Jordan
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść.
Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.
Pike
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam.
W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2019-01-09
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Birthday Girl
Tłumaczenie: Maciej Olbryś
Po literaturę kobiecą sięgam od samego początku mojej przygody z czytaniem. Uwielbiałam te książki, bo pozwalały mi oderwać się na chwilę od rzeczywistości i pomarzyć o lepszym życiu, a przy tym były lekkie, przyjemne i często wzruszające. W ostatnich miesiącach przestały mi jednak sprawiać przyjemność. Powielające się schematy, przesadne emanowanie cielesnością i coraz bardziej infantylne bohaterki skutecznie zniechęcały mnie do sięgania po tego typu literatury. W pewnym momencie byłam już nawet gotowa całkowicie zrezygnować z ich czytania na rzecz kryminałów oraz thrillerów. Los miał jednak wobec mnie inne plany i postawił na mojej drodze „Birthday girl” Penelope Douglas. Książkę, która zupełnie niespodziewanie przywróciła mi wiarę w literaturę kobiecą.
„Okręty są bezpieczne, gdy są zacumowane w portach, ale nie do tego zostały stworzone.”
Początkowo byłam bardzo nieufnie nastawiona względem tej powieści. Miłość między nastoletnią dziewczyną i dojrzałym, dziewiętnaście lat starszym mężczyzną, będącym jednocześnie ojcem jej chłopaka, zupełnie nie mieściła się w moim światopoglądzie. Obawiałam się, że historia ta w ogólnym rozrachunku okaże się kiepska, żeby wręcz nie powiedzieć, że niesmaczna. Penelope Douglas jednak niesłychanie mnie zaskoczyła, przedstawiając historię Pika i Jordan z niebywałym wyczuciem. Wbrew wszelkim obawą czytając tą książkę nie sposób jest poczuć się zniesmaczonym, ponieważ została ona napisana ze smakiem i w bardzo dobrym stylu. Tutaj nie ma się wrażenia, że coś jest naciągane. Wszystko dzieje się w odpowiedni tempie. W odróżnieniu od nich powieści z tego gatunku, główni bohaterowie „Birthday girl” nie rzucają się od razu na siebie i nie zapominają o całym świecie tylko, dlatego że są w sobie zakochani. Oni z jednej strony czują ogromne przyciąganie, ale z drugiej starają się słuchać głosu rozsądku, przez co to napięcie między nimi ciągle narasta. Dawno nie czułam tak niesamowitej chemii między dwójką głównych bohaterów.
„Potrzebuję swojego serca, by móc wstać z łóżka, chodzić, rozmawiać, pracować i jeść, a ona zabrała je ze sobą. Nie byłem wyjątkowo uczuciowym mężczyzną zanim ją poznałem, ale ona wzięła wszystko, co miałem wewnątrz.”
Z pozoru „Birthday girl” wydaje się być historią jakich wiele, jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną odkrywamy, że jest to niebanalna opowieść o prawdziwej miłości, która nie miała prawa zaistnieć. Penelope Douglas, mimo iż poruszyła bardzo kontrowersyjny temat to stworzyła naprawdę niesamowitą książkę, od której nie sposób się oderwać. Świetna historia, wspaniale wykreowani bohaterowie i wartka akcja okazały się przepisem na sukces. Jeśli szukacie powieści, która zabierze Was w niesamowitą i pełną emocji podróż, w której nic nie jest stu procentowo pewne to „Birthday girl” jest książką właśnie dla Was. Gorąco polecam!
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Birthday girl” autorstwa Penelope Douglas.
Więcej na :
Wyobraź sobie, że właśnie kończysz 19 lat. Twoim chłopakiem jest Twój najlepszy przyjaciel. Poza tym masz siostrę, która pracuje w klubie tanecznym dla dorosłych, a sama pracujesz w knajpie jako barmanka i zarabiasz grosze. Urodzinową nocą po wcześniej skończonej zmianie wybierasz się do kina na nocny seans, bo Twój jaśnie wielmożny chłopak nie odbiera od Ciebie telefonu, a sama nie masz jak wrócić do wspólnego mieszkania.
Tam poznajesz jego. Starszego od siebie człowieka, w którego obecności czujesz się tak komfortowo, jak byście znali się od lat…
I w tym momencie cieszę się, że nie rzucam się w wir recenzji, nie chłonę okładkowych opisów. Pięciozłotówka jest zdecydowanie mniejsza od moich oczu, kiedy odkrywam, już na dwudziestej-którejś tam stronie, że tajemniczy mężczyzna to ojciec jej nieodpowiedzialnego chłopaka.
Gratisowo, życie młodych toczy się tak, że muszą zamieszkać u jego ojca. Ona nie ma żadnego wsparcia ze strony najbliższych. Dalsza część historii zdaje się być przewidywalna, ale czy na pewno? Nie przekonasz się, dopóki nie wejdziesz w tę przygodę i nie poznasz losów Jordan, Pickeya i Cola. Moim zdaniem warto.
Początkowo miałam pewne obawy co do „Birthday girl” Penelope Douglas. Romans nastolatki z dwukrotnie starszym od niej mężczyzną jest dość kontrowersyjnym motywem, który nie zawsze jest odbierany pozytywnie przez czytelników. Nie mniej jednak potrzebowałam pewnego rodzaju „odskoczni” od tych wszystkich podobnych do siebie erotyków i romansideł, z licealnymi dramami i miłostkami na czele.
Jak się okazało, „Birthday Girl” okazało się być strzałem w dziesiątkę.
Jordan
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.
Pike
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.
Romans między bohaterami z tak dużą różnicą wieku niewątpliwie wciąż pozostaje tematem tabu. Autorka rzuciła się na dość głęboką wodę. Część czytelników może być zwyczajnie zniesmaczona samym pomysłem na fabułę i skreśli ją już na początku, bez zaznajomienia się z nią. Sami zapewne przyznacie, że sam opis, w którym dowiadujemy się, że dziewczyna zakochuje się z wzajemnością w ojcu swojego chłopaka, który jest od niej dwukrotnie starszy, budzi dość mieszane uczucia. Niektórym, to może nawet podchodzić to pod pedofilię.
Mimo iż sama nie jestem zwolenniczką tego typu związków, to muszę przyznać, że historia Jordan i Pike’a bardzo mi się spodobała.
Główną tego zasługą są wykreowani przez autorkę bohaterowie. W Jordan spodobało mi się to, że pomimo dużej dojrzałości, wciąż dostrzegałam w niej słodką nastolatkę z głową pełną marzeń. Z kolei Pike nie jest kolejnym bogatym i napakowanym facetem. Pod skorupą silnego i niezależnego mężczyzny skrywa się nieśmiały i wrażliwy facet, który chce od życia tego, co każdy z nas - szczęścia. To uczucie które się między nimi zrodziło, było wybuchową mieszanką, w której raz dominowało szaleńcze, młodzieńcze pożądanie, a raz dojrzała miłość, pełna wzajemnej troski i zrozumienia.
Historia została opowiedziana z perspektywy obojga bohaterów. Jest to według mnie świetny zabieg, bo nie dość, że poznajemy punkt widzenia osób odmiennej płci, to jeszcze widzimy tą historię z perspektywy nastolatki i dojrzałego mężczyzny.
Bardzo mi się również podobało tempo rozwoju historii. Autorka niczego nie przyśpieszała, dzięki czemu zamiast tandetnego erotyka powstał dojrzały i ciekawy romans.
Jedynie do czego mogłabym się przyczepić, to mało rozwinięte wątki poboczne. Autorka w głównej mierze skupiła się na głównych bohaterach, przez co inne, intrygujące mnie postaci, nie miały swoich „pięciu minut”. Z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej o siostrze Jordan – Cam i o jej zmarłym przyjacielu Nicku. Ale jak widać, wszystkiego mieć nie można.
Podsumowując, „Birthday Girl” okazało się być dość odważnym romansem poruszającym temat tabu. Wszystko jest jednak opisane subtelnie i ze smakiem, przez co jej lektura jest czystą przyjemnością. Polecam!
Moja ocena: 7/10
Cole miał odebrać swoją dziewczyną po tym jak skończy ona zmianę w pracy, ale tak się złożyło, że Jordan skończyła ją dwie godziny wcześniej. Próbuje dodzwonić się do chłopaka, ale bez powodzenia. Jako że są jej urodziny postanawia ten czas spędzić w kinie na nocnym seansie. Tam w wyniku niefortunnego zdarzenia z winem, trafia na przystojnego, starszego mężczyznę. Zaczynają ze sobą rozmawiać i wychodzi na to, że sporo ich ze sobą łączy. Po skończonym seansie czar pryska, bo przypadkiem okazuje się, że ten mężczyzna to Pike Lawson, ojciec Cole'a. Na domiar złego od teraz cała trójka zamieszka razem pod jednym dachem. Czy wyniknie z tej sytuacji coś dobrego? Tamtej nocy w kinie między Pikiem i Jordan ewidentnie coś zaiskrzyło. Pike jednak zdaje sobie sprawę, że Jordan jest dla niego za młoda a na dodatek jest dziewczyną jego syna, którego za nic na świecie nie chciałby skrzywdzić.
Kto by pomyślał, że to co zakazane może być naprawdę dobre i właściwie? Na sam początek muszę napisać, że zachwycił mnie sposób wykreowania postaci Pike'a. Miałam pewne obawy, że autorka z dorosłego mężczyzny stworzy kogoś nierozsądnego z kryzysem wieku średniego - ale nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Pike to niezwykłe mądry i odpowiedzialny mężczyzna. Jest pewny siebie, ale nie w przesadny sposób. Swojego syna darzy bezgraniczną miłością i stara się mu zapewnić dobre życie. Jordan darzy ogromnym szacunkiem i jest pełen podziwu jej dojrzałości, więc zaczyna ją traktować na równi sobie. Jordan przez swoje skomplikowane życie została zmuszona do tego, aby szybciej dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za samą siebie. Ciężko pracuje, studiuje i nie w głowie jej imprezy. Marzy o czymś dobrym, spokojnym i stałym. Jak to się stało, że taka ambitna i ułożona dziewczyna skończyła u boku Cole'a? Cole jest skrajnie nieodpowiedzialny, leniwy i lekkomyślny. Jest młody i pragnie zaszaleć, a przy tym zapomina o swoich obowiązkach. Zapomina też o swojej dziewczynie i nie traktuje jej tak jak należy. Nic dziwnego, że wszystko to, czego potrzebuje Jordan znajduje u boku czarującego Pike'a Lawsona.
Każdy fan twórczości Penelope zgodzi się ze mną, że wszystkie jej książki są mroczne i nieco wulgarne. Tylko nie ta jedna. Ta pozycja była dużo bardziej stonowana, delikatna. Jest to wolno rozwijający się romans, całkowicie uzależniający i autentyczny. W "Birthday Girl"autorka wzięła się za poruszenie jednego z tematów tabu, którym jest różnica wieku. Czy faktycznie ma to jakiekolwiek znacznie? Historia Jordan i Pike'a pokazuje, że wiek to tylko nic nieznacząca liczba. Chociaż dla samego Pike'a ta różnica na początku stanowiła ogromny problem. To jednak serce nie sługa i postanowił wybrać uczucia wobec kobiety, która była dla niego stworzona. A chemia między bohaterami wykracza poza jakąkolwiek skalę. Intensywność niewinnych spojrzeń, niewypowiedzianych na głos fantazji i chęć posiadania czegoś, czego w gruncie rzeczy nie można mieć powodowała u mnie wypieki na twarzy. Fenomenalna książka. Urzekająca historia o zakazanej miłości, którą czyta się z zapartym tchem. Moje serce zdobyła, niech zdobędzie teraz wasze.
Autorka bestsellerów "New York Timesa"...
Taką zachętą zaprasza nas okładka Birthday Girl autorki Penelope Douglas... mnie zachęciła.
Jordan młoda i ambitna 19latka.
Pike przystojny i dojrzały 38latek.
Między nimi Cole-syn Pike'a i chłopak Jordan... Czy też Pike znalazł się po między Jordan a Cole'm... A może Jordan jest po między ojcem a synem...
Przypadkowe spotkanie w kinie i ziarno miłości zasiane... z czego początkowo żadne z nich nie zdaje sobie sprawy, czy też nie chce zaakceptować... uczucia się wzmacniają... jednak taka miłość nie powinna się zdarzyć, nie może mieć miejsca...
Powieść romantyczna, nasączona erotyzmem i pożądaniem, chemią, a wszystko to historia zakazanej miłości...
Polecam serdecznie!
Nie odmownym faktem, dla którego sięgam po książki wydawnictwa NieZwykłego (i mega je wielbię) jest kwestia listy utworów, którą znajdujemy zaraz na początku danej pozycji. To taka mała rzecz, a niesamowicie cieszy
Poznajemy tutaj nie codzienną historię związku, który w sumie nie powinien był zaistnieć. Jordan młoda, ambitna dziewczyna – partnerka swojego równolatka, Cole’a. Kiedy młodzi mają problemy finansowe trafiają do jego ojca, Pike’a, którego dziewczyna poznała jakiś czas wcześniej w kinie. I tutaj się zaczyna! Perypetie dwójki ludzi, którym nie konieczne przeznaczone było być razem ujmuje za serce swoją normalnością, mogłabym rzec prostotą, ale nie chciałabym by to źle zabrzmiało. Na prawdę przyjemna historia, która pozwala z zapartym tchem dopingować naszym bohaterom.
Książka jest napisana łatwym jerzykiem, a co za tym idzie czyta się ekspresowo i aż żal odkładać tę pozycję na bok, kiedy obowiązki wzywają. Bardzo dużym atutem tej historii jest podział rozdziałów na młodą Jordan oraz dojrzałego Pike’a. Możemy doskonale zrozumieć ich postępowanie, zintegrować się z nimi, a także zacząć ich traktować niemalże jak sąsiadów.
Jestem zdecydowanie na tak!
"Nie chciałam niczego zmieniać ani nie pożądałam czegoś, czego nie miałam. Chciałam tylko czuć się tak samo następnego dnia. I następnego."
Jordan wraz chłopakiem - Colem, przez zaległe nie zapłacone rachunki muszą wyprowadzić się z mieszkania, które aktualnie zajmują. Pomoc proponuję ojciec Cole'a. W zamian za to, że pozwoli im u siebie zamieszkać za darmo, oni muszą wykonywać obowiązki domowe, między innymi gotowanie, sprzątanie, pomoc w ogrodzie itd. Rzeczywistość okazuje się nieco inna, bo Cole zamiast pomagać i spędzać czas z dziewczyną i ojcem wybiera ciągłe upijanie się, w związku z czym Jordan przejmuje jego obowiązki, co znowu nie podoba się Pike.
Najgorsza okazuje się świadomość, że Jordan tak naprawdę woli spędzać czas z Pike, a nie ze swoim chłopakiem. Co więcej, zaczyna tęsknić kiedy ten jest w pracy. Sprawy zaczynają się komplikować. w końcu jaką mamy kontrolę nad uczuciami? Serca rządzą się własnymi prawami.
Na początku myślałam, że Jordan widzi w Pike kogoś w rodzaju ojca, który się o nią martwi, który jej "pilnuje", rozkazuje i się troszczy. W końcu dziewczyna nie miała łatwego dzieciństwa a jedyną osobą, która zawsze przy niej była jest jej siostra striptizerka. Nic dziwnego, że zaczęła przywiązywać się do faceta dwa razy starszego od niej. Szczególnie, że spędzili razem czas jeszcze przed tym, za nim prawda kim są wyszła na jaw. Potem jednak oboje zaczęli wykazywać sobie zainteresowanie, pożądanie i pragnienie, nie mieli nad tym kontroli.
Ich relacja choć dla wielu osób szokująca, w końcu dzieliło ich prawie 20 lat, dla mnie była czymś naturalnym, swobodnym i początkującym. Doskonale potrafiłam odnaleźć się w roli bohaterki i zrozumieć motywy, które sprawiały, że powoli zaczęła zakochiwać się w mężczyźnie. Jeśli zaś chodzi o Pike, to autorka świetnie poradziła sobie z jego wiekiem. Mam na myśli to, że wyważyła granicę między dojrzałością a młodym mężczyzną, którym był w środku. Zatem ani nie był zbyt rozrywkowy, ani zbyt dojrzały i nudny.
Ogromnym plusem natomiast jest narracja pierwszoosobowa poprowadzona z perspektywy obojga bohaterów. A już szczególnie ważne to było w tej książce, w końcu mamy różnice w wieku, i aż się prosiła o poznanie myśli i uczuć zarówno jego jak i jej. Napisana jest lekkim językiem, więc szybko przelatuje się przez strony. No i autorka nie przesadziła z wulgaryzmami, a wręcz występują w minimalnej ilości.
"Birthday girl" nie jest książką dla wszystkich, a już szczególnie nie dla młodszych czytelników, ponieważ w treści znajduje się kilka dość dosadnie opisanych scen erotycznych. Mi one nie przeszkadzają, wręcz dodają historii pikanterii, ale wiem że wielu osobom może się to nie podobać, dlatego warto mieć na uwadze, że pojawiają się dość mocne sceny.
Jeśli chodzi o okładkę, to jestem nią oczarowana. Bardzo mi się podoba. Tytuł zaś staje się jasny do wytłumaczenia po przeczytaniu książki. Nie ukrywam, że zastanawiałam się dlaczego właśnie taki, więc po zrozumieniu myślę, że inny być nie mógł.
Książka to typowy romans . Młoda dziewczyna zakochuje się w ojcu swojego byłego faceta . Uchwycone są tu też rozterki wspomnianego mężczyzny . Ostatecznie standardowo zwyciężyła miłość i każdy wszystko sobie poukładał w tych zagmatwanych relacjach . Ogólnie polecam. Czytało się szybko i przyjemnie .
Jordan tworzy związek z Cole'm, bardziej z rozsądku niż miłości, w większości łączy ich przyjaźń i przeszłość. Przeważnie tak bywa, że chłopcy dojrzewają, dorastają później, tutaj też tak jest. Przez to tych dwoje się ciągle mija a frywolne podejście chłopaka do życia zmusza ich do wprowadzenia się do domu jego ojca.
Pike to trzydziestoośmioletni mężczyzna, który za szybko musiał dorosnąć. Do tej pory nie spotkał kobiety, którą chciałby poślubić bądź zostać z nią na dłużej. Oddał się pracy i samotniczemu trybu życia. Dopóki nie spotkał dziewczyny swojego syna.
Nie trudno było zgadnąć, że spotkany przed przeprowadzką przez Jordan mężczyzna w kinie to ojciec jej chłopaka. Już wtedy wywiązuje się pomiędzy tym dwojgiem nić porozumienia. Ta chemia i przyciąganie było widoczne gołym okiem. Wiek w miłości nie ma znaczenia.
Książka długa bo prawie 500 stron, strasznie dużo rozwinięć myślowych i Jordan i Pike'a, czasami zbyt długich. Totalna obyczajówka opowiadająca o rozpalającym się uczuciu pomiędzy dwojgiem zakazanych sobie osób.
Obawiałam się nudy i przeciągania a mile spędziłam czas.
Świetna książka opowiadająca o dziewczynie, która nocą w swoje urodziny wybiera się do kina, ponieważ skończyła prace a jej chłopak nie odbiera telefonu. Tam poznaję starszego chłopaka przy którym mimo, że go nie zna już po chwili zaczyna się czuć bardzo komfortowo. Jednak chwile po wyjściu z kina czeka na nią niemała niespodzianka. Okazuje się, że ten świetny i przystojny facet z którym właśnie spędziła cały seans jest ojcem jej chłopaka. Ponadto przez jego wybryki są zmuszeni opóścić swoje mieszkanie, a Pike (ojciec jej chłopaka) oferuje żeby zamieszkali u niego, aż nie uzbierają pieniędzy na coś nowego. Układ jest bardzo prosty on opłaca rachunki oni mają pomóc w domowych obowiązkach typu sprzątanie, gotowanie, pielęgnacja ogrodu. Jednak Cole nie ma ochoty na pomoc w domostwie. Świetnie się bawi spędzając czas bez przerwy za domem imprezując z znajomymi. Jordan w tym czasie coraz wiecej czasu spędza z Pike wypełniając obowiązki zarówno swoje jak i chłopaka. Z czasem coś co poczuli do siebie w kinie co oboje próbowali zbagatelozować zaczyna przybierać na sile. I choć oboje usilnie to wypierają zaczynają coraz bardziej coś do siebie czuć. Czy wypalił by ich związek? Czy udałoby im sie nawiązać prawdziwą szczerą relacje mimo 19 lat różnicy wieku? Czy to tylko porządanie czy to miłość? I co z Colem przecież żadne nie chce go skrzywdzić?
Aby dowiedzieć sie jak zakończy sie ich historia serdecznie zachecam do przeczytania tej ksiązki.
Mnie koniec uszczęśliwił i to bardzo... Jedno z tych zakończeń które ma sie chęć czytać na koniec każdej książki.
Szczerze powiem że historia ma w sobie coś wciągającego..w miłości nie liczy się wiek,aczkolwiek do tej pory mam lekko mieszane uczucia.
Ta historia nie powinna się nigdy zdarzyć. Ona ma 19 lat a on 38. On jest ojcem jej chłopaka. Wszystko brzmi jak głupi żart ale dla nich to coś więcej. Całą książkę kibicowałam żeby się im udało ale wiedziałam, że są na straconej pozycji. Życie czasami pisze dziwne scenariusze.
Powieść bardzo mi się podobała pod względem fabuły. To coś innego niż to co do tej pory czytałam. Jest ból, smutek, miłość i szczęście. Czytelnik czuję to wszystko równie mocno co bohaterzy.
Autorka znana jest ze scen seksu i tutaj też wiele takich znajdziemy. Mocno rozbudowane działają na naszą psychikę. Świetna powieść, która podbiła moje serce. Polecam!
Historia K.C. Carter - przyjaciółki Tate z Dręczyciela. K.C. zawsze wiedziała, że za wszelką cenę powinna unikać brata Jareda, Jaxona Trenta. W końcu...
Czwarty tom bestsellerowej serii „Devil’s Night”! Will Grayson uwielbiał łapać swoją małą myszkę Emory Scott w pułapki, kiedy byli jeszcze...
Przeczytane:2019-06-20, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
„Birthday Girl” to książka, na którą bardzo czekałam. Jordan wraz ze swoim chłopakiem wprowadza się do domu jego ojca. Wszystko się zmienia, gdy ona zakochuje się w swoim niedoszłym teściu. Czy on odwzajemni to uczucie? A może wyniknie z tego wielka afera?
————————————————-
Przeczytałam i nie chciałam jej odłożyć wcześniej niż skończę, ale... nie jest to książka, która zrobiła na mnie wrażenie. Główna bohaterka wielokrotnie mnie denerwowała swoim zachowaniem. Jednak trzeba jej przyznać, że była bardzo pewna siebie, czasem manipulowała i robiła wiele by osiągnąć swój cel. Jej relacje od początku były zagmatwane, a ona doskonale się w tym chaosie odnajdywała. No, ale przecież nie można lubić wszystkich bohaterów? 😉 Styl pisania autorki bardzo mi przypasował i czytało się doskonale. Historia była mimo wszystko dosyć intrygująca i zakończenie... w sumie mnie zaskoczyło. Czy Ty też zawsze spodziewasz się Happy End’u? Bo przecież w tym przypadku raczej nie ma na to szans...to związek bez przyszłości... ?