Nazywam się Danny Moon i chwilowo jestem uziemiony na Saharze. Moi rodzice dostali tu pracę, więc siłą rzeczy przywlekli mnie ze sobą do tego piekła - i nie mówię wyłącznie o temperaturze. Wyobrażacie sobie, że na pustyni nie ma zasięgu?!
Na (nie)szczęście rodzice zauważyli, że nienawidzę Sahary. Postanowili zrobić dla mnie coś ,,miłego" i zafundowali mi letni obóz w stanie Nowy Jork, gdzie razem z bandą małolatów będę bawił się w berka i wypełniał kolorowanki.
Ja nie mogę, serio?
Jedyny sposób, aby uczynić obóz fajnym, to ściągnąć tam moją dziewczynę, odnaleźć jakiegoś ducha i zrobić rozróbę stulecia. Tak, to brzmi świetnie! Zacznijmy więc odliczanie:
łamanie wszystkich zasad obozowego regulaminu rozpocznie się za 3... 2... 1...
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-05-07
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 400
Autorkę kojarzę z Internetu, dlatego też z ogromną ciekawością sięgnąłem po "Bandę Niematerialnych Szaleńców". Nie zawiodłem się. Pamiętam, że była to książka raczej lekka, wakacyjna, a patrząc z perspektywy czasu - nie wyróżniająca się z tłumu. Ot przeciętna książka dla młodzieży. Dlatego też z czystej ciekawości sięgnąłem po "Bandę Szalonych obozowiczów, czyli kontynuację poprzedniej książki Marii Krasowskiej. Jakie przemyślenia nasuwają mi się po lekturze? Obie książki zostały napisane na dość podobnym poziomie. Mój gust czytelniczy stale się zmienia i od książek wymagam czegoś trochę innego. Obie te powieści powinny przypaść do gustu młodszej młodzieży, co oczywiście nie oznacza, że starsi czytelnicy nie mogą się przy niej dobrze bawić. Książka wręcz emanuje wakacjami. Ja dalej kibicuję autorce i z ciekawością będę obserwować jej rozwój.
Jestem bardzo ciekawa tej książki. Czytałam dużo pozytywnych opinii na jej temat.
Z pewnością znajdzie się na mojej liście książek do przeczytania:)
Czytając prolog Bandy szalonych obozowiczów zbierałam szczękę z podłogi 😲 to było epickie, zapowiadało coś niesamowitego i jednocześnie rodziło tyle pytań. Co? Dlaczego? Jak? Z Kim? Gdzie? Tak bardzo liczyłam na rozwiązywanie tej sprawy z prologu już od pierwszego rozdziału a tu klops... Przez ok 100stron nic, potem mały sneak peak, znowu nic i dopiero akcja zawiązuje się na ok 200stronie... To jakiś żart? Jak można coś takiego robić. Byłam w tym momencie zawiedziona. Te 200 stron to jakaś nuda, zwykłe obozowe życie i do tego ten wątek miłosny, którego tak bardzo nie chciałam... Było tego za dużo choć wiem, że bez niego kilka rzeczy by się nie udało... 😬 najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja bardzo lubię Mirę jako postać. Jest świetną babką, opanowaną i trzeźwo myślącą. Próbuje się zmienić i podąża za marzeniami, których nigdy wcześniej nie mogła spełnić a teraz ma na to okazję. Ale ten związek w moich oczach wygląda po prostu źle, wszystko psuje i nie mogę niestety bardziej uargumentować bo to by był spoiler. Także pominę go i zostanę przy tym, że Mira to świetnie wykreowana postać, przebiegła do szpiku kości ale oczywiście w tym dobrym znaczeniu 😜 i robi całą tę książkę.
Muszę jednak przyznać, że ostatnie 150 stron zmieniło moją opinię o książce o 180°. Było to oczywiście rozwiązanie wątku z prologu ku mojej uciesze i to w taki sposób przeprowadzone, że znowu zbierałam szczękę z podłogi. Nie spodziewałam się tylu zwrotów akcji i tak drastycznych scen (choć w 1tomie też się takie zdarzały ale chyba to wyparłam z pamięci). To było super! Mogę z całego serduszka polecać ten tom nawet jeśli ktoś miałby się męczyć z początkiem jak ja to właśnie dla tych 150 ostatnich stron warto.
W tym tomie już akcja tak nie pędziła jak w poprzednim bo skumulowana była właśnie na końcu. I więcej rzeczy naszym bohaterom się nie udawało. Tak jakby autorka czytała mi w myślach i na bierząco korygowała "błędy". No może oprócz tego nieszczęsnego wątku miłosnego...
Wracając do tematu książki czyli obozu letniego, na który Danny pojechał razem z Anetą. Trzeba przyznać, że jego klimat jest perfekcyjnie oddany. Czytając czułam się jakbym była tam razem z nimi. Poznawała te wszystkie dzieciaki i łamała każdą jedną regułę a duchy były tylko straszną historią opowiadaną wieczorem przy ognisku.
Oprócz sielskich wakacji autorka porusza też ważniejsze tematy. Np. wykluczenie z grupy czy też "podporządkowywanie" się aby tego uniknąć. Udawanie jest chyba nagminne wśród młodzieży a przecież tak ważne jest to żeby być sobą i czuć się dobrze w otoczeniu bliskich. Nie wiem czy młodszy czytelnik to wyłapie ale dobrze, że autorka o tym wspomina. Mamy też podobnie jak w 1tomie mnóstwo wspaniale ukazanej przyjaźni i to sprawia, że chce się wracać do tej historii i kibicować bohaterom w dalszych przeprawach.
Zakończenie znowu zostawia otwarte furtki na kolejne tomy... Nadal mamy niedokończone wątki z 1 książki... Ja chcę odpowiedzi! Dajcie mi więcej! Muszę przyznać, że coraz bardziej lubię takie na pół otwarte zakończenia 😜
Choć na kolejny tom pewnie będzie trzeba trochę poczekać to z wielką chęcią po niego sięgnę i zachęcam do tego również wszystkich innych fanów przygód Danny'ego Moon'a 😁
Mimo iż mogłoby się wydawać, że książka ta jest przeznaczona typowo dla młodzieży, to sądzę że "dorosłym" również przypadłabydo gustu. Napisana jest ona typowo młodzieżowym językiem, dzięki czemu lekko się ją czyta. Może i nie jest aż tak fascynującą, lecz z pewnością ciekawą pozycją wartą przeczytania.
Danny sporo czasu spędził z rodzicami na Saharze, gdzie miał ograniczony dostęp do wszelkich cudów technologii. W końcu rodzice chłopaka postanawiają wyslać go na obóz letni do USA, gdzie Danny, jego dziewczyna Dobromira, Aneta oraz poznany na miejscu Spancer odkrywają, iż na obozie dzieje się coś dziwnego. Może faktycznie jest to duch?
Powieść jest lekka, przyjemna i ciekawa. Gdy już zacznie się ją czytać ciężko jest się oderwać, chociaż faktycznie trafiają się nudniejsze fragmenty. Mimo to zawiera sporo zwrotów akcji, wątek miłości oraz przyjaźni. Całość tworzy ciekawą fabułę, w którą warto się zagłębić.
Nazywam się Danny Moon i chwilowo jestem uziemiony na Saharze. Moi rodzice dostali tu pracę, więc siłą rzeczy przywlekli mnie ze sobą do tego piekła – i nie mówię wyłącznie o temperaturze. Wyobrażacie sobie, że na pustyni nie ma zasięgu?!
Na (nie)szczęście rodzice zauważyli, że nienawidzę Sahary. Postanowili zrobić dla mnie coś „miłego” i zafundowali mi letni obóz w stanie Nowy Jork, gdzie razem z bandą małolatów będę bawił się w berka i wypełniał kolorowanki.
Ja nie mogę, serio?
Jedyny sposób, aby uczynić obóz fajnym, to ściągnąć tam moją dziewczynę, odnaleźć jakiegoś ducha i zrobić rozróbę stulecia. Tak, to brzmi świetnie! Zacznijmy więc odliczanie: łamanie wszystkich zasad obozowego regulaminu rozpocznie się za 3… 2… 1…
[opis pochodzi ze strony wydawcy]
„Banda szalonych obozowiczów” to już drugi tom serii o Dany’m Moonie i jego ekipie. Za każdym razem jak wracam do książek Marysi Krasowskiej (to jest moja 3) to czuję z nich takie ciepło i dobroć. Zarówno ta seria, jak i „Wyspa X” mają przecudowny klimat. Łączy je również lekki i przyjemny styl pisania Marysi.
Przez te książki się wręcz płynie. Całą „Bandę szalonych obozowiczów” przeczytałam w ciągu 3 godzin, mimo tego że ma 390 stron.
Właściwa akcja rozgrywa się na letnim obozie w Stanach Zjednoczonych, a kto kiedykolwiek był na jakimś obozie, to z pewnością poczuje się jakby pojechał na kolejny. W książce mamy zarówno dużo przygód, jak i tych spokojniejszych opisów codzienności na takich wyjazdach. Kolejki na stołówce, bieganie między domkami po ciszy nocnej, spóźnianie się na zajęcia i karne pompki (tudzież okrążenia wokół domku) - to wszystko rzeczy, które czuje się tylko na obozach.
Bohaterowie „Bandy szalonych obozowiczów” to zwykli nastolatkowie, którzy przeżywają niezwykłe przygody, ale bardzo łatwo jest się z nimi utożsamić i ich polubić. Zarówno postacie z pierwszego tomu (Danny, Agata, Mira), jak i z drugiego (Kaja, Spencer, a nawet Zain) są tak przyjazne i charakterystyczne, że ciężko o nich zapomnieć. Na pewno przez jakiś czas będę o nich mimowolnie myśleć.
Podczas czytania tej powieści można zauważyć, że warsztat autorki się poprawił. Występuje więcej ciekawych, obrazowych określeń, ale też ogólnie odbiór książki jest lepszy.
Podsumowując, naprawdę polecam tę pozycję. Jest ona właściwie dla każdego. Grupa docelowa to prawdopodobnie 9-15 lat, ale starszym też może się spodobać.
Banda szalonych obozowiczów to drugi tom cyklu o Dannym Moonie - specyficznym chłopcu, który kocha czekoladę, Monopoly i... widzi duchy. Tym razem rodzice uraczają go wyjazdem na obóz do stanu Nowy Jork. Chłopak nie jest zachwycony, przynajmniej do czasu gdy okazuje się, że Dobromira - jego tysiącletnia (i do niedawna będąca duchem) dziewczyna - postanawia pojechać z nim.
Zacznę od tego, że zdaję sobie sprawę, że nie jestem grupą docelową tej książki, ale mimo wszystko miałam wobec niej pewne oczekiwania wywodzące się z wrażeń po pierwszym tomie. Przede wszystkim miałam nadzieję, że pojawią się duchy. Duch był, jeden. Pojawił się około dwusetnej strony. Więc co działo się wcześniej? Emm... W sumie to NIC. Ot, obozowe życie i to niestety nawet nie najciekawiej opisane. Wniosek nasuwa się więc sam - książka jest dość nudna i dopiero na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu stron zdołałam w miarę wkręcić się w historię. Trochę późno.
Druga sprawa to problem, którego nie doświadczyłam w pierwszym tomie. Zupełnie nie wiem, dla jakiej grupy odbiorców ma być ta książka. Według mnie styl i ciężar sprawiają, że jest to powieść dla dzieci i młodszej młodzieży, tak 10-11 lat. Danny ma lat 15, a jego największą radością jest całowanie się z Dobromirą. Zupełnie mi to nie pasuje.
Jeszcze inny problem stanowi niechlujność w konstruowaniu powieści, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji i ogromnej frustracji. Odległości czy czas były pojęciem tak względnym, a jednocześnie tak często wspominanym, że chwilami naprawdę musiałam odłożyć książkę, żeby nabrać dystansu. Droga do domu nad jeziorem najpierw ma pięć kilometrów, potem nagle spada do trzech, a nawet wtedy w godzinę można ponoć spokojnie pójść tam i wrócić. No można, bo szybki marsz to mniej więcej 6 km/h. Ale nie dla dziecka. I nie w nocy. I nie przez las. Z domku na stołówkę jest 10 minut, ale kilka dni później już tylko 5. Ogólnie takich rzeczy było sporo.
Prawda jest taka, że gdyby nie to zakończenie, które miało swój urok (chociaż tam też coś dziwnego zadziało się z czasem), to książkę uznałabym za całkowitą stratę czasu. Z drugiej strony może ktoś młodszy, mniej czepialski, z gorszą pamięcią i który nie jeździł na obozy harcerskie ani cywilne zarówno jako uczestnik, jak i opiekun, po prostu da się porwać tej historii i będzie się przy niej dobrze bawić.
Myślałam, że będzie to książka przygodowa z wieloma wątkami akcji, jednak poważnie się zawiodłam. Totalnie nie przypadła mi do gustu, fajny pomysł na fabułę, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Akcja rozwija się dopiero po 200 stronie, do tego czasu zdążyłam się zanudzić.
Jedna z lepszych młodzieżówek. Bardzo wciągająca, pełna zwrotów akcji. Danny wraz z Anetą i Dobromirą wyjeżdżają na obóz do Nowego Jorku, gdzie poznają Spencera. Razem ze Spencerem wybierają się do tajemniczego domu nad jeziorem. Koncert, który robią sprawia, że otwierają drzwi do zagadki. Świetne zwroty akcji, wciągająca historia i jeszcze lepsi bohaterowie.
Ta powieść to doskonały sposób na oderwanie się od ponurej rzeczywistości. Rewelacyjny język, świetnie poprowadzona akcja, książka idealna zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych.
Danny Moon, jego kuzynka Aneta i jego dziewczyna Dobromira spędzają dwa miesiące na letnim obozie w USA. Tu poznają Spencera, Kaję i Zaina. Dnie wypełnione są zajęciami, a w czasie wolnym nastolatkowie notorycznie łamią obozowy regulamin, co sprawia im frajdę. Gdy nocą odwiedzają stary dom po drugiej stronie jeziora, nieświadomie budzą kogoś z długiego snu. Od tej pory coś zaczyna się dziać. Rej wiedzie Mira, a wszyscy się jej słuchają. Nie wszystko bohaterom się udaje. Młodzi uczą się na błędach, obserwują, kombinują i wymieniają się pomysłami. Także robią sobie psikusy. I to jakie! Jest też miłośnie za sprawą Danny'ego i Miry.
Tym razem pojawia się tylko jeden duch, i to w połowie. Stopniowo robi się coraz bardziej groźnie i niebezpiecznie. Jednak nie obyło się bez błędów w fabule. Czas i odległości były dla autorki względne. Ta sama odległość do stołówki czy starego domu z czasem zmieniała dystans i inny był czas przejścia. Najbardziej nie pasowało mi pokonywanie nocą drogi przez las do domu przez dzieci. Za szybko.
Autorka dobrze oddała klimat obozu nad jeziorem, zwłaszcza charakter kierowniczki i rygorystyczny regulamin. Grupa 300 dzieciaków miło spędza czas. Początkowo akcja toczy się własnym rytmem, dopiero pod koniec przyspiesza aż do kumulacji zdarzeń w finale. Otwarte zakończenie zapowiada kolejny tom.
Obok rozrywki są ważne tematy. Autorka przemyca wiedzę o czarownicach. Zachęca do gry w planszówki zamiast siedzenia z nosem w smartfonach, choć wskazuje plusy korzystania z Internetu. Podkreśla, jak ważne jest zdrowe odżywianie, odpoczynek, sen. Porusza problem relacji dzieci w kontaktach z rówieśnikami i rodzicami. Stawia na przyjaźń i pracę zespołową.
,,Banda szalonych obozowiczów" to dobra kontynuacja, choć niepozbawiona kilku błędów. Mniej tu duchów i nie ma zawrotnego tempa akcji jak w pierwszym tomie. Czyta się lekko i przyjemnie, a przy tym nie trzeba znać pierwszego tomu. Dobra lektura na wakacje dla starszych dzieci.
Książka idealna dla młodzieży! Zdecydowanie przypadnie im do gustu. Lekka i przyjemna. Przypadnie do gustu wszystkim, którzy pokochali pierwszą część.
Bardzo spodobał mi się motyw duchów, który pojawia się w książce.
Bardzo przyjemna młodzieżówka. Idealna na wakacje. Jest trochę tajemnicy, trochę grozy. Książkę czyta się bardzo szybko. Napisana jest łatwym i przyjemnym językiem. Jest to drugi tom serii, ale jeśli ktoś nie czytał tomu pierwszego, to zupełnie nie przeszkadza to w zrozumieniu co dzieje się w tej książce. Czasami denerwowało mnie zachowanie Miry, nic nie mogło się wydarzyć jeśli ona tak nie postanowiła. Ogólnie jest to książka na raz. Niektórym powinna się spodobać.
"Banda Szalonych Obozowiczów" to tytuł trafiony w punkt. Mamy tutaj naprawdę szalone, wakacyjne przygody. Książka dedykowana młodzieży, na całkiem dobrym poziomie, chociaż może dla wymagającego czytelnika być wyzwaniem. Dla mnie była lekką, zabawną lekturą, takim przerywnikiem od ciężyszych klimatów. Dobra książka na wakacje!
Rodzicie Danny’ego zauważają, że strasznie się męczy na Saharze, kiedy więc nadchodzą wakacje postanawiają mu zrobić prezent – wysłać go na obóz do Ameryki. Oczywiście, gdyby trafił tam sam, to mógłby się czuć nieco osamotniony, więc na wyjazd zapraszają również Anetę, a Mira także dochodzi do wniosku, że to może być świetny pomysł na spędzenie lata. Wszyscy świetnie się bawią, gdy nagle wśród obozowiczów dochodzi do opętań, a w piwnicy opuszczonego domu, w którym dzieciaki grają, coś zaczyna stukać.
Z pewnym niepokojem zaczęłam czytać tę książkę, bo prolog był po prostu okropny – pozbawiony klimatu, do tego z koszmarnym, strasznie teatralnym i nienaturalnym monologiem jego bohaterki. Na szczęście ciąg dalszy książki wypada pod tym względem lepiej, choć nadal nie uważam, by to była świetna powieść. Jej pierwsza połowa jest chwilami nudnawa – to po prostu opis życia obozowego z opisami zajęć, w których bohaterowie uczestniczą, tego jak świetnie się bawią i w ogóle jest super. Druga połowa jest mroczniejsza i trochę ciekawsza. Tutaj wychodzi kwestia ducha, z jego powodu w obozie pojawiają się problemy i dramatyczne sytuacje, do tego dochodzą konflikty z opiekunami i już nie jest tak sielankowo, zaczyna się coś dziać. Jeśli jednak chodzi o klimat czy nieprzewidywalność wydarzeń, to nadal nie ma szans. Krasowska cały czas pisze tym samym na wskroś współczesnym językiem i zdaje się, że nie zależy jej na zbudowaniu napięcia, ponieważ brakuje go nawet w chwilach, kiedy zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie.
Jeśliby zacząć się zastanawiać nad tym, czy Banda szalonych obozowiczów to dobra książka pod kątem wychowawczym to powiedziałabym, że średnio. Teoretycznie może pokazać dzieciakom, które się boją i nie chcą pojechać na obóz, że może tam być świetnie (choć druga połowa może je jeszcze bardziej zniechęcić). Jeśli jednak spojrzeć na relacje między bohaterami a dorosłymi, to jest to dramat. Dzieciaki kłamią, ukrywają masę rzeczy i pakują się w kłopoty. To z jednej strony zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę, że mamy historię o duchach i trudno, by w nie wierzyli dorośli, którzy nawet ich nie widzą, a bohaterowie próbowali poprosić o pomoc. Pojawia się też jeden dorosły, który pomaga, ale zostaje przedstawiony jako skrajny i niezbyt rozsądny wierzący. Z drugiej strony tu nawet w takich zwyczajnych, codziennych sytuacjach dorośli pokazywani są zwykle jako źli, egocentryczni i uprzykrzający życie dzieciakom dla zasady, a przy tym głupi i z łatwością dający się wyprowadzić w pole. Myślę, że nie jest to najlepszy obraz, który dzieciaki mogłyby przyswoić.
Wśród bohaterów na pierwszy plan wybijają się Danny i Mira. To oni odpowiadają za większość podejmowanych działań i są dwójką nieznośnie idealną, tak im wszystko świetnie idzie. I choć Danny’emu zdarzają się czasem potknięcia czy jakieś braki, to jednak są one stereotypowo chłopięce – no przecież chłopak nie będzie tańczył tańców towarzyskich – i tu też myślę, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Mira natomiast braków nie ma, jest cudowna i idealna, problemy rozwiązuje ot tak, z łatwością i potknięcia się nie zdarzają. Znacznie naturalniej wypada Aneta ze swoją niepewnością, strachem, że wyleci z obozu lub stanie się coś strasznego. Jest bardziej ludzka i ciekawsza, ale też mniej dopracowana, bo niestety te ludzkie odruchy są przez autorkę wykorzystywane do tego, by odsunąć ją od głównych wydarzeń.
Banda szalonych obozowiczów to średnia powieść. Mam wrażenie, że bardziej by mi się podobała jakieś 15 lat temu, we wczesnych latach nastoletniości, kiedy należałabym do grupy docelowej książki i nie znałabym tylu podobnych fabuł. Teraz mnie nużyła, chwilami przeszkadzały nadmierne uproszczenia, więc myślę, że nie jest to powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie, a raczej taka, gdzie faktycznie wiek odbiorców jest jasno określony. Pytanie tyle, czy faktycznie ta grupa powinna ją czytać i jakie wnioski z niej wyciągnie.
---
Książka otrzymana za punkty ISBN od portalu CzytamPierwszy.pl
Recenzja także na szarakawiarenka.pl
Jeśli jesteś taka jak ja, to masz wielkie marzenia. Chcesz zostać aktorką? Latać w kosmos? Wejść na Mount Everest? Prowadzić firmę? Studiować na Harvardzie...
Kiedy twoje wszystko zamienia się w nic, nie uznajesz kompromisów. A pomoc przychodzi czasem ze strony, z której najmniej się jej spodziewasz. Minął...
Przeczytane:2021-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 52 książki 2021,
Kolejna historia, gdzie Danny i spółka muszą poradzić sobie z złośliwym duchem. Tym razem jednak znajdujemy się na obozie dla dzieci i młodzieży. W okolicy jeziora wiele lat czesjiej na wieki został zakopany łowca czarownic i miał tak pozostać po wsze czasy, jednak zbieg okoliczności spowodował, że się obudził i chce zyskać wolność. Pierwsza część mi się podobała, więc i tą musiałam przeczytać. Fajna, lekka wakacyjna lektura dla młodzieży tej młodszej jak u tej starszej Może się przy niej nieźle ubawić i odpocząć. Jednak jest to książka, która nie zapada w pamięć na długo. Porównując ją do jej poprzedniczki ta jest zdecydowanie lepsza Polecam