Przez dziesięć lat Arnhild przebywała na oddziałach psychiatrycznych z diagnozą schizofrenii. Była psychotyczką, która własne ciało cięła do krwi odłamkami szkła. Dzisiaj, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie w Oslo, pracuje jako psycholog.Lauveng zabiera nas w świat głosów i halucynacji, szczurów i wilków, pokazując, w jaki sposób symptomy wyrażają własną logikę i znaczenie.Opis jej walki o wyzdrowienie, wspomaganej przez służbę zdrowia oraz przez matkę i siostrę, które nigdy nie straciły nadziei, to mocna lektura. Książka o zwycięstwie, w które wierzyli tylko nieliczni.Jest to książka o nadziei. O tym, że nawet wtedy, gdy nie ma już żadnego wyjścia, kiedy jesteś pod ścianą, warto wierzyć zarówno w siebie samego, jak i w dary ślepego losu. Arnhild Lauveng pokazuje, że czasem (bynajmniej nie zawsze) niemożliwe staje się możliwe. To wiadomość szczególnie cenna dla bliskiego otoczenia ludzi chorych. prof. Wiesław Łukaszewski, SWPS
Informacje dodatkowe o Byłam po drugiej stronie lustra:
Wydawnictwo: SAWW
Data wydania: b.d
Kategoria: Psychologia
ISBN:
9788392589723
Liczba stron: 200
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-09-16, Ocena: 5, Przeczytałam,
Jak wiele wiemy o ludzkich cierpieniach, chorobach, z którymi się borykają inni? Czy przypadkiem nie jest tak, że słysząc diagnozę cudzego schorzenia natychmiast szufladkujemy daną osobę względem jej zaburzeń? Nie obchodzi nas, co czuje i czego potrzebuje chory, my widzimy tylko nazwy i kojarzące się z nimi stereotypy. Wystarczy wspomnieć choćby zespół Downa, chorobę Alzheimera czy zespół Touretta, a wśród wielu ludzi wzbudzą one uśmiech, może nawet śmiech, drwiące spojrzenia i szereg słów typu mongoł, wariat czy innych (oczywiście generalizuję, ale tylko po to, by zwrócić uwagę, że problem ten jest wciąż aktualny). Arnhild Lauveng w swojej biograficznej książce „Byłam po drugiej stronie lustra” wysuwa apel o patrzenie zawsze na Człowieka, nie na jego chorobę.
W wieku nastoletnim zdiagnozowano u Arnhild schizofrenię. Przyczyn swojej choroby kobieta upatruje w samotności, której doświadczała jaka młoda dziewczyna, niezrozumiana, prześladowana przez rówieśników w szkole. Im głębiej zapadała w otchłań schizofrenii, tym trudniej było jej wyrazić swoje uczucia, opisać swój stan czy po prostu prosić o pomoc. Ludzie z jej otoczenia widzieli w niej dziwaka (znajomi), zagubioną, zbuntowaną nastolatkę (rodzina, nauczyciele) czy wreszcie kolejny przypadek medyczny (opieka zdrowia). Niewielu ludzi, których spotkała na swej drodze rozumiało stan, w jaki popadła przez chorobę, nieliczni potrafili wyjść naprzeciw jej potrzebom, dać wsparcie. „Byłam po drugiej…” to książka - apel, szczególnie do lekarzy i pielęgniarek, od których oczekuje się największej pomocy chorym. Jako pacjentka Arnhild była leczona teoriami, środkami farmakologicznymi, przemocą czy ubezwłasnowolnieniem.
Dziś, jako osoba zdrowa, absolwentka psychologii, sama pomaga cierpiącym. Jej doświadczenia są największą nauką, jaką mogła zdobyć. Kobieta wyraźnie podkreśla, że aby pomóc trzeba przede wszystkim empatii. Zaznacza także, że ludzie chorzy na schizofrenię niewiele różnią się od „zdrowych” – słuchają i doskonale rozumieją, odczuwają, mają takie same potrzeby, więc dlaczego traktuje się ich jak istoty bez serca, bez rozumu? Takie poniżające zachowania burzą pewność siebie, a bez tej cechy ludziom nie uda się pokonać choroby. Potrzeba im wiary i nadziei, motywowania, mówienia i słuchania.
Autorka opisuje wszystkie (mniej lub bardziej) charakterystyczne objawy schizofrenii, analizuje każdy z nich na własnym przykładzie. Mówi o swoich ówczesnych emocjach, zachowaniach, potrzebach, stara się wytłumaczyć swoje uczucia, opierając się na teoriach specjalistów. Nie opisuje wprost ostatniego etapu swoich wymagań, nie wiemy dokładnie, co sprawiło, że zwyciężyła, ale dzięki lekturze powieści możemy domyślać się, że trafiła na osoby, które wyciągnęły do niej nie tylko pomocną dłoń, ale i okazały serce.
Od lat młodzieńczych Arnhild prowadziła pamiętnik, rejestrując w nim przede wszystkim stan swojej duszy. Materiał ten stał się nieodzowny podczas pracy nad powieścią. Książka zawiera również mini-historie innych pacjentów. Ciekawym rozwiązaniem jest sięganie do bajek czy opowieści. Dzięki takiemu zabiegowi nie ma wrażenia nudy, ciężar powieści jest minimalizowany, jest to również doskonały sposób, by dać szerszy ogląd wybranego problemu i oczywiście wzbogaca wrażenia estetyczne.
„Była po drugiej…” to książka niezwykle ważna. Uczy patrzeć i widzieć. Lauveng zmieniła swoje życie, a dzięki jej książce my mamy szansę zmienić nasze. Bo tak naprawdę, w moim odczuciu, bardziej niż opowieść o chorobie, jest to opowieść o ludziach zdrowych…