W najnowszym zbiorze opowiadań autorka powieści "Ona" tworzy kalejdoskop barwnych i mocnych kobiecych postaci, które w swojej sile pozwalają sobie na słabości. Są to historie na wskroś kobiece i emocjonalne. Hanka V. Mody ponownie dotyka słowem najczulszych zmysłów czytelnika.
„Nie wolno ci, nie wypada, nie powinnaś, nie wygłupiaj się, zapomnij? Nie w słowniku Hanki V. Mody. Ta lektura powie ci: wstań i zaśpiewaj o swojej miłości. Nawet jeśli tylko przed lustrem. Ale nie udawaj, że jej nie ma, bo życie jest na to zbyt piękne i kruche!”
Magdalena Świerczek-Gryboś
„Te opowiadania oplotą Was emocjami, zmuszą do zadumy, pozostawią z niedosytem. Subtelne, kobiece, zapadające w pamięć”.
Patrycja Żurek
Więcej
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 156
Mają różne osobowości i różne oczekiwania, inne problemy i aspiracje, a mimo to zostały przyjaciółkami. Połączyła je praca w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego...
Lubię ciszę i krzyk. Ciszę, bo pozwala się wyłączyć i unieść na skrzydłach w refleksję. Krzyk – bo jest wielopiętrowy. Opowiadania Hanki V. Mody...
Przeczytane:2024-04-18, Ocena: 5, Przeczytałam,
Książkę potraktowałam jako urywki z życia kobiety, która chciała kochać i być kochaną. Zapoczątkowuje nas opowiadaniem, które faktycznie wybrała idealnie. Kreśli w nim o tym jak bardzo wydawało jej się, że była w szczęśliwym w związku małżeńskim. Nawet obwinia się o to, że być może zbyt przyzwyczaiła się do luksusu bycia żoną, że zapomniała o tym, że jej mężowi może potrzeba czegoś więcej. Do tych rozważań doszła po momencie, kiedy odkryła, że ją zdradzał przez osiem miesięcy. Wpierw wpadła w szał, następnie pozwoliła mu uprzątnąć rzeczy z jej domu i dopiero wtedy pogrążyła się w żałobie. Pewnego jednak dnia ujrzała rudowłosą kobietę z której smutek aż kipiał. Rozumiejąc jej smutek, choć o nic nie pytała, podarowała jej swoje wsparcie. Następnie mamy chwilę, kiedy obie znajdują się w domu i jedna uzupełnia doznania drugiej. Autorka pisze wprost, nie nazywa części ciała wyuzdanymi słowami, tylko tak zwyczajnie. Pokazuje tym, że nie musi być jak na filmie, nikt nie musi niczego udawać, dla nich liczyło się tylko tu i teraz. Następnego dnia jedynie rudy włos na jej szlafroku przypomniał jej, że nie odpłynęła w sen, tylko naprawdę przeżyła coś całkowicie i w pełni nie oceniana przez nikogo.
Pomiędzy tymi opowiadaniami mamy wstawia różne wiersze, które również nie są przypisane do stosunku bliskości płci, tylko opisują szczęście i doznania obecnej chwili, szczęścia każdego gdziekolwiek się podziewa i z kimkolwiek by nie był. Bo miłość nie ma imienia. Opisała też sytuacje, kiedy widząc obiekt swoich westchnień od razu coś ciągnęło ją, by tą postać dostrzec. W tym samym też momencie osoba obserwowana czuła jak przechodzi ją prąd na ciele. Prawdziwie chemiczne przeżycie, kiedy dwa pierwiastki nagle się ze sobą stykają. Ciało czuje jeszcze zanim mózg zarejestruje jakiekolwiek zdarzenie. A czy to źle, że kobieta może zakochać się w kobiecie? Czyż jestem Bogiem by w te sprawy ingerować? Jeśli taki jest czyjś wybór, jesli ta sytuacja daje obydwu szczęscie, to dlaczego inni chcą to zniszczyć? Jest tyle rzeczy w naszym życiu, których nie wypada robić, że niech pierwszy rzuci kamień, kto jest bez grzechu.
Ogólnie cała książka mi się podobała, tylko ze względu na niektóre wydarzenia opisane z jakimś czasem wcześniejszym, kiedy ukazane były inne osoby, nie od razu mogłam doprecyzować kogo konkretnie dotyczyła opowieść. Później jednak uznałam, że być może z tego chaosu wygląda na mniej wyuzdaną. Jest doskonała by od mowy ciała zrozumieć dlaczego istnieją związki tej samej płci:-)