11 września 2001. Dzień, w którym runął świat

Ocena: 4 (3 głosów)

11 września 2001 roku. Francuska nastolatka na bieżąco śledzi przekazy medialne z zaatakowanego przez terrorystów Nowego Yorku. Wraz z nią walące się wieże World Trade Center ogląda cały świat. Subiektywna narracja płynnie splata się z obiektywną prezentacją sekwencji zdarzeń i analizą długofalowych skutków tragicznego wydarzenia, które przez historyków uznawane jest dziś za faktyczny początek XXI wieku.

Informacje dodatkowe o 11 września 2001. Dzień, w którym runął świat:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-09-08
Kategoria: Komiksy
ISBN: 9788382302035
Liczba stron: 144

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę 11 września 2001. Dzień, w którym runął świat

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

11 września 2001. Dzień, w którym runął świat - opinie o książce

Avatar użytkownika - PopKulturowyKoci
PopKulturowyKoci
Przeczytane:2021-10-17, Ocena: 5, Przeczytałem,

Album 11 września 2001. Dzień, w którym runął świat, nie jest kolejnym dziełem skupiającym się tylko i wyłącznie na przebiegu wydarzeń tego dnia. Twórcy postanowili dużo większy nacisk położyć tutaj na różnorakich emocjach towarzyszących zwykłym ludziom śledzącym wielką tragedię. Historia opowiedziana jest tutaj z perspektywy Francuzki Jiliette. Jej podróż do Stanów Zjednoczonych staje się dla niej bodźcem, aby ponownie powrócić do tamtego dnia. Wspomina ona, że wraz z rodziną z wielkim niepokojem i przerażeniem śledziła doniesienia medialne. Każda nowa podana informacja była dla niej i dla setek tysięcy ludzi na całym świecie prawdziwą emocjonalną bombą, która wiele zmieniła w postrzeganiu świata. Baptiste Bouthier obok samych wspomnień bohaterki, stara się również w przystępnej komiksowej formie omówić wiele wątków związanych z tym dniem i jego poważne następstwa (również z perspektywy bohaterki). Pokazuje on więc pewne „powody” tego ataku, powstające później wszelakie teorie spiskowe, narastającą niechęć do muzułmanów czy długoletnią wojnę.

Od czysto formalnej strony komiksowi trudno jest coś konkretnego zarzucić. Narracja jest przyjemna i dobrze prowadzi czytelnika po wszystkich pokazanych wątkach (splatających się wokół 11 września), dodatkowo oferując mu wyrazistą dawkę emocjonalnej treści. Jeśli jednak przyjrzymy się poszczególnym częścią składowym, to można dostrzec pewne niedopracowania. Na pewno nie jest to dzieło dla kogoś, kto liczyłby na jakąś „rewolucję” w pokazywaniu 11 września. Nie znajdziemy tutaj niczego, co nie zostałoby już kulturowo przemielane na wszystkie możliwe strony. Różnorakie będzie także podejście do emocjonalnej strony tytułu. Dla przeciętnego odbiorcy z naszego kraju, ukazany tutaj tragizm będzie miał zupełnie inne oblicze niż dla mieszkańca USA. Nie każdy będzie się również zgadzał z pewnymi przemyśleniami głównej bohaterki, która komentuje następstwa tego ataku terrorystycznego.

Bez najmniejszego zarzutu prezentuje się za to oprawa graficzna komiksu. Prace artysty są z jednej strony dość delikatne w swojej strukturze, z drugiej doskonale oddają pokazany ból i cierpienie. Chochois miesza tutaj historyczny realizm z komiksową sztuką, dzięki czemu udaje mu się stworzyć naprawdę świetnie wyglądające prace. Dużą zasługą w odbiorze rysunków jest również zastosowana tutaj paleta barw. Całość utrzymana w tonacji błękitu i szarości doskonale potrafi oddać klimat scenariusza.

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2021-10-02, Ocena: 4, Przeczytałem,

11 WRZEŚNIA DWADZIEŚCIA LAT PÓŹNIEJ

 

Komiksów okazjonalnych wszelkiej maści – a ten, wydany dwadzieścia lat po zamachach, o których opowiada, właśnie do nich się zalicza – na rynku nie brakuje. Tak samo zresztą, jak w świecie komiksu nie brakuje opowieści o jedenastym września, wielkiej tragedii narodu amerykańskiego, która swoje piętno odcisnęła na wszystkich dziedzinach życia. Ale chociaż ten album nie wyszedł spod ręki Amerykanów, oferuje nam kawał udanej opowieści o tamtych wydarzeniach, skupionej bardziej na ludziach, niż czymkolwiek innym.

 

11 września 2001 roku. Dzień, jak co dzień. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała nastąpić. Ludzie żyli swoim życiem, pracowali, jedli… Wszystko toczyło się swoim rytmem, aż doszło do tragedii. W wieże World Trade Center uderzyły samoloty, zabijając setki ludzi. Zaczął się koszmar, nowa wojna z terroryzmem, ogólnoświatowa panika i żałoba, która rozlała się na cały glob.

A my wracamy do tych wydarzeń, śledząc je oczami francuskiej nastolatki, która ogląda kolejne doniesienia z tragedii tamtych dni…

 

Tragedie zapadają w pamięć – chyba nie ma Amerykanina, który nie pamiętałby, gdzie był i co robił 11 września 2001 roku, a przynajmniej tak się uważa. Ilość dzieł traktujących o tym temacie, od komiksów superhero (pamiętny zeszyt „Amazing Spider-Mana” z czarną okładką) zaczynając, na literaturze popularnej (opowiadania Stephena Kinga) skończywszy, zdaje się to potwierdzać. Ja nie nalżę do ludzi rozpamiętujących takie wydarzenia, nawet o Smoleńsku pamiętam tylko dlatego, że w tych dniach wydarzyło się coś prywatnie dla mnie istotnego, więc i podobne dzieła nie wywołują we mnie takich emocji, jak liczą na to ich twórcy. Podobnie było z tym albumem, ale muszę przyznać, że to naprawdę dobra lektura i warto było po nią sięgnąć.

 

Okej, nie będę ukrywał, że bardziej chciałbym zobaczyć polskie wydanie innego komiksu o tematyce 11 września – dwutomowy „9-11” od DC Comics, będący antologią komiksów takich gigantów, jak Will Eisner, Frank Miller, Stan Sakai, Alan Moore, Neil Gaiman, Brian Azarrello czy Stan Lee – ale i tak „Dzień, w którym runął świat” doceniam, jako opowieść. Opowieść dobrze napisaną, nieźle zilustrowaną (w stylu travelogów Guya Delisle’a czy takich historii, jak „Odyseja Hakima”) i ładnie wydana. To bowiem dobory życiowy komiks, o ludziach, problemach, życiu i tragedii oraz śmierci, które łączą wszystkich, dzieląc jednocześnie.

 

To też opowieść o nas. O ludziach, którzy jak bohaterka, przypatrywali się tamtym wydarzeniom, które dominowały w mediach n całym świecie. Cartoonowa kreska nie psuje powagi dzieła, ale jednocześnie przydaje mu pewnej lekkości i dystansu. Nie brak tu też emocji i wzruszeń, obowiązkowych w takich przypadkach. A wszystko to podane w naprawdę dobrej, przystępnej i wartej poznania formie. I chyba nic więcej dodawać nie trzeba.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - isil
isil
Ocena: 3, Przeczytałem,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy