się bez końca. Któregoś wieczoru na polanę przed jej domem wjechał mężczyzna w pełnym wojennym przyodziewku i powiewającym na wietrze pióropuszu. Osłupiała rozpoznając Francois. Zeskoczył z konia i porwał ją w ramiona, a ona się nie opierała. Wyznali sobie wzajemną miłość. Następne tygodnie upłynęły jak w baśni. Francois był wolny od wszelkich zobowiązań i mógł zostać z nią tak długo, jak tylko zechciał. Oświadczył się Sarze i poślubili się wobec Boga i siebie samych. Pewnego dnia do domu Sary przyjechał prawnik z Bostonu, wynajęty przez Edwarda, męża Sary. Przywiózł jej list od niego w którym, mąż ją wydziedziczył z wszystkiego. Sara w ogóle się tym nie przejęła, bo i tak chciała zapomnieć o tamtym życiu. Sara wyznała Francoisowi, że jest w ciąży, ale boi się że dziecko nie przeżyje, tak jak wszystkie jej dzieci do tej pory. Charlie postanowił pokazać pamiętniki Sary Francesce, która również się bardzo interesowała historią i Sarą. Fracesca była prze szczęśliwa i bardzo mu za to wdzięczna, postanowiła jak najszybciej pamiętniki przeczytać. Sara urodziła chłopca, który ku jej wielkiej uldze przeżył. Dziecko rosło dosłownie w oczach. Po dwóch tygodniach Sara zajęła się z powrotem gospodarstwem. Francois musiał wyjechać na wojnę, a po powrocie Sara powiedziała mu, że spodziewa się drugiego dziecka. Do Sary przyjechał prawnik, by ją powiadomić, że jej mąż Edward nie żyje. Ona nie czuła ani żalu, ani ulgi. Dawno wymazała z pamięci ten ohydny związek, teraz jednak skończył się kategorycznie. W świetle prawa była wolna. Gdy tylko zostali sami Francois zwrócił się do niej z pytaniem, czy zostanie jego żoną. Ona nie wahała się ani chwili i od razu się zgodziła. Pobrali się niedługo po tym. Francois zaczął budować nowy dom specjalnie dla Sary. A ona chcąc dopatrzeć każdego drobiazgu na placu budowy, jeździła tam nawet w ostatnim miesiącu ciąży, aż Francois musiał jej w końcu tego zabronić. Gdy poszli na spacer, Sara nagle zaczęła rodzić. Urodziła zdrową dziewczynkę w trawie niedaleko domu. Niedługo później wprowadzili się do nowego domu. Charlie coraz częściej widywał się z Francescą, cieszył się z tej przyjaźni, choć w głębi ducha liczył na coś więcej. Francois przestał pracować dla rządu i małżonkowie osiedlili się w nowym domu. A rok później znowu powiększyła im się rodzina, Sara urodziła kolejną dziewczynkę. Mając męża, trójkę dzieci i farmę, Sara była teraz dość zapracowana i rzadziej pisała w pamiętniku. Generał poprosił Francois, żeby ten wyruszył z nim i jego wojskami na wojnę, przeciw Indianom, którzy mu zagrażają. Mimo, że Sara go błagała i zaklinała, żeby nie jechał, on stwierdził, że nie może zostawić przyjaciół i pojechał. Po jakimś czasie do Sary przyjechał komendant garnizonu, ponieważ otrzymał wieści z pola walki. Niestety były to złe wieści. Francois poległ. Zginęło zaledwie trzydziestu kilku ludzi, lecz on znalazł wśród nich. Siedziała bez ruchu słuchając nowiny, która obróciła w ruinę jej świat. Francois był wielkim wojownikiem, wielkim człowiekiem, jedynym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek Sara kochała. Spędzili razem zaledwie cztery lata. W następnych latach zapisy były bardziej lakoniczne i rzadsze. Dożyła osiemdziesiątki w domu, który zbudował dla niej mąż. Nigdy nie pokochała, żadnego innego mężczyzny. Ostatni zapis dokonany został ręką jednej z córek Sary. Pisała, że matka miała dobre życie i doczekała sędziwego wieku. Na tym kończył się pamiętnik. Nie wiadomo jak potoczyły się losy jej dzieci. Charliemu spłynęły łzy po policzkach. Kiedy wszedł do sypialni, posłyszał szelest sunącej po podłodze jedwabnej spódnicy. Poderwał głowę, zobaczył znikającą w mroku sylwetkę w niebieskiej sukni. Następnego dnia do Charliego przyszła Francesca, on ją zabrał nad ukochany wodospad Sary i tam ją pocałował. Obydwoje byli szczęśliwi i postanowili odnaleźć i pokochać się nawzajem, mimo że wcześniej zranieni przez byłych partnerów postanowili, że już z nikim się nie zwiążą. Wrócili do pałacyku i nie zauważyli, że z okna na piętrze przygląda im się z uśmiechem kobieta, która zaraz znikła.
Link do opinii
Avatar użytkownika - joakrz1983
joakrz1983
Przeczytane:2014-04-15, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2014,
Zwrócłam na nią uwagę tylko dlatego, że uwielbiam Danielle Steel.Muszę się przyznać, że trzy razy zabierałam się do tej książki. Z początku się ciągnie, nie wciąga mnie historia Charlesa i jego nieudanego małżeństwa, ale potem cała akcja się rozkręca. Książka przeczytana jednym tchem, bodajże od 4-5 rozdziału, chociaż dla mnie, tak jak dla niektórych, mógłby istnieć tylko wątek Sary Ferguson. Historia głównego bohatera, zdawała się przy niej dosyć...nudnawa. Książkę polecam wszystkim!!
Link do opinii
Avatar użytkownika - tszejk
tszejk
Przeczytane:2015-09-10, Ocena: 5, Przeczytałem, 12 książek 2015,
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2014-12-28, Ocena: 3, Przeczytałam, 1998,
Avatar użytkownika - dona
dona
Przeczytane:2010-12-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Pierwszy bal
Danielle Steel0
Okładka ksiązki - Pierwszy bal

Romans obyczajowy para bliźniaczek o różnych charakterach wobec balu debiutantek rozbuchane namiętności, konflikty rodzinne, wyraziste charaktery Zaproszenie...

Cudze grzechy
Danielle Steel0
Okładka ksiązki - Cudze grzechy

Jeszcze wczoraj błyszczała wśród nowojorskiej elity. Dziś cieplarniany świat pięknej córki bankiera wali się w gruzy. Luksus, pozycja, bezpieczeństwo...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy