Wiersze litewskiej autorki w przekładzie Dominiki Jagiełki zmieniają sposób patrzenia na świat i na to, co nas otacza. Książka składa się z trzech części, w których autorka przeprowadza czytelnika od wierszy bardziej osobistych do tych osadzonych w coraz szerszym kontekście. Tuż obok tematów egzystencjalnych odnajdziemy teksty dotyczące jedzenia mięsa czy zmian klimatycznych. Poetka wysuwa na pierwszy plan procesy, które w sposób niemal niezauważalny odbywają się w naturze. Pokazuje czytelnikowi świat, który dzieje się równolegle – na kamieniu, w opuszczonym budynku, w lesie. Przełamuje tabu, pisząc o ciężkich momentach w życiu, wstydliwych myślach czy śmierci.
Wydawnictwo: Biuro Literackie
Data wydania: 2024-02-05
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 64
Tytuł oryginału: Raudonas slidus rūmas
Język oryginału: litewski
Tłumaczenie: Dominika Jagiełka
Poezja nie jest najbardziej popularnym gatunkiem literackim, ale zdecydowanie ma w sobie najwięcej artyzmu i melodii, i faktem jest, że ma całkiem spore grono miłośników. I nie mam tu na myśli osób zawodowo zajmujących się literaturą w ogóle czy też samą poezją, tylko zwyczajnych czytelników. W dużej mierze do popularyzacji poezji przyczynia się wydawnictwo Biuro Literackie, wydając niekoniecznie klasyków, ale za to całkiem sporo poezji współczesnej pisanej przez młodych artystów. Wiersze jednych autorów, wydane przez Biuro Literackie, podobają mi się bardziej, innych nieco mniej. Mam też swoich faworytów, a właściwie to dwie faworytki. Poezja Ievy Toleikyte nie należy do moich ulubionych, ale zdecydowanie do tych cenionych. To, co wydaje się charakterystyczne dla tej autorki, to opisywanie świata w sposób logiczny i dość konwencjonalny. Zawsze mnie to zastanawia, że pisarze tworzą swoje książki, niezależnie od tego czy jest to proza czy też poezja, korzystając bardziej z prawej lub lewej półkuli mózgu. Mam na myśli to, że twórczość może być bardzo emocjonalna, wypływająca prosto z serca i w ten sposób przenoszona na nośnik i pozostająca w sferze emocji, albo pisana, mówiąc kolokwialnie, ,,z głowy", czyli przemyślana, logiczna, zorganizowana i w takich przypadkach mam poczucie, że jest wyjaśniająca, zamiast czująca. Ja zdecydowanie jestem zwolenniczką literatury (i nie tylko) prawopólkulowej, tej czującej, natomiast to, co tworzy Ieva Toleikyte, w moim odczuciu, należy do kategorii myślącej i wyjaśniającej. Jeśli zagłębimy się w wiersze zawarte w tomiku ,,Czerwony śliski pałac", zobaczymy jak stopniowo poetka opisuje swój świat. Począwszy od siebie i swojego przeżywania w pierwszej części, zakreśla coraz większy krąg w częściach drugiej i trzeciej. Zaczyna nam opowiadanie o sobie od tego, co najbliższe. Przywołuje konkretne sytuacje, opisuje, co się wydarzyło i co czuła w tej sytuacji, ale emocje te są opowiedziane na zimno, plastycznie, w kontekście sytuacji, ale podczas lektury nie potrafiłam ich poczuć. Rozumiałam je, ale zupełnie nie czułam. To zaproszenie to wewnętrznego uniwersum autorki na rozgrzewkę, jakby sama pisarka chciała się czytelnikowi przedstawić. Przedstawia się i przygotowuje czytelnika do opowiedzenia swojego świata, pozwala na poznanie, jakby dopiero sama odkrywała siebie tworząc słowami. W drugiej części autorka wynurza się trochę ze swojego świata wewnętrznego i opisuje nam świat, który sama obserwuje, rozszerza zakres tego, o czym pisze, pokazuje nam to, czym się otacza, co ją spotyka. Jakby odważyła się wyjść z własnej strefy komfortu i pokazać nam odrobinę otoczenia i opisać emocje z tym związane, ale wciąż językiem rozumu, a nie serca. W trzeciej części mamy szansę zajrzeć jeszcze głębiej i tutaj Ieva Toeikyte już ma odwagę zaprezentować swoje poglądy. Z jednej strony to autorka pokazująca swoją poezją siebie, a z drugiej sprawia wrażenie jakby onieśmielonej tym, kim jest, jakby siebie dopiero odkrywała. W jednym z wierszy pisze
,,z jakiegoś powodu nikt nie powiedział, że poznanie samego siebie
zawsze łączy się z rozczarowaniem
z dziwnymi rozczarowaniami miłosnymi
ot, poezja musi zniszczyć wszystkie
złudzenia, frazesy, rozerwać lepką i grubą
pajęczynę, w której znalazły się:
pająk porośnięty czarnym włosem, z ostrymi jak igła
odnóżami, o ciemnym pyszczku, na którym możesz dostrzec uśmiech
(co on oznacza - to już inna sprawa)
ot, poezja..." (s.23-24)
Twórczość Ievy Toleikyte w ,,Czerwonym śliskim pałacu" to poezja bardzo osobista i, dla mnie, rozumowa. Poezja, z której poetka dopiero zaczyna się wyłaniać i pokazywać światu kim jest. Lektura tego zbiorku była dla mnie ciekawym doświadczeniem i zetknięciem się ze światem innej osoby opisującej świat inaczej, niż ja bym to zrobiła, a mimo to, spodobała mi się ta forma. Polecam wszystkim, bo to bardzo dobra literatura.
Recenzja dla Sztukater.pl
Przeczytane:2024-06-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Egzemplarz recenzencki, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, czytam regularnie, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
W poezji cenię to, jak zalewa w bursztynie czasu chwile i odczucia, pozwalając każdemu na przyjrzenie się im z każdej strony. W wierszach Ievy Toleikyt? kryje się epifaniczność, w której rolę bóstwa odgrywają odnalezione elementy siebie oraz natura pod różnymi postaciami. Świat widziany przez podmiotkę utworów to jednocześnie nasz świat, jak i świat równoległy, pozwalający na odkrywanie przez czytelnika.
Czerwony śliski pałac jest tomem niezwykle osobistym, który autorka podzieliła na trzy części, z których każda coraz bardziej związana jest z ekologicznym spojrzeniem. Książka nie składa się jednak tylko z wierszy, całości uzupełniają grafiki oparte na zdjęciach z mikroskopu oraz zdjęcie otwierające, na którym znajduje się mała dziewczynka siedząca na trawie, a za nią torebka foliowa - ostrość ustawiona została nie na dziewczynkę, lecz torebkę. W rozmowie z Sauliusem Vasiliauskasem Toleikyt? zwróciła uwagę na znaczenie tej fotografii dla całości tomu: ,,Książka jest bardzo osobista, ale przedstawiona fragmentarycznie, rzeczywistość jest tu ,,nieuchwytna", a wiersze są jak odłamki. Kiedy patrzy się na zdjęcie z perspektywy trzeciego rozdziału książki, nabiera ono bardziej agresywnego, ekologicznego wydźwięku".
W wierszach Toleikyt? zaskoczył mnie humor wyłaniający się spod olbrzymich pokładów wrażliwości wobec przyrody. Dzięki niemu nawet te utwory, w których poetka dotyka tematów najtrudniejszych, zachowują wewnętrzną lekkość. Nadzwyczaj interesujący tom, będący kolejną mocną pozycją w serii Nowego europejskiego kanonu literackiego, został wspaniale przełożony z litewskiego na polski przez Dominikę Jagiełkę - samej autorce podobało się brzmienie jej wierszy w naszym języku.