Dalej od Buenos

Ocena: 5.5 (2 głosów)
O czym jest ta książka? Przenocujemy pod skalną ścianą, zmokniemy, będziemy pływać pośród jaskiń, poobserwujemy cielący się lodowiec, zdobędziemy wulkan, posiedzimy w oazie, odbędziemy liczne trekkingi, pooddychamy oceaniczną bryzą, przetrwamy indiański karnawał, kupimy dynamit i… doznamy wielu innych wrażeń! Będzie sporo o cenach, o obyczajach na argentyńskich campingach, o tym, jak jeździć autobusem po Buenos, aby nie zginąć. Słowem, część z Państwa może tę książkę potraktować jako przewodnik dla wędrujących z plecakiem i namiotem, część zaś – jako wesołą komedyjkę spisaną z wędrówki przez Amerykę Łacińską.

Informacje dodatkowe o Dalej od Buenos:

Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2011-11-12
Kategoria: Podróżnicze
ISBN: 9788362994854
Liczba stron: 252

więcej

Kup książkę Dalej od Buenos

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dalej od Buenos - opinie o książce

Dziś pakujemy plecak i wyruszamy do rodzinnego kraju naszego nowego papieża Franciszka, czyli do Argentyny. W tę podróż zabierze nas Stefan Czerniecki, kartograf, dziennikarz, podróżnik, miłośnik gór  i yerba mate. Sam o sobie mówi, że jest szczęśliwym człowiekiem z maleńkim adhd.[1] Lektura "Dalej od Buenos" te słowa potwierdza. Autora rozpiera energia, a całej wyprawie towarzyszy niegasnący entuzjazm. I co najlepsze, ten entuzjazm udziela się też czytelnikowi. Po prostu nie da się nie uśmiechnąć w trakcie czytania zapisków człowieka, który z taką radością opowiada o tym, jak spełniły się jego marzenia. (...)Buenos jako aglomeracja liczy sobie ponad dziesięć milionów mieszkańców. To tak, jakbyśmy spróbowali sprowadzić do Warszawy jedną czwartą mieszkańców Polski. Przejazd z jednego końca miasta na drugi trwa tyle, ile podróż z Warszawy do Augustowa. Miasto nie ma zbyt wielu interesujących zabytków. Znajduje się tu Teatro Colón z największą widownią na świecie, mogącą pomieścić ok. 3,5 tysiąca miłośników sztuk czy oper. Jest jedna z najszerszych, a przy tym najbardziej ruchliwych ulic na świecie, Avenida 9 JulioEl Obelisco, monument powstały dla upamiętnienia rocznicy osiedlenia się pierwszych hiszpańskich osadników to wizytówka miasta. I choć prezentuje się on niezwykle okazale, świadczy tez o tym, że architektura miasta nie rzuca na kolana. A jednak Buenos Aires nie jest pozbawione uroku. Tysiące turystów przechadzających się po Avenida Florida, głównej ulicy miasta, przyciągnął tam magnes atrakcji niekoniecznie związanych z architekturą. W końcu to w Buenos podaje się najlepsze na świecie steki. To tam można zobaczyć pokazy tanga wprost na ulicy. I właśnie w stolicy Argentyny znajduje się robotnicza dzielnica La Boca, która zafascynowała naszego podróżnika. Teraz, kiedy już wiem, co tam zobaczyłem, mogę śmiało to napisać. Mianowicie nic w Buenos nie zachwyciło mnie tak jak tam. (...) Bo to nie jest wyłącznie jakaś tam dzielnica. To także religia. Fanatyzm. Niezwykła mieszanka. Uliczni komedianci i kelnerzy pobliskich restauracji, tancerze tanga i przechadzający się zakochani. To wreszcie ubóstwiani piłkarze i ich tifosi. La Boca to cała filozofia życia. Gwar, ścisk, stragany ze starociami, niezliczone kawiarnie, wszechobecne tango i kolory, mnóstwo kolorów.  Czytam opisy Czernieckiego i po prostu chcę tam być. Dać ponieść się muzyce, dać się zaczarować. Buenos to energia. Widać to także na ulicach, gdzie ruch rządzi się swoimi prawami. Tu większy ma zawsze pierwszeństwo. Rowery uciekają przed rozpędzonymi osobówkami, te ustępują pierwszeństwa autobusom. Zarysowana karoseria nie jest problemem. Trudno, jedziemy dalej. A złość wyrazić można naciskając na klakson. Podobnie jak zniecierpliwienie. I wszelkie inne odczucia, uczucia i emocje też. Uliczny zgiełk tonie w kakofonii dźwięków.  Wiele w tym hałaśliwym Buenos sytuacji, do których trudno przyzwyczaić się Europejczykowi. Wyobrażacie sobie, że wysiadacie z autobusu w towarzystwie grupy ludzi, po czym każde z was kuca za potrzebą na przystanku? No właśnie... A jednak jest coś, co chętnie przeniosłabym na nasze polskie, biurokratyczne aż do bólu, podwórko. Pod koniec roku ulice nagle stają się białe. Jak to możliwe w kraju, w którym temperatury oscylują w okolicach trzydziestu stopni? Nie, nie mówię o śniegu. Chodzi o zwyczaj, któremu wierni są wszyscy pracownicy biurowi Buenos. Wraz z ostatnim dniem roku oczyszczają oni biurka i szafy ze wszystkich zbędnych papierów. Wyrzucają zatem wszystkie zeszłoroczne sprawozdania, notatki, plany, grafiki i tak dalej. A gdzie? Na ulicę. Przez okna. Przyznajcie, że brzmi to kusząco. Jak głosi tytuł, reportaż z podróży Stefana Czernieckiego, to nie tylko argentyńska stolica. Jedziemy więc jeszcze "dalej od Buenos". Co nas czeka? Nie tylko Argentyna, ale także Chile i Boliwia. Nie tylko miasta, ale i góry oraz selwa. Damy się pogryźć agresywnym leśnym owadom, odczujemy skutki choroby wysokościowej, będziemy wędrować po bezdrożach, czekać na autobus, który przyjedzie kiedyś, może, prawdopodobnie. Przy Wodospadzie Iguazú w uszach zadźwięczy nam Ennio Morricone ze swoim przepięknym soundtrackiem do filmu Misja Rolanda Joffé. Przed nami jeszcze największe solnisko na świecie, Salar de Uyuni. I wizyta w boliwijskiej kopalni. I góry, a wśród nich Cerro Torre. Jako malec przeglądałem stojące na półkach u mojego taty albumy z górami świata i zobaczyłem Ją.  Jedyną na świecie. Piękną. Wyniosłą. Niedostępną. I kiedy mnie ktoś pyta, po co właściwie przyjechałem do Ameryki Południowej, bez wahania odpowiadam zawsze: dla tego widoku. Tak, zdecydowanie to właśnie Cerro Torre stanowiła bezpośredni powód, dla którego w mojej głowie zrodziła się myśl o wyprawie do Ameryki Południowej. Znacie to uczucie, kiedy po latach snucia planów, po wyśnieniu niezliczonej ilości snów, po gorączce przygotowań i oczekiwań, wreszcie udało wam się spełnić jedno z największych marzeń? Jeśli tak, zrozumiecie co czuł autor, gdy jego oczom ukazał się jednej z najrzadziej widocznych szczytów świata, wiecznie tonący wśród chmur Cerro Torre. Dalej od Buenos to wspaniały, pełen entuzjazmu i nieokiełznanej radości, zapis podróży Stefana Czernieckiego i jego przyjaciółki Moniki po Ameryce Południowej.  Podczas lektury miałam wrażenie, że  z tego szczęścia autor nieustannie unosił się kilka centymetrów nad ziemią. Spełnienie marzeń o podróżach dodaje skrzydeł, wyzwala niesamowite emocje. Oto znane ze zdjęć czy filmów miejsca są na wyciągnięcie ręki. Podobne emocje towarzyszyły Kindze Choszcz, podczas pierwszej wyprawy do Nepalu, Basi Meder, gdy samotnie wędrowała przez Afrykę, czy małżeństwu Opaska podróżującemu na rowerach dookoła świata. Jednak żadne z nich nie opisywało swoich przygód z takim zapałem jak Stefan Czerniecki. Podobnie jak pozostałe książki wydane w serii Biblioteka Poznaj Świat, tak i ta pełna jest wspaniałych fotografii. Mam tylko jeden mały zarzut, szkoda, że zdjęcia nie są podpisane. W większości przypadków rozpoznanie tego co przedstawiają nie nastręcza trudności, ale mimo to przydałyby się choć krótkie opisy. Książka Czernieckiego wciąga, entuzjazm autora szybko się udziela, ciekawostki i anegdoty czyta się z zainteresowaniem. Podróżnik zafascynowany przyrodą i atmosferą wiosek oraz miast, mniej skupia się na ludziach więcej czasu poświęcając opisom tego, co widzi. Z lekkością i humorem prowadzi nas ze sobą, bawiąc, wzruszając, dzieląc się wiedzą. Warto w tę podroż wyruszyć. Warto zobaczyć jak spełniają się marzenia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wdowa86
wdowa86
Przeczytane:2013-12-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2013, Podróżnicze,
Inne książki autora
Cisza
Stefan Czerniecki 0
Okładka ksiązki - Cisza

Rzecz o Indianach, andyjskich góralach, ekwadorskiej rumbie oraz... pewnym Aniele... Tyle zdradza sam autor. O czym zatem jest ta książka? Czerniecki...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy