Dragon Age: Tevinter Nights brings you fifteen brand-new tales of adventure, featuring faces new and old from Biowares award-winning dark fantasy series.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 432
Język oryginału: angielski
Przeczytane:2025-01-11, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2025,
,,Tevinter Nights" zaczęłam czytać na krótko przed rozpoczęciem rozgrywki w Dragon Age: Veilguard, a skończyłam długo po jej zakończeniu. Niektóre z opowiadań wprowadzają postacie, które możemy spotkać w grze - ukazując ich daleką przeszłość lub działania tuż sprzed wydarzeń Straży Zasłony. Kilka z nich nawiązuje do Inwizycji lub zdarzeń takich jak inwazja Qunari, jeszcze inne to luźne opowieści dotyczące życia w Tevinter.
Nie jestem fanką czwartej odsłony Dragon Age, a mówiąc wprost - siedząc obok mnie podczas rozgrywki można było usłyszeć trzask pękającego serduszka. O ile prowadzenie walk mi się podobało, o tyle fabuła - najważniejszy element gier typu RPG - nie mogła mnie rozczarować bardziej. ,,Tevinter Nights" okazało się balsamem łagodzącym moją śmiertelną ranę zdruzgotanych oczekiwań.
Opowiadania trzymają bowiem poziom. Oczywiście, są pisane przez wielu autorów - jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, ale zasadniczo nudziłam się tylko przy ,,Genitivi Dies" - paradoksalnie, bo jego drugie opowiadanie - ,,Callback" jest jednym z moich ulubionych z tej antologii.
Trudno mi się oprzeć wrażeniu, że gdyby twórcy gry choć trochę pozostali w klimacie tego zbioru, moglibyśmy dostać coś, co zadowoliłoby sporą grupę wiernych fanów serii Dragon Age. W opowiadaniach Dorian Pavus był dokładnie taki, jakiego pokochałam w Dragon Age: Inqusition - ironiczny, inteligentny, pełen werwy i chęci do działania, główny antagonista posiada zastępy popleczników, o których dowiadujemy się w dodatku Trespasser, a które w niewyjaśnionych okolicznościach zostały przez twórców gry wygumowane, a Antivańskie Wrony rysują się jako wyszkoleni zabójcy, a nie zapijający ciasteczka kawą ,,przyjaciele wszystkich".
Polecam. I na otarcie łez po Veilguardzie i jako zbiór trzymających poziom tekstów. Myślę, że spodobają się każdemu fanowi Dragon Age. Bardzo możliwe, że tylko jemu, ale trochę tym charakteryzuje się proza ściśle związana z fabułą gier, zwłaszcza gdy nie mówimy o pierwszej części i dłuższej formie, która mogłaby wprowadzić nowego czytelnika w świat.