Ta książka miała być historią młodej kobiety, która ciężko choruje, ale szczęśliwie wyzdrowieje. Tak się nie stało. Tamara Matzke dowiedziała się o swojej chorobie pod koniec 1999 roku. Miała wtedy 31 lat, za sobą kilka lat szczęśliwego małżeństwa i pierwsze doświadczenia dziennikarskie, przed sobą rozległe plany. Mimo cierpień i uciążliwej terapii długo wierzyła w zwycięstwo nad chorobą. Rak okazał się silniejszy, Tamara umarła w grudniu 2000 roku. Książka zawiera fragmenty pamiętnika Tamary, jej korespondencję z czasów choroby z przyjaciółmi i rodziną oraz wspomnienia męża. Wszystko to składa się na obraz godnej podziwu walki i braku rezygnacji wobec nieuchronności śmierci.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2002 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 232
Język oryginału: polski
Jechałam w tramwaju i płakałam. Współpasażerowie pewnie myśleli, że rzucił mnie chłopak. A ja kończyłam czytać "Czasami wołam w niebo".
Może to dziwna refleksja, ale przez cały czas czytania myślałam tylko o tym, że ja też przecież niedawno robiłam cytologię, ale to wcale nie musi oznaczać, że jestem zdrowa. I że mój odczuwany od kilku tygodni uporczywy ból kręgosłupa, nie musi być spowodowany przeciążeniem (jak twierdzi lekarz), ale być może w moim organizmie rozwija się rak.
Ta książka obudziła we mnie niepewność i smutek, że medycyna jest jeszcze tak zawodna.
Poruszająca, przepiękna książka, przy której czytaniu niejedna łza w oku się kręci. Jedna z tych, które chwytają za serce i ciężko przejść nad nimi do porządku dziennego. Trudno mi napisać coś więcej. Polecam gorąco.
Przeczytane:2016-07-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 2016, 52 książki 2016, wypożyczone z biblioteki,