'Dla Ingi Iwasiów literatura i czytanie nie są oderwane od życia. Pisarka znajduje w lekturach stany naszej świadomości, nasze skryte obsesje i puentuje - często boleśnie, zawsze przenikliwie."
Piotr Mucharski
"Błyskotliwy strumień myśli, który rwie brzegi oczywistości. Autorka pisze nonszalancko i osobiście, rezygnuje z bariery języka akademickiego, nie chowa się za słowami. Swoją książką udowadnia własną tezę, że ,,prawdziwy wysiłek, intelektualny i emocjonalny, do jakiego nakłania nas sztuka, stanowi zawsze aktualną wartość"."
Hanna Samson
Zwolennicy końcówek męskoosobowych zmuszeni będą poskromić swoje przyzwyczajenia językowe, bo w odniesieniu do tej autorki okazałyby się one wyjątkowo niefortunne.
Iwasiów inspiruje i prowokuje. Rzuca rękawicę tuzom polskiej kinematografii, nie patyczkuje się z koleżankami po fachu, bez eufemizmów ocenia polskie nagrody literackie i nie zostawia suchej nitki na tzw. prasie kobiecej. Dla równowagi i jakby na usprawiedliwienie prezentuje spory dystans do siebie - bez kokieterii przyznaje się do porażek i błędow. Z reporterską wrażliwością obserwuje miejsca, ludzi i podgląda otoczenie.Kim więc jest Inga Iwasiów? Jest kobietą w świecie mężczyzn, która ,,wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość".
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2013-10-09
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 344
Życie mieszkańców Szczecina czasów PRL Niemal pół wieku obejmuje ta barwna panorama „polskich losów” ludzi, którzy po wojnie znaleźli się...
Napisałam tę książkę w ciągu paru miesięcy po śmieci ojca. Ma rytm braku i rozpaczy. Nie pisałam autoterapeutycznie, ale tym bardziej nie po to, by przerobić...
Przeczytane:2014-01-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Deklaruję, z pełną świadomością, że wszystko, co zaraz nastąpi, będzie w pierwszym rzędzie autoprezentacją, z majaczącymi w tle przejawami kultury, takimi jak: książki, spektakle, polityka, podróże - zapowiada autorka w pierwszym tekście swej najnowszej książki Blogotony. Rozsiądźcie się wygodnie, przed wami Inga Iwasiów. Profesorka literaturoznawstwa, krytyczka literacką, pisarka, redaktorka. Nieprzypadkowo wszystkie jej profesje wymieniłam stosując żeńską ich formę. Autorka nominowanej do Nike powieści Bambino jest też feministką. Widać to wszystko w jej tekstach, ten feminizm, to profesorskie obeznanie z tematem, krytyczny osąd, pisarskie rzemiosło, redaktorską precyzję i erudycję. Inga Iwasiów doskonale wie, które słowa mają największą moc i precyzyjnie wyrażą daną myśl.
Blogotony dzielą się na dwie części. Pierwsza z nich zawiera felietony, druga to papierowa wersja bloga, którego pisarka prowadzi od kilku lat. Dzieląc owe części na mniejsze segmenty, autorka daje się poznać z różnych stron, jako ekspertka w dziedzinie literatury, feministka, podróżniczka, osoba o ugruntowanych poglądach politycznych, aż w końcu po prostu jako Inga zainteresowana tym, co wydaje jej się z różnych względów ciekawe, ignorując dziedziny mniej ją zajmujące. Czasami zrzuca z siebie pancerzyk twardej kobiety, przywdziewany by nie dać się stłamsić w zdominowanym przez mężczyzn, uczelnianym świecie. Wtedy otwiera serce i pisze np. o śmierci ojca.
Z poglądami autorki zgadzać się można lub nie, za szczerość nie można jej nie cenić, za odwagę w pisaniu o rzeczach osobistych tak subtelnie, z takim wyczuciem, że czytelnik nie ma wrażenia iż tą szczerością chce się wkupić w jego łaski - za to dla niej plus dwa punkty do prestiżu i zielone światełko: pisz pani dalej, będziem czytać, będziem się zgadzać albo nie, ale wciąż będziem. Dlaczego wspominam o poglądach autorki? Ze względu na bezkompromisowość Ingi Iwasiów, twardo zajmowane stanowisko w wielu kwestiach. W natłoku codziennych dylematów, wśród postaw przybieranych w zależności od kierunku wiania wiatru, taką postać się ceni. Wie co wie, czego chce, co lubi i daje temu wyraz. Czasami może zbyt dosadnie, dlatego Blogotonów nie pokochają wszyscy. Z drugiej strony, może właśnie ci, którzy z poglądami autorki się nie zgadzają, powinni tę książkę przeczytać. W końcu nie ma to jak żywiołowa dyskusja.
Dla mnie lektura Blogotonów była fascynującą podróżą. Przez niektóre wątki prześlizgiwałam się, nie poświęcając im co prawda zbyt wielkie uwagi (patrz: polityka), jednak z uwagą śledziłam zapiski autorki z podróży na Litwę, do Wiednia czy Berlina, z zapałem wgłębiałam się w teksty kulturalne, te o kobietach w literaturze, Nagrodzie Literackiej Nike, o kryminałach, filmach, przeczytanych książkach. Nie miałabym nic przeciwko zbiorowi felietonów kulturalnym. Może być w trzech tomach, albo i pięciu. Inga Iwasiów jest człowiekiem kultury, kobietą mocno zaangażowana w tę dziedzinę życia: wykłada na uczelni, pisze książki, felietony, recenzje, uczestniczy w spotkaniach autorskich, konferencjach, festiwalach, prowadzi bloga. I to właśnie wokół tych tematów krąży autorka, zawsze, ale to zawsze, z całą stanowczością przedstawiając swoje stanowisko. Przy okazji kilka razy (a może i więcej) mocno dała mi do myślenia. Ot choćby na temat długości życia książki (co zaowocowało powstaniem notki) czy dominacji pisarzy płci męskiej w finałach konkursów literackich.
Ktoś mógłby powiedzieć, że po prostu tak bywa: mężczyźni piszą ciekawiej, poruszają tematy doniosłe, kobiety natomiast krzątają się wokół własnego życia, opisują codzienność, są piewczyniami sentymentów i uczuć. Iwasiów spogląda na swoją półkę z książkami wymienia i wymienia kolejno tytuły, które są zaprzeczeniem teorii, jakoby literatura kobieca była słabsza, mniej wartościowa od tej tworzonej przez płeć przeciwną. W jednym z felietonów marzy jej się festiwal literatury tworzonej przez panie. W takiej kobiecej konkurencji jest szansa na odrzucenie obiegowych opinii, szkolnych schematów i wydobycia z literatury tego, co najważniejsze: przeżyć, refleksji intelektualnej, artyzmu, umiejętności bawienia czytelnika. Taki festiwal powstanie w Szczecinie, Inga Iwasiówbędzie jego współtwórczynią. Nie przeszkodzi to organizatorowi Festiwalu Literatury Kobiet Gryfia w usunięciu autorki z grona jury. W tyglu Blogotonów znajdziecie trochę kultury, nieco polityki, sporą dawkę feminizmu i wiele komentarzy dotyczących spraw bieżących, którymi w danym momencie żyją Polacy (od Smoleńska, przez Euro 2012, po mamę Madzi z Sosnowca). Wsiądziecie z autorką w pociąg, rozsiądziecie się wygodnie z książką na kolanach, po to by po chwili przespacerować się uliczkami Wilna lub w berlińskim klubie przysłuchiwać się zmagań wykonawców w ramach jakiegoś festiwalu. Tak, jest tu także trochę prywatnych historii. Czytałam to wszystko z ołówkiem w ręce, co jakiś czas zakreślając zdanie czy dwa. Jedno z nich trafiło do mnie bez pudła i pewnie wytatuowałabym je sobie na czole, gdyby nie to, że i tak zasłaniałaby je grzywka. Róbmy to, czego nie mogą robić inni, i odrzucajmy to, co może zrobić każdy.
Blogotony nie są łatwe w odbiorze, ale warto poświęcić im trochę czasu. Pisane są pięknym językiem, co zwłaszcza dla osób, które same lubią czasami coś naskrobać, może być całkiem przydatną lekcją. Z tego względu bardziej trafiały do mnie felietony niż blogowe notki, jako że te pierwsze zdawały mi się dopieszczone do ostatniej kropki. Mocne, celne, interesujące nawet wtedy, gdy tematem trafiały jedynie obok moich zainteresowań. Krótko mówiąc: warto po nie sięgnąć. Obraz Ingi Iwasiów jaki wyłania się z jej tekstów to obraz kobiety inteligentnej, oczytanej, pewnej swoich poglądów, wnikliwej obserwatorki rzeczywistości. Sami powiedzcie, czyż nie takich ludzi warto poznawać, choćby na odległość i jedynie dzięki ich zapiskom?