Przełknęła ślinę. Plan był do dupy, ale od czegoś musiała zacząć. Miała do tego pełne prawo. Prawo matki.
Pamięć szwankowała mu zresztą od zawsze. Ponoć urodził się owinięty pępowiną - był siny i niedotleniony. Nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się skończyć prawo.
- A ja lubię kłopoty. - My nie - odrzekł zarządca. - Wolimy, żeby wszystko szło nam wygodnie. - Ja nie chcę wygody. Ja chcę boga, poezji, prawdziwego niebezpieczeństwa, wolności cnoty. Chcę grzechu. - Inaczej mówiąc - stwierdził Mustafa Mond - domaga się pan prawa do bycia nieszczęśliwym.
Tutaj rządzą dwa prawa, mówił mi jeszcze Elczin: prawo siły i prawo pieniądza.
Konstytucja jest na eksport, dla Zachodu.
Przełknęła ślinę. Plan był do dupy, ale od czegoś musiała zacząć. Miała do tego pełne prawo. Prawo matki.
Książka: Luta Karabina. Prawo matki
Tagi: plan, prawo, matka