Jeśli rodzaj jąder jest proporcjonalny do pewności siebie, to mam najmniejsze, jakie tylko można posiadać i wciąż być klasyfikowanym jako mężczyzna.
To ważne (…) bo wiem, jak to jest czuć się niewidzialnym. Tak jak Connor. Niewidzialnym i bardzo samotnym, że gdybym pewnego dnia zniknęła, nikt by nawet nie zauważył. Jestem pewna, że kiedyś też wiedziałeś, jak to jest.
"Zostawia mnie z tak wszechogarniającym poczuciem samotności, że za chwilę przeleje mi się oczami. Nie mam nikogo. To niestety już nie jest fantazja, lecz naturalna, stuprocentowo organiczna, nieprzetworzona rzeczywistość. Jest jeszcze doktor Sherman, ale on kasuje od godziny. I ojciec, ale gdybym go obchodził, to nie przeprowadziłby się na drugi koniec kraju. I mama - ale nie dziś, nie wczoraj, ani przedwczoraj. Poważnie, kiedy można uznać, że ktoś jeszcze jest obecny w twoim życiu, a kiedy już nie?"
" Jeśli masz w sobie ból, to go masz, i już. Wszędzie za tobą pójdzie. Nie uciekniesz przed nim. Nie wymażesz go, nie odepchniesz. Zawsze wróci. Po wszystkim, co się wydarzyło, myślę sobie, że jest chyba tylko jeden sposób, by go przetrwać. Trzeba go wpuścić. Pozwolić, by cię zranił. Nie ma na co czekać, i tak cię dosięgnie. Równie dobrze można to zrobić teraz."
" - Ciekawe, że to mówisz.
Podnoszę głowę znad telefonu. Jared we własnej osobie.
- Bo kiedy się nad tym zastanowić, śmierć Connora to chyba najlepsze, co ci się w życiu przytrafiło, nie? - ciągnie, chowając telefon do kieszeni.
Nawet jak na Jareda te słowa są koszmarne - wydają mi się nie do pomyślenia, a co dopiero do powiedzenia na głos.
- Dlaczego mówisz coś takiego?
- Siema, Evan - odzywa się ktoś na korytarzu.
- No sam pomyśl. Ludzie w szkole zaczęli z tobą rozmawiać. Jesteś prawie popularny, co samo w sobie stanowi cud stulecia. Myślisz, że gdyby Connor dalej żył, ten koleś przed chwilą wiedziałby, jak się nazywasz? Nie ma szans. Nikt by nie wiedział."
Robbie Oxman (znany jako Rox) jest mistrzem sytuacji społecznych.
Zawsze odrzuca włosy z twarzy i stoi z nogami rozstawionymi na
szerokość ramion. Wie nawet, co robić z rękami: cztery palce w
kieszeniach dżinsów, a kciuki zahaczone o szlufi. Geniusz.
Chcę zrobić to, o co proszą mnie mama i doktor Sherman – wyjść do
ludzi – ale po prostu nie mam niczego takiego w genach. Kiedy wsiadł
em dziś rano do szkolnego autobusu, wszys- cy rozmawiali ze
znajomymi albo gapili się w telefony. Co niby miałem zrobić?
Ciekawostka: kiedyś wygooglowałem „jak znaleźć przyjaciół”, klikną
łem na flmik i przysięgam, że do samego końca nie zorientowałem
się, że oglądam reklamę samochodu.
Jeśli rodzaj jąder jest proporcjonalny do pewności siebie, to mam najmniejsze, jakie tylko można posiadać i wciąż być klasyfikowanym jako mężczyzna.
Książka: Drogi Evanie Hansenie
Tagi: pewność siebie, mężczyźni