Gdzie prawo służy jedynie szerzeniu bezprawia, tam potrzebna jest szabla i… fortel!
Piotr Paweł Korsak, reemigrant z Wenecji, pragnie odzyskać zagrabiony zajazdem majątek. Wspiera go w tym brat mleczny, Andrzej Wizbor, oraz tajemniczy, zamaskowany jeździec o przydomku Aquila. Po licznych walkach w sądzie i poza nim Korsakowi udaje się dopiąć swego. Jednak zwycięstwo wcale nie oznacza spokoju. Jego przeciwnik, ustosunkowany w powiecie sochaczewskim szlachcic, nie zamierza pogodzić się z przegraną. Obmyśla i realizuje kolejne plany zemsty. Korsak za namową przyjaciół i dzięki ich protekcji usuwa się z oczu swoim wrogom. Wpada przez to w wir wielkiej polityki Rzeczypospolitej, prowadzonej w ramach demokracji szlacheckiej w przełomowym okresie wolnej elekcji. Tajemniczy Aquila wciąż mu towarzyszy…
„Aquila” to powieść, która przenosi czytelników w burzliwe czasy Rzeczypospolitej szlacheckiej. Ta pełna humoru i zaskakujących zwrotów akcji historia przybliża przeszłość naszych dziadów oraz pradziadów, pokazując, w jakich warunkach kształtowała się polska państwowość.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-03-12
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 610
Język oryginału: polski
Jan Kazimierz nigdy nie cieszył się sympatią, ani historyków, ani własnych poddanych. Królewskie inicjały ICR, czyli „Ioannes Casimirus Rex”, już za życia Wazy, odczytywano jako „Initium Calamitatis Regni” – czyli „początek klęsk królestwa”. I nie da się ukryć, że sporo w tym prawdy. Pozbawiony wsparcia swej żony Ludwiki Marii która zmarła w 1667 roku, król, mający coraz częstsze napady różnej maści chorób, zaczął przemyśliwać o abdykacji. Stało się to po dłuższych przygotowaniach we wrześniu 1668 roku, gdy udało mu się uzyskać obietnicę zabezpieczenia finansowego. Pozostawiał kraj niemiłosiernie zniszczony i osłabiony. Wojny, prowadzone bezustannie w latach 1648-1667, przyniosły utratę lenna pruskiego oraz ubytki terytoriów na wschodzie Rzeczypospolitej na korzyść Rosji. Kraj był ogromnie spustoszony i wyludniony (straty ludności wynikłe nie tylko z samych walk, ale i powtarzających się epidemii i głodu). Wojna domowa z Lubomirskim spolaryzowała polskie społeczeństwo, zwłaszcza wśród magnaterii, średniej szlachty oraz wojska. Polityka monetarna króla, zmierzająca do szybkiego spłacenia długów wobec wojska, przyczyniła się do depresji pieniądza (tzw. tymfy i boratynki, które wybijano w ogromnych ilościach). Ostatecznie Jan Kazimierz wyjechał do Francji, gdzie prowadził spokojne życie, przebywając głównie w Paryżu. Tam też zmarł 16 XII 1672 roku (w Nevers).
Właśnie na kanwie tych wydarzeń Antoni Chrzonstowski nakreślił swą powieść pod tytułem „Aquila”, który był takim ostatnim sprawiedliwym coraz szybciej podupadającej Rzeczypospolitej. Ten zamaskowany bohater, wykształcony we Włoszech, a przez to wyzbyty naszych polskich przywar (no ok, większości z nich) ma ogromnie sielski charakter – sprytny, ale nie ponad miarę, szlachetny, ale głównie na własne potrzeby lub potrzeby swych znajomych, idealista gdy to tylko mu wygodne… No i ma brata bliźniaka, z którym wymieniał się rolą bohatera, by nieść „oświecenie i sprawiedliwość” pośród rozhukanej, niesprawiedliwej braci szlachty. Oczywiście, początkowo nikt o tym nie wie, ale później wszystko zaczyna się gmatwać. Wrogowie stają się przyjaciółmi, a szlachetność zaczyna się rozsiewać niczym samosiejki na łące…
Przyznam, że początkowo nawet spodobał mi się ten pomysł i długo byłem zafascynowany tą przygodą. Niestety, Autor zastosował coś, czego ogromnie nie lubię. Mam na myśli silną adaptację do warunków wymowy XVII-wiecznych mieszkańców Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nagminne stosowanie zwrotów łacińskich, nawet jeśli znam większość ich znaczeń, nie zaglądając do wyjaśnień, jest ogromnie obciążające. Podejrzewam, że czytelników ten zabieg, nawet jeśli jest jak najbardziej zrozumiały, odstręczy od dalszej lektury jako coś trudnego. To tak samo, jak z „Wojną i pokojem” Tołstoja, gdzie francuskie zwroty utrudniały mi lekturę naprawdę fajnej książki. No, ale w zaciśniętymi zębami, da się to przetrawić.
Książkę czytało się szybko, momentami z wypiekami na twarzy. Pomysł ciekawy, taki polski Zorro. Jeśli macie ochotę na niezobowiązującą rozrywkę, w dobrym towarzystwie, zapraszam was po sięgnięcie po tę lekturę. Na pewno was nie znudzi, a i da wam możność zapoznania się z uwarunkowaniami społeczno-politycznymi Rzeczypospolitej czasów pomiędzy abdykacją Jana Kazimierza a intronizacją Michała Korybuta Wiśniowieckiego. To powieść przygodowa z ogromną korupcją i zdeprawowaniem w tle. A propos – czy wiecie, że to sam król Jan Kazimierza, chcąc przeprowadzić na siłę wprowadzenie elekcji vivente rege (za życia władcy), nagminnie korumpował urzędników – senatorów, posłów, magnatów, wręczając im sowite łapówki za pomoc w realizacji, jakże bezsensownego projektu, którego uczepił się jak rzep psiego ogona? Nie? To serdecznie zapraszam do poszukiwania takich perełek historycznych. Myślę, że przygoda z Aquilą – Orłem, będzie dla was początkiem odkrywania historii naszego kraju, równie inspirującą, jak sama powieść. Zapraszam serdecznie ;D
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Przeczytane:2024-06-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2024, 52 książki 2024,
Z założenia prawo ma służyć zwykłemu obywatelowi, by nikt nie mógł go wykorzystać. Jednak co w sytuacji, gdy to zdecydowanie za mało... ? Są dwie opcje: albo poddać się (często nieciekawemu) losowi, albo... wykorzystać swój spryt i stworzyć fortel.
Piotr Paweł Korsak chciał tylko odzyskać to, co mu się prawnie należało; podczas wieloletniego pobytu mężczyzny za granicą jego majątek został zajęty przez pewnego szlachcica, który za nic nie chce odstąpić od tego, co (w jego mniemaniu) mu się należy. Korsak próbuje dowieść swoich praw do ziemi, mając pełne wsparcie swojego brata mlecznego, Andrzeja Wizbora. To jednak i tak wciąż za mało... chyba, że wspomoże ich zamaskowany nieznajomy, który przy pomocy szabli przedziera się przez codzienność.
Ani Korsak, ani tym bardziej jego przeciwnik nie zamierzają odpuścić. Rozpoczyna się kolejna rozgrywka.
Powieści historyczne to nie jest moja bajka, chociaż w tym przypadku coś mnie do tej książki przyciągnęło. Może to tajemniczy Aquila, a może obietnica burzliwych pertraktacji. Nie wiem. W każdym razie bardzo szybko zatonęłam w burzliwych czasach Rzeczpospolitej szlacheckiej.
Pierwszym plusem jest fakt, że w toczącą się historię można bardzo łatwo się wczuć. Autor bardzo dobrze oddaje klimat tamtych czasów, a liczne, łacińskie wtrącenia tylko to podkreślają. Co prawda chwilami nieco irytował mnie przymus spoglądania na przypisy, by rozszyfrować rzucone przez danego bohatera zdanie, ale mimo tego doceniam. Dodaje to lekturze autentyczności.
Początkowo wydawałoby się, że to postać Aquili będzie grała pierwsze skrzypce w tej historii, a konkretniej próby odkrycia jego tożsamości. Po przeczytaniu opisu myślałam, że ów zamaskowany mężczyzna będzie kimś w rodzaju Robin Hood'a, a my, jako czytelnicy, będziemy śledzić jego poczynania, mające poprawić byt maluczkich. Nic bardziej mylnego. Fakt faktem, tajemniczy szlachcic nie zajmuje się wyłącznie sprawą Piotra Pawła Korsaka. W toku historii wychodzi kilka pomniejszych kwestii, w których jego wsparcie jest nieocenione. Niemniej jednak nie, nie był to kolejny, typowy Robin Hood. Szczególnie, że dosyć szybko poznajemy jego prawdziwą twarz. Czy lektura na tym traci? A skądże.
Jak już wspomniałam, odnośnie historii naszego kraju jestem kompletną ignorantką; wiedza historyczna, daty i opisy wydarzeń nigdy nie trzymały się zbyt długo mojej głowy. Po prostu nie jest to mój konik. Dzięki Aquili mogłam zanurzyć się w czasach, gdy szlachcic miał praw co nie miara, a nawet jeżeli coś mu się nie należało - przy pomocy szabli szybko to zdobywał. Ciekawa lekcja. I dowód na to, że jednak prawo jest nam potrzebne.
Ta pozycja to nie tylko opisy sejmików i fortelów; to także wątki obyczajowe. Śledzimy rozmarzony wzrok mlecznego brata Korsaka, Andrzeja, który niezmiennie utkwiony jest w zapatrzonej w siebie Hortensji. Czy coś z tego wyniknie? Czas pokaże.
Jestem zadziwiona, jak bardzo ta książka przypadła mi do gustu. Szczerze powiedziawszy, była to dla mnie swego rodzaju odskocznia od thrillerów czy powieści obyczajowych. I stąd mój wniosek, że warto czasem odejść od ulubionych gatunków, by posmakować czegoś nowego.
Podsumowując, Aquila na pewno przypadnie do gustu każdemu fanowi powieści historycznych, ale również intryg. Nie sposób się przy niej nudzić.