Śmierć, a szczególnie morderstwo darło na strzępy życie tak wielu ludzi. Niezależnie od tego, w jaki sposób zostaną poskładani w całość, już nigdy, przenigdy nie będą tacy sami.
Targały nim sprzeczne emocje. Tak naprawdę to nie bardzo był w stanie w pierwszych dniach określić, co czuje. Na przemian dręczyły go wyrzuty sumienia z powodu morderstwa i odczuwał satysfakcję z wymierzenia kary.
Wyrzuty sumienia przeszkadzają w zabijaniu, dlatego trzeba je uśmiercać jako pierwsze.
- Zemsta odrzuconej kochanki? - Skrzywił się. Mam w to uwierzyć?
- Tak. - Skinęła głową. - Uważasz, że złość to mało, by zabić?
- Ciebie czy twojego męża?
Szymon osłupiał. Nie dość, że jego wielomiesięczne weselne przygotowania szlag trafił, to jeszcze to morderstwo... Znowu!
Zdała sobie sprawę, że być może wtedy przez sekundę lub dwie widziała zabójcę dziewczyny, o której mówiono w wieczornym serwisie informacyjnym. Tylko co z tego, skoro nie umiałaby go zidentyfikować?
Mendę zabije, a za człowieka będzie siedzieć. Ze dwadzieścia pięć dostanie jak w mordę.
Moja maszyna losu. Niezawodna, perfekcyjna i piękna jak dzieło sztuki, lecz w przeciwieństwie do niego też zabójcza. Niczym rozpięta między gałęziami pajęczyna srebrząca się w słońcu z nim jako pająkiem czyhającym na ofiarę.
W pierwszym odruchu chciał podbiec, kopnąć krzesło i go uciszyć. Tyle że to by wszystko zepsuło. To nie byłaby już zemsta za śmierć Oli, tylko zwykłe, pospolite zabójstwo. Bo miał nie ingerować. To właśnie dlatego nazwał swoją maszynerię "maszyną losu". Bo to zabijał los, nie on. To los decydował. Los pociągał tu za sznurki i na końcu wyrywał skazańcowi krzesło spod nóg.
Śmierć wisiała w powietrzu.Wyczuł ją w chwili, gdy przeszedł pod taśmą zabezpieczająca miejsce zbrodni i stanął przed piękną posiadłością.
Pogładził dłonią po jeszcze ciepłej skórze człowieka, który przed chwilą skończył swoje życie. Kilkanaście minut temu biło jego serce, w żyłach płynęła gorąca krew, a umysł, nie poddając się nadchodzącej śmierci, działał na wysokich obrotach. Teraz zostało tylko ciało złożone z mięśni, kości, narządów wewnętrznych i skóry. Całe do jego dyspozycji.
Spojrzała na niego i skinęła głową. Wiedziała, że kolega pierwszy raz w życiu styka się z morderstwem; ona zresztą też.
Morderstwa są jak głupie żarty. Jednych śmieszą, innych prowokują.
Chciałam śmierci mojego kata i ją dostałam. Teraz muszę zapłacić za to, że odebrałam komuś życie, nawet jeśli ten ktoś był zwykłym ścierwem.
Zabiłam dzisiaj małego chłopczyka. Ściskałam rękami jego szyję, czułam pod kciukami, jak pulsuje w nim krew.
Śmierć, a szczególnie morderstwo darło na strzępy życie tak wielu ludzi. Niezależnie od tego, w jaki sposób zostaną poskładani w całość, już nigdy, przenigdy nie będą tacy sami.
Książka: Złota śmierć
Tagi: smierc, życie, morderstwo